Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie). Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 146
Pokaż wszystkie komentarzeWedług mnie to należy dobierać pierwsze moto zwracając uwagę na jego masę. lżejszy łatwiej się prowadzi i daje dużo więcej przyjemności szczególnie przy jeździe w granicach dozwolonych prędkości ale jeśli ktoś lubi znacząco przekraczać magiczne 100km/h to tylko cięższy moto. zgadzam się z przedmówcami, że rozsądku nic nie zastąpi a jeśli ktoś jeżdżąc z przepisową prędkością, obojętnie jakim moto i sobie nie radzi, to po prostu się do tego nie nadaje. Niech kupi kabriolet. Pozdrawiam
OdpowiedzAkurat jestem przykładem tego który posiada motorek o poj 125ccm i pojemności 750ccm i zgadzam się w pełni z dojazdem do pracy i niedzielnymi wypadami. Ale o tych starych głupcach to bzdura totalna. Nie na darmo będzie wprowadzony wiek na kat. A. Człowiek z wiekiem myśli bardziej rozsądnie, nie ponoszą go emocje, jest bardziej rozważny przewidywalny i przewidujący. Dodatkowo doświadczenie w ruchu ulicznym jak to napisałeś jadąc Toyotą może być tylko jego atutem. Gdyby nie zapora cenowa to pewnie 95% młodych zaczynałoby od Lytra. I tak jak zauważyłeś Nikt bogatemu nie zabroni spełniać swoich marzeń czy planów.
OdpowiedzArtykul przykówający uwagę :) I podoba mi sie Twoje podejscie do sprawy :) no i 100% w nim racji :P
OdpowiedzArtykuł ciekawy, rozsądny i... prawdziwy. Moje pierwsze moto to Honda NSR 125. Kupiłem ja w połowie sezonu wiec przelatałem na niej jakies 3-4 miesiące do wczesnej jesieni. Zaliczyłem 2 niegroźne, ale pouczające gleby. Troche komicznie na niej wygladałem bo mam 180 cm wzrostu i waże 105 kg ale przy kupnie tego bzyka kierowałem sie rozsadkiem i podchodziłem do sprawy motocykli z dużym respektem. Dodatkowo brałem pod uwage fakt, ze moja dróga połowa też pisała sie na jazde motocykielem - nie jako plecak lecz samodzielnie. Następny sezon to zakup Hondy CBF 600 i przelatane 2 sezony - jakies 15 000 km. W marcu tego roku przerzuciłem sie na armature i zakupiłem Suzuki VZR1800 i do konca sezonu przejechałem jakieś 9 tyś. km. Żona smiga teraz CBF'ą ale zaliczyła juz 2 szlify i zaczyna mnie to nie pokoić. Myślę nad zmianą jej motoru na jakąś lżejszą "pińcetke" ale ona sie buntuje :-( Po przeczytaniu tego artykułu czuje poniekąd satysfakcje bo przez cała moja kariere motocyklową (krótka, ale...) góre bierze rozsądek chociarz z natury jestem w gorącej wodzie kompany i generalnie mam zapędy na cuś lepszego/wiekszego itd. Pozdrawiam
OdpowiedzDodałbym jeszcze, że zaczynający od mocnych motocykli przygodę z motongami, przez pierwszy rok mają szacunek dla prędkości, mocy, itd.. Po roku są "fachowcami", i wtedy gong. I teraz dopiero warto posłuchać tłumaczeń "jak do tego doszło?"
OdpowiedzWitam, kupiłem na pierwszy motocykl Suzuki GSXF 600 i uważam że to był strzał w 10 tke jak narazie zrobiłem 5 tyś. km w 3 miesiące i jestem bardzo zadowolony, przed zakupem bałem się, ale niepotrzebnie słuchałem tych bzdur od ludzi że jest za mocny, dużo przejeździłem w nie sprzyjających warunkach tzn. w deszczu i niskiej temp. i uważam że jak ktoś ma łeb na karku to da sobie radę pozdrawiam
OdpowiedzFajnie i idąc tropem podanym przez autora artykułu, chcąc zacząć spokojnie od niskiej pojemności wchodzę do kolejnych salonów uznanych marek europejskich i japońskich, a tam się okazuje iż sprżeta o pojemnosci poniżej 650ccm to mogę szukać w salonie z maszynami złożonymi w CHRL. Wybór jest w maszynach dużego litrażu, a jak się szuka nakeda to okazuje się, że do wyboru jest tylko YBR 250. Stąd niestety ludzie kupują to co jest w salonach, a tam są tylko duże litraże.
OdpowiedzMam 48 lat. Zaczynałem od Komarka, potem dzięki wytrwałości kupiłem używaną WSK 125. Potem mała przerwa, ostatnie 15 lat głównie autobusem, bo samochodów jakoś nie lubię. I nagle mnie olśniło. Kupić sobie znowu motór. Miałem to wielkie szczęście przejechać się sportową Yamahą o pojemności 600 ccm - tragedia. Wyglądu nie będę komentował, bo każdy ma inny gust. Ale to stanowczo za ciężka maszyna była i strasznie rwała do przodu. 50ccm to dobra pojemność, ale nie skuter.... W końcu zdecydowałem się na jakieś jeździdełko 50-125ccm. Po długich poszukiwaniach, przejrzeniu wszystkich nieróżniących się od siebie sportówek, kupiłem sobie "śmiesznego i dziadowskiego" Lifana 90. Tak, jeżdżę na 86 ccm i z zaledwie 4 biegami i bardzo go lubię. Cały urlop poświęciłem na wyprawę w Beskidy. I ten mały Chińczyk daje sobie radę, chociaż na trasie czasem brakuje mocy, bo do 80 km/h już trzeba go męczyć. Ale 70 na godzinę pozwala mi robić to, co zawsze robiłem jadąc na motorze - podziwiać widoki nie tylko z przodu. Poza tym takie coś, co wygląda jak 30-letni motocykl, chyba pasuje do takiego "starucha" jak ja. Może za jakiś czas dam motor córce a sam przesiądę się na 125-150? Na razie się cieszę tym moim wehikułem. Może dla mnie wehikułem czasu?
OdpowiedzChłopie z tym nickiem to przesadziłeś.Jestem młodszy o trzy lata i wiem że nie jest tak źle i nadal latam na R1.Jeśli lubisz spokojną jazdę i zechcesz zmienić pojazd to polecam choppera.Na nim nawet stulatek nie wygląda groteskowo a potrafi dać wyjątkową satysfakcję z jazdy i nie wymaga super umiejętności.Na dodatek na pojazdach tego typu nie szybkość decyduje o przyjemności więc będziesz miał czas na podziwianie widoków,a wyjątkowa trwałość wehikułu pozbawi cię trosk typu kto to naprawi. Pozdrawiam.
OdpowiedzGratuluję Panu wyboru !, Mam 40 lat i kupiłem Yamahę XJ6 Diversion 78 km 600 cm,motor jak na razie jest mi trudno opanować bo waży 215 kg, i jak dla mnie jest trochę za mocny. Żałuję że nie pomyślałem o pojemności ok 250 cm, ale teraz nie opłaca mi się sprzedawać.
OdpowiedzTo jest dokładnie ta sytuacja (dotycząca szkolenia) opisana chyba w tym artykule. Na kursach nie uczy się techniki jazdy, a i takich szkół jest mało o ile w ogóle są. Popracuj trochę nad jazda "w połowie obrotomierza" wtedy moto zacznie cię słuchać i nie będzie uciekało w ciasnych zakrętach. Napisałem to, bo to był pierwszy problem mojego brata jak kupił RF600 parę latek temu. Pozdrowionka
OdpowiedzArtykuł bardzo ciekawy i nie sposób się z nim nie zgodzić. Ja jako początkująca motocyklistka zakupiłam Yamahę TW125 choć wszyscy znani mi motocykliści (w tym jeden z moich instruktorów) parsknęli śmiechem że się na pół-skuter napaliłam. Ale ja wiem co moja maszynka może, a może dużo i to po wszelakiej nawierzchni :) a wygląd ma zacny na jak na 125, bardzo ładne obroty i dostojne powarkiwania silnika :) kto nie wierzy niech sobie zobaczy w necie :) A ja nabieram umiejętności i nie boje się jak mi się maszyna w terenie położy, bo sama mogę ją podnieść :) pozdr
Odpowiedzjorima! kupiłaś motocykl który podoba Ci się, lubisz jego "klank", poradzisz sobie z nim w każdym terenie a pojemność ma nie 250 a 125 i chwała Ci za to bo rozumiem ,że był to TWÓJ wybór; może za jakiś czas przesiądziesz się na 1200 i wierzę że to też będzie TWÓJ wybór wynikający z Twojego doświadczenia i przemyśleń i możliwości finansowych; przepraszam ale nie widzę związku z artykułem; ja po 35 latach przerwy kupiłem choppera Suzuki 800 - podoba mi się, bardzo dobrze prowadzi się, na trasie prawie wszyscy mnie wyprzedzają bo jeżdżę spacerowo - proszę, powiedz mi czy jestem z tego powodu gorszy od Ciebie? bo po przeczytaniu artykułu Pana Łukasz chyba powinienem się tak czuć. pozdrawiam serdecznie i życzę przyjemniści z jazdy 125-tką zbygru
OdpowiedzSuper artykuł ! Bo prawda jest taka, że każdy powinien mieć moto na jaki go stać i na jaki się czuje. Sam przesiadłem się z Varadero 125ccm na CBR 1000F i nie wiem czy był to taki super pomysł ... Radze sobie ok bo motocykl jest idealnie dopasowany do mnie jest duży , ciężki taki jak lubię, z opanowaniem mocy też nie mam problemów, ale jednak to litr i teraz szukam czegoś mniejszego na lajtową jazdę z dziewczyną, a cbr zostawiam i przerabiam na streeta ;) myślę, że nowe przepisy na prawo jazdy spowodują w większości jazdę bez prawka ale na pewno dzięki niemu ćwiartki będą bardziej popularne .
