Mandat za wydech, którego nie było
Kierowca czarnego Dodge’a Chargera EV z Minnesoty przeżył sytuację, która spokojnie mogłaby trafić do zestawienia największych motoryzacyjnych absurdów.
Podczas spotkania fanów tuningu w mieście Stilwater jego elektryk zwrócił uwagę lokalnej policji. Funkcjonariusz wskazał auto, zatrzymał je na stacji benzynowej i rozpoczął kontrolę. Zarzut? Zbyt głośny wydech. Patrolowemu nie przeszkodził fakt, że w elektryku nie ma żadnego wydechu.
Charger EV faktycznie został wyposażony w system Fratzonic Chambered Exhaust, czyli fabryczną technologię generującą dźwięk przypominający rasowy motor. Ma homologację i działa w różnych trybach jazdy, jednak czy rzeczywiście przekracza dopuszczalne normy hałasu? To mocno wątpliwe. Kierowca próbował to tłumaczyć, ale policjant nie zamierzał zmieniać zdania. Skoro nie udało się z wydechem, mundurowy sprawdził inne elementy, poczynając od przyciemnienia szyb, aż po przód auta. Ponieważ nie znalazł przedniej tablicy rejestracyjnej, a w Minnesocie jest to wykroczeniem, mógł dołożyć właścicielowi pojazdu kolejną cegiełkę mandatową.
Efekt? Mandat za zakłócanie spokoju, hałas i brak tablicy. Policjant przypomniał też, że wcześniej ten sam kierowca miał już problem z głośnym autem, tyle że wtedy rzeczywiście był to spalinowy model. Teraz jednak sytuacja jest kuriozalna. Sprawa będzie miała zresztą dalszy ciąg, bo właściciel elektrycznego Chargera nie zamierza odpuścić i kieruje sprawę do sądu.
Czy ma szansę na wygraną? W Stanach nic nie jest pewne. To kraj, w którym wolność jednostki miesza się z biurokratycznymi paradoksami i absurdalnymi interpretacjami przepisów. Elektrowóz, który opublikował powyższe rewelacje, przypomina również, że podobny przypadek dotknął Teslę, która została ukarana za brak certyfikatu zgodności z kalifornijską ustawą o czystym powietrzu. Elektryków nie da się przecież podłączyć do sondy badającej spaliny, bo spalin nie produkują. Urzędnikom to jednak nie przeszkadzało.
Innymi słowy, trudno przewidzieć, co zdecyduje sędzia z Minnesoty, ale możemy się chyba zgodzić, że przepisy przestają nadążać za postępem w dziedzinie motoryzacji.


Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze