Rajd Dakar 2009 - podsumowanie zmagañ w Argentynie i Chile
Przeniesienie rajdu do Ameryki południowej dla wielu było zaprzeczeniem tego z czym kojarzyły się dotychczasowe edycje Dakaru. Okazało się, że niesłusznie. 30. edycja rajdu Dakar, po raz pierwszy organizowanego w Ameryce Południowej dobiegła końca. Zawodnicy mieli do pokonania ponad 9574 km trasy, z czego aż ponad 5. i pół tysiąca stanowiły odcinki specjalne. Rajd Dakar 2009 był dla wielu jedną wielką niewiadomą. Po szokującej decyzji o odwołaniu ubiegłorocznego rajdu, która zapadła w ostatniej chwili, element niepewności był wyraźnie wyczuwalny w wypowiedziach zarówno zawodników, jak i sponsorów tego przedsięwzięcia. Radykalna zmiana lokalizacji, wykruszenie wielu ekip, a do tego dopadający wielu sponsorów kryzys finansowy. Dakar nie jest jednak zajęciem, dla tych, którzy łatwo się poddają. Po miesiącach przygotowań na starcie tego jedynego w swoim rodzaju wyścigu stawiło się aż 530. teamów z 49. państw z całego świata. Wśród nich znajdowało się 230. motocyklistów, 188. załóg samochodów terenowych, 82. ekipy w ciężarówkach, oraz 30. zawodników na quadach. W gronie uczestników znajdowali się również Polacy. Największą ekspedycję zorganizował Orlen Team w składzie: Jacek Czachor, Marek Dąbrowski, oraz Jakub Przygoński dosiadający motocykli, oraz Krzysztof Hołowczyc wraz z pilotem Jeanem Marc Forintem w samochodzie. Oprócz Orlen Teamu, wystartowali również, motocyklista - Krzysztof Jarmuż, Rafał Sonik jadący quadem, załoga ciężarówki Diverse Extreme Team, której przewodził Grzegorz Baran, mając u boku Izabelę Szwagrzyk i Andrzeja Grigorjewa oraz druga ekipa samochodowa - Aleksander Sachanbiński i Arkadiusza Rabiega. Początek zmagań odbył się 3. stycznia, kiedy to zawodnicy po raz pierwszy wyruszyli na trasę z Buenos Aires do Sta Rosa de la Pampa, mając do pokonania łącznie 733 km. Zapowiadała się nie lada sensacja, kiedy to Jacek Czachor ukończył inauguracyjny odcinek specjalny na drugiej pozycji, stając się jednocześnie wiceliderem klasyfikacji generalnej. Zwycięzcą został Marc Coma. Pozostali Polacy również nie próżnowali. Rafał Sonik, którego 4. pozycja uzyskana na odcinku z Buenos Aires do Sta Rosa de la Pampa dobrze wróżyła na przyszłość. Ogromnego pecha miał zwycięzca ostatniej edycji rajdu Dakar - Cyril Despres. Już pierwszego dnia uszkodził tylną oponę w swoim motocyklu, skutkiem czego znalazł się na odległej pozycji z dużą stratą do lidera. Rewelacyjny Rafał Sonik i świetnie radzący sobie motocykliści - tak w telegraficznym skrócie można było opisać wrażenia po zdobytych przez Polaków lokatach. Drugi dzień należał tym razem do Sonika, który zdobywając 3. miejsce w etapie z Santa Rosa de la Pampa do Puerto Madryn, stał się wiceliderem klasyfikacji generalnej quadów. Uwagę przykuła również 11. pozycja polskiego debiutanta w Dakarze, Jakuba Przygońskiego, który okazał się lepszy od kapitana Orlen Teamu - Jacka Czachora. Czachor w klasyfikacji generalnej spadł na 4. miejsce. Trzeci etap z Puerto Madryn do Jacobacci okazał się ostatnim dla Sachanbińskiego i Rabiegi, czyli naszej drugiej załogi samochodowej. Problemy techniczne związane z samochodem zmusiły Polaków do wycofania się z rajdu. Markowi Dąbrowskiemu po nieprzyjemnym uderzeniu koła o kamień odnowiła się kontuzja barku, która na późniejszych odcinkach mocno dała się we znaki. Swoją dobrą passę kontynuował Rafał Sonik, który po raz kolejny znalazł się na 4. miejscu. Za wielkiego pechowca mógł uważać się ponownie Cyril Despres. Kolejna przygoda z uszkodzonym ogumieniem zepchnęła Francuza na odległą 47 pozycję. Wśród motocyklistów w roli lidera w generalce umocnił się Marc Coma. Z przyczyn administracyjnych, odcinek specjalny czwartego etapu z Jacobacci do Neuquen został skrócony z planowanych 459. do 320 km. Niezwykle dziurawa i kamienista trasa stała się mało przychylna głównie dla motocyklistów. Wśród pechowców znalazł się Jacek Czachor, który zaliczył wywrotkę. Na szczęście obeszło się bez poważniejszych obrażeń, dzięki czemu Jacek bez problemów mógł kontynuować rajd. Nie był to nazbyt udany dzień dla Polaków. Rafał Sonik, podobnie jak pozostali, uzyskał lokatę na mecie poniżej swoich możliwości, zachowując jednak dotychczasową świetną 4. pozycję w klasyfikacji generalnej. Podczas trwania piątego z kolei etapu rajdu Dakar z Neuquen do San Rafael dobiegły nas bardzo smutne informacje. Francuski motocyklista Pascal Terry został znaleziony martwy obok swojego motocykla. Za przyczynę śmierci uznano zawał serca, spowodowany wcześniejszym obrzękiem płuc, którego Terry doznał po upadku. Podziw wzbudzał natomiast Jakub Przygoński, który na każdym kolejnym etapie udowadniał, iż mimo niewielkiego „dakarowego" doświadczenia względem pozostałych zawodników, jest w stanie walczyć z czołówką. Przebudził się również Krzysztof Jarmuż, który po nienajlepszych występach na poprzednich Osach, tym razem zajął dobrą 33. pozycję. Rajd Dakar nabierał niezwykłego tempa, jednak organizatorzy nie przewidzieli opóźnień związanych z morderczo trudnymi i długimi odcinkami specjalnymi, skutkiem czego wielu zawodników do mety dojeżdżało nad ranem, w chwili gdy powinni ruszać do kolejnego etapu. Równe tempo na szóstym etapie z San Rafael do Mendozy nadal trzymali Polacy. Słabszy dzień, jak na swoje możliwości, zanotował Jacek Czachor, który na mecie OSu miał 27. czas. Z rajdu wycofał się Marek Dąbrowski, którego ból barku skutecznie uniemożliwiał mu efektywną jazdę. Po zupełnie nieudanym początku rajdu, Cyril Despres udowodnił wszystkim, że będzie walczył do samego końca, co zaowocowało zwycięstwem podczas szóstego etapu. Bardzo dobrze wypadł również Krzysztof Hołowczyc, który uplasował się tego dnia na 7. pozycji, awansując jednocześnie w klasyfikacji generalnej i obejmując 8. lokatę. Siódmy etap Mendoza - Valparaiso stanowił zarazem półmetek tegorocznego rajdu. Po krótkim bilansie można już było wstępnie wskazać pretendentów do zwycięstwa. Wśród motocyklistów najlepiej jechał znakomicie dysponowany Marc Coma, zajmujący pozycję lidera klasyfikacji generalnej i posiadający zarazem zdecydowaną przewagę nad pozostałymi jeźdźcami. Polscy motocykliści również trzymali dobre tempo. Naszą uwagę przykuwał Krzysztof Jarmuż, z którym nasza redakcja miała stały kontakt w czasie trwania rajdu. Mimo, iż jechał głównie dla zabawy i spełnienia własnych marzeń, znajdował się na bardzo dobrej 33. pozycji. Mnóstwa pozytywnych wrażeń dostarczył nam także Rafał Sonik, który podobnie jak Przygoński, należał do grona debiutantów tegorocznego Dakaru. Ostatni etap przed dniem wolnym Rafał ukończył na 3. miejscu, obejmując tym samym 3. lokatę w generalce. Również świetnie jadący Krzysztof Hołowczyc stale piął się w górę stawki, dzięki czemu po połowie rajdu nasza załoga samochodowa plasowała się na 6. pozycji. Dzień przerwy w Valparaiso pozwolił zawodnikom nieco odpocząć przed kolejnym tygodniem, pełnym morderczych zmagań z naturą. Mechanicy mieli natomiast dłuższą chwilę na szczegółowy serwis pojazdów przed kolejnymi setkami kilometrów. Niestety ósmy etap Valparaiso - La Serena okazał się być pechowym dla Kuby Przygońskiego, który najpierw pobłądził na trasie, po czym w jego motocyklu strzelił amortyzator, odbierając szansę na jakąkolwiek dobrą pozycję. Niewiele więcej szczęścia miał Jacek Czachor. Problemy techniczne dotyczące tarczy hamulcowej, zmuszały kapitana Orlen Teamu do zdecydowanie ostrożniejszej jazdy. Zgodnie z własnymi założeniami jechał Krzysiek Jarmuż, kończący ósmy etap na 36. miejscu. | |
|
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzena dakar.tvp.pl rafa³ sonik opowiada o tym jak dostawa³ wodê i banana od krzy¶ka ho³owczyca. i jak kupi³ ko³o od kibica.
Odpowiedz