Ścigacz.pl

Ustawodawcy zrezygnowali z zaostrzania kar za nadmierną prędkość poza obszarem zabudowanym. Niestety pojawiły się nowe problemy. I to w najgorszym momencie.

W przyszłym tygodniu Sejm zajmie się ustawą Prawo o ruchu drogowym. W dniach 20. i 21. stycznia Komisja Infrastruktury przedstawi sprawozdanie z poprawy bezpieczeństwa pieszych. Już wiemy, że z procedowanego projektu wypadł przepis, który przewidywał karę utraty prawa jazdy za przekroczenie dopuszczalnej prędkości o ponad 50 km/h również poza terenem zabudowanym. Niestety, przepis ten może powrócić.

Komenda Główna Policji właśnie podała, że w roku 2020 za przekroczenie dopuszczalnej prędkości o ponad 50 km/h w terenie zabudowanym zatrzymano uprawnienia aż 63. tysiącom kierowców. To ogromna liczba i ogromny wzrost - o ponad 30% - w stosunku do roku 2019. Wniosek jest jeden - obecne przepisy są niewystarczające i nie spowodowały zmiany zachowania kierowców. Oczywiście jest też inna interpretacja. Być może to policjanci lepiej egzekwują przepisy, jeździ więcej nieoznakowanych radiowozów, jest więcej patroli z radarami. Być może to jest prawdziwy powód dużej liczby zatrzymanych praw jazdy. Jednak sygnał jest czytelny - często jeździmy po mieście za szybko.

Niestety, nadmierna prędkość wciąż jest główną przyczyną śmiertelnych wypadków na polskich drogach. Dlatego w ramach programów obniżania śmiertelności wypadków w Unii Europejskiej (czasem padają głosy, że trzeba wprowadzić takie przepisy, aby ludzie w ogóle nie ginęli w wypadkach drogowych) walka z nadmierną prędkością jest jedną z głównych wytycznych. Być może rządzący uznają, że przepis o utracie uprawnień za 50+ poza terenem zabudowanym wypadł z projektu zbyt szybko i na kolejnych etapach zdecydują się na jego przywrócenie? Najbliższe ważne decyzje zapadną już w najbliższą środę i czwartek.