Kawasaki H2SX SE. Słysząc tę nazwę przechodzą Cię ciary. A jak jeździ?
Hipnotyzujący i wyzwalający fantazje. Słysząc Kawasaki H2 niejednego motocykliście zaczynają przechodzić ciary. A przynajmniej my tak mieliśmy.
Wcześniej nie dane mi było doświadczyć H2. Jakoś się rozminęliśmy. Ale ostatnio, czytając dane techniczne tego sprzętu - i to właśnie w wersji SX, okazało się, że model ten zbliża się niepokojąco do archetypu motocykla sportowo-turystycznego (którego akurat chyba bardzo zaczynam pożądać).
Wg mnie - jeśli nie, to mnie poprawcie, jest to aktualnie jedyny motocykl na europejskim rynku, którego producent deklaruje 200 KM mocy, 300 km/h prędkości maksymalnej i, w odróżnieniu od Hayabusy - która zapewne niejednemu stanęła teraz przed oczami, ma możliwość podpięcia fabrycznego zestawu kufrów. Takich motocykl niestety już nikt nie robi. Może dlatego, że nikt ich nie potrzebuje? Producenci usilnie "uspartawiają" pokraczne SUV pokroju nienadających się do off-roadu "adwenczerów" które także pokracznie sobie radzą na szybkich trasach. Tego chcą motocykliści? Serio?
Największym konkurentem dla H2 SX wydaje się być właśnie wspominana wcześniej Suzuki Hayabusa. I o ile kochamy ten model miłością niemal bezwarunkową, to musimy przyznać, że choć wygrywa ona na przyspieszenie z Kawasaki, to jednak samo prowadzenie Hayabusy choć bardzo dobre, nie daje takiego poczucia lekkości, zwinności i kontroli, co podwozie wspomagane elektroniką H2. Tutaj jest czuć, że Hayabusa jest nowym, ale koncepcyjnie i w znacznej mierze konstrukcyjnie starszym projektem.
Kawasaki H2 SX SE to motocykl na wskroś nowoczesny. Nie dość, że podwozie w wersji SE wspomagane jest elektroniką (i wg nas działa wyśmienicie), to na pokładzie mamy wszelkie elektroniczne udogodnienia, jak aktywny tempomat czy sygnalizatory martwej strefy oraz ostrzeżenia przed najechaniem. W tempomacie można wyłączyć funkcję aktywności, wówczas musimy się bardziej pilnować podczas jazdy, ale da długich przelotach po niemieckiej autostradzie możemy go używać nie do 160 km/h ale aż do 200 km/h. Do tego fabryczne kufry, które są pojemne na tyle, że do każdego z nich powinna zmieścić się większość dostępnych modeli integralnych, czy szczękowych kasków.
Kawasaki owszem, jest motocykle nietanim - delikatnie rzecz ujmując, jednak po kiku dniach spędzonych razem z tym modelem mieliśmy bardzo duży problem, aby się z nim rozstać. Więcej naszych przemyśleń znajdziecie w naszym filmie o Kawasaki H2 SX SE.


Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze