Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 99
Pokaż wszystkie komentarzeNowy egzamin to idio**zm. Zdawałem już 3 raz - wydałem na egzaminy i na jazdy kupę kasy - po co ? - bo jakiś niepoważny człowiek wymyślił taki a nie inny egzamin. Nie wierzę w to że chodzi o zarabianie pieniędzy - być może, ale najprawdopodobniej jakiś filozof po zarządzaniu i transporcie na uniwersytecie podpowiedział ministrowi (który nadaje się do sprzedawania kartofli na targu) że tak należy zorganizować egzamin to będzie mniej wypadków. Podczas jazd w szkole za każdym razem po dłuższej przerwie / na nowym motocyklu mam problem z pierwszym przejazdem - i nie ma w tym nic nienormalnego, mam dopiero jeździć na motocyklu. Po pierwszym przejeździe jak już trochę wyczuje motocykl to śmigam bez problemu, bezbłędnie. Każdy motocykl trzeba wyczuć przy tych manewrach - w jednym kierownica ma większy luz w innym mniejszy, w jednym obroty są stabilne, w innym szarpie, gaz działa tak albo inaczej. Do tego dochodzi stres - i usztywnienie, które uniemożliwia korektę i sprawne kontrolowanie motocykla. 1 próba i dowidzenia. Ten idio**te który wymyślił ten egzamin powinno się nabić na pal. Nie ma to nic wspólnego z jazdą.
OdpowiedzDlatego idiotę, który zlikwidował zapis o możliwości wykonania kilku kółek próbnych motocyklem egzaminacyjnym przed właściwym egzaminem, należałoby przeciągnąć po kilem. Jedyna metoda to nauczyć się robienia placu na dowolnym motocyklu bez rozgrzewki, wymaga czasu i skarbonki wolnych na dodatkowe godzinki.
OdpowiedzU mnie egzaminator sam zaproponował "luźną" rundkę po placu. Może czasami wystarczy tylko o taką możliwość poprosić. Zakazu na pewno nie ma.
OdpowiedzDzisiaj na Odlewniczej w Warszawie nie zdał nikt z 6 zdających, których miałem okazję obserwować (w tym niestety ja). Zarzuty do egzaminu można mieć różne ale uważam, że absurdalne jest to, że nie ma ani chwili żeby zapoznać się z maszyną. Nie wiem kto układał ten egzamin ale widać że idzie z duchem podwyższania w Polsce różnego rodzaju opłat i podatków aby zasilić kasę państwa. Dzień wcześniej jeździłem 2h na Gladiusie po placu w mojej szkole. Zupełnie inne zabawa.. Ja poległem szybko. Nasz Gladius (każda 3 zdających ma podprowadzany nowy) był bardzo nerwowy. Klamka sprzęgła ok ale obroty ustawione bardzo wysoko. Prędkość dużo większa niż na tym w mojej szkole. Natomiast oba hamulce niezwykle delikatne. Jazda bez hamulców nie była możliwa (pierwsza próba). Druga z hamulcem też zakończyła się niepowodzeniem (Gladius mocno hamował od razu po delikatnym dotknięciu hamulca). Oczywiście każdy może powiedzieć, że trzeba mieć opanowany motocykl i pracę sprzęgłem ale jak można to zrobić jak od razu zaczyna się od zadań egzaminacyjnych. Powinno być co najmniej 10-15 min żeby sobie pojeździć na próbę. Przecież nikt nie jest w stanie wsiąść na obcą maszynę i od razu robić ciasne slalomy. Co więcej nie wiem czemu nie można jak w wielu krajach na świecie zdawać na własnym motocyklu. W USA gdzie kiedyś zdawałem prawo jazdy kat B każdy przyjeżdża rodzinnym samochodem lub motorem i zdaje. I proszę nie mówić mi o potencjalnych urazach i pozwach bo co jak co ale wszyscy wiemy jak jest za oceanem. Byle zarzut i odszkodowanie na milion dolarów. A jednak można na swoim. Podsumowując egzamin ciężki do zdania i z dużym nakładem kosztów. Każde podejście to co najmniej 300 zł. Czy uzasadnione? Ja po 10 latach jeżdżenia samochodem i bardzo dobrej znajomości przepisów (teorię zdałem bez problemu) nie mogę wsiąść na 125cm3 a 18 letni chłopak bez doświadczenia może śmigać po ulicach 50cm3 bez żadnej weryfikacji. Świat absurdu.
OdpowiedzWidocznie młody chłopak 18 lat jak powiedziałeś jest w stanie zapanować nad motocyklem. Jestem jak najbardziej za tym, żeby egzaminatorzy skrupulatnie sprawdzali kandydatów na kierowców. Motocykle to super pasja, jest jednak niebezpieczna a sam motocykl w niewłaściwych rękach może przynieść przykrych skutków.
OdpowiedzNie uważam się za super motocyklistę, i nie chcę się za bardzo mądrzyć ale egzamin zdawałem 2 dni po zimowej przerwie i zmianie przepisów - szkoły nie miały nowych motocykli, na gladiusie udało mi się pojeździć tylko godzinę, a na egzaminie usiadłem pierwszy raz w życiu na yamahę. Zdawałem sam, a egzaminatorów było 4, bo też się uczyli nowego egzaminu i przyszli sobie popatrzeć jak to wygląda. Prostokąt do 8 jest na tyle duży, że spokojnie można na nim wyczuć sprzęt - margines na błędy jest duży - pod warunkiem, że wcześniej uczyłeś się na ciasnej ósemce. Egzamin jest trudny, ale jednak trochę ludzi zdaje za pierwszym, łącznie z dziewczynami, które teoretycznie są w trudniejszej sytuacji ze względu na warunki fizyczne. Podstawa to dobre przygotowanie i dobry instruktor, który porządnie przygotuje do egzaminu. Nie wiem jak z tymi obrotami, bo kilka osób narzeka, jeśli to tak przeszkadza pamiętajcie, że egzaminator ma obowiązek rozgrzać motocykl - nie musicie wsiadać na zimny, który pracuje na ssaniu.
OdpowiedzMiałem podobną sytuację. Też zdawałem tuż po zimowej przerwie. Do egzaminu przygotowywałem się w Holandii i manewry były podobne. Było ich więcej i w moim przekonaniu trochę trudniejsze. W Polsce wziąłem parę godzin żeby przystosować się do nowych warunków i innej mentalności egzaminatorów. Chodziło o to żeby skupić się na przygotowaniu pod kątem zdania egzaminu a nie przygotowania do jazdy motocyklem. Wg. Mnie to jest główna różnica pomiędzy kursem w Polsce i w Holandii. Też miałem trzech egzaminatorów. Jeden się przyglądał. To czego nie mogę zrozumieć to dlaczego pierwszy manewr jest połączeniem dwóch oddzielnych manewrów, ósemki i wolnego slalomu. Jasne, że trzeba umieć przejechać obydwa ale połączenie tego w jedno zadanie jest po prostu po to by więcej osób wykładało się na egzaminie. Ja najechałem na podstawę pachołka na ostatniej bramce wolnego slalomu i o dziwo, o długiej debacie na boku, pozwolili mi na powtórzenie całego manewru (8 i w.s.). Po udanej drugiej próbie egzaminatorzy się rozluźnili i nawet zauważyłem coś na kształt uśmiechów. Potem było już z górki. Także jak najbardziej się da tylko zamiast narzekać pracujcie nad manewrami i opanowaniem stresu.
OdpowiedzZdać można wszystko. Oczywiście. Wziąć 10 godzin dodatkowych za 600 zł , latać wokół pachołków a potem i tak liczyć, że pech nie dopadnie na egzaminie. Pytanie po co? W Polsce na kursach uczą zdawać egzamin a nie jeździć. W WORDach egzamin jest celebrowany jak msza w kościele. Wszystko skupia się wokół umiejętności zdania egzaminu a nie jazdy. Na próbę proszę przyprowadzić osobę, która od wielu lat jeździ na motocyklach i zrobić egzamin próbny na zamknięty placu na Gladiusie. Nikt tego nie zda bez przygotowania. Nie umieją jeździć? Dla porównania jestem gotów się założyć, że przeciętny kierowca kat B zrobi wszystkie zadania na placu w Skodzie bez przygotowania. Egzamin jest absurdalny i nieporównywalnie trudniejszy od kat B. Boli też fakt, że nie został podzielony na etapy. Przecież ktoś kto oblewa 8 po 5 min od rozpoczęcia egzaminu powinien mieć zwrócone co najmniej 100 zł. Dlaczego Państwo kładzie łapę na całych pieniądzach jak egzamin trwał 5 min. Jak dzisiaj zdawałem na Odlewniczej to taśma. Jeden z drugim nie zdaje na placu i każdy 180zł. Efekt będzie taki, że będziemy mieli tysiące młodych kierowców bez prawa jazdy kat A. Trudny egzamin będzie dodatkową wymówką i usprawiedliwieniem dla młodych ludzi żeby go nie zdawać.
Odpowiedzzgadzam się, a nawet jak zdasz na placu to co udowodnisz ?, że nadajesz się do cyrku i nic poza tym.
OdpowiedzMasz sporo racji w tym co piszesz, ale nie zgodzę się, że przeciętny kierowca wsiada i zdaje kat. Ba kat. A już nie. Mój instruktor jak się uczyłem do egzaminu i dopiero przystosowywał do nowych przepisów plac przyjechał z ciekawości krową suzuki gsx1400 i przejechał plac bezbłędnie, brat od którego pożyczałem hondę cb750 też chciał zobaczyć czy jest tak trudno i też przejechał to za pierwszym razem - więc bez przesady - da się. Pisały też tutaj dziewczyny, które bez doświadczenia na motocyklach po samym kursie zdawały za pierwszym razem - więc jak widać da się i cały czas będę uparcie twierdził, że jest to tylko i wyłącznie kwestia przygotowania. Gladiusa dosiadłem przed egzaminem w jednej ze szkół w Warszawie, nie będę wymieniał nazwy - ale zrobiłem to dlatego, żeby zobaczyć jak sobie poradzę na podobnym sprzęcie, bo do egzaminu nie miałem możliwości ćwiczyć na żadnej 600-tce. Wiesz jak to wyglądało - 3 kolesi kręci się na moto po placu, jeden instruktor, na chwilę do każdego podejdzie i coś tam trochę powie, w międzyczasie po placu kręcą się 2 osobówki, ciężarówka i coś tam jeszcze z przyczepą. To jest dopiero masówa - miałem to gdzieś, bo powiedzmy, że plac był opanowany i potrzebowałem spróbować na innym moto dla siebie i nie potrzebowałem pomocy - ale nie chciałbym tak się uczyć na kursie.
OdpowiedzInstruktora z oczywistych względów w ogóle nie biorę pod uwagę. Twój brat przejechał zadania na swoim moto czy na Gladiusie na, którym nigdy nie jeździł? Bo to diametralna różnica. Jeśli chodzi o osoby, które zdają zaraz po kursie. To oczywiście, że takie będą, nawet kobiety. Jednak zawsze z dystansem traktuje jak ktoś mówi, że nie potrzebował jazd dodatkowych. Przypominają mi się czasu studiów gdzie wszyscy przed egzaminem mówili „nic się nie uczyłem”. Taka Polska mentalność, że trzeba być genialnym. Sęk w tym, że rozmowa stała się zupełnie nietrafiona. Bo jaki jest sens egzaminu na prawo jazdy? Nie jest to jazda konkursowa z nagrodami. Zezwolenie do prowadzenia pojazdów stanowi podstawowe prawo w wolnym kraju – prawo do poruszania się. Tego prawa powinny być pozbawione wyłącznie osoby, które z powodu braku wiedzy, zdrowia lub umiejętności stanowią zagrożenie dla innych. Czy ten egzamin praktyczny to sprawdza i jest w tym duchu? Wręcz przeciwnie! 12 lat jeżdżę samochodem po mieście bez wypadku, egzamin teoretyczny zdałem za 1 razem bez problemu, na kursie przejechałem 10 godzin po mieście. Instruktor oprócz negatywnej oceny nawyków, których jak stwierdził i tak się już nie oduczę, nie miał zarzutów do bezpieczeństwa mojej jazdy. Czy fakt, że podbieram się przy ciasnym wolnym slalomie 650 jest równoznaczny ze stanowieniem zagrożenia w ruchu drogowym? Przecież to jest absurdalne do granic możliwości. Jeszcze te błędy na egzaminie wyssane z palca. Jak np. nie będziesz celebrował przed ruszeniem obracania głowy w prawo i lewo to już musisz powtarzać próbę. Na pustym ogrodzonym placu?! Oczywiście mogę wziąć dodatkowe godziny (tylko na slalomy!! Bo na miasto i tak nie wyjadę – gdzie tu logika i bezpieczeństwo w ruchu drogowym?) i próbować zdać. Każde podejście to około 300-400 zł (180zl egzamin + jazdy dodatkowe). Dlaczego mam to płacić?. Przecież to czysty haracz. Myślisz, że jak dokupię te 4 albo 6 godzin na placu i będę robił slalomy w nieskończoność to będę lepszym kierowcą? To coś zmieni w mojej jeździe? Ja kupię motocykl to pewnie w pierwszym tygodniu przejdę 20 godzin w ruchu drogowym To będzie 100x większa nauka niż te slalomy. Jak wspomniałem wcześniej zdawałem kiedyś prawo jazdy kat B w USA. Pani wsiadła do samochodu, którym podjechał mój kolega. Poprosiła żebym zrobił kilka kółek (bez linii) na zamkniętym placu. Jak zobaczyła, że umiem jeździć to na miasto. Egzamin był miły i bezproblemowy. Nie wiem czemu nikt nie może zrozumieć, że bardzo trudny egzamin niczego nie zmieni. Wariat jak go zda i tak będzie wariat. Albo w ogóle nie zda i będzie jeździł bez prawa jazdy. Tymczasem z niewiadomego powodu odbieramy podstawowe prawo, które przysługuję ludziom i ściągam z nich gigantyczny haracz. Dlaczego nie możemy czerpać dobrych wzorców z kraju, który ma ponad 200 lat doświadczenia w budowania wolności i demokracji tylko wielokrotnie w różnych dziedzinach na siłę przez 20 lat próbujemy od nowa wynaleźć koło.
OdpowiedzFakt, że podpierasz się przy slalomie jest równoznaczny z tym, że nie masz opanowanego motocykla. Jeździsz kilkanaście lat samochodem, i dla Ciebie naturalne jest, że jeśli ruszasz to patrzysz w lusterko, zmieniasz pas, też odruchowo upewniasz się w lusterku itd. Młody człowiek, który nie ma doświadczenia na drodze dzięki celebrowaniu obracania ma dużo większą szansę w sobie taki odruch wyrobić, bo go jeszcze nie ma - i po to to jest. Może i tak do końca to nie jest głupie, nie uważasz? Dlaczego masz płacić? Bo chcesz, prawo jazdy nie jest obowiązkowe. A prawo do prowadzenia pojazdów jest podstawowym prawem do poruszania się? Wybacz, ale bredzisz - idąc Twoim tokiem myślenia po co są licencje dla pilotów, uprawnienia do kierowania pociągami - przecież to też gwałci nasze prawo do poruszania się, bo pan Zdzisiek chciałby sobie polatać a bez uprawnień nie może. Nikt haraczu z Ciebie nie ściąga i nie zmusza do zdawania egzaminu, nie pasuje, jesteś wolnym człowiekiem, nie musisz go zdawać w Polsce. Na temat często absurdalnego prawa w stanach i demokracji, którymi jesteś tak zachwycony się nie wypowiadam, bo nie o tym jest ten wątek.
OdpowiedzŻyjemy w XXI wieku , a prawo do poruszania się pojazdem jest tak samo naturalne jak prawo do poruszania się wózkiem sklepowym. Proponuję abyś te same manewry zrobił chopperem i wtedy pogadamy czy należy podeprzeć się nogą czy nie.
OdpowiedzTak. W stanach nawet nie musisz jeździć w kasku. I to ma być takie dobre?
OdpowiedzW USA to czy musisz jeździć w kasu czy bez zależy od stanu, w niektórych od wysokości Twojego ubezpieczenia zdrowotnego.
OdpowiedzJak ktoś nie brał dodatkowych jazd, to znaczy że ICH NIE BRAŁ. To jest fakt. Do czego tu więc podchodzić z dystansem? Że ludzie niby kłamią, żeby pokazać jacy są kozaccy? Bez przesady. Są ludzie, którzy zdają za pierwszym razem, bo zdają a są tacy, którzy nie zdadzą i za dziesiątym. I nawet jak wezmą 50 jazd dodatkowych, to nie zdadzą. Znam osoby, które za chiny by nie zdały nowego egzaminu a zdały stary i lepiej by było, gdyby nigdy prawka nie dostały, bo stanowią na drodze zagrożenie dla siebie i innych. Więc ja uważam, że trudniejszy egzamin nie ma na celu nabijania kabzy, bo ludzie jednak zdają, tylko odsiania tych, którzy się do tego nie nadają. Bo sorry, ale trochę inną rzeczą jest jazda samochodem, gdzie błędnik nie ma znaczenia, a jazda na motocyklu, gdzie równowaga i umiejętność jej utrzymania są potrzebne i sprawdzane na egzaminie również. Więc tak - trudny egzamin jednak coś zmieni, bo przypadkowe osoby bez umiejętności i predyspozycji nie będą miały prawa poruszać się po publicznych drogach. Szkoda, że egzamin na B nie jest trudniejszy, bo i tutaj przydałby się odsiew. Moja matka zdawała egzamin na B x lat temu tak bezstresowo jak Ty to opisujesz i zdała, a do tej pory nie umie jeździć i absolutnie nie powinna tego robić. Ja boję się wsiąść z nią do auta. Przykłady można mnożyć. Więc ja uważam, że zmiany są na lepsze. Ps. Ja zdałam za pierwszym razem po wprowadzeniu nowych przepisów, bez jazd dodatkowych. Więc tak, da się.
OdpowiedzOd sprawdzania błędnika jest lekarz. Jeżeli masz zaświadczenie lekarskie o braku przeciwskazań to znaczy że się nadajesz. Drogi nie są tylko dla supermanów. Może jeździć po nich każdy i małolat i dziadek. To rozwiązania komunikacyjne powinny czynić drogi bezpiecznymi a nie ostra selekcja kierowców. Selekcja ma sens w wypadku lotów w kosmos a nie kierowców. W niektórych krajach bez prawa jazdy cię nie ma, dosłownie. Nie masz prawa jazdy to nie masz żadnego dokumentu którym można się wylegitymować. Tak więc nie tędy droga panowie. Nie są potrzebne kaskaderskie umiejętności na drodze , ale zmiana nawyków, respektowanie przepisów i budowa dróg po których będzie można jeździć w zgodzie z tymi przepisami, bez ciągłego wyprzedzania i narażania życia.
OdpowiedzKażdy ma prawo jeździć, ale najpierw musi zdobyć uprawnienia. W Polsce posiadanie prawa jazdy nie jest przymusowe. Jeśli przyjmujemy, że nie każdy ma predyspozycje do grania na gitarze to tym bardziej nie każdy musi miec predyspozycje do jazdy na motocyklu. Z ta różnicą, że grając w sposób nieudolny na gitarze nie jesteśmy w stanie nikogo zabić... inaczej niż w przypadku nieudolnej jazdy na motocyklu.
OdpowiedzWitam serdecznie, Ja niebawem będę podchodził do egzaminu w Rybniku, myślę, że w tym tygodniu już będę znał swój termin. Mam pytanie do tych którzy zdawali w Rybniku (i nie tylko), czy jest możliwość przed samą ósemką, jak już zaliczyliśmy przygotowanie do jazdy i jesteśmy gotowi, na zrobienie sobie rundki próbnej na tym Gladiusie? Bo słyszałem, że jest egzaminator, który pozwala się przejechać (tylko jak się przewrócimy albo wjedziemy w pachołek na tej "rundzie próbnej" to egzamin jest oblany). Gdzieś też usłyszałem, a tu też wyżej ktoś pisał o tym, że praca sprzęgłem podczas 8 i slalomu to błąd??! Czy to nie jest tak, że właśnie panując nad gazem, sprzęgłem, dodatkowo stosując coś w rodzaju "przeciwsiadu" i jeździe z balansem wykazujemy się lepszym opanowaniem motocykla niż gdybyśmy się przykleili do baku i bez sprzęgła zdali się na kapryśność wolnych obrotów tej Vki? Miałem/mam świetnego instruktora, który przez te 20h godzin kursu sprawił, że na placyku czuję się bardzo dobrze. Nauczył mnie jeździć na wyższych obrotach i kontrolować sprzęgło, oduczył mnie rowerowego odruchu wystawiania nogi w awaryjnej sytuacji i zamiast tego pokazał jak obrotami i sprzęgłem ustabilizować motocykl i kontynuować jazdę w zamierzonym kierunku. Ścisnął mi od początku slalom tak, że jak zobaczyłem rzeczywistego smsa na placu egzaminacyjnym, to nie chciałem wierzyć, że to są odległości egzaminacyjne. Niemniej jednak zdaję sobie sprawę, że 20h na placu i kilka na mieście nie zrobi ze mnie doświadczonego motocyklisty i strasznie mnie stres zżera i wiem jak potrafi to mnie sparaliżować :( choćby to, że nigdy wcześniej nie siedziałem na Gladiusie, nie mówiąc o jeździe i slalomie... jazdy miałem na Suzuki SV650, to jest podobno to samo co gladius... ale w mojej głowie zakodowane mam, że to nowy motor i pewnie na nim nie ujadę... taka p***a troche ze mnie co nie? ;)
OdpowiedzMam dylemat. Bo albo jesteś pierwszą w pełni świadomą i dobrze przygotowaną do egzaminu osobą, która tutaj pisała do tej pory, albo Twoja wypowiedź to podpucha :) Pozdrawiam.
OdpowiedzDlaczemu bym miał tu podpuchować, po prostu szczerze zapytałem... wiem, że tę 8 da się przejechać bez dotykania sprzęgła, ale dla mnie to równie dobrze można rozpędzić się taczką i liczyć na to, że jakoś się uda wybalansować zanim się zatrzyma i przewróci... po prostu tak mnie instruktor-motocyklista-pasjonat nauczył i teraz mam stres, że jak mi Pan Egzaminator powie, że psuje im motor jadąc na półsprzęgle, to czy mam go słuchać i powtarzać "8" na "rozpędzoną taczkę" czy nadal jechać tak jak się nauczyłem... ogólnie jestem bardzo zestresowanym człowiekiem który może za bardzo się przejmuje szczegółami ;) niemniej jednak, napiszę tu jak mi poszło :) Pozdrawiam
OdpowiedzJakoś pojechalam Gladiusem bez sprzegla + przeciwwaga ciałem i poszło gładko jak po maśle :) Da się, z palcem w d.... :) Tylko nie wypal przy egzaminatorze tekstem typu "hamulec nozny", bo z miejsca Cie obleje :)
OdpowiedzJedź jak ci się żywnie podoba. Masz przejechać bez podpierania się i bez najeżdżania na linie. To wszystko. Ja jeździłem ósemkę bez sprzęgła. Używając wyższych obrotów, nożnego hamulca i mocno balansując motocyklem.
OdpowiedzNiestety nie poszło mi za dobrze :( zjadł mnie stres i brak doświadczenia w jeździe po mokrym...od rana padało... z ósemka i wolnym slalomem sobie poradziłem. Choć powtarzalem bo trochę zabrakło mi miejsca na ostatnią bramke, wolałem odpuścić niż, ryzykować wjazd w pacholka. Ale cały czas miałem w głowie świadomość, że może być ślisko i za bardzo nie wiedziałem ile tam na tym mokrym jest przyczepności... po zaliczanych osemkach, wolnym i szybkim slalomie miałem ominięcie przeszkody i tam popełniłem kilka błędów.... które w efekcie skończyły się przewróconym pachołkiem na wyjeździe. Po prostu radość z zaliczenia tego, czego panicznie się bałem, spowodowały, że nie skupilem się na tym, co jeszcze zostało do zrobienia, do tego deszcz , strach przed mokrym asfaltem, zupełnie niepotrzebnie gapilem się na prędkościomierz i przez co było już chyba za późno żeby wybrać sobie tor jazdy... przeszkodę ominalem, ale jak glupek gapilem się w prawy pachołek... i chyba go pukłem gmolem... w lusterku widziałem jak leży.... za tydzień poprawka... tym razem stres i inne emocje zostawię gdzieś dalej...
OdpowiedzWitam!Dziś mój pierwszy raz;)Czuję się wystarczająco przygotowana choć nie wierzyłam,że opanuje te wszystkie manewry w ciągu zaledwie 20 godzin nie jeżdżąc poza kursem w ogóle na żadnym motocyklu.Mam nadzieję,że stres przynajmniej trochę mi odpuści i jakoś dam radę go pokonać i stres i egzamin;)Pozdrawiam
OdpowiedzDzisiaj też pierwszy raz podchodziłem do egzaminu - mało przyjemny egzaminator do tego motocykl o całkiem odmiennej charakterystyce pracy od tego na którym się uczyłem i oczywiście wynik egzaminu negatywny - najechanie na pachołek na wolnym slalomie - moim głównym problemem było to że ten motocykl sam z siebie jechał szybciej niż ten na którym się uczyłem o ok. 2-3 km/h niby nie wiele ale mi to przeszkodziło na wolnym slalomie - pierwsza i druga bramka spoko na trzeciej komplikacje, na czwartej już ledwo co i w rezultacie na piątej oczywiście pachołek - cóż co poradzić wybiorę sobie godzinę żeby się doszkolić i w poniedziałek próbuje jeszcze raz - jak to mówią do 3 razy sztuka - lecz wolał bym zdać za tym 2 razem już. W moim przypadku widać było że egzaminatorowi się nagminnie śpieszyło - kazał powiedzieć jak się sprawdza stan poziomu oleju - po pokazaniu palcem powiedział że mam przechodzić dalej nawet nie wytłumaczyłem jak to się robi, łańcuch też tylko wskazałem nic nie wyjaśniałem tak się panu śpieszyło. Poniedziałek druga próba trzymać kciuki.
OdpowiedzJechał o 2-3km za szybko? A od czego masz sprzeglo?
Odpowiedzno niestety, ale podejście egzaminatora też ma duży wpływ na stres i przebieg całego egzaminu ja usłyszałam od egzaminatora, że nie bardzo przychylnie patrzy on na kobiety na motocyklach, ale pokazałam mu co potrafię przejechałam cały plac bezbłędnie nawet mnie pochwalił, że tak wszystko płynnie i sprawanie poszło. Jak przejeżdżasz wolny slalom? na 1-ce? ja robiłam na półsprzęgle dlatego sama ustalałam sobie prędkość.
OdpowiedzPodejście drugie- wynik egzaminu pozytywny:)
OdpowiedzKurde, ale Ci zazdroszczę - w pozytywnym znaczeniu :) mam nadzieję, że mi też się uda. A nie miałaś problemu z "8" i slalomem? Jaką miałaś prędkość na pierwszym biegu po odpuszczeniu sprzęgła? Pozdrawiam!
OdpowiedzGratulacje! Uda Ci się jeszcze w tym sezonie pojeździć?
Odpowiedzw tym sezonie pewnie już nie dam rady, na odbiór prawka będę pewnie czekała z miesiąc, a i jeszcze trzeba troszeczkę przez zimę odłożyć, żeby kupić jakąś maszynę, ale brat na pewno od czasu do czasu pożyczy swojego motocykla;)
OdpowiedzNie wiem, jak jest u Ciebie, ale u mnie natychmiast po zdanym prawku trzeba było wnieść do Wydziału Komunikacji Urzędu Miasta opłatę za wydanie prawa jazdy, i dopiero wtedy, po zatwierdzeniu na ich koncie wpłaty, rozpoczęła się procedura biurokracyjna. U mnie trwało to... 7 dni. Powodzenia!
Odpowiedzczekam już trzeci tydzień na odbiór prawka po dziesiejszym telefonie do Wydziału Komunikacji Pani przekazała mi informacje,że do miesiąca trzeba czekać jak nie dłużej. ;/
OdpowiedzNo i jak poszło?
OdpowiedzNiestety nie zdałam na szybkim slalomie rysnełam tyłem motocykla pachołek. Przy wjeździe miałam 37km egzaminator stwierdził, że pierwszy przejazd mogłam trochę odpuścić przejechać wolniej, a przy drugim delikatnie przyspieszyć bo średnią liczy się tylko z jednego przejazdu, ale już przynajmniej wiem jak to wygląda kolejna próba za tydzień;)
OdpowiedzW Wawie oblewają jak na wejściu masz 32 a na wyjściu 28
OdpowiedzWszędzie za taki przejazd obleją, średnia ma być min. 30km/h, z taką prędkością początkową i końcową jak napisałeś nie ma szans na średnią 30
OdpowiedzNo nie ma szans. Ja np. najazdową miałam 37 a przy wyjeździe 40 a i tak średnia mi wyszła 29. Kwestia tego, kiedy i jak bardzo odpuścisz gaz, kiedy przyspieszysz spowrotem i jak bardzo odchodzisz od pachołka omijając go. Poza tym ciekawa jestem jak oni mierzą tą średnią? Bo zakładam, że mierzą drogę przez czas (fizykiem nie jestem i się nie znam) i ciekawie się, czy jakimś sposobem uwzględnili to, że nie przejeżdżamy odcinka po prostej... Pewnie nawet jakby ktoś przejechał jakimś cudem cały slalom z prędkością równo 30 to by mu średnia niższa wyszła ;)
OdpowiedzJa bym się upierała żeby sprawdzić te mierniki prędkości. W Radomiu parę razy było tak ,ze po prostu nie działały i wszystkim po kolei średnia na slalomie szybkim wychodziła 17km/h bez względu z jaką prędkoscią jechali.. Jeśli jesteś pewna że miałaś najazdową 37 a wyjazd 40 to nie ma szans żeby wyszło 29 Co masz do stracenia? Pozdrawiam
Odpowiedzhmm aż takiej różnicy nie było... ale zastanawiałam się, czy się nie przywiesił, bo dwa razy pod rząd miałam 29km/h. Jak mozna sprawdzić działanie tego urządzenia? Można poprosić egzaminatora, żeby przejechał slalom i sprawdził?
OdpowiedzW tamtym przypadku , egzaminator przejechał i sprawdził. Rzeczywiscie był problem z miernikiem.
OdpowiedzW Krakowie oba przejazdy mają miec minimum 30km/g :/
OdpowiedzPowodzenia ! : )
OdpowiedzWitajcie. Jeżdżę jednośladem na co dzień, takim na jaki mam uprawnienia. Chciałem zasiąść na czymś poważnym i jeszcze póki się ruszam przeżyć przygodę z motocyklem. Na zamkniętym placu doszkalam się na Gladiusie ze stuprocentową skutecznością, na egzaminie oferma. Ja się nie stresuję, a jednak nie wyjeżdżam z ósemki lub slalomu. Nie mam pojęcia o co chodzi. Koledzy, którzy już dawno jeżdżą motocyklami nie potrafili zrobić slalomu. Próbowałem zrobić plac na kilku motocyklach i oto co wyszło: Suzuki Gladius- zero problemu, Yamaha Fazer - nie da się, Honda CBR 600 nie da się i na koniec Suzuki GSR 600- bajka. Super się na nim wykonuje manewry. Pozdrawiam.
OdpowiedzMam tak samo! Na placu instruktorzy mówią, że świetnie sobie radzę, a na egzaminie zawsze coś zmaszczę. Pewnie motocykl egzaminacyjny ma inaczej obroty ustawione niż ten, na którym się uczysz. Druga sprawa, to stres a trzecia, to brak szczęścia. Ja właśnie dziś ostatni raz podchodziłam do A2. Zależało mi, ale nowe przepisy mnie pokonały :( Albo dotknięcie pachołka na wolnym, albo kilometr za wolno na szybkim... Umiem jeździć, ale nie umiem zdać egzaminu. Zapisywałam się w zeszłym roku na kat. A, a teraz straciłam kupę kasy na A2 i nerwowo mnie wykończyli. Jazd wzięłam sporo… Wydałam wszystkie pieniądze, które zarabiałam na jazdy doszkalające (których nie żałuje, bo sprawiały mi przyjemność i dużo nauczyły) i egzaminy (na które szkoda mi każdej złotówki, bo cena jest wprost nie proporcjonalna do całej tej zabawy). Dziś się dowiedziałam od egzaminatora, że może jestem za drobna, żeby jeździć Niech sobie MORD wsadzi to prawko, nie chce mieć z nimi do czynienia. Na kat. B też się tu nie wybieram. Pozdrawiam i życzę powodzenia, mam nadzieję, że Tobie się uda :) Ja zbieram kasę i kupuję jakieś małe moto i uczę się jeździć we własnym zakresie... albo crossa i będę śmigać po krzakach ;)
OdpowiedzNie poddawaj się. Ja tez nie zdałam juz parę razy, ale wierzę że dopnę swego. Za dużo już w to włożyłam żeby się teraz wycofać.. nerwy.. kasa.. Za to ilu napaleńców motocyklowych poznałam ;) Niestety kupno moto muszę odłożyć do przyszłego roku. Dużo utopiłam w WORD Radom. Panie siedzące tam na stołeczkach ,rodem z PRL u zapewne się cieszą Teraz jeszcze kiepsko bo z pogodą jak na loterii.. Powodzenia wszystkim Do zobaczenia na trasie :)
Odpowiedzno właśnie. pogoda nie sprzyja, kase z człowieka wyssali a tu niedługo teoria się skończy i trzeba będzie nową zdawać :| no ale tez mi szkoda teraz odpuścić, chociaż miałam moment załamania... a co do napaleńców to prawda, motocykliści to jednak świetna grupa ludzi :) 3mam kciuki, zebyś zdała jak najszybciej :)
OdpowiedzUdało się wczoraj !!! :) za 6 razem... :\ nie można się poddawać :)
OdpowiedzGratuluję :) Też jeszcze będę próbować, ale w przyszłym roku, bo na ten mi sie budżet wyczerpał :( Do czego to doszło, żeby 6 razy ludzie musieli próbować?
OdpowiedzNie poddawaj się, zmień instruktora, niech inny oceni jak sobie radzisz. Jak masz możliwość, to poszukaj w okolicy WORD-u z yamaha a nie gladiusem - moim zdaniem gladiusem jest trochę trudniej. Mam porównanie, bo zdawałem jak tylko rozpoczęły się egzaminy, ośrodki jeszcze nie miały sprzętów, przed egzaminem przejechałem plac gladiusem, a egzamin musiałem zdawać na yamaszce - wsiadłem na nią pierwszy raz od razu na egzamin - w moim odczuciu dużo przyjemniej i łatwiej ją wyczuć niż suzuki. Może masz kogoś ze znajomych, kto ma większe moto, poćwicz plac na większym, później z godzinkę na docelowym i powinnaś dać radę. Szkoda wysiłku i pieniędzy, żeby to rzucić jak już tyle przeszłaś. We własnym zakresie na mniejszym się nie nauczysz, tyle tylko, że się objeździsz i łatwiej będzie na mieście, trening placu na małym sprzęcie, albo crossie niewiele pomoże - to dobre na początek, parę razy żeby załapać o co chodzi, ale później trzeba wsiąść na poważniejszy sprzęt.
Odpowiedz"Umiem jeździć, ale nie umiem zdać egzaminu." Więc może jednak nie umiesz? "Ja zbieram kasę i kupuję jakieś małe moto i uczę się jeździć we własnym zakresie..." byle nie po drogach publicznych. "albo crossa i będę śmigać po krzakach" - na crossie trudniej jest ominąć drzewo w lesie, niż pachołek na placu. Życzę szczęścia. Oczywiście współczuję, że wciąż Ci się nie udaje, ale skoro wydałaś tyle kasy i dalej nic, to może warto zastanowić się nad sobą a nie ZNOWU psioczyć na WORDy...? No i jak drobna jesteś, że ktoś powiedział Ci, że jesteś za drobna?
