Czeska policja złapała legendę. To bolid Dallara GP
Przez sześć lat czeska policja bezskutecznie próbowała dopaść kierowcę, który postanowił spełniać swoje wyścigowe fantazje na drogach publicznych. Ale nie za kierownicą zwykłego motocykla czy samochodu, tylko bolidu w barwach Formuły 1.
Ten kierowca stał się niemal legendą. Był widywany raz po raz na autostradach, a jednak zawsze umykał stróżom prawa. W końcu jednak szczęście się skończyło i w ostatni niedzielny poranek (07.09) w okolicach Dobříša przyniósł finał tej nietypowej historii.
O godzinie 8:15 policja otrzymała zgłoszenie o bolidzie stojącym na stacji benzynowej kilkadziesiąt kilometrów na południowy zachód od Pragi. Zaledwie dwie minuty później pojawił się kolejny telefon, że ten sam pojazd pędzi już autostradą D4 w stronę Příbramia. W ruch poszły radiowozy i policyjny śmigłowiec, a cała akcja trwała zaledwie kwadrans. Ostatecznie kierowca został zatrzymany w miejscowości Buk, kilkanaście kilometrów dalej.
Za kierownicą bolidu siedział 51-latek, u którego testy na obecność alkoholu i narkotyków dały wynik negatywny. Jego personalia nie zostały ujawnione, a sam zainteresowany odmówił składania jakichkolwiek wyjaśnień. Funkcjonariusze dobrze wiedzieli, z kim mają do czynienia, bo nie była to ich pierwsza próba ujęcia tej osoby. Już w 2019 roku pojawiły się nagrania pokazujące czerwony bolid na autostradzie D4, a trzy lata później kolejne ujęcia z fotoradarów w środkowych Czechach. Problemem było to, że kierowca zawsze miał na głowie kask. Swoją drogą, tłumaczenia stróżów prawa są trochę dziwne, a czeska policja chyba nie do końca chciała przechwycić właściciela bolidu, bo przecież nie jest to pojazd, jakich na ulicach jest pełno.
Oczywiście jazda takim pojazdem po drogach publicznych w Czechach jest całkowicie zakazana. Bolidy tego typu nie spełniają żadnych wymogów technicznych - brakuje im świateł, kierunkowskazów, tablic rejestracyjnych, a ich ostre krawędzie czynią je zagrożeniem nie tylko dla prowadzącego, lecz także dla wszystkich innych użytkowników ruchu.
Dodajmy jeszcze, że moment zatrzymania trafił do internetu. Na YouTubie i Instagramie pojawił się film, na którym widać, jak maszyna zostaje odholowana na podwórze domu. W tle słychać krzyki "Policja jest wszędzie!", a sam kierowca odmawia opuszczenia pojazdu, kłóci się z funkcjonariuszami i twierdzi, że naruszają prywatną posesję. W pewnej chwili nawet sam dzwoni na policję, by poskarżyć się na policję. Komedia. Czy to było reżyserowane?
Kierowca nadal nie chciał podporządkować się obecnym na miejscu policjantom. Cała przepychanka trwała niemal dziesięć minut, zanim wreszcie został wyprowadzony. Jeśli chodzi o nietypowy pojazd, to jest to Dallara GP - maszyna wyścigowa z serii towarzyszącej Formule 1. Jeszcze konkretniej, to samochód używany w latach 2008-2010 w serii stanowiącej bezpośrednie zaplecze F1.
Sprawa trafi teraz do odpowiedniego urzędu administracyjnego, który zdecyduje o wysokości kary. W grę wchodzi grzywna od 5 do 10 tysięcy koron czeskich, czyli równowartość 240-480 dolarów, a także zakaz prowadzenia pojazdów na okres od pół roku do roku. Mandat w wysokości maksymalnie około 1740 zł (po przeliczeniu na złotówki) i roczny zakaz prowadzenia pojazdów to chyba niewielka cena za sześć lat życia niczym w motoryzacyjnym śnie kierowcy F1.


Komentarze 2
Pokaż wszystkie komentarzeDokładnie. Chłop przez 6 lat nigdy nikomu nic nie zrobił ani zagrożenia nie stworzył. Raz za czas wyciągał bolid żeby go przewietrzyć i był fajną lokalną ciekawostką. Równie dobrze mógłby jeździć ...
Odpowiedzgdyby jakaś konfitura błyskawicznie nie zadzwoniła, upiekłoby mu się i teraz.
Odpowiedz