tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Zontes 310 X. W tym roku nim zwiedzałem Polskę. Oto moja opinia
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
motul belka motocykle 950
NAS Analytics TAG
motul belka motocykle 420
NAS Analytics TAG

Zontes 310 X. W tym roku nim zwiedzałem Polskę. Oto moja opinia

Autor: Marek Harasimiuk 2022.09.16, 14:39 3 Drukuj

Kiedy Redakcja Scigacza.pl, zwana również Alonzem (vel Almagrem, vel Albuqerqem) wydusiła ze mnie obietnicę: "abym napisał coś o motocyklu Zontes 310 X", którym miałem się wybrać na zwiedzanie południowo-wschodniej Polski, to już wtedy zrobiło mi się trochę nieswojo. Opisując bowiem wypożyczony pojazd człowiek podświadomie czuje się, z powodu grzeczności, jak najmniej zwracać uwagi na jego ewentualne braki i w myślach wynajduje jego, mniej czy bardziej zasłużone, zalety. Teraz, kiedy zostało to przez Redaktora nazwane "testem", to tym bardziej muszę, zafrasowawszy się, zaprotestować.

Dlaczego? Otóż nigdy nie czułem się upoważniony, przy swoich umiejętnościach, aby być fachowym testerem jakichkolwiek jednośladów. Choćby były to nawet "popierdółki" o pojemności 50 ccm. Co prawda mam wieloletnią eksperiencję w dosiadaniu rozmaitych motocykli turystycznych, ale nigdy nie używałem ich z myślą o testowaniu, tylko jako jeździdełka, pozwalające mi obejrzeć ciekawy kawałek Ojczyzny, czy też krajów sąsiednich. Zresztą do rzetelnego przetestowania motocykla potrzebne są oprócz umiejętności jeźdźca jeszcze stosowne okoliczności, w których dany pojazd można testować (tory motocyklowe, czy rozmaite tory krossowe). Jedynie co mogę opisać, w związku z używanym przeze mnie Zontesem 310 X, to moje impresje, czyli ulotne wrażenia, po przejechaniu na nim, zresztą w towarzystwie 3-4 kolegów (mających potężniejsze ode mnie motocykle) bez mała 2-ch tys. km. Fakt, pojeździłem i po prostych, płaskich szosach jak i po winklach, na pogórasach bieszczadzkich. Natomiast nie zjeżdżałem (bo nie musiałem) z asfaltowych dróg. Pogoda mnie rozpieszczała i nie musiałem w tych winklach ślizgać się w czasie deszczu.

NAS Analytics TAG

Zacznę zatem od tego, czy zaoszczędziłem na benzynie. Otóż średnia spalania z całej trasy wyszła mi 3,18 l/100 km. A rekordowy zapis, kiedy jechałem na lekko, bez bocznych kufrów, wyniósł 2,8 l.  Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że moja OK (Ognista Kobyła czyli BMW R100RT Classic), przy podobnych prędkościach i terenie spaliłaby ok. 5 l więc wychodzi, że przy 2 tys. km., zaoszczędziłem ok 35 l. Przy aktualnych cenach to całkiem nieźle! No, dobrze a co na to moi koledzy, którzy ze mną podróżowali. Czy nie byłem dla nich zawalidrogą? Wybraliśmy się na wycieczkę turystyczną i nikomu nigdzie się nie spieszyło. Przy prędkościach szosowych do 120 km/godz motocykl miał zupełnie przyzwoite przyspieszenie, zwłaszcza przy wyprzedzaniach rozmaitych TIRów, czy wlokących się osobowych samochodów. Jeśli na dodatek nie oszczędzało się dźwigni zmiany biegów, to silnik chętnie dochodził do wysokich obrotów i nieźle ciągnął. Np. 6 tys obr na 6 biegu to była "setka". A jego najlepszy moment obrotowy jest przy 7500 obr/min.

