tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Motocykle używane w Polsce - przewodnik
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
Advertisement
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG

Motocykle używane w Polsce - przewodnik

Autor: Łukasz „Boczo” Tomanek 2011.03.17, 16:05 56 Drukuj

Przygotowaliśmy dla was krótki przewodnik po rynku motocykli używanych. Jak kupić sprzęt i przy tym nie oszaleć?

Motocykle używane to zdecydowanie lwia część rynku jednośladów w Polsce i w najbliższym czasie wiele się w tym temacie nie zmieni. Pomimo zdecydowanie lepszej dostępności pojazdów z drugiej ręki, kupno motocykla używanego wcale nie jest takie proste i nie sprowadza się tylko i wyłącznie do klikania w aukcje internetowe. Przygotowaliśmy dla was krótki przewodnik opisujący, co dzieje się na rynku motocykli używanych i jak przebrnąć przez niego tak, aby nie skończyć z nerwicą.

Wachlarz problemów

Temat upewniania się co do stanu motocykla używanego opisaliśmy już dość obszernie zarówno pod kątem przygotowań do samego zakupu jak i oględzin oraz jazdy testowej. Rynek rządzi się jednak swoimi prawami i istnieje kilka niepisanych prawideł dotyczących poszczególnych rodzajów motocykli. O co dokładnie chodzi?

Przede wszystkim chodzi o to, że warto być realistą. To oszczędzi wielu rozczarowań. Każdy rodzaj motocykla (plastiki, enduro, choppery) ma typowe dla siebie uszkodzenia. Motocykle sportowe kupowane są do tego, aby cisnąć. Jeśli kilkuletni przedstawiciel litrowego przecinaka nie został połamany to wedle wszelkiego prawdopodobieństwa i tak jest wymordowany rozrywkowym trybem życia, niczym starzejąca się gwiazda rock’n’rolla. Ładnych, nierozbitych i niezapiłowanych egzemplarzy w wieku starszym niż 5-6 lat jest naprawdę mały procent. Co zabawne każdy kupujący liczy na to, że trafi mu się taki egzemplarz, a większość sprzedających twierdzi, że właśnie taką sztukę oferuje. Trzeba się z tym pogodzić.

Enduro zwykle zaraz po zakupie wymagają gruntownego remontu, szczególnie maszyny wyczynowe. Tych sprzętów używa się w błocie, w kurzu, często w skrajnie nieprzyjaznych warunkach otoczenia, czasem w ekstremalnych temperaturach latem i zimą. Przegrzanie silnika, potężne uderzenia o przeszkody, a nawet utopienia motocykla to niestety codzienność w tej branży. Wbrew pozorom offroadówki wymagają bardzo wiele troski i niezwykle starannego serwisu. Wszelkie oszczędności w tej materii natychmiast skutkują poważnymi awariami. Wyżyłowane do granic wytrzymałości materii crossówki to jeszcze bardziej śliski temat.

Motocykle użytkowe potrafią nakręcić ogromne przebiegi i ciągle wyglądać doskonale. Oczywiście przede wszystkim ku uciesze handlarzy i firm zajmujących się korektą liczników. Nie dajcie sobie wmówić, że popularna 600-tka typu Bandit, albo CBF po 10 latach użytkowania ma przejechane jedynie 15 tysięcy km. Ja bym tego nie łyknął. To po prostu mało realne, a motocykl ten będzie wyglądał praktycznie tak samo z przebiegiem 50 i 15 tysięcy km.

Choppery to dość ciekawy temat. Ich silniki na ogół są niewyżyłowane, ponieważ ich właściciele praktykują wyluzowany styl jazdy z nogami do przodu i głową pozbawioną stresu. Głównym problemem są liczne otarcia, wygięcia czy złamania przeróżnych elementów spowodowane po prostu glebą parkingową. Sprzęt o masie ponad 300 kg może czasami być nieco zbyt ambitny dla kogoś o wątłej posturze.

Mówiąc krótko - trzeba wiedzieć na co patrzeć.