OdpowiedzW Krk można zdawać tylko na Gladiusie :( A instruktora zmieniłam i ten, który teraz mnie uczy naprawdę jest dobry. Problem jest za mną, za bardzo się spinam na egzaminie. Jak się jeszcze naoglądam jak osoby przede mną roztrącają pachołki na wszystkie strony albo sie wykładają to już w ogóle mam spinę ;) Powiedzmy sobie szczerze, skoro jestem w stanie przejechać zadania egzaminacyjne na placu to znaczy, że prawdopodobnie potrafię jeździć lepiej niż ludzie, którzy zdawali w zeszłym roku na prawo jazdy, bo w zeszłym roku to ja NIE umiałam jeździć i bez zająknięcia przejeżdżałam stary plac. Mistrzem kierownicy nie jestem i wiem, że jeszcze duuużo musze się nauczyć... Natomiast uważam, że zdanie egzaminu nie jest w dalszym ciągu równoznaczne z byciem dobrym motocyklistom lub motocyklistką. Weź jedź po kursie gdzie robisz sztuczki cyrkowe na jakieś serpentyny, np. na Słowacje. Przypuszczam, że wiele osób po kursie nadal będzie miało z tym problem... Tak, na crossie jeździ się trudniej i żeby to robić dobrze i nie zawinąć się na drzewie, trzeba cały czas się uczyć. Ale ja chcę się uczyć, tylko już na własnym motocyklu, tak żeby mi to sprawiało przyjemność a nie dokładało stresu, że znowu egzamin nade mną wisi. No właśnie żeby nie jeździć po drogach publicznych myślałam o crossie ;) Chciałam się zabrać do prawka legalnie a nie od d*upy strony. Nie jestem aż taka znowu drobna, są mniejsze dziewczyny. Ja mam 161 i ważę 47kg. Uważam, że powiedzenie mi, że jestem za drobna było bezczelne. Poza tym, kto powiedział, że muszę sobie po egzaminie kupić Gladiusa? Zresztą są mniejsze ode mnie dziewczyny i co one nie mogą już jeździć motocyklem? Spróbuję jeszcze raz, tylko muszę odłożyć kase na egzamin i jazdy przed. I oby zima nie przyszła za prędko. Szerokości wszystkim :)
OdpowiedzNo ja miesiąc po zdanym prawku pojechałam po kursie w wielotysięczną podróż po Europie, z górskimi serpentynami włącznie, i problemów większych nie miałam poza psychiką, z którą dogadałam się po pierwszym dniu wyjazdu. Reszta to była czysta przyjemność z oczywistą pewnością, że moja nauka jazdy dopiero się zaczyna. Parę grubych tysięcy w sezonie za mną, ale nawet po tym wszystkim nie odważę się powiedzieć, że UMIEM jeździć. A że teraz trzeba wykazać się większymi umiejętnościami niż rok temu, to chyba tylko lepiej, prawda? Warto też pójść na kurs doszkalający po uzyskaniu prawka. Tam dopiero można się zdziwić ile się jeszcze nie wie. A że drobne dziewczyny się nie nadają, to bzdura. Ja jestem tylko kilka cm wyższa od ciebie i jeżdżę na motocyklu, który waży 210kg i ma 800cm3 pojemności. Przy mojej maszynie, Gladius to kucyk. I da się? Da. Na temat jazdy na crossie mam swoje zdanie, bo akurat też jeżdżę i w terenie wcale nie jest łatwo. A na placu egzaminacyjnym, następnym razem nie myśl o tym gdzie jesteś. Postaraj się nie patrzeć na innych, nie słuchać co mówią, mieć w d**ie to, że egzaminator patrzy i pojechać to absolutnie dla siebie. Zamiast myśleć, że się stresujesz pomyśl o przyjemności, jaką Ci to sprawia. Ja też łatwo się denerwuję i stres mnie zjada, ale to o czym piszę zastosowałam u siebie i zdałam za pierwszym razem. Powodzenia.
OdpowiedzTo gratuluję :) Tez mi się to marzy, zawsze chciałam jeździć turystycznie motocyklem. Mam nadzieję, że wkrótce jednak dopnę swego. Ale pewnie przyznasz, że jechałaś ostrożnie? ;) Jasne, że sie da, trzeba tylko myśleć, co się robi. Według mnie jeździć motocyklem człowiek uczy się przez cały czas i zawsze jest coś, co można poprawić. Zgadzam sie, że to dobrze, że teraz egzamin jest bardziej wymagający, bo ten stary plac praktycznie każdy mógł przejechać. Właśnie chciałabym się wybrać na kurs doszkalający po zdaniu prawka i wybrać się też na tor, żeby poćwiczyć zakręty zanim się wypuszczę gdzieś dalej. Ale chcę ćwiczyć już na swojej maszynie a nie kupię motocykla i nie wyjadę na drogę dopóki nie będę miała uprawnień. Dlatego ten egzamin mnie blokuje. Czy naprawdę przejechanie slalomu szybkiego o kilometr wolniej niż wymagają oznacza, że kompletnie nie ogarniam? Zresztą problem chyba jednak jest szerszy, bo na egzaminach kilka razy słyszałam, że ktoś podchodzi do egzaminu 4-5 raz. A kasa płynie... Też uważam, że wzrost nie ma nic do rzeczy. Gladius jest całkiem ok i da sie z nim dogadać, dlatego takie gadanie mnie wkurzyło. Ja nie mówię, że ma być łatwo. Ma być wymagająco, ale ma to sprawiać radość a nie wkurzać człowieka. Fajnie jest pokonywać swoje słabości. Dzięki za dobrą radę. Postaram się ogarnąć emocje na następnym egzaminie... najgorsze jest to, że im więcej razy się idzie na egzamin, tym gorsze się ma nastawienie :|
OdpowiedzTo już off-top, ale krótko odpowiem. Ostrożnie - za każdym razem, jak wsiadam na motocykl. Ale bez ociągania się, ja się nie boję jeździć. A tobie jeszcze polecam przed egzaminem wziąć godzinkę na motocyklu, żeby się rozgrzać, pojeździć chwilę w okolicach WORDu, porozglądać się uważnie po uliczkach, znakach. To pomoże ci trochę zrzucić z siebie stres.
OdpowiedzMotocykle egzaminacyjne są inaczej ustawione niż te na kursach, pal licho sprzęgło czy skrzynie, bo te wiadomo nowe więc nie ma z nimi problemu, natomiast tradycyjnie motocykl egzaminacyjny ma obroty wyższe o około 100-200obr/min, co przekłada się na prędkość motocykla, a na ciasnym prostokącie 2-4km/h więcej powodują szybsze zbliżanie się linii ograniczających. Trzeba go bardziej kłaść, a to jak nie jeździ się na co dzień pachołków, ciężko przychodzi.
OdpowiedzPrzepraszam, ale to motocykl wiezie Ciebie sam jak jest ustawiony, że musisz jechać szybciej - czy Ty nim kierujesz? Co za problem zwolnić i jechać tak z taką prędkością jak Ci pasuje - prostokąt zamiast starej ósemki akurat jest ogromny i miejsca jest bardzo dużo - wystarczy trochę poćwiczyć pracę sprzęgłem i ew. hamulcem i jedziesz tak jak chcesz, a nie tak jak Cię moto wiezie. Później wsiądziesz na zimne moto, które ma sporo większe obroty na ssaniu i co, nie dasz rady gdzieś zawrócić, bo miał za duże obroty i za szybko jechał?
OdpowiedzA to spróbuj w WORD Warszawa użyć na egzaminie na prostokącie sprzęgła lub hamulca, to masz pierwszy błąd, jeśli powtórzysz masz drugi błąd i koniec egzaminu, z notatką "brak opanowania motocykla". Jak wsiądę na motocykl nie na egzaminie, to sobie zawrócę w sposób dowolny, tam nikt nie będzie mi stał nad głową i szukał dziury w całym.
OdpowiedzChyba sobie żartujesz. Który WORD, który egzaminator za jazdę na półsprzęgle albo używanie hamulca oblewa? Tabela nr 4, załącznika nr 2 ustawy Dz.U. 2012 nr 0 poz. 995 Zadanie nr 8: Upewnienie się o możliwości jazdy: - wykluczenie prawdopodobieństwa spowodowania zagrożenia w ruchu drogowym, - ocena sytuacji wokół pojazdu, - płynne ruszenie - łagodne puszczenie sprzęgła, zwiększenie obrotów silnika; 5-krotny przejazd po łukach w kształcie cyfry 8; 2-krotny przejazd pomiędzy 5 bramkami; upewnianie się o możliwości skręcenia; Sposób wykonania zadania: - niepodpieranie się nogami, - nienajeżdżanie na linie wyznaczające zadania egzaminacyjne, - niepotrącanie pachołków Nie dałbym się w życiu tak wydymać, jakby mnie uwalił za to co piszesz, to właśnie jest opanowanie motocykla, a nie jego brak. Napisz proszę, jak się nazywał ten pan egzaminator, który użycie sprzęgła albo hamulca uważa za błąd i brak opanowania.
OdpowiedzDokładnie zgadzam się z Tobą. Egzaminator nie ma prawa przerwać egzaminu za coś takiego. Chyba, że jesteś jeleń i się dałeś podejść. Masz wykonać wszystkie manewry prawidłowo, a jak to zrobisz to nikogo nie obchodzi. Ja jak zdawałem, zapytałem się egzaminatora czy mogę robić slalom na pół sprzęgle... on mi na to " He he, rób jak Ci wygodniej, sprzęgło, bez sprzęgła... mi to obojętne, abyś wykonał prawidłowo zadanie" . ; ]
OdpowiedzO masakra! W zyciu nie uwierze, że ktoś kogos oblał za coś takiego. Przecież to są podstawowe umiejętności przy manewrowaniu! Praca sprzeglem i hamulcem pomocniczym. Wybacz, ale chyba sie zagalopowalas w konfabulowaniu. Zresztą nie ty jedna. U mnie w grupie chłopak tez próbował głupoty opowiadać po oblanym egz na 8, że niby egzaminator sie uwzial, a wszyscy widzieli, że chłopak pojęcia nie ma jak ten manewr wykonać, jakby pierwszy raz na moto siedział. Wciskać kit trzeba umieć.
OdpowiedzJeszcze zapomniałam dopisać. Patrzac na to, co piszesz, chyba nie tylko mi sie wydaje, że nie jestes gotowa na egzamin... Nie Ty, WiewioR, tylko autorka tych wywodów, do których sie odnosimy. (Inaczej mi sie nie chciała otworzyć odp, dlatego pisze pod Twoim komentem ;) )
OdpowiedzNie mnie, tylko chłopaka który zdawał, wiem, że brzmi irracjonalnie, ale Pan Egzaminator miał swój punkt widzenia. Jedni egzaminatorzy temat olewają jak się ten manewr zrobi, inni się gdzieś strasznie śpieszą i czepiają się wszystkiego. Imię Pana Egzaminatora pamiętam, do nazwisk mam słabą pamięć. Ogólnie cały plac trzeba mieć tak wyćwiczony, że się o nim nie myśli, tylko go jedzie. Jak na 8 motocykl wyjeżdża to trzeba go bardziej położyć, a nie bawić się klamkami, bo przy niewprawnym użyciu zazwyczaj kończy się utratą stabilności. Motocykl dopóki ma napęd to idzie, a wolny slalom to sztuka pracy kończynami, a nie zabawa klamkami.
OdpowiedzMasz jakiś tam swój punkt widzenia, który nie do końca musi być słuszny. Bardzo dużo czynników wpływa na utratę stabilności motocykla. Jak go gwałtownie przyhamujesz w pochyleniu na 8, to jasna sprawa, że się położy, więc fakt - lepiej nauczyć się tak zmieniać pozycję przy pochyleniu, żeby przy jeździe bez sprzęgła dać radę przejechać manewr. Co do wolnego slalomu. Wolny slalom to nie tylko balans ciałem, ale też, między innymi, umiejętna praca klamką sprzęgła. Dodatkowo, żeby sobie zapewnić ciąg, o którym piszesz tu:"Motocykl dopóki ma napęd to idzie", możesz przy półsprzęgle delikatnie dodawać gazu i puszczać - pewnie wiesz, że podwyższone obroty pionizują maszynę. Dodatkowo, i o tym pewnie nie wiesz, ustabilizować maszynę można przyhamowując hamulcem pomocniczym. Więc sprzęgło, gaz, hamulec + skręt kierownicy, kiedy przednie koło znajduje się na wysokości pachołka i masz slalom zaliczony (to jest najbardziej skomplikowany sposób, ale rewelacyjny na ciasne manewry przy małej prędkości). Na pamięć się tego wyćwiczyć nie da. Każdy jeden najazd na slalom jest inny, więc rutyna tutaj też się nie sprawdzi. To jest motocykl, a nie tabliczka mnożenia. Cwicz. Powodzenia.
OdpowiedzChociaż nie zdałem dwukrotnie na wolnym slalomie to potwierdzam. Z ósemką lepiej nie kombinować , zapomnieć o sprzęgle i hamulcu. Konieczna jest przeciwwaga. Jak widzisz że motocykl ci się kładzie , wychyl się jeszcze bardziej. Przy takim wychyleniu ciężko byłoby jeszcze kontrolować sprzęgło. Natomiast użycie hamulca to szybka droga do jeszcze większego przechyłu motocykla. Slalom wolny można pokonać na oba sposoby. Bez użycia sprzęgła jest oczywiście mniej kombinowania ale jak motocykl będzie miał odrobinę wyższe obroty lub trochę za późno skręcisz nie zmieścisz się, na kolejnej bramce będzie jeszcze gorzej , a na kolejnej ... tak zrobiłem za drugim podejściem i niestety pominąłem ostatnią bramkę. Przy pierwszej próbie natomiast próbowałem pracować sprzęgłem i hamulcem pomocniczym. Wygląda to mniej więcej tak że hamulcem dostosowujesz prędkość przed skrętem a sprzęgło popuszczasz w razie konieczności przy wyjściu z bramki. Metoda trudniejsza, ale umożliwia pokonanie slalomu z mniejszą prędkością i bez rozpaczliwego balansowania ciałem. Z perspektywy czasu chyba lepsza i do niej wracam.
OdpowiedzMasz racje mam swój punkt widzenia i swoją technikę na wolne manewry, Twoja jest ciekawa, ale u mnie nie działa. Jedyną metodą na ogarnięcie manewrów na egzaminie, to wyćwiczenie w warunkach OSK, i tu na bezpiecznym placu "bawić" się motocyklem. Bawić się czyli szybciej (kto powiedział że wolny slalom da się robić tylko na jedynce), ciaśniej, zmieniać motocykle (dobra szkoła posiada parę różnych), próbować motocykl niedogrzany, jazdę w deszczu, etc. I najważniejsze olać dobre rady tzw. ekspertów, którzy nigdy tego egzaminu nie próbowali, ale wszystko wiedzą najlepiej. Cześć, szerokości.
OdpowiedzWięc próbuj. Prawda jest taka, że nikt za Ciebie tego egzaminu nie zda. Szukaj swojego złotego sposobu. Mój to było ćwiczenie na placu plus rady długoletnich kierowców oraz pozyskanie wiedzy o mechanice i zachowaniach pojazdu oraz metod, jak nad nimi panować. Zdałam nowy egzamin bez błędu za pierwszym razem. Tobie życzę powodzenia i zaliczenia jeszcze w tym roku.
Odpowiedzsą gdzieś statystyki zdawalności tego egzaminu myślę że rozwiało by to wiele wątpliwości
OdpowiedzNie zdałem dzisiaj na 1 zadaniu, przygotowanie do jazdy, powód taki że odwrotnie założyłem ochraniacz na łokieć, dla mnie to absurd aby o takie coś oblewać, przecież stres tam jest naprawdę duży, ehh no cóż, w piątek będę o tym pamiętał.
OdpowiedzWitam wszystkich, Pomyślałem, że podzielę się moimi spostrzeżeniami z nauki jazdy w Holandii i egzaminu w Polsce (egzamin miałem 16 maja). Jako, że mieszkam od dłuższego czasu w Holandii do egzaminu chciałem podejść na miejscu. Niestety okazało się, że teorię można zdawać wyłącznie po holendersku i turecku (na kat.B jest możliwość wyboru języka angielskiego). Jest możliwy tłumacz ale biorąc pod uwagę, że egzamin przebiega podobnie do obecnego polskiego nie miało to sensu (tłumacz czytał by pytania na ekranie i czas na odpowiedzi jest ten sam co bez tłumacza). W związku z tym została podjęta decyzja o podejściu do egzaminu e Polsce. Teorię udało mi się zdać 16 stycznia na starych zasadach. Trzy dni przed ich zmianą. Uff. Następnie, na początku lutego poszedłem do Robbie’go, lokalnej szkoły jazdy pod domem w Hadze prowadzonej przez całkiem sympatycznego Surinamczyka. W międzyczasie wziąłem parę jazd z instruktorem z ANWB. Świetny koleś, prawdziwy pasjonat. Zasuwa naokoło ciebie na motocyklu i cały czas cię poprawia. Czy to w mieście, poza miastem czy na autostradzie. Uczyłem się na Hondzie CB500 i Yamasze XJ6. Innych motocykli do nauki nie widziałem (w sensie mniejszych pojemności). Nie ważne czy masz 150 cm wzrostu czy 190 cm. Nauka polegała na manewrach i jeździe w mieście/poza miastem/autostradą wliczając przeciskanie się pomiędzy samochodami w korkach. Manewry są podobne do nowych w Polsce ale jest ich bodajże 4 czy 5 więcej. Te, które są podobne są trochę trudniejsze (w moim przekonaniu) niż te w Polsce. Ósemka jest ciaśniejsza, słupki wolnego slalomu są ustawione dużo ciaśniej a ominięcie przeszkody wymaga prawdziwego ominięcia przeszkody i mocnego rzucenia motocyklem przeciwskrętem najpierw w lewo (bramka wejściowa jest bardzo ciasna, ma 1 metr, a przeszkoda jest ustawiona parę metrów w lewo dość blisko bramki wejściowej) i następnie jeszcze mocniej w prawo by zmieścić się w wyjazdową bramkę. W przeciwieństwie do manewru ominięcia przeszkody na egzaminie w Polsce, który można przejechać prawie na wprost. Manewr w Holandii symuluje prawdziwą sytuację wtargnięcia pojazdu/pieszego/zwierzaka na twój tor jazdy z prawej strony. Cały kurs był podzielony na manewry i miasto. Jazda w mieście/autostradzie to zachowanie, ustawianie się na drodze, przewidywanie zachowań innych użytkowników drogi, płynność jazdy, wykorzystywanie faktu, że jesteś jednym z szybszych pojazdów (czyli zawsze wybierasz najszybszy tor jazdy czy to na rondzie czy na światłach), po której stronie znaków poziomych (znaków namalowanych na jezdni) należy się ustawiać na światłach lub przejeżdżać na światłach, itd. Naprawdę widać, że kurs jest przygotowany pod kątem nauki bezpiecznej jazdy i utrzymywania płynności ruchu a nie „jak zdać egzamin”. Po 18 godzinach jazdy w temperaturach bliskich zeru, czasem poniżej (kurs robiłem w lutym i na początku marca, większość lekcji w deszczu lub mżawce) dostałem zielone światło, że jestem gotów do egzaminu praktycznego w Holandii. Warto nadmienić, że tutaj nie ma obowiązkowej ilości godzin do wyjeżdżenia. To instruktor stwierdza czy się nadajesz czy nie. Skoro wg. instruktorów byłem gotów na egzamin w Holandii to w Polsce też powinienem zdać. Zapisałem się na egzamin w ośrodku na Odlewniczej w Warszawie. W związku z tym, że przez ostatnie siedem lat jeździłem samochodem w Holandii pomyślałem, że będzie dobrym pomysłem pojeżdżenie po Warszawie motocyklem z instruktorem. Parę godzin, tak by wyeliminować nawyki 17 lat jazdy samochodem z czego sporo poza Polską i przygotowania się do polskiej rzeczywistości egzaminacyjnej. Okazało się to dobrym pomysłem ponieważ już na pierwszym skrzyżowaniu okazało się, że nie należy ustawiać się na wolnym lewym pasie (prawy zajęty) tylko karnie zająć swoje miejsce w rządku po prawej. Nie ma problemu, za trzy dni mnie tu nie będzie. Jeszcze parę korekt i wg. instruktora byłem gotów do egzaminu. Egzamin miałem o ósmej rano w czwartek. Przede mną zdawały cztery osoby (egzaminy są od szóstej rano). Specjalnie przyjechałem przed siódmą zobaczyć jak to wszystko wygląda. Nie zdał nikt z podchodzących do egzaminu przede mną. Tylko jedna osoba (chłopak, który zdawał ze mną i jechał manewry pierwszy) doszła do drugiej części pierwszego manewru czyli wolnego slalomu. Pozostała czwórka oblała na ósemce. Ło matko! Tuż przed egzaminem mój towarzysz niedoli zwierzył mi się nawet, że uczył się na 250’tce i nigdy nie robił nowych manewrów. Pozostałą czwórka chyba też nie. Hmm, mnie było by szkoda czasu i pieniędzy na liczenie na łut szczęścia. Początek egzaminu był całkiem zabawny. Po przebraniu się nastąpiła część kiedy egzaminator objaśnia przebieg egzaminu i manewrów. Po objaśnieniu ósemki i wolnego slalomu egzaminator płynnie przeszedł do „A teraz czas na egzamin". Jak jeden mąż zapytaliśmy co z dalszymi objaśnieniami na co egzaminator wymamrotał, że to to później jak już się uporamy z ósemką i wolnym slalomem. No tak, po co strzępić język jak i tak większość wtedy nie zdawała (3 tydzień egzaminów w 2013). Egzamin przebiegł bez niespodzianek chociaż szkoda, że nie można się najpierw przejechać Gladiusem przed przystąpieniem do egzaminu. Jest to motocykl z silnikiem VTwin i ma inną charakterystykę pracy. Tzn. na wolnych obrotach nie jedzie płynnie tylko „pulsuje”/szarpie. Także wymaga przyzwyczajenia. Po przejechaniu wolnego slalomu trzech obecnych egzaminatorów (dwóch właściwych i jeden obserwator) wyraźnie się rozluźniło. Reszta manewrów była już formalnością i jedziemy w miasto. Przyznam, miałem wrażenie że egzaminatorzy bardzo chcą żebym zdał. Przez bodajże pierwsze 10 minut musiałem wlec się za samochodową eLką. Spoko, nie będę narzekał. Potem reszta trasy tak jak mi pokazał instruktor z Sarbo. Żadnych niespodzianek. Dwa razy dostałem informację, że niepoprawnie coś zrobiłem i dwa razy była to sytuacja w której na jakiejś osiedlowej drodze z premedytacją przepuściłem inny samochód pomimo, że miałem pierwszeństwo. Egzamin egzaminem ale moje zdrowie jest ważniejsze. Nie wyglądało na to żeby osobówka a później półciężarówka mnie zauważyła. Osobowy hamował z piskiem wyjeżdżając z podporządkowanej więc ja też zwolniłem. No nic, ma się zawsze dwie szansy na zaliczenie manewru także za drugim razem było już ok. Po zaliczeniu egzaminu egzaminatorzy byli tak szczęśliwi, że tylko brakowało aby mi wręczyli kwiaty i czekoladki. Porozmawialiśmy o zdawalności i okazało się, że do 16 maja zdało ok. 20 osób na kat. A i A2 z czego byłem chyba 5 lub 6 osobą, która pomyślnie przeszła przez egzamin na kat. A. Podsumowując nie jest szczególnie trudno. W moim przypadku najtrudniej było opanować nerwy na początku egzaminu. Reszta już z górki. Jeżeli ktoś nie jest w stanie zdać tego egzaminu (pomijając sytuację, w której kogoś zżerają nerwy) to raczej nie powinien jeździć po drodze bo będzie stanowił zagrożenie dla siebie i innych uczestników ruchu. Jeżeli coś miał bym zmienić w samym egzaminie to rozbić pierwszy manewr na dwa osobne czyli ósemką i wolny slalom i zmienić manewr ominięcia przeszkody by naprawdę trzeba było się wykazać umiejętnością przeciwskrętu.
OdpowiedzJakie macie sposoby na szybki slalom? Ja niestety czasem zahaczę prawym kolanem o drugi pachołek, wjezdzam z prędkością 40-45 i przyhamowuję lekko przednim i robię przeciwskręt, na wyjściu mam koło 25-30kmh
Odpowiedzwypróbowałam kilka "sposobów" dla mnie najłatwiej było najechać z prędkością 38-39 km/h na bramkę (blisko pachołka, po czym delikatnie odpuścić gaz) dzięki temu pierwszy pachołek slalomu np od lewej mijałam praktycznie bez żadnego skrętu motocykla. Przy drugim pachołku podkręcasz gaz, balans ciałem i jesteś w domu powodzonka może pomoże ;)
Odpowiedzza szybko 30-35 max, albo mocniej przeciwskręt i "szeroko", tego nie wolno jechać ciasno
OdpowiedzJeżeli mówisz o szybkim slalomie a nie o ominięciu przeszkody to jedź ze stałą prędkością 30-35 kmh i po prostu płynnie go przejedź. Tu nie ma żednej filozofii. Wszystkie pachołki omijasz sterując gównie ciałem. Spróbuj poćwiczyć trzymając lewą rękę na baku wtedy balans ciałem wyjdzie Ci naturalnie.
OdpowiedzStaraj się go przejechać równiej, 45 na wejściu chyba trochę za szybko, ja wjeżdżałem ok 35, slalom bez odejmowania równo, i po ostatnim pachołku gazu do bramki - na wylocie ok. 40, przy takim przejechaniu na egzaminie średnia wyszła mi 33 km/h. Nie ma sensu jechać szybciej i na slalomie zwalniać - utrzymuj w miarę stałą prędkość przejazdu i będzie dobrze.
OdpowiedzNie ma dramatu jak się wybierze odpowiedni ośrodek. Czas jaki poświęciłem na dobór ośrodka? Hm... miesiąc? I nie żałuje! Zdałem za pierwszym razem i to jeszcze bez jakiegoś większego stresu. SUPER! W moim wypadku po tym miesiąc wybrałem ośrodek www.lok.org.pl . Naprawdę rewelacyjni instruktorzy.
OdpowiedzWracam z Odlewniczej. Teoria i praktyka zaliczona za pierwszym razem. Wziąłem przed egzaminem 2h na placyku, aby sobie przypomnieć manewry. Wolny slalom do bólu!! Idzie się go wyuczyć. Pozdrawiam i życzę powodzenia!
OdpowiedzWitam wszystkich, w ubiegły piątek w warszawskim WORD miałem pierwsze podejście do A. Zdałem. Dziwię się temu co jest napisane w artykule o wolnym slalomie. Jakie półsprzęgło, jakie hamowanie?! Oba czyste przejazdy zrobiłem po prostu na wolnych obrotach (około 1200-1300rpm/min co daje 10-11km/h na 1 biegu). Da się. Mam 172 wzrostu i ważę 76kg. Gladius w porównaniu do innych motocykli jest naprawdę prosty w prowadzeniu, przewidywalny. Fakt, wolny slalom w zasadzie nie ma marginesu błędu. Na kursie jeździłem moto z szerzej rozstawionymi gmolami, w egzaminacyjnych są dość skromne, więc jeśli z większymi gmolami dajecie radę do na egzaminie będzie troszkę łatwiej.
OdpowiedzPrzed swoim egzaminem kilkakrotnie przyglądałem się na Odlewczniej ludziom zdającym prawko. Wszyscy, którzy jechali na półsprzęgle w którymś momencie musieli się podeprzeć. Odradzam zabawę sprzęgłem przy tym manewrze. Na wolnych obrotach na 1-nce jedzie idealnie tak jak trzeba
OdpowiedzZabawa sprzęgłem? Zabawa faktycznie może skutkować podpórką, ale umiejętna praca klamką sprzęgła już nie. Generalnie kluczem do sukcesu jest moment, w którym skręcamy kierownicą, czyli najoptymalniej jest skręcić ją w momencie, gdy przednie koło znajdzie się na wysokości pachołka. Mnie uczyli jeszcze dodawać pulsacyjnie gazu, żeby zwiększyć obroty a tym samym podnieść zawieszenie, dzięki czemu motocykl jest stabilniejszy i łatwiej nim manewrować. Plus nie patrzenie na pierwszy pachołek przed nami, a dalej - na następny. To jest do opanowania.
OdpowiedzZ tego co widziałem to i ósemkę, i wolny slalom większość robi na 1 na wolnych obrotach, choć dziś przede mną zdawał chłopak który oba manewry zrobił na drugim biegu, bez półprzęgła czy hamowania... Tak zasuwał, że zrobił 6 ósemek :D.
OdpowiedzWitam. dokładnie 2go lipca zdałam za drugim podejściem egzamin na kat. A w Częstochowie. Może wspomnę o tym,że nigdy wcześniej nie jeździłam na żadnym motocyklu i mam 163 cm wzrostu... na początku kursu jeździłam na Yamaszce TW,żeby w ogóle opanować motocykl i zachowania na nim. później jeździłam na suzuki GS. 4 ostatnie godziny poświęciłam na gladiusa. oczywiście nie obyło się bez przewrotek..:/.. poszłam na egzamin - nie zdany na slalomie wolnym.. wykupiłam 2 godziny przed nastepnym egzaminem poszłam i zdałam..... więc proszę nie mówcie,że ten egzamin nie jest do zdania, skoro ja do czynienia z motocyklem miałam tylko na kursie i jakoś sie udało.. wystarczy sie skupić na tym co się robi i się zda...Wg mnie nie powinni już zmieniać progu wiekowego..fakt jest mniej osób zdających ale będzie przynajmniej mniej łebków którzy myślą,że są bogami ulicy i nie wiedzą jakie mogą być konsekwencje szybkiego latania... Pozdrawiam
Odpowiedzja w Częstochowie zdałam 7 sierpnia i fakt faktem jeśli ogarnie się wolny slalom idzie już z górki (przynajmniej u mnie tak było) powodzenia zdającym ;)
OdpowiedzWitam wszystkich ponownie. Dziś miałem drugie podejście do egzaminu w WORD Częstochowa i w końcu się udało. Moim problemem było słabe wyszkolenie. Dokupiłem kilka godzin w OSK Szadkowski w Radomsku, instruktor się bardzo przykłada, wytrenowałem manewry na "tip-top" i dałem radę. Przed egzaminem lepiej dokupić jazd, niż iść słabo przygotowanym, bo i tak się obleje i 180zł za egzamin w d.... Pozdrawiam i życzę sukcesów na placu. ps. jeszcze jedno, trafiłem na super egzaminatora, p. Artura Wróbla, nie stresuje cię, tylko na spokojnie tłumaczy wszystko na bieżąco, to dużo pomaga.
OdpowiedzWitam, dziś zdawałem na A ...i poległem na wolnym slalomie. Nie jeździłem wcześniej, tylko kurs, na którym robiłem plac w miarę ok. Moim zdaniem największy paradoks: skuterem bez znajomości przepisów można legalnie jeździć, a na moto wymyślili manewry, które można robić po dłuższej jeździe. Zawsze na placu obowiązywała zasada, wolno, ostrożnie, autem spox, ale na moto, aby radar uznał prędkość np. 50km/h trzeba śmigać pod 60. Sądzę, że przepisy są po to, by wyciągać kasę za poprawki, 15minut i 180zł w d....
OdpowiedzPowiem Ci tak. Jak zdasz to powiesz.... "wiecie co, jednak te zmiany w przepisach to na plus". Dlaczego? Już tłumaczę. Też od niedawna mam lejce no i już było kilka sytuacji, gdzie musisz reagować szybko, np przy 90 wyskoczył mi kot i masz hamowanie awaryjne, koło tylne zblokowane, jedziesz jak po lodzie... nie jeden by się wyłożył. Co dalej, wolny slalom, przeciskanie się między samochodami... trzymać koordynacje, aby nie zarysować, aby nie szturchnąć. Bierzcie się w garść, zdawajcie i widzimy się na drodze. : ]
OdpowiedzNo właśnie bo na kursie uczy się JAK ZDAĆ EGZAMIN zamiast JAK JEŹDZIĆ NA CO DZIEŃ. Kto hamuje motocyklem głównie tylnym hamulcem (???), to nawyk z jazdy rowerami i motorowerami, DUŻYM motocyklem skutecznie hamuje się przednim (tylny to dodatek), ale tego na kursach nie uczą, zamiast tego wolne slalomy i ósemki. Też długo używałem w motocyklu głównie tylnego (obawa przed przeleceniem przez kierownik i złe nawyki z roweru), do czasu aż przełamałem się, za długo hamuje się tyłem i zostaje ślad na kilka metrów na asfalcie. Niefart sprawił, że muszę jeszcze raz podchodzić do kategorii A, a na moto zrobiłem ponad 50 tys. km i wiecie co ... mam problem, do każdego moto trzeba się przyzwyczaić, nawet do własnego po zimowej przerwie. Gladius jest OK, ale ma nierówna pracę na niskich obrotach, moja Yamaha (rzędowe 4 cylindry) pomimo większych rozmiarów i masy lepiej pozwala kontrolować wolna jazdę ... inne silniki, inna kultura pracy na wolnych obrotach. Mam znajomych którzy stawali na przednim, jeździli na tylnym kole, robili cuda, a i tak mieli problemy przesiąść się na inny moto - Gladiusa i zrobić nim prawidłowo manewry jak na egzaminie. Chyba celowo wybrano takie manewry i taki motocykl (dobry, ale nie do polnych manewrów gdzie rzędowe silniki są lepsze) - aby była niska zdawalność i PŁYNĘŁA KASA do WORD-ów.
OdpowiedzMoim zdaniem nie ma co się pchać na egzamin, jeśli plac na kursie wychodzi w miarę ok. Plac powinien być opanowany do perfekcji i trzeba go ogarniać prawie z zamkniętymi oczami. Na kursie w miarę ok, na egzaminie dodatkowo zjada stres, bo każdy mniej albo bardziej się stresuje. Naprawdę szkoda kasy i nerwów i podchodzenia do egzaminu bez porządnego przygotowania i liczenia na fuks, że może się uda.
OdpowiedzCo Ty piszesz? Też wyjeździłam tylko kurs i manewry miałam tak opanowane, że na egzaminie pojechałam je bez problemu. Z tym radarem też przesadzasz. Wcale tak nie jest. Poza tym, plac egzaminacyjny jest tak wielki, że najazd spokojnie pozwala Ci na rozwinięcie takiej prędkości, bezpieczne wykonanie manewru i wyhamowanie bez darcia opony nawet jeśli rozpędzisz się do 60km/h, co na Gladiusie jest pestką. Zerknij na licznik i urządzeniem pomiarowym się nie martw. Masz fajną maszynę pod sobą, odpowiedni plac, manewry jak najbardziej do wykonania... przyczyna Twojego negatywa musi być gdzieś indziej. Najpewniej stres. Następnym razem idź wyluzowany. To bardzo pomaga.
OdpowiedzPostaram się, to już w następną sobotę, ale jak nie dam rady, to pójdę na naukę do Ciebie, choć ...wyluzowania ;) ps. Przede mną było dwóch kolesi i też oblali, coś przyznaj chyba jest nie tak. Te prędkości są spokojnie do osiągnięcia na drugim biegu, ok, ale slalom wolny, żeby lawirować między autami na drodze- wybacz, na to przychodzi czas później
OdpowiedzJak pojedziesz swoje, to nikt Cię nie obleje. Widocznie byliście niedostatecznie przygotowani. Ja też się nasłuchałam że jest ciężko, a zdałam bez problemu. Musisz mieć manewry opanowane do perfekcji, jak pisze kolega w innym komentarzu. Ćwicz wolny slalom, jeśli Ci nie wychodzi. Zresztą, co tam może nie wyjść? Pracujesz sprzęgłem, 8km/h to optymalna prędkość, żeby płynnie go wykonać. Kurs wystarczy, żeby to mieć obcykane. Ekspertem nie jestem, przecież przed kursem też nie jeździłam, ale wierz mi - przyłóż się i jeśli masz do tego predyspozycje, to zdasz!
OdpowiedzStrach ma wielkie oczy. Egzamin jest jak najbardziej do zdania i wcale nie potrzeba do tego paroletniego doświadczenia jazdy bez prawka :p Jak ktoś się nadaje do jazdy na motocyklu, to z manewrami nie będzie mieć absolutnie żadnego problemu. 20h kursu też jest wystarczającą ilością, żeby być właściwie przygotowanym. Nie ma sensu demonizowania czegoś, do czego się jeszcze nie podchodziło. Tym bardziej, że ilość zdających jest coraz większa. U mnie na 7 w grupie: 5 zaliczyło plac (pozostała dwójka przyszła tak przygotowana, jakby pierwszy raz na motocyklu siedzieli, nawet jednej ósemki poprawnie nie zakręcili), a dwie zdały miasto z palcem w d... Nie wiem, jak pozostała trójka, bo po swoim pozytywie poszłam już do domu. Ale grupa była mocna. Siłaczem nie jestem. Mała kobietka, która po prostu zamiast jęczeć, że się nie da, pojechała swoje i to tak, że egzaminatorowi i całej reszcie facetów szczeny poopadały. Zdałam z przytupem i przy pierwszym podejściu a na motocyklu pierwszy raz siedziałam 3 miesiące temu. Trochę więcej pokory zatem i brać się do roboty zamiast skomleć, że jest źle.
Odpowiedzzgadzam się w 100 % w moim przypadku, gdy usłyszałam "za ciężki motocykl nie dasz sobie rady" musiałam utrzeć co niektórym nosa i w taki oto sposób dzięki nie poddawaniu się egzamin jest zdany po 20 godz jazdy i żadnym doświadczeniu jako kierowca!
Odpowiedzjak czytam Wasze komentarze dziewczyny to buzia mi się cieszy.. co prawda ja ide na kurs w marcu i nigdy nie jeździłam na moto ..ale takie podejście jak Wasze napawa optymizmem :) zazdroszczę Wam już
OdpowiedzSuper, Gratuluję : ]. właśnie o taką dziewczynę mi się marzy :D! Pozdrawiam o do zobaczenia na trasie : ].
OdpowiedzRedaktorek poznał zasady egzaminu i co? Są fajne i realne. Niech zadrze nogę na motor i pokaże co potrafi razem z egzaminatorem, bo jak gadać to każdy mądry.
OdpowiedzLudzie - zwłaszcza młodzi zaczną olewać prawko. Cały absurd i poniekąd tragizm sytuacji polega na tym, że ktoś kto nigdy nie miał styczności z motocyklem ma 20 godzin aby jazdę opanować na całkiem dobrym poziomie co może stanowić duży problem. Musi to zrobić na dosyć potężnej maszynie co dodatkowo zadanie utrudnia(mówię o ludziach powyżej 24 roku życia). A najgorsze jest to, że normalnie Ci ludzie mogliby kupić słabszy sprzęt na doszlifowanie umiejętności. Przecież nikt nie będzie robił powiedzmy kat A2 jeżeli może zrobić A. Po drugie ktoś może powiedzieć że "godziny jazdy można dokupić". Niby tak, ale to kosztuje bo nie dosyć,że sam kurs podrożał to jeszcze egzamin za ponad 200 zł jest lekka przesada. I tak u mnie w mieście 1300 zł kurs, 100 zł badania, 40 zł zdjęcia, 210zł egzamin co już przy pierwszym podejściu i zdniu daje kwotę 1650 zł. A jeżeli nie zdasz + 210 zł (180 praktyka jeżeli wykupisz je oddzielnie) i dokupując powiedzmy 10 godz po 50 zł aby ewentualnie się podszkolić kolejne 500 zł(nawet jeżeli nie to 180 zł każdy egzamin). I tak szczerze - jeżdżę motocyklem od 7 lat i biorąc pod uwagę ilość kontroli policji jakie przez ten czas miałem czyli dwie i przy takich kosztach końcowych (pod warunkiem że drugi egzamin zdasz) dochodzę do wniosku, że taniej wychodzi zapłacenie mandatu za brak uprawnień a na 100% nie tylko ja tak myślę i jestem pewien, że właśnie tak będzie się dziać...młodzi oleją kursy i prawo jazdy a to jest dużo bardziej niebezpieczne niż fakt, że poprzedni egzamin był prostszy. Może przygotowywał gorzej ale przynajmniej się odbywał...
Odpowiedzw Pile egzamin zdaje 25 % osób egzaminowanych. To mówi samo za siebie. Nie twierdze że egzamin jest aż tak trudny, by go nie opanować ale jest to egzamin nauki jazdy a nie sprawdzenia umiejętności paro letniego kierowcy. Właście sam zaczynam kurs prawa jazdy na kategorie A i trochę mnie to stresuje (ilość niezdających, i te plac).
OdpowiedzOblałem dzis egzamin na A. Zrobilem ósemkę i wolny slalom. Na szybkim slalomie miałem 2 przejazdy jeden ze średnia 28 drugi 29km/h. O kilometr za malo. Jedyne co mnie usprawiedliwia to to ze zaczelo padac.
OdpowiedzSuper, wybuliłem na prawko to teraz mam jeszcze wybulić na dodatkowych 10 godzin bo ustawodawcy tak się wymyśliło? Świetnie, na prawdę świetnie, pójdę popracować jeszcze trochę do kamieniołomów. Tak na prawdę nie boję się samego egzaminu tak bardzo jak tego, że nowy motor waży 70 kg więcej, nie miałem szans tego opanować i w rezultacie zapłaciłem za kurs, który do niczego mnie nie przygotował.
OdpowiedzBez przesady. A skoro nie dałeś rady na Gladiusie, bo zakładam, że na takim jeździłeś, który prowadzi się jak marzenie, to może po prostu się do tego nie nadajesz. W każdym razie warto próbować.
OdpowiedzNiestety. Polska. Ale 10h wydaje mi się za dużo. Po co tyle? 10h x 70zł za godzinę= 700zł. Weź sobie 2. Przejedziesz się gladiusem, zobaczysz jak to wszystko wygląda, jak się zachowuje ten motocykl, zrobisz plac X razy i na egzamin. : ]. Szkoda kasy. Ja wykupiłem..... 1 godzinę : D i wystarczyło. Wcześniej tą ybrką jeździłem. Chodzi mi o kurs. Poszedłem, zdałem i już śmigam swoim.
OdpowiedzWitam na egzamin trzeba wziąć swoje ochraniacze na łokcie i kolana? Od czego zaczynamy od ósemki czy tez slalomu wolnego?
OdpowiedzOchraniacze zapewnia Ci ośrodek. Musisz mieć odpowiednie obuwie ( sznurowane- bezsensowny przepis), rękawice, kurtkę i ewentualnie jak chcesz i masz, swój kask. Zaczynasz od obsługi motocykla, masz 2 rzeczy do pokazania wylosowane oraz jedna standardowa o której egzaminator Ci nie mówi czyli.... sprawdzenie naciągu łańcucha. Następnie przeprowadzasz motocykl czyli tzw litera T. Kolejny etap to ósemka. Po niej od razu wolny slalom, to jest liczone jako jedno zadanie. Później slalom wolny średnia przejazdu ma wynieść 30km/h 2x, ominięcie przeszkody przy 50km/h 2x, wzniesienie, hamowanie w wyznaczonym miejscu i hamowanie awaryjne. Powodzenia dla zdających i do zobaczenia na drodze. Lwg
OdpowiedzA czy to prawda, że buty na egzaminie nie mogą być z obcasem: np. glany, kowbojki na choppera ??? Jeżdżę motocyklem 18 lat i nie zdarzyło mi się jeździć w trampkach, bo to chyba jedyne wyższe buty dopuszczone do egzaminów. Gratulacje za pomysł Panom ustawo-twórcom. A gdzie bezpieczeństwo ? Widział ktoś, kiedyś buty motocyklowe choćby turystyczne (lub sportowe) sznurowane ? I nie chodzi mi o glany, bo mają obcas i nie będą dopuszczone odo egzaminu. PARANOJA.
OdpowiedzDobrze kolega mówi z tym, że ten przy 30km/h to nie wolny a raczej szybki slalom. Pamiętaj też robiąc ósemkę, jeżeli czujesz, że wyjedziesz za linię to zatrzymaj motocykl i podeprzyj się, będziesz miał wtedy możliwość powtórki zadania, jeżeli wyjedziesz za linię egzamin oblany :( tak samo na wolnym slalomie, jeżeli czujesz że potrącisz pachołek to się przed nim zatrzymaj, bedziesz miał wtedy mozliwość powtórki, jeżeli wjedziesz na niego to egzamin oblany :( Możliwość powtórki zaczyna sie znowu od ósemki :( i pamiętajcie o rozglądaniu się przed każdorazowym ruszeniem. Pozdrawiam
OdpowiedzZgadza się - tylko wolny slalom między 5 bramkami też 2 razy trzeba przejechać - pozostałe manewry jak wyżej. Posumowując: ósemka, 2 razy wolny slalom, 2 razy szybki slalom ze średnią prędkością 30km/h i 2 razy przeszkoda przy 50km/h raz z lewej raz z prawej, górka i hamowanie awaryjne - egzaminator przed egzaminem wszystko wyjaśni co i jak po kolei ma wyglądać.
OdpowiedzZdawałem dzisiaj i zdałem za 1wszym razem, jako jedyny u mnie w mieście. Biała Podlaska. Teraz czekać na plastik i rura na moto : ]
OdpowiedzWitaj Wiewiór, gratulacje! U mnie lipa, nie wiem co jest, ale na jazdach doszkalających robie te manewry bez większych trudności, czasem jedną ręka ;) motorek super mi się układa (doszkalam sie w dwóch różnych szkołach) Za to na egzaminie mam ogromne problemy...już dwa podejścia w plecy. Coś nie leży mi ten Gladius egzaminacyjny...bo nie wierzę, że to ten niewielki stresik mnie tak pokłada:) Zdaję w Warszawie, ma ktos podobny problem? Pozdrawiam szczęściarzy i przyszłych szczęściarzy :)
OdpowiedzTo tak jak ja. Wywijam 1.5 godziny na placu manewrowym bez podpórki , idę na egzamin i podpórka na ósemce, a na wolnym wylatuję przed ostatnią bramką. Stres , pomimo że głowa już siwa i tyle egzaminów za sobą.
OdpowiedzDzięki. A na czym legniesz? Zdajesz na...? Gladiusie?. Slalom wolny polecam robić na pół sprzęgle, bo oglądając się za siebie i jadąc na 1nce, robi się ciasno i w bramki można nie trafić, u mnie tak było, więc za drugim razem pół sprzęgło, obrót głowy, pomału i do przodu. Bądź pewny siebie, nie denerwuj się. Podejdź do tego na spokojnie, wiem jak to jest, ale uwierz mi , że stres nie pomoże. Czuj się pewnie i ogień. : ]. Napisz jak poszło, Powodzenia : ]
OdpowiedzDzięki za dobre rady... zobaczymy jak teraz pójdzie! Wstyd sie przyznać ale wykładam się na 8-ce i naprawdę nie wiem jak to możliwe. Co do pewności siebie to nie mam z tym problemu,nerwy też na wodzy, bo za każdym razem przed egzaminem na jazdach doszkalających przechodzę plac bez żadnego błędu, a na egzaminie kapota, nie mogę utrzymać się na tym gladiusie egzaminacyjnym. Jazdy doszkalające też mam na gladiusie i nie mam problemu. Do trzech razy sztuka jak teraz obleje to się przenoszę do jakiegoś innego ośrodka. Może tam motorek będzie mi bardziej się układał :)
OdpowiedzCiałem musisz balansować, kładź się : ], jak będziesz miał wrażenie, że lecisz to dodaj lekko gazu, a motor Cię wyciągnie ; ]. Niczym się te motocykle od siebie nie różnią. Staraj się i do zobaczenia na drodze. Ja jeszcze czekam na prawko. Najdłuższy okres oczekiwania, nie mam pojęcia ile można to drukować, ludzie kochani.... Masakra. Lwg
OdpowiedzWiewiór dzięki za dobre rady :) trzecie podejście i do przodu! To, że mi powiedziałes o tym regulowaniu predkosci sprzęgłem to bardzo cenna rada, zwłaszcza jak zimny gladiusek i rwie do przodu jak szalony, jednak z tym sprzęgłem róznie mi wychodziło, wiec zacząłem uzywać delikatnie nożnego i to się okazało dla mnie kluczem do sukcesu...nie radzę przedniego bo jest za ostry i na skreconej kierownicy można się wyłożyć...półsprzęgło też wymaga juz niezłej wprawy, a delikatnie nożnym, czy to na ósemce czy na slalomie, rzeczywiście pomaga wytrącic tę szaloną predkość 10km/h do 9km/h wtedy po placu jezdzi się idealnie ;D
OdpowiedzSuper! Do zobaczenia na drodze. Gratuluje : )
OdpowiedzTe nowe Gladiusy w Warszawie szarpią na wolnym biegu (prawdopodobnie dlatego, że nie są rozgrzane przed egzaminem). Mnie to zaskoczyło i również oblałem.
Odpowiedzgladius zawsze szarpie, bo to V-ka, Warszawskie Gladiusy mają troszkę źle ustawione obroty i przez to uciekają kursantom
OdpowiedzNowy egzamin jest do ogarnięcia, wczoraj tego dokonałem :) Moim zdaniem najtrudniejszy jest szybki slalom, z wolnym swobodnie bez spinania można sobie poradzić. Ominięcie przeszkody przy 50km/h to żadne wyzwanie, jeśli przy ok. 30km/h udaje się szybki slalom. Zdawałem Yamaha XJ6NA i nie jeździłem nią przed egzaminem wcale, przejechałem się za to godzinę po placu Gladiusem - i Yamaha w moim odczuciu manewruje się łatwiej. Doświadczenie na moto: 20 lat temu 3 intensywne sezony na etz250, 150, java itp. później długo nic, teraz przed egzaminem 4 godz. na placu małą yamaha ybr250, 2 godz hondą cb750 seven fifty i godz. Gladiusem. Jeśli ktoś będzie ćwiczył do egzaminu na motocyklu, na którym będzie zdawał egzamin powinien sobie poradzić - jest jak najbardziej do opanowania.