Na Via Carpathia przed Rzeszowem (z nudów) pogoniłem go do oporu i na liczniku zobaczyłem 153 km/godz. Dodam że motocykl wiózł dżentelmena 100 kg "żywej wagi" i dwa upakowane kufry boczne (o bardzo nieaerodynamicznym kształcie), a na dodatek takiż kufer tylny. Uważam, że to bardzo dobry wynik. Aluminiowe kufry (czarne) zresztą są bardzo porządnie wykonane, łatwe w obsłudze i dobrze umocowane do motocykla. Na dodatek w środku są wyłożone wyściółką, aby się rozmaite twarde, czy szklane, przedmioty nie mogły poobijać czy potłuc. Jeśli mowa o kufrach, to jeszcze zwróciłem uwagę na jeden aspekt. Ramki do kufrów są tak przymocowane do ramy motocykla, że założone kufry bardzo niewiele utrudniają wsiadanie na motocykl, nawet takim stetryczałym niezgułom, jak piszący te słowa. A jaka jest pozycja siedzącego na tym wehikule motocyklisty? Ja mam 175 cm i średniej długości odnóża kroczne. Muszę to powiedzieć z radością, że pozycja była, dla mnie, de facto idealna. Natomiast mój kolega, mający ponad 180 cm i ok 120 kg stwierdził, że motocykl oprócz tego że "sam jeździ", to jest dla niego ciut za mały. On sam ma Benelli TRK 502 X (czyli tego większego). Benelli ma siodełko na 860 mm, a Zontes na niecałych 800 mm, czyli jest ponad 6 cm różnicy. Natomiast inny kolega (o moich gabarytach) dosiadający swojego BMW F 800 GT stwierdził, że Zontes ma wyraźnie wygodniejszą pozycję. U mnie natomiast nogi bez problemu i niezwykle pewnie opierały się o podłoże, kiedy trzeba było się zatrzymać. Motocykl jest leciutki i środek ciężkości wydaje się być nisko, a zatem "w naszym fachu nie ma strachu". Kierownicą można wywijać w te i we wte, a więc skręty można też wykonywać bardzo ciasne. Natomiast powszechne zdziwienie budził fakt, że w tej klasie motocykla przednia szybka jest elektrycznie podnoszona i całkiem nieźle odchyla napierające powietrze. Zresztą wszystkie przyciski na manetkach były w sposób zrozumiały oraz wygodny umieszczone i nawet taki mastodont jak ja dawał sobie z nimi radę po stosunkowo niedługim czasie przyzwyczajania się. Motocykl ma również zbliżeniowy czujnik (w kształcie zegarka), który pozwala go bez kluczyka uruchomić. Trochę mnie to, na początku, stresowało. Jedynie ekran, na którym można ustawić cztery rodzaje wskaźników prędkości, był, mimo pełnego naświetlenia, niezbyt widoczny, ale tylko przy świetle słonecznym operującym z tyłu kierowcy. Ponieważ nie jeździłem nocą, więc nie mogę nic powiedzieć, jak się spisują światła drogowe. Ale kiedy jechałem z tyłu za kolegami (rzadko) to mówili, że mnie dobrze było widać. Jak już wspomniałem pozycja (dla mnie) była idealna, ale muszę powiedzieć że po przejechaniu ok. 200 km tyłek zaczynał odczuwać pewien dyskomfort. Zaczynało być trochę twardo i kiedy było ciepło (a w czasie tej podróży bywało gorąco), to również zaczynał się człowiekowi odwłok od siodełka cokolwiek przegrzewać i pocić. Na moim skórzanym siodełku w OK takiego zjawiska nie doświadczam. Ponieważ przed wyjazdem i po powrocie, trochę pojeździłem tym Zontesem po Warszawie, więc mogłem stwierdzić, że jest to niezwykle zwinny motorek. Wszelkie, nawet w ostatniej chwili zauważone przeszkody, jednym ruchem kierownicy dawało się ominąć, nie powodując wytrącenia z kierunku jazdy. No, a jak spisywał się pod tym względem w rozmaitych sytuacjach na trasie? O jeździe po równinach nie ma co się rozwodzić. Po prostu: jadę i rozglądam się po otaczających mnie polach, lasach i rozmaitych krajobrazach. Mimo że lekki, ale to stabilny motocykl i nawet uderzenia boczne wiatru nie specjalnie powodowały stres dla jadącego. Natomiast w górkach okazało się że ten jednocylindrowy silniczek jest bardzo elastyczny.

Przykład? Jadąc po rozmaitych zakrętach w Bieszczadach, nierzadko pod górkę, niewiele razy musiałem redukować bieg do dwójki. No chyba, że tak jak na Bezmiechową było naprawdę stromo pod górę. Nawet serpentyny Masywu Słonnego pokonałem jadąc na trójce. Oczywiście nie zrobiłem tego w stylu Valentino Rossiego, ale też jadący przede mną kolega i jadący za mną inni koledzy, nie musieli na mnie czekać ani nie wjeżdżali w "zadupek" mojego Zontesa. Motocykl mimo że miał jakieś nieoznakowane chińskie opony, ani razu nie przyprawił mnie o "gęsią skórkę" na rozmaitych zakosach  i mimo że (na starość) zrobiłem się "zającem", w czym utwierdza mnie coraz słabszy wzrok, pewnie czułem się na bardzo dobrych nawierzchniach (na ogół) po których jeździliśmy.

Najkrócej to: elastyczny silnik żwawo wkręcający się w obroty, wygodna pozycja i zwinny, dobrze trzymający się drogi motocykl. Oczywiście to tylko 312 ccm, 35 KM i 30 Nm. Czy jednak, jako turyści motocyklowi, musimy gnać autostradami? Bo jeśli nie musimy, to mamy znakomity pojazd zarówno dla turystów, jak i mieszkańców wielkich aglomeracji. Cena też zdaje się być rozsądna, a zużycie paliwa... napisałem powyżej jak to wygląda. Oczywiście, ponieważ o gustach się nie dyskutuje, więc i ja nie będę opisywał wyglądu Zontesa. Mogę tylko stwierdzić, że (po ocenach rozmaitych kolegów i gapiów) "wstydu się nie najadłem" i nikt mi nie powiedział "no wiesz PanMarku, nie spodziewaliśmy się po tobie, że czymś TAKIM będziesz jeździł!".

PS. Nawet żoneczka mojego kolegi, zresztą Pani Profesor uniwersytecka (no, no!), pozwoliła sobie "przetestować" Zontesa. Sama jeździ Hondą CB 500. Zontes podobał jej się również z wyglądu (malowanie?), ale stwierdziła że jej Hondzia ma jednak silnik "jak elektryczny" (dwa cylindry), a ten jeden garnuszek troszkę jednak szarpie (przy małych prędkościach).

PS 2. Aha, bym zapomniał, że brakowało mi centralnego podnóżka, aby móc, bez pomagierów, nasmarować łańcuch (z lewej, pochylonej na boczną nóżkę, strony).

NAS Analytics TAG


NAS Analytics TAG
Zdjęcia
NAS Analytics TAG
Komentarze 2
Pokaż wszystkie komentarze
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Ścigacz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usunięty. Uwagi przesyłane przez ten formularz są moderowane. Komentarze po dodaniu są widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadającym tematowi komentowanego artykułu. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu Ścigacz.pl lub Regulaminu Forum Ścigacz.pl komentarz zostanie usunięty.

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    motul belka motocykle 950
    NAS Analytics TAG
    na górę