OdpowiedzDrogi Panie Łukaszu Całe szczęście, że są "szaleńcy", którzy kupują duże , mocne maszyny.Sądzę, że to dzięki nim rozwija się motoryzacja.Oczywiście można kierując się zdrowym rozsądkiem jezdzić rowerami, to bardziej ekologiczne a ludziom do 20lat i po 40stce w ogóle zabronić wsiadania na moto.Czytając Pana wypowiedzi typu , cytuję:"Osobiście uważam, że w Polsce „ćwiartki" zawojują rynek dopiero w momencie wprowadzenia prawa jazdy kategorii A2, z którym można jeździć motocyklami o mocy do 35 kW. Wtedy to wszystko będzie miało prawdziwy sens." zastanawiam się kiedy takie pomysły trafią do naszych parlamentarzystów? Uchowaj Boże i obyśmy byli świadkami swobodnego rozwoju motoryzacji.To zwykli, przeciętni użytkownicy powinni swoimi wyborami decydować czym chcą jezdzić a producenci będą robić to, co ma wzięcie.A podnoszenie tematu w sposób, w jaki Pan to zrobił prowadzi do skłócenia ludzi (komentarze) i ten cel chyba Pan osiągnął.Wszyscy, którzy do pracy lub szkoły nie chcą jezdzić tramwajem lub autobusem pewnie pójdą za Pana głosem.Pozostałym życzę dużo fantazji i pieniędzy na realizację swoich marzeń, pozdrawiam
Odpowiedzo co chodzi autorowi? nie mam pojęcia, widzę natomiast zaściankowość typową dla Polaka : oceniać, krytykować , decydować za innych; typowy pies ogrodnika sam nie zeżre a innym nie da - też mi tu pasuje; człowieku rób co ci pasuje i pozwól na to samo innym, komuniści chcieli decydować co mam jeść, jak spać itp itd i co z tego wyszło????; sorry ale te wypociny od razu powinny trafić do kosza, wszystkim którzy cieszą się z jazdy- i w mieście i w trasie - tym co mają życzę szerokiej drogi pozdrawiam
Odpowiedzkiedy miałem 14 lat tata kupił mi kingwaya mam 19 lat zdałem 6 miesiency temu prawojazdy na 125 kupiłem vardero 125 cc ,pszez 2 miesiace jeżdziłem po asfaltuwkach a w3 miesioncu pojehałem w srednio-lekki teren i jezdziło sie zaglebiscie wyciaga wyciaga 120 zamiast 110 jak podaje producent jak bede miał 21 lat to kupie dopiero wiekszom pojemnosc polecam ten motorj jako pierwszy w rzyciu,jezdzi sie super jest na wszystkie drogi predkosc nie powala ale w drodze do warszawy z gdanska spaliło mii 3/4 zbiornika a dzieki owiewce nie wiało motor polecam do miasta i na duzsze trasy
OdpowiedzPopracuj trochę nad ortografią...
OdpowiedzPo pierwsze naucz się pisać, a co do wieku to wydaje mi się, że nadal masz 14 lat. Mimo wszystko życzę powodzenia w jeździe. Pozdrawiam
Odpowiedzwitam ja na pierwsze moto wybralem wlasnie hande cbr 600 poprzednio jezdzilem troche etz 250 po przesiadce ruznica byla kolosalna cbr jezdzilem 1 sezon teraz mam R1 i zyje moim zdaniem jezeli ktos niewie jaki motor ma kupic to nie powinien go kupowac wcale do jady motorem trzeba sie urodzic i miec to cos poprostu to czuc jezeli to czujecie nigdy nie bedziecie mieli problemu co na pierwsze moto
OdpowiedzAbsolutnie się z Tobą nie zgadzam, jest subtelna różnica między niezdecydowaniem a możliwościami, gdyby każdy moto-fan mógł kupić tą maszynę która akurat wpadła mu w oko to ulice wręcz były by zasypane, chopper'ami, ducati monster'ami czy r6'tkami...
OdpowiedzMam prawko 3 miesiące. Pierwszym motocyklem jaki kupiłem i jeżdże jest Honda Shadow 1100C2 1995. Nauka przychodziła mi z trudem 5 razy się wywaliłem z czego 3 razy na ulicy bo nie potrafiłem hamować tym śmiesznym YBR250. Po tych doświadczeniach mogę powiedzieć że motocykl nie ma znaczenia. Liczy się tylko jeździeć. Jak ktoś nie ma wyobraźnie to rowerem krzywde zrobi sobie albo innym.
OdpowiedzŻe jak? YBR'ą się wywaliłeś 3 razy na ulicy? O ja piórkuję, nie zazdroszczę ale to bladź uszata z instruktora, że nie nauczył - a może i nauczył skoro masz prawko :-) Swoją drogą ciekawe jak często się wywalają na ulicy kursanci np. warszawskiego Pro-Motoru :-) Jeśli o mnie chodzi to motocykl ma bardzo duże znaczenie i wielkim ciężarowcem jeździ mi się dużo gorzej niż malutką i leciutką maszynką. Ale ja przez rower skrzywiony jestem i pewnie dlatego :-) Możliwe, że jak nauczę się w końcu prowadzić te dziwaczne dwukołowe pojazdy to mi się zmieni perspektywa :-) P.S. To, że posiadam prawko kat. A nie upoważnia do nazywania mnie doświadczonym motocyklistą.
Odpowiedzmi to sie wydaje ze gosc mial na mysli ze do literka trzeba dorosnac, a nie napalac sie na niego 3 miechy po zrobieniu prawka. do takie maszyny przeciez trzeba miec troche umiejetnosci, ktorych a propo w polskich szkolach nie ucza. moze dluzsza jazda na 150 cm to lekka przesada (chyba ze tylko do pracy w miescie), bo przeciez frajda zaczyna sie poza miastem - Prawda ?!!
OdpowiedzJak dla mnie kult litra jest nie całkiem zrozumiały... Ja mam już drugą 600tkę w przeciągu 8 miesięcy i nadal mnie zaskakuje. Ponadto mocy jakoś mi nie brakuje a lubię gwałtownie przyśpieszać. Być może za 2 lata przesiądę się na litra ale uważam, że na pierwsze moto naked 600ccm/100km to aż nadto. Supersport się nie nadaje na pierwsze moto, a już na pewno nic powyżej 600ccm
Odpowiedz600 oczywiscie tez zaskakuja. juz od dawna dostepne sa 600 powyzej 100 kucy, mysle ze taka maszyna na pierwsze moto jest bardziej niebespieczna niz ciezki literek. literka szczaw nie kupi bo jest za ciezki.
Odpowiedzja sie z gadzam z tym artykułem teraz zaczynają żądzic małe pojemności typu 50cm , 125cm , 250cm , i to jest własnie dobrze ja osobiscie jeżdze Cbr 125 i jestem zadowolony pali 2-2,5 l na 100km a moc jest wystarczająca
OdpowiedzSzronek, przyznaj się, masz na imię Malcolm, prawda ?:) Człowieku, ja sam jeżdżę Banditem 1200 (tysiąc dwieście centymetrów sześciennych) i pasuje mi to bardzo. Jeżeli ceny 250-tek spadną, ponieważ teraz są z kosmosu, poważnie rozważę zakup takiego litrażu na drugi motocykl. Nie wiem skąd wywnioskowałeś, że twierdzę, że wszystko co duże, mocne i nowe jest bee. Chyba czytasz tylko to, co chcesz przeczytać. Wyluzuj stary, albo wstąp do jakiegoś ruchu, by dać się wylatać swojemu buntowniczemu nastawieniu :) Pozdro
Odpowiedz"Oh, what sad times are these when passing ruffians can call Malcolm every innocent forum user." ];-P (MP&Holy Grail, scene 18|30, Roger) Kto to jest Malcolm ? Wyluzowałem ]:) - może rzeczywiście część wniosków dotyczących wielkości i nowości była zbyt pochopna. Niemniej, nie tylko ja tak odebrałem ten artykuł. A do ruchu żadnego nie dołącze. To by mnie tylko ograniczyło. Mam własne plany na podbój Wszechświata ];-> A w sumie, artykuł na pewno skłonił do dyskusji, skoro zebrał już 100 komentarzy, a to chyba dobrze o nim świadczy. Szerokiej drogi, przyczepnego asfaltu i drogowej uprzejmości nie z litości, przy każdej pojemności :) pozdr
Odpowiedzale o co panu autorowi chodzi to ni chuaj nie wiem
Odpowiedzmoze to oznacze ze nie powinienes jezdzic na moto w ogole
OdpowiedzCzytając ten wywołujący chwilę zastanowienia się nad naszym "motocyklowym" społeczeństwem artykuł, chylę czoła przed autorem. Intencja słuszna i godna naśladowania. Niestety wsród myślących motocyklistów są też "niedorozwoje", których ciężko jest zmusić do myślenia i zrozumienia przekazu zawartego w artykule. Durniami i ich komentażami się nie przejmować. Pozdrawiam motocyklowo i szerokości na drogach życzę!
OdpowiedzJak łatwo jest rzucać inwektywami jednocześnie nie zawierając w swojej wypowiedzi żadnej wartościowej treści. Skoro jesteś "niedurniem" i tak wysoko cenisz swój rozwój umysłowy i motocyklowy to wypunktuj prosze w skrócie przed którymi ideami zawartymi w artykule tak chylisz czoła. I co chcesz naśladować ? Już widze jak pedzisz dziś do supermarketu i szukasz koło regału z wafelkami swojego wymarzonego skutera. Bo Twoj motocykl już nie jest w modzie, bo na zachodzie (na pewno lepszym, wierzmy w to ślepo) wszyscy (sic!) takimi jeżdża, bo Pan na portalu ścigacz.pl napisał, że ćwiarteczki to są tylko prawdziwe motocykle, a wszystkie inne cuda techniki i nowinki zapewniające bezpieczeństwo są pozerstwem. Jak pisałem wcześniej, jeżeli autor chciał rozpędzić rynek mniejszych pojemności, to pięknie, pewnie komuś na ręke, pewnie kogoś przekona, że to nie obciach tym jeżdzić, bo rzeczywiście nie. Ale robił to w sposob nietolerancyjny, wykorzystując polaczkowe i zaściankowe tendencje do nietolerancji, zazdrości i zawiści. Ja mam szary płaszczyk bo taki lubie, to Ty też musisz mieć szary płaszczyk, inaczej jesteś "niedorozwój", "głupek" i w ogóle wypad z naszej piaskownicy. PRZYKRE !!! A Ty Adam temu chylisz czoła. Gratuluje, jednocześnie współczując.
OdpowiedzBlisko trzydzieści lat za kierownicą jednośladów pozwala na być może odmienne od Twojego, jednak moje postrzeganie treści tego artykułu. Kto wie, może gdybym nie posiadał swojego wymarzonego motocykla i pragnął skutera, szukałbym go w supermarkecie (ta genialna myśl wzięła Ci się chyba z doświadczenia), ale nie muszę. Jeżdżę od lat i obserwuję na swojej drodze różnych "przemądrzałków". Skoro potrafisz tak tendencyjnie oceniać czyjeś zdanie, to wybacz kolego, ale szkoda marnować czasu na polemikę z Tobą. To ja Ci współczuję :)
OdpowiedzW przeciwieństwie do Ciebie, nie nazwałem tych, co postrzegają ineczej treść tego artukułu "durniami" i "niedorozwojami". Może i miałem mocne argumenty oparte na ironi, ale nikogo nie obrażałem. A Ty nawet nie umiesz podjąć dyskusji i podać jakiś wartościowych argumentów popierających swoją wypowiedź, o co Cie prosiłem i do czego zachęcał artykuł. W przeciwieństwie do Ciebie nie postrzegam również jakości otaczającego mnie świata przez puste cyferki: 1000 ccm, 30 lat, phi ... to nic nie znaczy, jeżeli nie ma za tym myślacego człowieka, czego Ci nie odmawiam, ale swoimi słowami sam wystawiasz sobie wizytówke :P
OdpowiedzWidzę Szronku, że sporo czasu poświęcasz na siedzenie przed komputerem, a ja wolę jeździć motocyklem... :P Jednak kiedy czytam wypowiedzi utrzymane w tonie Twojego komentarza, to szlag mnie trafia, bo takie postawy rodzą wśród ludzi (w tym motocyklistów) nikomu niepotrzebne podziały. Zarzuciłeś mi używanie inwektyw, ale Twoje obraźliwe słowa pod adresem autora artykułu są w porządku - to czysta hipokryzja. Brak Ci pokory kolego, a to niebezpieczne i mam nadzieję, że nikomu nie stanie się przez Ciebie krzywda!!! Skoro lata spędzone za kierownicą różnych jednośladów i tysiące kilometrów, przejechane bez strat w ludziach są dla Ciebie niczym, tylko pustymi cyferkami, a na pierwszy motocykl wybierasz dużego "Bandita", którego nazywasz "miejskim osiołkiem", to życzę Ci powodzenia w "motocyklowym dorastaniu". A co do artykułu, to każdy jeździ tym na co go stać, a jak się uda, to tym o czym marzył. A na pytanie jak będzie rozwijał się rynek małych pojemności w naszym kraju, to chyba tylko taki jasnowidz jak Ty (wiedzący bez poznania mnie jakimi priorytetami w życiu się kieruję) zna odpowiedź :) To jest moja ostatnia wypowiedź w tym temacie, bo i tak zbyt dużo czasu już zmarnowałem na klikanie w klawiaturę, a jak chcesz podyskutować, to zapraszam do Polkowic - pogadamy w realnym świecie. Szczęścia Ci kolego życzę! ;)
OdpowiedzIdąc dalej za przesłaniem artykułu proponuje autorowi poddanie się operacji wycięcia większej części jego mózgu. Przecież zostało naukowo dowiedzione, że wykorzystujemy tylko drobną część jego możliwości :P Mały mózg potrzebuje mniej krwi, a co w dużym uproszczeniu za tym idzie, mniej pożywienia. Jakie to ekonomiczne! ;-). Dodatkowo, gdyby każdy poddał się takiej amputacji, to nie mielibyśmy więcej do czynienia z odstającymi od średniej ideami "szaleńców" i moglibyśmy ciągle żyć spokojnie w cieple swoich jaskiń wybierając z psich kości te bardziej nadające się na maczugi. Bo po co nam noże, przecież są takie niebezpieczne. Jakiś dumny szary i uśredniony-mózgowo obywatel może sobie obciąć paluszka ! Zgodnie z wywodem autora jestem głupim, na szczęście jeszcze nie starym :P, lanserem, który co wieczór siedzi ze smutnym kumplami przy piwku grając tą samą kartą (na razie mam jeden motocykl, więc jeden dowód rejestracyjny). Dalej, na pewno na pierwszy motocykl wybrałem dużego Bandyte, tylko po to, żeby stając przed pasami dla pieszych szpanować im jego sześciotłoczkowymi zaciskami na dwóch wielkich tarczach hamulcowych (staruszki na pasach sikają z zachwytu jak je widzą). No bo przecież one nie są po to, żeby efektywniej hamować :P A propos, to najskuteczniejszy i najbezpieczniejszy ABS, w litrowym przecinaku o wdzięcznej nazwie OgnisteOstrze, to pewnie jest tylko na pokaz :P Na pewno stado stu perszeronów galopujących przy stu Newtono-metrowej melodii w moim Bandycie jest tylko po to, by straszyć gołębie srające na parapetach w mieście. Uwielbiam jak boją się mnie gołębie, czuje się wtedy taki, taki .... zły !!! Przecież koniki nie są po to, by łatwiej wyprzedzić zawalidrogę, by skuteczniej uciec pijanemu golfiarzowi lub wściekłemu burkowi ;). To tylko szpan, dla lanserów z małym ... ego. Równa zależność mocy od obrotów przy wysokich pojemnościach. To dresiarstwo i wabik na kobitki lubiące równe obroty i niskie pomruki. Lepiej jak konik wyrywa nagle, nieprzewidzianie, rży sopranem i jeszcze szybciej kończy :P A teraz autor artykułu, się na pewno nade mną zlituje. Mam wersje S ... tak, tak, to znaczy, że są plastiki ! Służą mi oczywiście tylko do szczenięcych wygłupów, tzn. elektryzuję o nie jedwabną szmatkę, a potem włosy i straszę pięknookie, krzycząc że poraził mnie prąd. Przecież nie używam ich po to, by poprawić aerodynamikę motocykla, czy osłonę przed wiatrem. Bo przecież lepiej jeździć na lekkim golasie, który goni węża już przy "ekspresowych" prędkościach. I jeszcze jedno, moja maszyna kosztowała mnie mniej, niż proponowana w artykule ćwiarteczka - ekstrakt szpanerstwa :P Przeczytałem artykuł z zaciekawieniem. Chwile nad nim nawet pomyślałem. Jedyny wniosek jaki mi się nasuwa to, że autor chciał trochę rozpędzić rynek niskich pojemności. Ok. Ale szkoda że korzystając z polaczkowo-chrześcijańskiej nietolerancji, zawiści i tendencji do zazdrości, napuszczając jednych motocyklistów na drugich. To co dla mnie dobre musi być również dla Ciebie i basta - smutne ! Lubie ryk mojego Bandyty, uwielbiam uczucie rozciągania stawów, pochopność przedniego koła do patrzenia z wysoka i bezpieczną bliskość baku przy gwałtownych hamowaniach. Czuje się komfortowo w kokonie spokojnego powietrza, jaki mi zapewniają plastiki przy dużych prędkościach. Jednocześnie rozumiem, że innym bardziej może leżeć pozycja z nogami do przodu, na wygodnej kanapie przy uspokajającym i niespiesznym pomruku wydobywającym się z wielkich lśniących kominów. Rozumiem również tych, co chcą oszczędzić na paliwie i jeżdżą jakimś maleństwem o pojemności nadpitej whisky ;) Nikogo jednak nie będę zmuszał i przekonywał, że tylko Bandit jest słusznym wyborem, bo nie chciałbym skończyć w świecie gdzie wszyscy i wszystko jest takie samo i nie ma nic innego, co by mnie zainteresowało, zachwyciło czy podniosło ciśnienie w moim układzie chłodzenia.
OdpowiedzBrawo dla autora.Popieram i gratuluję dowcipu :-)
Odpowiedzpopieram w całej rozciągłości :mam 53 lata, 35 lat temu jezdziłem wsk, shl i mz; teraz mam merca i alfę, dużo czasu, trochę pieniędzy i chęć na motocykl, baaarrrdzo podobają mi się ciężkie motocykle z basowym wydechem i kapiące chromem,nie mam zamiaru się ścigać a jezdzić chcę zgodnie z przepisami i tylko dla przyjemności; mam zamiar przed wyjazdem na drogi publiczne podszkolić się u profesjonalisty; oglądam i analizuje modele suzuki, yamahy i hondy; proszę mi odpowiedzieć, co ze mną jest nie tak? bo też odniosłem wrażenie po przeczytaniu artykułu, że krótko mówiąc jestem szajbniętym staruchem, pozdrawiam
Odpowiedzjak pan ale 60, wybieralem motocykl probujac modele, podziwiam postep techniczny jak w gladiusie rok 2009, sama przyjemnosc ale adrenaline pompuje litrowka, w moim przypadku r1 2009, nawet gdy jest to smiertelnie niebezpieczne - predkosciomierz konczy sie na 299 ale revs rosna, polecam z przekonaniem ze mozna.
OdpowiedzŚwietnie to ująłeś.Gratuluje powiedzenia tego co sam chciałem powiedzieć tyle że Ty powiedziałeś to lepiej :)Pozdrawiam :))
OdpowiedzOd czego by tu zacząć? Po primo - Pościg za mocą i pojemnościami to fakt potwierdzony i tylko ktoś, kto przez ostatnie 10 lat mieszkał na księżycu może temu zaprzeczać. Po secundo - 250?Tak! Bo jest w nich potencjał i cały świat już go dawno odkrył więc "Teraz Polska!" Tylko za drogo, ale wszystko do czasu. Po terte - sam jeżdżę dużym Banditem. Powody są trzy:1 - legenda i dusza (pierwsza wersja), 2 - wszechobecny kop, 3 - mam słabość do starej, dużej Japonii. Ale, no właśnie ale ... przydał by się jakiś mały, zwinny miejski osiołek. Niestety, trzeba poczekać na spadek cen który nastąpi prędzej czy później.
OdpowiedzCzy to źle, że wiek temu samochody miały silniki o mocy wyśmiewanej przez wymęczone górnicze kobyły, a teraz byle maleństwo ma 40 KM ? Czy to źle, że silniki do morskich motorówek mają już moc 300KM i są używane oprócz "dresów" na Mazurach również przez Policje i WOPR ? Dla mnie, z powodu moich rozmiarów, duży Bandyta jest zarówno zwinnym miejskim osiołkiem, jak i potężnym i wygodnym parowozem na trasie poza miastem ;-) I po prostu poczułem, że obruszył się w garażu z powodu wydźwięku tego artykułu ;) Wole mieć zawsze większe możliwości i z nich nie korzystać, niż stwierdzić nagle, że czegoś nie mam, gdy bardzo tego będę potrzebował. Poza tym motocykl to dla mnie pasja, przyjemność, spełnione marzenie, a nie praktyczny i ekonomiczny środek transportu. Myślę, że wielu motocyklistów ma podobne odczucia, i nie ważne, czy ich marzenie ma więcej chromu, plastiku, czy szerokości tylnego kapcia. Spełnianie marzeń warte jest szacunku, a nie szufladkowania z pozerstwem. A portal ten chyba właśnie takim marzycielom, spełniającym swoje marzenie jest dedykowany. Nie zamierzam się nabijać ze skuterów, czy innych maszyn o małych pojemnościach, może inni znajdą w nich cenne sobie zalety ... ale proszę przyznać, że żadna ćwiartka nie warknie jak Bandyta ];-) Po prostu de gustibus non est disputandum.
OdpowiedzBardzo dobry artykuł, w pełni popieram, i jednocześnie nie zgadzam się z powyższymi komentarzami "netowych-napinaczy".Sam muszę się przyznać że jeszcze rok temu myślałem, że moim pierwszym moto będzie 600'tka, a po roku kupię 1000 i wystrzelę przebojem na tor. Sam na wieść o "ekonomicznej" 125/250 odwarkiwałem że nic z tego. Kiedy ktoś dorzucał ze lepiej zacząć od mniejszego moto, żeby się czegoś nauczyć, stwierdzałem (mimo braku doświadczenia), JAK TO? JA SOBIE NIE PORADZĘ? Przecież milion ludzi miało na start r6 albo r1(tak wyczytałem). Ciężko było mi coś wyjaśnić, dlaczego? Hmmm, No właśnie dlatego że czytałem te śmieszne fora motocyklowe (gdzie na 1 moto poleca się r1), na ulicach widziałem same litrówki i czasem jakieś 600tki, a koledzy mieli w mózgach zakodowane "TYLKO R6" i nie znosili żadnej odmienności. Z czasem uświadomiłem sobie że to ZŁY nawyk, ale również że to nie moja wina...w końcu to nawyk - sprowokowany przez otoczenie, bo z mojego skromnego doświadczenia i z postronnych obserwacji wynikało że od 150 koni zaczyna się prawdziwy motocykl, a mniejsze... to przebrane skutery, które czasem mają biegi. A przecież skutera to ja mieć nie będę - bo na skuterze sąsiad - pan Władek dojeżdża (albo do-bzzzZZzzycza) wraz ze swoją wędką nad bajoro. (jak widać cześć złych przyzwyczajeń została;P). Teraz mając większą świadomość finansową, i jakiś tam bagaż doświadczeń wiem, że na moje miejskie warunki najlepiej nada się mniejszy moto.Przykładowo 250tka jest dużo bardziej ekonomiczna, kosztuje rozsądne pieniądze, i wcale nie musi źle wyglądać. Szczególnie przypadła mi do gustu maszyna zwana Kawasaki 250R. Jest na prawdę ładna, w sportowym stylu, ma niezły dźwięk, spala grosze i co najważniejsze da się ją kupić za 10tyś zł (*tutaj mam na myśli używany model z 2008r). A z całym szacunkiem, wolę za 10-11tyś kupić prawie nową Kawę250R, niż o NIEMALŻE STARSZĄ ODE MNIE SKATOWANĄ CBRkę 1000, która pali niczym ten czerwony traktor. (tutaj podkreślam szacunek dla nowszych cbr, chodziło mi o podkreślenie różnicy). ps. zdaję sobie sprawę że już posiadając w/w 250R, poczuję apetyt na większe moto, i będzie on narastał z każdym kilometrem, i za sezon góra za2, jednak kupię tą "600tkę". Ale będę bogatszy o ten bezcenny czas, będę znał moje możliwości, będę umiał lepiej oceniać sytuacje i warunki na drodze, będę lepszym kierowcą, i wiem że usiądę na niej spokojny i doświadczony. Wtedy z czystym sercem, w weekend odkręcę manetkę. A moja ulubiona partnerka na drogę do pracy -Kawa250R - będzie spokojnie czekała na mnie... do poniedziałku. :)
OdpowiedzMoim zdaniem ceny 250-tek są tak wysokie ponieważ istnieje duża przepaść pojemnościowa między 250-600ccm. Nie wiem dlaczego żadna z popularniejszych marek nie produkuje już 500 czy czegoś jeszcze mniejszego np 400, 350ccm. Wtedy 250 mogłyby stać się tańsze a zarazem dostępne dla większego grona odbiorców. Kupując wspomnianą VTR250 płacimy tyle co kilka lat temu za GS500. Tymczasem dokładając kilka tys więcej możemy kupić już 100KM i 600ccm.
Odpowiedzna poczatku jezdzilem xj 600 i troche frajdy bylo ale dopiero przy cbr 929 (prawie litr ) byla zabawa z motocyklem ... Każdy kupuje co lubi i nie powinien z tego powodu obrazac innych wyśmiewając ich, moim zdaniem osoba pisząca artykuł zazdrości innym zabawy jaką maja ze swoimi maszynami i próbuje sobie samemu udowodnić że jego maszyna jest ok ... a raczej tak nei jest bo gdyby moto było dobre to by nie pisał tego artykułu tylko jezdził ... :) Propo jezdzenia w obcych krajach grecja włochy ... bo tam akurat byłem w zeszłym roku to trzeba być ślepym zeby nei zauważyć litrów jezdzacych po autostradach bo tylko tam sie litrami jezdzi ... i to nie były obce blachy.
OdpowiedzSuper artykul:) Madrego to az przyjemnie poczytac:)
OdpowiedzJak masz coś w głowie to możesz śmigać na początku Hayabusą TURBO.Ne można stwierdzić czy na początek ma być 125cm czy 600.Jeśli na moto wsiada ktoś myślący to da rade z każdą maszyną.Młodym motocyklistom po części chodzi o szpan a po części o to że w naszym "pięknym"kraju jak kupisz sprzęta to po roku lub dwóch większości nie będzie stać na zmiane na inny.POZDRO 1000:)
OdpowiedzDo pewnego czasu obchodziło mnie kto czym jeździ, jak jest ubrany itd... Ale prawda jest taka, że każdy robi to co uważa za słuszne. Kupuje moto takie jakie mu się podoba, kupuje ubiór bądź nie - to co jest dla mnie istotne to jak się porusza tym moto po drodze. Czy potrafi wykorzystać dynamikę swojego moto zachowując się kulturalnie na drodze ? Co mnie obchodzi czy gość który zatrzymuje się obok mnie na ścigaczu ma 42 czy 18 lat ? Sprawa inna to proces szkolenia jazdy na moto - i tu się zgodzę, że powinno zaczynać naukę jazdy na mniejszej pojemności. W moim przypadku pierwszym moto był Suzuki Bandit 600. Mam 190cm i 100kg wagi i prawda jest taka, że moto na którym nie dotykam kolanami do brody to sprzęty rzędu 500-600cm. Dlaczego wybrałem Bandita ? Z kilku powodów: 1. kupuje używane moto na 3-4 sezony, nie stać mnie na to żeby co sezon sprzedawać i kupować kolejne. 2. bandit 600 ma moc 78km - nie poderwie koła do góry, ale też jest na tyle mocny że gdy nauczysz się już nim jeździć daje jeszcze sporo frajdy. 3. siedziałem na nim bardzo wygodnie co nie jest bez znaczenia przy pierwszym moto. Myślę, że rynek motocyklowy w najbliższych 10 lat sam się znormalizuje. Mam nadzieję, że pojawi się więcej szkół doskonalenia jazdy aby każdy mógł nauczyć się bezpiecznie poruszać swoim moto - bez względu na wiek motonity i pojemność jego sprzętu.
OdpowiedzKolego wydaje mi się że szkoły doskonalenia jazdy powinny być zarezerwowane dla kaskaderów i dla zmieniających motocykl bo są płatne.Nabywca motocykla powinien wynosić podstawowe,a więc najważniejsze umiejętności ze szkół Nauki Jazdy robiąc prawo jazdy.Za to przecież płacimy niemałe pieniądze a jeśli to są pieniądze świeżo upieczonego motocyklisty to trudno od niego wymagać by zaraz wyciągał nowe na szkołę doskonalenia jazdy.Problem tkwi w tym że nikt nie wymaga od takowych wywiązania się z obowiązku wobec kursantów.Młodzi motocykliści nie zawsze są biznesmenami,za to chcą kupić najlepsze moto na jakie ich stać, często supersporta i to jest dla nich najważniejsze.Na kupno ciuchów a co dopiero na szkoły doskonalenia jazdy na motocyklu zazwyczaj nie mają pieniędzy.Myślę że to przede wszystkim musi się zmienić.Dopiero właściwie przeszkoleni ludzie,wiedzący na czym polega jazda na motocyklach różnych typów lub na konkretnym modelu który zamierzają kupić może podnieść bezpieczeństwo użytkownika i to bez względu na wiek.
OdpowiedzJa zaczynałem od Ogara, a kończę na teraz mam 600, po 12 latach...
OdpowiedzNie do końca zgodzę się z dramatycznym tonem artykułu. Po pierwsze spora część motocykli kupowana jest dla funu / szpanu - jak kto woli. Póki co to nas rózni od krajów, gdzie współczesne motocykle były od dawna. A małe pojemności to raczej wołki robocze niż maszynki do ustawienia pod kawiarnią. Ja codziennie dojeżdżam moto do pracy i wsród maszyn, ktore spotykam na drodze, są głównie praktyczne maszyny (choć pojemność ok 600 a nie jak marzy się autorowi 125/250). Sytuacja zmienia się wieczorem, kiedy na ulice wybywa dużo może i mało praktycznych, ale mocnych maszyn. Po drugie, male motocykle kosztują zdecydowanie zbyt dużo w porównaniu do większych braci. Sam w tym sezonie ujeżdżam pierwsze moto i jest to nowy v-strom 650. Podczas wyboru myślałem też np. o yamaszce wr250r ale kosztowała tylko 2 tys mniej. To trochę tak jakbym mógł kupić vw polo albo vectrę/insingnie za 2 tys więcej - ciekawe, co wybrałby autor artykułu?
Odpowiedz