Stan dróg a bezpieczeństwo motocyklisty
MPWiK jest świadome stanu dróg oraz ilości studzienek. Dlatego apelujemy o ostrożność, rozwagę oraz zastosowanie się do przepisów Prawa o Ruchu Drogowym
Pierwsze dodatnie temperatury, to również pierwsze wyjazdy na naszych motocyklach. Te dziewicze w tym roku kilometry zwracają niestety uwagę na stan naszych dróg, na który aż tak dokładnie nie patrzy się zza kierownicy samochodów. Udaliśmy się więc do warszawskiego Zarządu Dróg Miejskich w celu uzyskania odpowiedzi na kilka pytań. Dotyczyły one doprowadzenia dróg do ładu po długiej zimie, ale także wprowadzenia barierek energochłonnych, zaprojektowanych nie tylko pod względem samochodów. Najistotniejsze jednak kwestie, które poruszyliśmy, to ogromna liczba pozapadanych studzienek kanalizacyjnych oraz jeszcze więcej dziur i zniszczonej nawierzchni. Nasz obszar działań i pytań ograniczyliśmy wyłącznie do Warszawy, ponieważ tu mieszkamy i stan właśnie tych dróg znamy najlepiej, niemniej jednak idziemy o zakład, że sytuacja wygląda mniej więcej podobnie w całym kraju.
Oczyszczanie dróg
Jako motocykliści bardzo często poruszamy się także samochodami. Dlatego też nie trzeba nam wyjaśniać skąd na ulicach bierze się piach, będący wynikiem zimowych działań drogowców. Doskonale to rozumiemy. Mniej rozumiemy natomiast powolne tempo usuwania tego zagrożenia z miejskich ulic. Dla motocyklistów jest to bowiem tykająca bomba. Nagłe hamowanie lub pokonywanie zakrętów, gdy na drodze pojawia się znienacka piach może skończyć się bardzo nieprzyjemnie.
W sprawie oczyszczania zostaliśmy odesłani z ZDMu do Zarządu Oczyszczania Miasta, ponieważ to właśnie ta organizacja się zajmuje takimi sprawami. Swoją działalnością ZOM obejmuje ok. 1145 km ulic o kategorii dróg krajowych, wojewódzkich i powiatowych. Prace pod tytułem „oczyszczanie mechaniczne letnie" prowadzone są od wiosny do jesieni, a polegają na zmywaniu drobnych zanieczyszczeń oraz pyłu z całej szerokości jezdni, pasa przykrawężnikowego, zatok autobusowych i parkingowych oraz całej infrastruktury. Sprzątanie odbywa się nocami, do 7:00 rano. Każda ulica jest zamiatana raz w tygodniu, a zmywana raz na dwa tygodnie. Na śródmiejskich ulicach, prace te są częstsze. W teorii wygląda to imponująco, w praktyce za oknem naszego biura przy krawężnikach ciągną się łachy piachu. Może warto pewne działania zintensyfikować właśnie w tym okresie roku?
Według rozporządzenia, wykonawcy pozostają w gotowości zimowej do 14. kwietnia, jednak ważne jest, że data ta jest mobilna, w zależności od warunków pogodowych. W praktyce, w tej chwili firmy działające na zlecenie ZOM już zaczynają uzbrajać się na okres letni, a pierwsze pojazdy już wyjeżdżają na drogi. Mimo wszystko, jak ujęła Rzeczniczka ZOM, nie wiadomo, czy prace będą już szły pełną parą przed zbliżającymi się Świętami Wielkanocnymi. No właśnie...
Na razie, przy całej biurokratycznej inercji, trzeba po prostu uważać po czym jeździmy, ale już coraz bliżej do pełnego sezonu i czystych jezdni.
Zapadnięte studzienki
Jeżdżąc po Warszawie, zapewne wszyscy motocykliści zauważyli w jakim stanie są studzienki. Niektóre są tak głębokie, a przy tym czasami tak gęsto rozmieszczone, że ciężko uchronić się od gleby, albo ucieczki na inne pasy ruchu. Minęło już ponad 40 lat od lądowania człowieka na Księżycu, a polscy drogowcy ciągle nie potrafią opanować technologii utrzymania studzienek na poziomie jezdni...
Tutaj zaczyna się ciekawy przypadek spychologii stosowanej. Zarząd Dróg Miejskich zapytany przez nas jak skuterem na 10 calowych kołach pokonać 20 calowe jamy w jezdni oświadczył, iż jest włodarzem zaledwie około 15-20 % studzienek. Po remoncie ulica nie zostaje oddana do użytku, dopóki wszystkie punkty specyfikacji nie zostaną spełnione. Jednym z nich jest właśnie prawidłowa wysokość studzienek. W przypadku zauważenia, czy zgłoszenia awarii, w miarę możliwości wysyłana jest ekipa remontowa lub powiadamiany jest odpowiedni właściciel infrastruktury. Jeśli wymaga tego sytuacja, dany odcinek drogi zostaje wcześniej natychmiastowo zamknięty.
Większość studzienek warszawskich, bo około 75%, należy do Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji - to właśnie tutaj zostaliśmy odesłani przez ZDM. Teraz lepiej usiądźcie zanim to przeczytacie... Bardzo wymowna w kontekście napraw studzienek oraz naszego bezpieczeństwa jest bowiem wypowiedź Bartosza Milczarczyka, Rzecznika prasowego MPWiK:
„MPWiK jest świadome stanu dróg oraz ilości studzienek w stanie odbiegającym od idealnego. Motocykliści również wiedzą, w jakiej kondycji są owe studzienki oraz jak dużo ich jest. Zdajemy sobie sprawę, jakie niebezpieczeństwo stwarzają one dla jednośladów, dlatego apelujemy o ostrożność, rozwagę oraz zastosowanie się do przepisów Prawa o Ruchu Drogowym."
Zdumiewające, że pierwszą i główną reakcją rzecznika MPWiK na pytanie o stan studzienek, był apel o uważanie na nie. Ani słowa o naprawianiu, zero na temat poprawy stanu obecnego. Nawet nie chce się nam dywagować, czy to dowód ignorancji, dyletanctwa, czy po prostu poczucia totalnej bezkarności. W ripoście apelujemy więc o większą rozwagę przy kontrolowaniu stanu studzienek.
Wiemy już, że większość studzienek należących do MPWiK znajduje się na drogach zbudowanych kilka lat temu. Główną przyczyną ich złego stanu, jest ponoć natężenie ruchu. Studzienki są zdecydowanie bardziej narażone na zużycie spowodowane dużą ilością samochodów, niż nawierzchnia asfaltowa. Skoro tak, to czemu drogi w np. Niemczech, czy Francji nie są usiane tego typu przeszkodami? Przecież natężenie ruchu jest tam nie mniejsze!
Po Warszawie poruszają się ekipy remontowe, działające na zlecenie MPWiK. Mimo tego, że ich głównym zadaniem jest konserwacja obiektów, to raportują oni też te uszkodzone, jeszcze nie objęte naprawą. Tutaj pojawia się dość istotna kwestia, mocno zaznaczana przez rzeczników zarówno ZDM, jak i MPWiK:
Obie organizacje mają specjalne numery telefonów czynne całą dobę, na które zgłaszać można wszelkie usterki związane z całą infrastrukturą dróg. Zgłaszajmy wszystkie dziury, zapadnięte studzienki i awarie - istnieje szansa, że zostaną naprawione, a czyjeś życie, zdrowie, czy chociażby sprzęt zostanie oszczędzone.
ZDM:
19633
22 19633 - z telefonu komórkowego
(22) 624-25-35
(22) 620-68-70
fax. (22) 620-76-82
MPWiK:
994
Tłumaczenia urzędników wydały się nam nieprzekonujące. Skoro da się to zrobić jak należy w cywilizowanej części świata, to u nas też nie powinno być z tym problemu. Zamieniliśmy więc słowo z managerem jednej z największych firm budowlanych w Warszawie, którego tożsamość pozostawimy do wiadomości redakcji. Dowiedzieliśmy się, że studzienki nie są elementami dróg. Właścicielami są firmy wodociągowe, telekomunikacyjne, czy gazowe, które posiadają wraz z nimi całą infrastrukturę kanałów pod ulicami.
Ani ZDM, ani MPWiK nie wyjaśniło nam, iż osiadanie studzienek jest procesem jak najbardziej naturalnym, który występuje na całym świecie. Właśnie dlatego na całym wspomnianym świecie maja one możliwość regulacji wysokości. Jednak nie tak jak ma to miejsce w cywilizowanych krajach, kontrakt wykonawcy najczęściej kończy się na wykonaniu równej nawierzchni, tak aby studzienki były na odpowiednim poziomie. Nikt nie zobowiązuje go do ich późniejszego serwisowania w ramach gwarancji lub rękojmi. Konkretniej rzecz ujmując, tak sprecyzowany kontrakt firma wykonawcza otrzymała zaledwie dwa razy i do tego nie w Warszawie. Ukazuje to fakt, że urzędnicy nawet nie próbują myśleć długoterminowo w pełnym zakresie swoich działań!
Mówią krótko dbałość o nasze samochody, motocykle i zdrowie biurokraci mają gdzieś w końcowym odcinku przewodu pokarmowego... Co gorsza widząc aktualny stan dróg i studzienek, nie są oni w stanie wyciągnąć wniosków ze swoich błędów i nie popełniać ich w przyszłości, pozostawiając nieszczęsne studnie bez opieki na zgubę naszych zawieszeń...
Jeszcze słowo o spychologii stosowanej. Po zapadnięciu się studzienki, powstaje duży problem, kto powinien ją naprawić. Zarządca drogi nie jest jej właścicielem, więc może, ale nie musi, poinformować właściciela infrastruktury. Wykonawca studzienki również nie jest w późniejszym okresie odpowiedzialny za stan studzienki, więc ani jej nie kontroluje, ani nie naprawia. Sprawa pozostaje w gestii właściciela infrastruktury, który jednak najczęściej, w skrócie „nie interesuje się" swoimi studzienkami. Jeżeli jednak zauważy problem, może zlecić wykonawcy naprawę studzienki - takie rzeczywiście czasami się zdarzają.
Od studzienek oddzielić należy spusty uliczne, czyli kratki umieszczone przy krawężnikach, których zadaniem jest odprowadzanie nadmiaru wody. Spusty te są elementem drogi, więc kontrolę nad nimi sprawuje właśnie zarządca drogi. Niestety w naszej rozmowie z ZDM spusty zostały potraktowane na równi ze studzienkami, czyli zostaliśmy odesłani do MPWiK. Spusty osiadają tak samo, jak i studzienki. Jeżeli nie zostało w kontrakcie zaznaczone inaczej, to ich naprawy dokonywać powinien właśnie zarządca drogi, czyli między innymi ZDM, Urząd dzielnicy, lub administracja osiedla.
Dziury w nawierzchni
Zarząd Dróg Miejskich administruje zaledwie 1/3 warszawskich ulic, czyli około 800 kilometrami arterii. Są to drogi krajowe, wojewódzkie i powiatowe, w skrócie - te po których jeździ komunikacja miejska. Reszta należy do dzielnic lub administracji osiedlowych.
Mimo ogólnie nienajlepszego stanu dróg, te zarządzane przez ZDM rzeczywiście są lepsze. Gdy ulice dostają nową nawierzchnię, powinna ona starczyć na około 7-10 lat użytkowania. Trasa Łazienkowska na przykład została odświeżona w ten sposób w roku 2002 i w tym momencie kwalifikuje się do wymiany. Jest też drugi sposób remontu - kapitalny, który (w teorii) gwarantuje około 30 lat użytkowania. Część ul. Puławskiej na Górnym Mokotowie otrzymała kapitalkę 10 lat temu i niestety trzeba już zrobić taki remont po raz kolejny. Wprawdzie nad jakością komponentów użytych do budowy czuwają odpowiednie organy z UE, ale ktoś zawiódł i remont Puławskiej został przeprowadzony w złych warunkach pogodowych. Tajemnicą Poliszynela jest też fakt, iż firmy wykonawcze często w ramach „oszczędności" stosują na budowie materiały i surowce o niższej jakości, niż przewiduje to projekt budowlany. „Jak nie urok, to przemarsz wojsk." Wygląda więc na to, że jeżeli nie będziemy kontrolowani na każdym kroku działań, nic nie uda się tak, jak powinno - zawsze znajdzie się coś, co przeszkadza.
Czego Jaś się nie nauczył...
Ulice Warszawy zostały niestety mocno zaniedbane w przeszłości i skutkiem tego, około 40% dróg czeka w tym momencie na wymianę nawierzchni lub remont kapitalny. Każdego roku na warszawskie ulice wyjeżdżają inspektorzy, przeprowadzając inwentaryzację i ekspertyzy dróg, szczególnie pod względem priorytetu napraw i remontów. ZDM przeznacza miesięcznie około 2 500 000 złotych na utrzymanie eksploatacyjne ulic i całej ich infrastruktury, należącej do ZDM. Plan zakłada wymianę 100 km nawierzchni rocznie, jednak dostępne środki na to nie pozwalają. Mniej więcej regularny przyrost odnowionych dróg utrzymuje się od roku 2004 i stoi na poziomie 60-70 kilometrów. Jedynie w 2008 przekroczono 100 km.
W przypadku, gdy droga nie może być w najbliższym czasie odnowiona, lub gdy sytuacja tego wymaga, do powstałych wyrw i dziur, pod warunkiem dobrej pogody, jeżdżą ekipy remontowe, wymieniając odpowiednie płaty asfaltu. Jak praktyka jednak pokazuje, nie wszystkie dziury są naprawiane - ekipy nie nadążają z pracą. Powstaje też problem dziur, tworzących się na skraju nowego i starego płatu asfaltu. Czy nie można zrobić czegoś raz, a dobrze?
Co z rejonem budów i opłakanym stanem nawierzchni w ich okolicy, tak jak na przykład przy węźle na ul. Marsa? Za takie obszary, pod rygorem prawa budowlanego, odpowiadają zarządcy właśnie tych budów i to w ich gestii leży utrzymanie nawierzchni w stanie określonym w w/w prawach. Na skrzyżowaniu z ul. Marsa widać jednak, że prawo często nie jest egzekwowane...
Mieszanki używane do budowy dróg w teorii utrzymywane są w standardach europejskich, a kontrola nad nimi teoretycznie sprawowana jest odgórnie. Pewnie dlatego, że tak dużo tutaj teorii, to nawet stosunkowo nowe drogi są w złym stanie. Wynika z tego, że albo zostały budowane nie tak, jak należało to zrobić, bądź w bardzo nieodpowiednich warunkach, albo przez niewykwalifikowane osoby... albo wszystkie te przyczyny.
Bariery energochłonne
Dotychczasowe bariery ochronne, a dokładniej ich podpory, wśród motocyklistów noszą niechlubną nazwę „szatkownice". W przypadku wypadku, chyba nie trzeba specjalnie opisywać co dzieje się z motocyklistą? Dlatego w Unii Europejskiej powstał projekt, aby bariery były montowane według nowego standardu. Przewiduje on dodatkowy pas, który zapewniałby ochronę również w dolnej partii bariery.
Istnieje jednak duże prawdopodobieństwo, że projekt nie został jeszcze zatwierdzony nawet w Unii Europejskiej. Jeśli UE wyda już rozporządzenie o modernizacji barier, to taka ustawa musi przejść wiele szczebli legislacyjnych. ZDM nie był w stanie nam pomóc, ponieważ realizują tylko rozporządzenia Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy oraz zajmują się wyłącznie remontami i utrzymywaniem istniejących już obiektów. Skierowani zostaliśmy do Zarządu Miejskich Inwestycji Drogowych, który to właśnie miałby zajmować się nowymi barierami. Niestety ZMID również nie posiada żadnej wiedzy w tej materii.
