tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Motocyklowy syndrom 5000 km - prawda, czy fałsz?
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG

Motocyklowy syndrom 5000 km - prawda, czy fałsz?

Autor: Lovtza 2009.11.25, 09:46 62 Drukuj

Kiedy motocyklista zalicza pierwszy wypadek?

Ten sezon wśród moich znajomych motocyklistów był wyjątkowo „glebowy". Mniejsze i większe paciaki, połamane ręce, nogi i motocykle. Słowem sezon jakich wiele, nikt nie narzeka, ani nie użala się nad sobą. Wiara stara się ogarnąć straty przed nadchodzącym wielkimi krokami sezonem 2010. Niemniej jednak ta spora liczba figur zmusiła mnie do przemyśleń. Okazało się bowiem, że zaliczali je praktycznie wszyscy, począwszy od początkujących, aż po bardzo doświadczonych motocyklistów. Jak to więc jest? W jakim momencie motocyklowej kariery jest największa szansa na duże bum? Bardziej doświadczony znaczy bezpieczniejszy, czy jedynie częściej wystawiony na ryzyko?

Jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz

Często słyszę opinie, że „jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz". Generalnie nie zgadzam się z takim podejściem. Dla mnie gleba, tak na torze jak i na ulicy to porażka. Znaczy, że ktoś coś zrobił źle, że zawiódł system szkolenia, że zabrakło umiejętności, myślenia. Nieco przerażają mnie historie o osobnikach, którzy z godną lepszej sprawy regularnością, zaliczają pady na swoich sprzętach. Oczywiście wyłożyć się na treningu, szczególnie przy treningach w terenie to żaden stres. Właśnie po to się trenuje, aby w czasie jazdy w ruchu ulicznym pozostać przy życiu. Natomiast przyjmowane ze spokojem regularnych upadków na drodze jest dla mnie niepokojącym objawem, zwiastującym często nieszczęście.

Syndrom 5000 km

Kiedyś spotkałem się z takim pojęciem jak „syndrom pierwszych 5000 km". Zgodnie z tą teorią młody człowiek siada na szybki motocykl lekko wystraszony, świadom tego, że nie jest w stanie zapanować nad sprzętem, który, jak to w realu często bywa, kupił „na zaś", aby szybko się nie znudził. Jeździ więc nim spokojnie i ostrożnie. Nie wygłupia się, odwija tylko na prostych. Z czasem przychodzi jednak oswojenie z mocą, zachowaniem maszyny. Zaczyna się porządne odwijanie. Dla bardzo wielu, moment, kiedy chęci prześcigają umiejętności przychodzi właśnie po 3-4 miesiącach od zajęcia miejsca za sterami szybszego motocykla. Często wypada to właśnie na okolice 5000 km. Zupełnie nie wiadomo skąd pojawia się gleba i duże zaskoczenie. Dzisiejsze, nawet bardzo mocne motocykle dają się prowadzić kierowcom, którzy nie mają wielkiego doświadczenia. Dopiero próby wykorzystania potencjału tych maszyn, przychodzące po szybkim obyciu się z nimi, potrafią skończyć się nieszczęściem.

W sumie wydaje mi się, że nawet ja osobiście wpisuję się w tą teorię. Moja pierwsza kolizja na motocyklu miała miejsce właśnie po przejechaniu 4000 km. Jako, że MZ251, którą wtedy ujeżdżałem nie była przesadnie szybka, z całego zajścia udało mi się wyjść z kilkoma siniakami i niewielkimi uszkodzeniami motocykla. Co by było gdybym jechał szybszym sprzętem? Boję się nawet pomyśleć.

Chciał mnie zabić!

Jak często słyszycie takie stwierdzenie z ust początkującego motocyklisty? Ja często. Kiedyś widziałem na „preclach" (pl.rec.motocykle - przyp. red.) wypowiedź, która doskonale obrazuje ten wątek. Młodzi motocykliści, o niewielkim doświadczeniu wikłają się w sytuacje drogowe, których do końca nie kontrolują. Dlatego też nieoczekiwane dla nowicjusza zachowania puszkarzy, odbierane są jako próba zabójstwa, podczas gdy jest to zwykła demonstracja polskiej nonszalancji, bezmyślności, czasem głupoty za kierownicą. Doświadczony motocyklista, taki który syndrom 5000 km ma już za sobą, wie gdzie można wjechać, a gdzie lepiej nie. Przez to nie daje się zaskoczyć i spokojnie reaguje na to, co dzieje się na drodze. Zgadzam się z tym w pełnej rozciągłości. Mnie, ani znanych mi doświadczonych motocyklistów nikt nie próbuje zabić na mieście. Czasem po prostu trafi się jakaś gapa. Zatem jeśli ktoś z twoich kumpli widzi na drodze wokół siebie samych zabójców, to najprawdopodobniej po prostu kiepski z niego motocyklista.

No fool, like an old fool?

Nie ma większego głupca, niż stary głupiec jak mawiają Amerykanie. Nawet by się zgadzało. Tutaj syndrom 5000 km objawia się boleśniej. Stateczny, dobrze sytuowany 40-50 latek, kupując sobie obiekt młodzieńczych marzeń, z pewnością nie sięgnie po małą pojemność. Jak by to wyglądało? Najlepiej coś dużego, szybkiego, drogiego. Przecież przez 20 lat jeździł Jawami i MZtkami.

Niestety szybko okazuje się, że sprawność fizyczna już nie ta jak za młodu. Podobnie jak refleks i elastyczność kości. Szybko pnąca się do góry liczba wypadków z udziałem starszych, świeżo upieczonych motocyklistów jakby potwierdza, że gleba grozi każdemu, nawet najbardziej rozsądnemu i spokojnemu motocykliście.

A może syndrom co 5000 km?

To akurat przerabiałem na własnej skórze. Jeżdżę spokojnie i z wyczuciem, jest fajnie. Potem coraz szybciej, coraz agresywniej. Jest jeszcze fajniej. Nagle - jeb! Wracam do spokojnego jeżdżenia, ale z czasem tempo narasta. Znów jest coraz szybciej i dynamiczniej, co prowadzi do kolejnej gleby. I tak w kółko. Dochodzi do tego, że podświadomie czekam chwili, gdy znów szoruję pyskiem po asfalcie, aby wstać, otrzepać się i z uczuciem ulgi wycedzić: „No dobra, mam to już za sobą"!

Zauważyłem na sobie, że im konkretniejsza gleba, tym bardziej studząco działa na głowę. Jeśli strzał kończy się skomplikowanym złamaniem i kontaktem z naszą, pożal się Boże, służbą zdrowia, to blokadę można złapać na wiele miesięcy. Na drugim końcu skali jest widok innego rozbitego motocykla i poskręcanego ciała motocyklisty. Uspokaja, ale na bardzo krótko.

Syndrom Made in Polska?

No właśnie. Dzielę się tutaj z wami moimi bardzo subiektywnymi obserwacjami poczynionymi w ciągu kilkunastu lat za kierownicą motocykla. Może nie ma żadnego syndromu 5000 km? Ciekaw jestem, czy się z tym zgadzacie, tym bardziej że trudno mi określić na ile przyczyny naszych gleb tkwią w nas samych, a na ile w otaczających nas kierowcach, drogach, warunkach klimatycznych.

Coś chyba jednak w tym jest. Jeśli nałożymy na siebie naszą narodową ignorancję, kiepskie drogi, bezmyślność uczestników ruchu drogowego i fakt, że jako nacja, jeździmy motocyklami bardzo słabo... to trudno oczekiwać wyłącznie happy endów. Gleba przydarzy się prędzej czy później...

NAS Analytics TAG

NAS Analytics TAG
Zdjęcia
NAS Analytics TAG
Komentarze 46
Pokaż wszystkie komentarze
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Ścigacz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usunięty. Uwagi przesyłane przez ten formularz są moderowane. Komentarze po dodaniu są widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadającym tematowi komentowanego artykułu. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu Ścigacz.pl lub Regulaminu Forum Ścigacz.pl komentarz zostanie usunięty.

NAS Analytics TAG

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    NAS Analytics TAG
    na górę