Wraca temat pierwszeństwa pieszych i utraty prawka. Tym razem projekt zmian składają posłowie
Pierwszeństwo pieszych przed pasami, utrata prawa jazdy za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h także poza obszarem zabudowanym, czy obniżenie maksymalnej prędkości w tym obszarze nocą do 50 km/h - posłowie Lewicy wracają do ubiegłorocznych rządowych propozycji zmian w Prawie o ruchu drogowym.
Gdy w zeszłym roku media rozpisywały się na temat proponowanych przez rząd zmian w przepisach, Polacy podzielili się na dwa wrogie obozy - jedni twierdzili, że zwiększenie praw pieszych oznaczać będzie katastrofę, hekatombę i masakrę, drudzy twierdzili zaś, że zmiany są konieczne, bo wciąż jeździ po drogach ogromna rzesza kierowców, która istnienia pieszych wydaje się nie dostrzegać.
Jedna i druga strona miała swoje argumenty. Przeciwnicy wskazywali, że piesi, korzystając z nowego przywileju, będą masowo wchodzić pod rozpędzone samochody. Zwolennicy pytali jakim prawem przez przejście dla pieszych ktoś miałby jechać rozpędzony. Temat grzał wówczas bardzo mocno, nie mniej niż aborcja, czy polityczne afery.
Sam projekt poległ jednak w konsultacjach społecznych. Okazało się, że kierowcy nie chcą oddać kawałka swojego komfortu na rzecz poprawy bezpieczeństwa, a ich lobby jest bardzo silne. Mimo szumnych zapowiedzi, rząd wycofał się więc z własnych propozycji.
Tymczasem temat podjęli posłowie Lewicy, którzy w Sejmie złożyli właściwie identyczny z rządowym projekt zmian w ustawie Prawo o ruchu drogowym. Oznacza to, że do dyskusji publicznej wracają co najmniej trzy bardzo kontrowersyjne tematy:
- pierwszeństwo pieszych jeszcze przed przejściami
- utrata prawa jazdy za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h także poza obszarem zabudowanym,
- obniżenie maksymalnej prędkości w obszarze zabudowanym nocą do 50 km/h.
Podobne przepisy od lat funkcjonują w wielu krajach Europy, na przykład w Norwegii, czy Szwecji. Zmiany są konieczne, bo wypadków z udziałem pieszych jest coraz więcej. I nie wynika to wcale z gwałtownego przyrostu "wtargnięć na jezdnię", ale z wciąż zbyt niskiej kultury jazdy samych kierowców.
Koronnym przykładem takiego drogowego chamstwa jest wyprzedzanie pojazdu, który zatrzymał się przed przejściem, by przepuścić pieszych. W ubiegłym roku opublikowaliśmy film, na którym kilkunastu kierowców wyprzedziło samochód, który zatrzymał się przed pasami, by przepuścić chłopca. Dopiero interwencja tego kierowcy umożliwiła dziecku bezpieczne pokonanie zebry. A to tylko jedna z tysięcy sytuacji, które zdarzają się na polskich drogach każdego dnia.
Wśród motocyklistów największy popłoch wzbudza jednak możliwość rozszerzenia przepisu o zatrzymaniu prawa jazdy za przekroczenie prędkości o więcej niż 50 km/h, także na obszar niezabudowany. Jednak w ogólnej masie komentarzy na ten temat, tylko niewielka część z nas narzeka na możliwe konsekwencje tego przepisu. Większość zgadza się, że jest potrzeba eliminowania z dróg osób stwarzających zagrożenie.
Zmiany w prawie są na razie na etapie projektu poselskiego. Jeśli nawet zostaną uchwalone, mało prawdopodobne, by weszły w życie w tym roku.
źródło: sejm.gov.pl
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze