Moc za du¿a, k³opoty jeszcze wiêksze
Zauważyliście, że policja rzeczywiście wzięła się za różne wynalazki, które niby są rowerami, a w rzeczywistości motorowerami?
Najnowszy przykład pochodzi z Siemiatycz. Tamtejsi policjanci drogówki zatrzymali pojazd, który z daleka wyglądał jak zwyczajny rower elektryczny, ale tylko z wyglądu. Po bliższym sprawdzeniu okazało się, że w ramie ukryto silnik o mocy aż 2000 W, czyli osiem razy mocniejszy niż dopuszczają przepisy. Za kierownicą siedział 50-letni mieszkaniec powiatu, który postanowił traktować maszynę jak zwykły rower i poruszać się nią po drogach publicznych bez żadnych formalności.
Reklama
Kalendarz dla motocyklisty na rok 2026 Gwiazdy MotoGP.
Duży 42x30 cm. 79 zł WYSYŁKA GRATIS!
Kalendarz motocyklowy na rok 2026 ścienny, przedstawiający najważniejszych bohaterów tego sezonu MotoGP. Marc Marquez, Jorge Martin, Johann Zarco, Raul Hernandez, Fabio Quartararo, Franco Morbidelii, Pedro Acosta, Pecco Bagnaia, Marco Bezzecchi, Alex Marquez i inni w obiektywnie Łukasza Świderka, polskiego fotografa w MotoGP
KUP TERAZ. WYSY£KA GRATIS »
Policjanci rozwiali te złudzenia. Zgodnie z prawem rower elektryczny może być wyposażony wyłącznie w silnik o mocy do 250 W i tylko wspomagający pedałowanie. Dodatkowo napęd musi wyłączać się automatycznie po przekroczeniu 25 km/h. Jeśli pojazd przekracza te parametry, nie ma już mowy o rowerze - staje się motorowerem, a to oznacza konkretne obowiązki.
Aby legalnie poruszać się takim pojazdem, trzeba go zarejestrować, wykupić ubezpieczenie OC i posiadać co najmniej prawo jazdy kategorii AM. Kierowca z Siemiatycz nie miał niczego z tej listy, dlatego jazda zakończyła się mandatem, a sprawa poruszania się tym jednośladem bez polisy trafiła dodatkowo do Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego.
Jako uczestnicy ruchu drogowego, którzy naturalnie zwracają uwagę na inne jednoślady, dawno już zauważyliśmy, że na drogach pojawia się coraz więcej maszyn udających rowery elektryczne, ale faktycznie są to mocne motorowery lub wręcz małe motocykle. I nie chodzi wcale o to, żeby takie pojazdy tępić, a ich kierowców stawiać pod ścianą. Tak naprawdę to są bardzo fajne konstrukcje i rzeczywiście doskonale nadają się do jazdy w ciasnych, zakorkowanych miastach. Chodzi jedynie, aby posiadacze tych maszyn dopełniali swoich obowiązków w zakresie ubezpieczenia i dokumentów potwierdzających kwalifikacje do jazdy. To kwestia bezpieczeństwa ich samych, ale także pozostałych użytkowników dróg, w tym nas, motocyklistów.







Komentarze 0
Poka¿ wszystkie komentarze