Rajd Dakar 2010 - Jacek Czachor wzorem do naśladowania
„Jechałem grzecznie do 133. kilometra. Tam zobaczyłem przy betonowym mostku leżącego Hiszpanna Pellicera. Miał poważny wypadek. Zatrzymałem się. Udzieliłem mu pomocy..."
Rajd Dakar powrócił wczoraj na tereny Argentyny. Zawodnicy pokonywali granicę chilijsko-argentyńską na wysokości 3500 m n.p.m., gdzie panowała temperatura bliska zeru stopni Celsjusza. Skończyły się etapy w całości rozgrywane na piachach, a zaczęła się jazda po górach, wśród drzew, krzewów, traw i dzikiej zwierzyny. XI etap, który wczoraj mieli do pokonania uczestnicy Dakaru, prowadził ze stolicy Chile do oddalonego o 434 km argentyńskiego miasta San Juan. Połowę tego dystansu stanowił odcinek specjalny.
Opis przebiegu wczorajszego, już jedenastego dnia rywalizacji na trasie Rajdu Dakar rozpoczniemy od Jacka Czachora, który zasłużył na miano wzoru do naśladowania. Kapitan Orlen Teamu na 133. km odcinka specjalnego zauważył leżącego w głębokiej na cztery metry dziurze motocyklistę. Był nim Jose Manuel Pellicer. Jacek zatrzymał się na poboczu i pomógł Hiszpanowi wydostać się z rozpadliny. Następnie wysłał ze swojego motocykla sygnał wzywający pomoc. Po pewnym czasie, gdy nadleciał helikopter organizatorów, który później zabrał poszkodowanego motocyklistę, reprezentant Polski powrócił na trasę odcinka specjalnego. 43-letni zawodnik z Warszawy do mety dojechał na 22. miejscu. Na domiar złego ostatnie 70 km Jacek musiał pokonać bez nawigacji, z powodu odklejonego roadbooka. Pomimo wyniku poza pierwszą dwudziestką, Polak osiągnął swój cel i awansował do pierwszej piętnastki.
Jacek Czachor:
„Jechałem grzecznie do 133. kilometra. Tam zobaczyłem przy betonowym mostku leżącego Hiszpanna Pellicera. Miał poważny wypadek. Zatrzymałem się. Udzieliłem mu pomocy. Włączyłem wszystkie alarmy w swoim motocyklu, bo u niego były zepsute. Poczekałem aż przyleci helikopter. Nie wiem, ile to trwało, ale na pewno ponad dziesięć minut. Gdy ruszyłem, zawodnicy jadący z tyłu mnie wyprzedzili. Było ciężko, bo było dużo kurzu. Na domiar złego 70 km przed metą odkleiła mi się mapka. Nie miałem już nawigacji, tylko jechałem za jednym z zawodników."
Kuba Przygoński prowadzi zaciętą walkę o utrzymanie się w pierwszej dziesiątce. W tym gronie zawodników liczy się dosłownie każda sekunda. Lider polskich motocyklistów dojechał do mety na 11. pozycji, obronił 9. miejsce w klasyfikacji generalnej i odrobił ponad minutę straty do poprzedzającego go Oliviera Paina z Francji. Najmłodszy zawodnik Orlen Teamu musi uważać, aby nie dać się wyprzedzić Hiszpanowi Pedrero, który jedzie tuż za nim i traci do Polaka zaledwie 26 sekund! Oto, co powiedział Jakub Przygoński specjalnie dla czytelników Ścigacz.pl.
„Walczę o pierwszą dziesiątkę i utrzymuję w tej chwili 9. miejsce. Dzisiaj walczyłem dosłownie o sekundy. Odcinek poprowadzony był wysoko w górach, na wysokości 3500 m. Czuć było, że nasze motocykle nie mają mocy i jadą bardzo wolno. Powróciliśmy do Argentyny. Zamiast pustkowi pojawiły się krzaki, trawy i inne rośliny. Jestem już trochę zmęczony, podobnie jak wszyscy inni tutaj. Na razie mój motocykl bardzo dobrze się sprawdza. Nasz mechanik - Wojtek Szczepański nie popełnił żadnego błędu i bardzo dziękuję mu za pomoc. Przed nami jeszcze dwa ciężkie etapy i na koniec jeden nieco lżejszy. To będą bardzo ważne dla mnie dni. Nie mogę popełnić żadnego błędu i muszę utrzymać szybkie tempo, by nie dać się wyprzedzić Hiszpanowi, jadącemu za mną. Może uda się dogonić Oliviera Paina, który jest na ósmej pozycji. Zobaczymy."
Charakter trasy wczorajszego odcinka specjalnego odpowiadał także Krzysztofowi Jarmużowi i Markowi Dąbrowskiemu. Zawodnik Orlen Teamu większość trasy pokonał w kurzu, jadąc wśród quadowców, których nie mógł wyprzedzić. Pomimo tego jest zadowolony ze zdobytej 35. pozycji i skoku o dwa oczka w klasyfikacji generalnej. Dla polskiego kierowcy Hondy CRF 450X Dakar, XI etap zakończył się jeszcze lepiej. Krzysiek do San Juan przyjechał z 25. czasem i zamyka pierwszą trzydziestkę motocyklistów tegorocznego Dakaru.
Marek Dąbrowski:
„Na 60. kilometrze dogoniłem quada, który startował kilka minut przede mną. Nie było szans go wyprzedzenia. Próbowałem tak do setnego kilometra. Później się poddałem, wyprzedziły mnie inne quady i tak jechałem wśród nich aż do mety. Cały czas w kurzu, nie mogłem złapać swojego rytmu, ale jestem zadowolony."
W czołówce stawki motocyklistów doszło wczoraj do małego zamieszania. Na początku OSu grupka zawodników, w tym Marc Coma, Francisco Lopez i Helder Rodrigues, jadąca według wskazań roadbooka, napotkała na trasie Policjanta, który zakazał im jazdy tym szlakiem i skierował ich w innym kierunku. Jak się później okazało, chwilę po tym wydarzeniu stróż prawa zniknął. Etap zwyciężył holenderski zawodnik Frans Verhoeven, drugi był Jonah Street, a trzeci Alain Duclos. Coma i pozostali zawodnicy wprowadzeni w błąd przez Policjanta zgłosili ten incydent władzom rajdu, dodając, że stracili przez to kilka minut. W późnych godzinach wieczornych czasu lokalnego nastąpiła aktualizacja wyników XI etapu rajdu. Pierwsze miejsce przyznano zwycięzcy ubiegłorocznego Dakaru, który w pierwszej wersji wyników zajmował 9. lokatę. Druga pozycja padła łupem Davida Fretigne, a Verhoeven, jadący motocyklem BMW znalazł się dopiero na 3. miejscu. Zmiany te namieszały nieco w generalce. Chaloco Lopez awansował na pozycję wicelidera, przed Ullevalsetera, który ma identyczny czas, co Chilijczyk. Pierwszy nadal jest Cyril Despres.
W klasyfikacji czterokołowców czołowych pięć pozycji środowego etapu wywalczyli kierowcy quadów Yamaha. Pierwsi na mecie ponownie byli Argentyńczycy z Sebastianem Halpernem na czele. Kolejne pozycje zajęli odpowiednio Alejandro Patronelli, Marcos Patronelli, Juan Gonzalez Corominas i nasz rodak - Rafał Sonik. Zawodnik zespołu ATV Polska nadal utrzymuje 4. lokatę w tabeli końcowej.
Rafał Sonik:
„Po dzisiejszym etapie mam do trzeciego zawodnika mam około dwóch godzin straty i jeszcze więcej do braci Patronelii. Z kolei 5. w generalce Declerck traci do mnie niecałe 8 minut. Kolejny za nami ma 2,5 godziny straty do nas, więc właściwie my tylko między sobą w tej chwili walczymy. Dzisiaj jechałem super ostrożnie, bo było potwornie kamieniście - praktycznie same skały i kamienie. Jak był fragment piaszczysty, czy szutrowy to była wielka radość. Teraz zakładam, że jadę każdego dnia, popełniając możliwie jak najmniej błędów, po to, by pozwolić popełnić błędy, Decklerkowi i ewentualnie Gonzalesowi. Jeżeli Hiszpan popełni większy błąd, to straci więcej czasu. To jest moja jedyna szansa na awans do pierwszej trójki. Jest tu potwornie gorąco - czterdzieści, może pięćdziesiąt stopni, a jutro ma być podobnie."
Zespół Polskiego Związku Motorowego składający się z załóg samochodu terenowego i ciężarówki, także bez większych problemów dotarł do mety w San Juan. Mitsubishi Pajero, którym w zależności od rodzaju terenu kierują na zmianę Robert Szustkowski i Jarek Kazberuk, zdobyło wczoraj 41. czas i awansowało o jedno oczko w tabeli. Grzegorz Baran wraz ze swoim pilotem, Rafałem Martonem i mechanikiem, Pawłem Zborowskim ukończyli XI dzień rywalizacji na 21. pozycji.
Dziś dla zawodników Dakaru dzień rozpoczął się bardzo wcześnie. Już o 4:40 nad ranem czasu lokalnego wyruszyli na trasę 12. etapu rajdu pierwsi motocykliści. Powodem tak wczesnego startu jest długość trasy, która zawiera 476 km odcinka specjalnego oraz 320 km dojazdówki. Przez większość prawie 800-kilometrowego etapu kierowcy będą ścigać się w temperaturze powyżej 40o C. To będzie gorąca walka.
|
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||








Komentarze 3
Pokaż wszystkie komentarzeskoro za nie trzymanie się regulaminu wyznacza się dodatkowe minuty, to za tak piękne zagranie fair play, Jackowi powinni uciąć kilka minut !
OdpowiedzBrawo Jacek, sport sportem, ale za taka postawę powinni nagradzac bonusami czasowymi
Odpowiedzjakąś bombonierkę powinni Czachorowi ufundować w ramach nagrody fair play
Odpowiedz