OdpowiedzJa dziś zdałem bezbłędnie egzamin i to przy pierwszym podejściu w Warszawskim WORDzie na kat. A2 (kurs na starych zasadach na A) :)
OdpowiedzNie wiem czy to do końca prawda, ale na nowych zasadach nie udało się zrobić placu żadnemu, potarzam żadnemu, egzaminatorowi. Źródło raczej wiarygodne, znajomy instruktor, kiedyś egzaminator, był na placu dzień przed oficjalną datą rozpoczęcia egzaminów na nowych zasadach. Tegoż dnia każdy egzaminator musiał przejechać plac w celu sprawdzenia i późniejszej weryfikacji błędów kursantów, niestety żadnemu nie udało się zrobić wszystkich manewrów potrzebnych do zaliczenia egzaminu na placu manewrowym. Wnioski niech każdy sam wyciągnie. Cieszę się że mam to dawno za sobą, dziś bym chyba jeździł znowu bez prawa jazdy jak kiedyś, naprawdę nie zazdroszczę tym co teraz muszą zdawać. Pozdro dla wszystkich motocyklistów, tych z papierem i przyszłych.
OdpowiedzWitam wlasnie dowiedzialem sie ze bylem pierwsza osoba ktora zdala nowy egzamin na kat A w Warszawskim WORD :) Z duma i gratulacjami :) da sie ale jest mega ciezko :) ten motor jest beznadziejny, ale jak widac da sie chociaz jestem na nie :) pozdrawiam zdajacych Marcin
Odpowiedzbrawo! dwa tygodnie egzaminów i zdała 1osoba. nie ma dramatu... Marcinie przyjmij gratulacje i podziel się jeszcze informacja na temat Twojego doświadczenia na moto. Da to nam trochę jaśniejszy obraz kandydata przystępującego do egzaminu
OdpowiedzByłem, zdawałem, potem obserwowałem w WORD Warszawa. Pewnego dnia od godzin porannych, do póznych godzin popołudniowych nikt nie zdał, w tym ja!!! Jeżeli ktos zrobił ósemkę, to wykładał sie na wolnym slalomie! Nikt nie doszedł dalej! Ciekawe jak inne dni? Zastanawia mnie też fakt, dlaczego na jazdach doszkalajacych (2h - wcześniej kurs na starych zasadach, dodam jeszcze, że jeżdzę motocyklem) bez większych trudności pokonywałem wszystkie zadania, natomiast na egzaminie mimo, że to ten sam motocykl, to wogóle mi "nie leżał" nie mogłem utrzymac na nim równowagi... stres???? czy siła wyższa???
OdpowiedzWszystko jest do zrobienia. Nie wiem czym zdawałeś, ja akurat Gladiusem(dziś) i powiem Ci, że wykupiłem jedynie 1h, aby zobaczyć jak ten motocykl reaguje na gaz i ogólne zapoznanie się z nim. Prywatnie mam suzuki bandit 600 i jest trudniej zrobic nim 8 albo ten wolny wolny slalom, ponieważ szarpie na niskich obrotach, jednak trzeba przede wszystkim balansować ciałem i zadania wychodzą bez problemu. Tak więc opanować emocje, podejść do tego spokojnie bez stresu i zda się bez problemu : ]
OdpowiedzNie, to nie jest ten sam motocykl, a jedynie podobny!! Motocykl na jazdach jest inaczej ustawiony, czasem bardziej "rozjeżdżony", pojazd na egzaminie zawsze jest inny, bo o niego nikt poza obowiązkowym serwisem nie dba. Pamiętam egzaminacyjne PF126p, podstawiane nierozgrzane, z zacinającym się ręcznym, itp. a WORD nigdy nie widział problemu.
OdpowiedzTrochę przesadzasz. Skoro mówisz, że ,,kiedyś na PF126P"... domyślić się mogę, że lata Pan ma, bo niewątpliwie jestem młodszy, więc szacunek się należy, jednak jak zdawałem wczoraj przede wszystkim, motocykl był rozgrzany, nowy. Miał zaledwie kilka km przejechane, egzaminator również pozwolił zrobić 2 kółka, aby zobaczyć jak chociażby reaguje gaz. A co do mojego prywatnego, zgadza się jest inny bo jest cięższy od gladiusa, większy i olejak, a nie V-ka. Ważne są umiejętności, balansowanie ciałem to jest podstawa do zdania egzaminu.
OdpowiedzHehe, też pamiętam te czasy - placyk na fiaciku 126p, a miasto na Uno gdzie skrzynia biegów rządziła się własnymi prawami:) zdałem dopiero jak mi podstawili nowe Punto, samochodzik sam jechał :)
Odpowiedze no co Ty opowiadasz, przeciez expert Lovtza napisal ze egzamin jest "za******" prosty i bez problemu mozna go zdac. on by to bankowo zdal z zamknietymi oczami
OdpowiedzAle expert widział zza płotu, zdjęcia robił inny expert też z pozycji kibica, a kibic zawsze nie widzi problemu, ale sam na boisko już nie wychodzi.
OdpowiedzWitam, trudno nie pokusić się o komentarz do artykułu. Dziwię się trochę, że na tak szacownej stronie, za jaką uważam scigacz.pl, pojawił się artykuł takiej treści. Po wielu rozmowach z doświadczonymi motocyklistami i instrukturami motocyklowymi nasuwa się kilka uwag odnośnie egzaminu na kat. A: - pojemność i moc motocykla, dlaczego nie wprowadzić od razu litra i setki koni mechanicznych; - slalom do przejechania z prędkością 30 km/h nie jest możliwy do zaliczenia przy lekko nawet wilgotnej nawierzchni, podobnie, jak ominięcie przeszkody z prędkością 50 km/h; - wolny slalom, przyznam, nie wiadomo czemu ma służyć, przecież w korkach i tak nie omija się samochodów w taki sposób; - przeprowadzenie motocykla, przecież większość motocyklistów i tak nie przeprowadza motocykla w taki sposób. To chyba trzy najistotniejsze uwagi. Pomijam fakt, że zdecydowana większość egaminatorów sama nie zaliczyłaby egzaminu bez kilku chociażby jazd, a przecież według ustawodawcy są to podstawowe umiejętności. Mimowolnie nasuwa się pytanie, dlaczego w egzaminie praktycznym na prawo jazdy kat. B nie wprowadzić jazdy czymś mocniejszym (bo mocniejszy samochód też można sobie kupić) np. Porsche 911 z dodatkowymi elementami, np. drifting (bo w zimie może się przydać) i pchaniem samodzielnie na wyłączonym silniku (bo awaria może się zdarzyć, więc należy umieć samodzielnie przesunąć pojazd np. ze skrzyżowania, aby nie tamował ruchu). Uwagi nieco uszczypliwe wynikające z nieprzemyślanej decyzji wprowadzenia zmian. Nie rozumiem, dlaczego zmieniono stare zasady, skoro tylu motocyklistów zdających wg starych zasad jeździło, jeździ i będzie jeździć. Czyżby kolejna nowelizacja "złego" starego na rzecz "dobrego" nowego? Z grzeczności i nieupolityczniania problemu pominę ocenę kilku reform wprowadzonych w przeszłości w zupełnie innych dziedzinach. Pewnie zmiany, wprowadzone przez zatłuszczonych urzędników w garniturach, którzy na motocyklu pewnie nigdy nawet nie siedzieli, bez konsultacji ze środowiskiem motocyklowym, mają na celu jedynie zwiększenie wpływów do budżetu, bo bezpieczeństwa na drogach na pewno nie podniosą. Pozdrawiam życząc powodzenia i bezpieczeństwa na egzaminie.
OdpowiedzWitam dziś miałem egzamin kat A2 ,zdałem bez problemów i wcale nie jest to takie trudne jak wszyscy myślą. w sumie jeśli chodzi o nowe zasady egzaminowania jeździłem tylko 2 godziny i jakoś poszło, wiec nie ma się czego bać nie jest to wszystko takie straszne .Pozdro.
OdpowiedzArku, a powiedz ile lat wczesniej jezdziles na motocyklu? Przyznaj sie tez ile z tego bylo na maszynach a) >125cc b) >250cc c) >500cc? 2godziny jazdy i egzamin zdany bez problemow. Chyba czegos nam nie (do)powiedziales, prawda? I tak czysto informacyjnie - co to byl za motocykl na ktorym miales egzamin na A2?
Odpowiedzwczesniej nie jezdzilem wogole jedynie sporadycznie jakims skuterem nigdy niczym wiekszym ,tylko robilem kurs jeszcze na starych zasadach na ktore nie zdazylem,wiec dokupilem 2 godziny zeby zobaczyc jak to wszystko wyglada i jakos po tych 2 godzinach sie udało . tak to wlasnie wyglada,a jesli chodzi o motocykl to Kawasaki ER-6N - rok produkcji 2013
OdpowiedzCiekaw jestem czemu ma służyć wyprowadzanie motocykla z \"garażu\" a jeśli już dlaczego nie można dokonać tego w dowolny sposób, na przykład siedząc na motocyklu? Bo już widzę jak moja córka ważąca czterdzieści kilka kilogramów manewruje motocyklem między liniami. Łatwo może i jest facetowi 180 cm wzrostu i o konkretnej sile fizycznej.Jest po staremu pieprzenie po garażu a jazda...Co tam..
OdpowiedzMi się tu nasunęło tylko jedno pytanie, czy autor/autorzy artykułu tylko byli na placu czy też wykonywali samodzielnie manewry egzaminacyjne? Ocena na oko chyba nie najlepiej świadczy... A co do garażu, ja mam 165cm i 53kg, przeprowowadzenie ćwiczyłam na motku ważącym 220kg i powiem szczerze, to mnie zmasakrowało fizycznie. Udało się za drugim czy trzecim razem, ale byłam bardzo zmęczona. Pewnie odezwą się zaraz głosy, że to kwestia techniki... Ha jasne tylko ruszenie takiej masy (4x większej niż ja) jakiej by się nie miało techniki powoduje wyczerpanie fizyczne już na starcie egzaminu. No ale cóż, ja rozumiem konieczność zmian, tyle że faktycznie przede mną jeszcze min 6-8h jazd doszkalających po zeszłorocznym kursie... Powodzenia wszystkim zdającym!
OdpowiedzTo tylko daje pojęcie, że należy dibierać masę motocykla do własnych możliwości... 250-tka waży tylko 150kg... Może a2 zamiast a?
OdpowiedzA co to za różnica A czy A2, na egzaminie moto to samo lub większe (700ccm na A2 Wrocław) jedynie lekko wykastrowane pod parametry kat. A2
OdpowiedzDzisiaj ciekawość mnie pokonała i byłem zobaczyć egzamin. Jedna dziewczyna próbowała cofać "na siedząco". Egzaminator nie protestował tylko trochę się zdziwił i patrzył. Niestety trochę się pogubiła i do drugiej próby podeszła "na stojąco". Potem było już tylko gorzej... Czyli można.
OdpowiedzNa przykład temu żebyś umiał wydostać moto ustawione na parkingu pomiędzy dwoma innymi pojazdami i ich przy tym nie zdewastować. Nie chciałbym tu być zbytnio do przodu ale w "kryteriach oceny" jest na ten temat tylko tyle: "Sposób wykonania części zadania określonej w pkt 3: - zdjęcie z podpórki i przemieszczenie pojazdu z poz. 1 do poz. 2 w wyznaczonym stanowisku , przy wyłączonym silniku, - nienajeżdżanie na linie ograniczające stanowisko, - maksymalnie 3 zmiany kierunku (do tyłu, do przodu, do tyłu); " Z tego co widzę to nie ma nakazu robienia tego "na stojąco" ani zakazu przemieszczania "w siodle".
OdpowiedzI wraz zrobisz to siedząc na motongu, a nie łażąc z boku motonga
Odpowiedzmielo juz dwa tygodnie od pierwszych egzaminow - czy autor byl na tyle dociekliwy, ze zbadal jak egzaminy przebiegaly do tej pory? Czy dalej nie ma dramatu? Czy zdaja przewaznie Ci ktorzy latali pare lat bez prawka ciezlkim motocyklem? Czy jednak sie wciaz okazuje, ze 20, 30 (+700pln) czy 40h (+1400pln) na placu dla adepta, ktory sie zapisuje na egazmin kat A to wciaz za malo? Jak to jest?
OdpowiedzPodobno zdają tylko podchodzący do A1, na wyższe brak pozytywnych wyników, ale może gdzieś ktoś zdał na A/A2
Odpowiedz