Moto-globalizacja

Kwestia pochodzenia motocykla to kolejny element procesu zakupu motocykla używanego, na który warto zwrócić uwagę. Zacznijmy od sprzętów z Wielkiej Brytanii. To dobre miejsce na zakup, bo motocykli jest tam całe multum i w całkiem przystępnych cenach. Boom na nie zaczął się mniej więcej w tym samym momencie, co boom na samochody, czyli po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Anglia będąc kolebką europejskiego motocyklizmu jest po dziś dzień bogata w oferty sprzedaży, ale trzeba zachować ostrożność. Sporo brytyjskich motocykli jest użytkowanych cały rok (zimy ograniczają się tam często jedynie do temperatur oscylujących wokół zera), a to oznacza, że wiele z nich będzie nosiło ślady korozji. Sprzęty często są także trzymane na ulicy, nie zawsze przykryte pokrowcem czy plandeką, a skuteczność zabezpieczenia antykorozyjnego w przypadku motocykli jest dużo niższa niż samochodów. Co więcej, lampy motocyklu z UK świecą w drugą stronę, a ich liczniki wyskalowane są w milach. Oznaczać to może kłopoty z przejściem przeglądu technicznego.

Francja od pewnego czasu cieszy się popularnością, jeżeli chodzi o sprowadzanie motocykli, choć zdrową, w pełni jezdną sztukę znaleźć tam wcale nie jest tak łatwo. Złośliwi mówią, że Francja to królestwo rozbitków i wiejskiego tuningu. Trochę w tym prawdy. Francuzi mają tendencję do niepróbowania odbudowy czy naprawy uszkodzonych motocykli. Po prostu sprzedają je „tak jak stoją” za pośrednictwem firm ubezpieczeniowych, dlatego też gros motocykli trafiających do nas z tego kraju to rozbitki po mniejszym lub większym dzwonie. Bardzo ważna uwaga dla kupujących większe i szybsze sprzęty - we Francji moc ograniczona jest do 100KM, a odblokowanie niektórych motocykli (np. sportowych modeli Hondy) może być i karkołomne technicznie i koszmarnie drogie.

We Włoszech także nikt specjalnie nie cacka się z jednośladami, choć tam o wiele większą popularnością cieszą się skutery w różnych pojemnościach. Włoskie skutery są traktowane wyłącznie jako narzędzia i nikt tam nie przejmuje się, że się wyglebi i obdrapie cały lakier. Jeśli jeździ to jeździ. Z Włoch opłaca się sprowadzić Ducati. Motocykle tej marki mają tam solidne zaplecze serwisowe, podczas gdy u nas mało jest mechaników, którzy naprawdę potrafią ogarnąć Dukata. Zakupy u naszych zachodnich sąsiadów to rozsądne rozwiązanie, ale trzeba być gotowym na fakt, że dobrze utrzymany egzemplarz będzie tam droższy. Niemcy kiedyś były swoistym eldorado jeśli chodzi o sprowadzanie motocykli. Miały one rozsądne przebiegi, kręcone głównie na autobahnach i były w świetnej formie wizualnej oraz silnikowej. Teraz niestety te czasy już minęły, choć nadal sprowadzenie motocykla z Rzeszy jest dobrym pomysłem jeśli szukamy dobrej, niezajeżdżonej sztuki. Warto jednak być świadomym, że w tej chwili motocykle używane są najczęściej droższe, niż w Polsce.

Ciekawym krajem z którego warto sprowadzać motocykle jest Szwajcaria. Sprzęty tam użytkowane są zwykle w świetnym stanie, jeżdżone po rewelacyjnych drogach przez ludzi, którzy dbają o swój motocykl i na nim nie oszczędzają. Ceny wyglądają podobnie, jak w Niemczech. Same plusy.

Bardzo interesującym krajem do sprowadzenia motocykla są Stany Zjednoczone oraz Kanada. Po pierwsze, są one tam dość tanie, po drugie, jest ich tam bardzo dużo, po trzecie, zwykle nie są obtłukiwane w korkach, ale latane po wielopasmówkach. Ze Stanów zdecydowanie opłaca się sprowadzać oczywiście choppery, cruisery, ale też hyperbiki typu Hayabusa, ZZR1400, CBR1100XX itd. Generalnie rzecz ujmując – im nowszy i droższy pojazd, tym większa oszczędność. Temat prywatnego importu zarówno maszyn nowych, jak i używanych z USA rozwijaliśmy już bardzo dokładnie, ale warto pamiętać, że wraz ze wzrostem notowań dolara, eldorado nieco się ukróciło. Jeśli kupujecie sprzęt zza wielkiej wody, z pewnością nie ma tam żadnych ograniczeń mocy, a często takie same modele są mocniejsze, niż te kierowane na rynek europejski (nie muszą spełniać norm Euro). Trzeba jednak zwrócić uwagę na normy hałasu, przez które na przykład nowe Kawasaki ZX-10R odcina zapłon o 750 obrotów niżej. Minusem utrudniającym przejście przeglądu technicznego mogą być symetryczne reflektory, liczyć należy się także z tym, że przyrządy pokładowe wyskalowane są w milach.

Gdzie najlepiej szukać motocykli używanych?

Najpopularniejszą, najbardziej rozpowszechnioną i oczywistą metodą na kupno motocykla używanego jest Internet. Bogactwo ofert i ich kolosalna rotacja sprawiają, że na przeglądaniu ogłoszeń na portalach aukcyjnych można zarwać wiele nocy. Nie warto także ograniczać się wyłącznie do polskiego rynku. Wiele zachodnich serwisów aukcyjnych wprowadziło także polskie wersje językowe. Czasem bardziej opłaca się pojechać do Niemiec raz po motocykl zgodny z opisem w ogłoszeniu, niż 10 razy krążyć po Polsce oglądając rozbitki dobrze wyglądające jedynie na zdjęciu zrobionym w ciemnym garażu.

W kraju wielkich możliwości, czyli w US&A istnieje wiele portali handlujących uszkodzonymi pojazdami. Nie każdy może tak po prostu sobie kupić tam motocykl, trzeba być albo zarejestrowanym odbiorcą, albo trzeba mieć takiego odbiorcę zaprzyjaźnionego. Popytajcie w firmach zajmujących się importem do Polski. Wiele z takich pojazdów trafia na aukcje z adnotacją, że celem ich zakupu może być jedynie sprzedaż poza granice Stanów. Oni robią dużo, aby pozbyć się złomu, a my jeszcze więcej, aby go nabyć.

Aukcje nie wyczerpują jednak zasobów sieci jeżeli chodzi o oferty sprzedaży. Niemal na każdym forum motocyklowym znajduje się dział „kupię / sprzedam” wypełniony postami użytkowników, którzy chcą pozbyć się motocykla. W następnej kolejności jest prasa motocyklowa, która regularnie zamieszcza ogłoszenia. Jest jednak z tym pewien problem. Wiele ofert w momencie wydrukowania w gazecie jest już po prostu nieaktualnych. Do tego dochodzą nieco antyczne, ale nadal skuteczne metody. Wiele motocykli pojawiających się na zlotach ma kartki z napisem „sprzedam”, warto też rozpytać się znajomych mechaników. Ludzie często rozmawiają z nimi o planach sprzedaży swojego sprzętu, więc kto wie, czy jakiś akurat nie jest na tzw. „pójście”.

Na układy nie ma rady

Jest jeden dobry sposób poszukiwania używanego motocykla. Postawiłbym tezę, że te najlepsze sztuki nigdy nie trafiają na serwisy aukcyjne, bo po prostu nie muszą. Wielu dealerów zajmujących się handlem nowymi i używanymi motocyklami odkupuje od swoich klientów maszyny starsze, sprzedając im w rozliczeniu nowe lub nowsze. Właśnie tutaj można trafić na ładną sztukę. Warto popytać po dealerach, serwisach. Często sprzedawcy mają dużą wiedzę, kto ma porządny motocykl do sprzedania, jaka jest jego historia, czy warto zainwestować w niego pieniądze.

Papierkowa robota

Urzędy, szczególnie te w Polsce, nie są miejscami, w których człowiek chce przebywać. Rejestracja motocykla zmusza nas jednak do tego i nie ma na to żadnej rady. Proces rejestracyjny sprzętu z Polski jest wszystkim znany i nie ma sensu go rozwijać. Sprawy trochę komplikują się jeżeli motocykl pochodzi zza granicy. Niezależnie od kraju pochodzenia, potrzebny jest dowód rejestracyjny (angielski przypomina bardziej ulotkę z hipermarketu, niż nasze kartoniki), tłumaczenia, przegląd i umowa kupna (jeśli motocykl był już zarejestrowany na ciebie w kraju z którego pochodzi, w Polsce nie jest ona wymagana), wszelkie faktury, tłumaczenia i oczywiście ich kserokopie. Zanim jednak udasz się z czymkolwiek do Wydziału Komunikacji, zadzwoń! W tym przypadku naprawdę lepiej dmuchać na zimne i uniknąć „ale proszę Pana, tutaj Panu brakuje jeszcze…”. O przerejestrowywaniu motocykla i mękach urzędowych...

Lać i jeździć

Umówmy się. Nie istnieje takie pojęcie jak „lać i jeździć” albo „motocykl bez wkładu finansowego”. Takie zapewnienia sprzedawców można, a nawet trzeba włożyć między bajki. Mam szczerą nadzieję, że nie ma tak nierozsądnej osoby, która po kupnie motocykla używanego nic z nim nie robi i od razu rozpoczyna eksploatację. Zacznijmy od opon. Znaczna ilość motocykli używanych ma opony przypominające albo kartofel albo czoło, a określane są one mianem „pojeżdżą jeszcze co najmniej jeden sezon”. Warto kupić, chociażby używane w dobrym stanie. Zestaw napędowy nie jest absolutną koniecznością, chyba że tylna zębatka przypomina szczękę rekina, w której łańcuch dynda swobodnie. Kolejną ważną sprawą oprócz oleju, są pozostałe płyny, czyli chłodniczy i hydrauliczny. Do tzw. pakietu startowego wchodzą też rzeczy oczywiste typu klocki hamulcowe, świece, ale też mniej oczywiste, typu tarcze sprzęgłowe, sprężyny sprzęgła czy olej w lagach zawieszenia.

„Jestem z Polski, to widać”

Mamy wspaniały bigos, pojezierze mazurskie, Tatry, statuę Jezusa w Świebodzinie, ale niestety jesteśmy krajem ubogim. A to odbija się (kto by pomyślał…) na motocyklach które kupujemy i sprzedajemy. Często słychać spory zwolenników motocykli „krajowych” i sprowadzanych z zagranicy. Krajowe mają udokumentowaną historię, ale te importowane jeżdżone były po porządnych drogach, na porządnym paliwie, najczęściej przy tym o wiele spokojniej…

Trudno w szklanej kuli zobaczyć przeszłość sprowadzonego z Londynu maksi skutera. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można jednak ocenić specyfikę używania pojazdów w Polsce. Bardzo mały procent użytkowników motocykli może u nas pozwolić sobie na serwis w ASO, drogie części itd. Niewiele jest także szczerych, rzetelnych serwisów, które traktują motocykl jak motocykl, a nie jak pozycję na fakturze. Do tego wszystkiego oczywiście dochodzi wspomniany wyżej tragiczny stan dróg. Dziury nie tylko wyglądają źle i strasznie wkurzają, gdy się w nie wjeżdża. Bardzo cierpi na tym zawieszenie motocykla. Motocykle ze Szwajcarii czy Niemiec są w lepszym stanie nie bez powodu. Dokładność i skuteczność wszelkich napraw motocykli w naszym kraju jest nadal mocno dyskusyjna i sprowadza się często do ogarnięcia tematu możliwie najtaniej. Pytanie kto chce kupić motocykl serwisowany i naprawiany "po taniości"?

Advertisement
NAS Analytics TAG

NAS Analytics TAG
Zdjęcia
Advertisement
NAS Analytics TAG
Komentarze 29
Pokaż wszystkie komentarze
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Ścigacz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usunięty. Uwagi przesyłane przez ten formularz są moderowane. Komentarze po dodaniu są widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadającym tematowi komentowanego artykułu. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu Ścigacz.pl lub Regulaminu Forum Ścigacz.pl komentarz zostanie usunięty.

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    NAS Analytics TAG
    na górę