Ścigacz.pl

Poszkodowani w wypadkach kierowcy mogą stracić szansę na wygraną w przypadku zaniżonego odszkodowania. Wszystko przez wprowadzony w ostatniej chwili przez senatora Biereckiego zapis, który stawia ubezpieczycieli w niezwykle uprzywilejowanej pozycji.

O tej sprawie pisaliśmy już pod koniec stycznia. Do projektu ustawy dotyczącej "dochodzenia roszczeń odszkodowawczych wynikających z czynu zabronionego", w ostatniej chwili, na wniosek senatora PiS Grzegorza Biereckiego dopisano sentencję "Nie można przenieść wierzytelności z tytułu czynów niedozwolonych na doradcę lub osobę trzecią".

Sytuacja wywołała oburzenie zarówno wśród części posłów, jak i specjalistów. Aleksander Daszewski z biura Rzecznika Finansowego wskazywał na absurdalność takiego zapisu w kontekście demokratycznego państwa prawa. Jego zdaniem odbieranie obywatelowi możliwości dysponowania własnym długiem jest całkowicie nieuzasadnione.

Suchej nitki na tej zmianie nie pozostawił także Paweł Tuzinek, radca prawny Związku Dealerów Samochodów, prezes Stowarzyszenia Prawników Rynku Motoryzacyjnego. Na portalu prawo.pl pisał on "Jeżeli wejdzie zakaz cesji, to cofniemy się do początku lat 90, ponieważ żaden warsztat nie będzie klientowi prowadził naprawy z tym ryzykiem, że klient weźmie pieniądze do ręki. Klienci więc będą musieli przedpłacać z góry na naprawę".

O co dokładnie chodzi? Większość spraw związanych z naprawami bezgotówkowymi prowadzona jest na podstawie upoważnień, nie cesji. Jednak po wprowadzeniu tak brzmiącego przepisu, tylko poszkodowany będzie mógł odebrać odszkodowanie. Mało prawdopodobne, by jakikolwiek warsztat zaryzykował prowadzenie kosztownych napraw bez odpowiedniego zabezpieczenia.

Zdaniem Związku Dealerów Samochodów zapis wprowadzony przez posła Biereckiego to rezultat skutecznego lobbingu branży ubezpieczeniowej. Owa "osoba trzecia" to najczęściej serwis, który próbuje odzyskać od ubezpieczyciela pieniądze za naprawę bezgotówkową lub kancelaria prawna walcząca w imieniu kierowcy o wyższe odszkodowanie.