Szkody - co z nimi zrobić?
Zdarza się, iż dziura, studzienka, żwir na jezdni, czy jakakolwiek inna część infrastruktury drogi jest bezpośrednią przyczyną wypadku albo kolizji. Okazuje się, że motocykl ma rozerwaną oponę i krzywą felgę, sprawca jako taki nie istnieje i nie można z nim na miejscu porozmawiać, a naprawa kosztuje niemało. Przyda się odszkodowanie, ale co wtedy zrobić? Przede wszystkim, nie zostawiać sprawy samej sobie, ale ją udokumentować.
Zacząć należy od wezwania Policji. Wielu z nas ma już dziś aparaty w telefonach komórkowych, więc trzeba obfotografować najbliższe kilkanaście metrów miejsca zdarzenia, szkody powstałe w pojeździe, ślady po wypadku, jego bezpośrednią przyczynę jaką jest np. dziura. Jeśli jest świadek, warto go namówić, aby poczekał na Policję. Można też spróbować, jeśli się zgodzi, wziąć jego dane oraz nagrać na dyktafon (też mamy w telefonach) jego oświadczenie o przebiegu wypadku. Policja sporządza odpowiedni protokół, na którego podstawie możemy dochodzić swoich praw.
Podobnie przedstawia się sprawa, jeśli chodzi o odszkodowanie za leczenie po wypadku lub z tytułu stałego uszczerbku na zdrowiu. Do powyższych dokumentów dodać trzeba niezbędne wyniki badań i zaświadczenia lekarskie. Komplet dowodów, protokołów i wniosków składa się w Kancelarii ZDM przy ul. Chmielnej 120 lub w odpowiednim organie, który zarządzał miejscem, gdzie zdarzył się wypadek.
Wymagane dokumenty w specyfikacji ZDM:
|
O odszkodowanie za uszkodzenie samochodu:
|
O odszkodowanie za uszczerbki na zdrowiu:
|
Krótko i na temat
Uważajcie na siebie, ponieważ nasze krótkie poszukiwania instytucji odpowiedzialnych za stan naszych dróg udowodniły, że bezpieczeństwo ich użytkowników dla nikogo nie jest priorytetem...





Komentarze 22
Pokaż wszystkie komentarzeA w tv słyszymy, że przyczyną wszystkich nieszczęść jest prędkość. Może jakoś jeszcze bardziej medialnie nagłaśniać ten problem stanu nawierzchni. Tylko to działa na administrację (czyli ...
Odpowiedzpolskie drogi to tragedia. jezde ogarem 900, motorower, cale szcescie na 17 calowych kolach. jakby mial 12 czy tam 13 to bym sie na nim zabil, jak jest droga dziurwawa, trzeba zwolni, jak jest ...
OdpowiedzCo z tego,że mam motocykl sportowy a warunki drogowe tzn.stan nawierzchni jest taki,że jezdże nim max.80km/godz.To az głupio wyglada-litrowy naked i predkośc odblokowanego skutera.
OdpowiedzWczoraj o mało nie wyrzuciło mnie z motocykla przez dziurę w nawierzchni..MImo że ważę prawie 100 kg, prawie przeleciałem przez kierownicę.. COś strasznego. Na szczęście zdołałem się utrzymać. Lewa...
OdpowiedzDla mnie sprawa jest prosta.Gdyby za przetargami nie stały pieniądze o firmy remontowej dla organizatora przetargu to tenże żądałby gwarancji na wykonaną robotę.Gdyby firmy musiały na własny koszt ...
OdpowiedzPanowie czas powiedzieć złotą prawdę dlaczego drogowcy robią tak naprawy dróg żeby po roku znowu łatać to samo... BO PRACĘ NA MIEJSCU TRZEBA SOBIE SZANOWAĆ..... Ot cała filozofia drogowców a ...
Odpowiedz