QJ Motor TRX 125, test, wady i zalety. Jest tanio, ale nie¼le
Gogolin. Miasteczko, które pewnie kojarzycie z "Karolinką", ale dla mnie to już drugi raz, kiedy kręcę tu materiał o motocyklu z tej samej rodziny. Kilka lat temu był to Benelli BN125. Dziś jego młodszy, tańszy, ale wcale nie gorszy brat: QJ Motor TRX 125.
I wiecie co? Mimo że znowu złapał mnie deszcz (bo oczywiście, jak kręcę, to musi padać), to ten sprzęt naprawdę dał radę. I to nie tylko na mokrej nawierzchni.
Chińczyk, ale z włoską duszą
Zacznijmy od tego, że QJ Motor to nie jakaś przypadkowa marka z bazaru. To część ogromnego chińskiego koncernu Qianjiang, który - uwaga - należy do Geely. A Geely to ci sami ludzie, którzy mają Volvo i... Benelli. Tak, dobrze czytacie. TRX 125 i BN125 to kuzyni z jednej fabryki. Mają tę samą ramę, silnik, koła, tłumik. Różnią się detalami - lampą, kolorystyką, kilkoma bajerami. Ale to jak porównywać dwóch braci: jeden w dresie, drugi w koszuli - charakter ten sam.
Benelli BN125
Choć QJ Motor dopiero niedawno zaczął występować pod własnym logo na rynku europejskim, to jego motocykle są u nas znane od lat. W Polsce sprzedawano je wcześniej pod marką Keeway - właśnie po to, żeby nie kojarzyły się z Chinami. I wiecie co? To działało.
Mam kolegę, który jeździ na motocyklu z tej samej fabryki, tylko w wersji 250cc. Przejechał nim już ponad 90 tysięcy kilometrów. Serio. Leje i jeździ. Bez cudów, bez ceremonii. Jakiś drobny remoncik po drodze, ale to i w Japonii się zdarza. To pokazuje, że te maszyny mają w sobie coś więcej niż tylko niską cenę - mają wytrzymałość, której nie spodziewasz się po sprzęcie z metką "budżetowy".
QJ Motor to nie jest marka, która dopiero się uczy. To producent, który przez lata zbierał doświadczenie, testował swoje konstrukcje pod różnymi nazwami, a teraz wchodzi na rynek z podniesionym czołem i własnym logo. I dobrze - bo konkurencja rośnie, a jakość nie spada. Szacuje się, że firma produkuje między 1 a 2 miliony motocykli rocznie.
Jak się siedzi na QJ Motor TRX 125?
Mam 182 cm wzrostu i ważę 92 kg (czasem 96, ale kto by liczył). Na TRX-ie siedzi się całkiem wygodnie. Kolana nie są zbyt mocno zgięte, nogi chowają się pod bakiem, a pozycja jest wyprostowana - idealna na dalsze wypady. Dla niższych osób też będzie okej - motocykl nie jest wysoki, więc łatwo postawić stopy na ziemi.
Silnik TRX 125 - stary znajomy z Japonii (prawie)
Pod bakiem siedzi jednostka inspirowana silnikiem Suzuki GN125. Ale to nie kopia, to ewolucja. Mamy chłodzenie olejowe, wałek wyrównoważający, a wszystko to daje 11 KM. Niby niewiele, ale wystarczy, żeby polecieć 95 km/h na piątym biegu. A jak wieje wiatr w twarz? Redukcja do czwórki i dalej lecimy. Spalanie? Nawet 2,1 l/100 km. Taniej się chyba nie da.
Zawieszenie i hamulce - premium po chińsku
Upside-down z przodu, centralny amortyzator z tyłu, CBS w hamulcach. Brzmi jak sprzęt za 15 tysięcy? A tu niespodzianka - TRX kosztuje niecałe 10. I jeszcze dostajemy LED-y, USB do ładowania telefonu, centralną stopkę i łańcuch O-ringowy. Serio, w tej cenie to jakby ktoś dorzucił porcję tiramisu po domowym spaghetti alla carbonara - niby nie musieli, ale jak już dali, to człowiek się cieszy.
Detale, które robią robotę
- Wyświetlacz LCD - prosty, ale czytelny.
- Gniazdo USB - w idealnym miejscu.
- Podnóżki z gumą - mniej drgań.
- Mocowania na bagaż - przemyślane.
- Opony CST - nie premium, ale dają radę.
Dla kogo to wszystko?
Dla tych, którzy chcą zacząć przygodę z motocyklami, ale nie chcą wydać fortuny. Dla tych, którzy nie potrzebują loga Benelli, żeby czuć się dobrze na drodze. I dla tych, którzy lubią sprzęt, który po prostu działa - bez zbędnych bajerów, ale z solidnym wykonaniem.
QJ Motor TRX 125 to nie jest "chińczyk z AliExpress". To pełnoprawny motocykl z dobrym rodowodem, który może nie wygląda jak milion dolarów, ale kosztuje mniej niż używany iPhone i daje masę frajdy. A że padało? Cóż, przynajmniej wiem, że LED-y działają też w deszczu.













Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze