Rafał Sonik powrócił z Rajdu Dakar
Kolejny z polskich dakarowców jest już z nami
Przedwczoraj przywitaliśmy na warszawskim lotnisku Okęcie powracającego z Dakaru Krzysztofa Jarmuża, natomiast od wczorajszego wieczoru jest już w Polsce także Rafał Sonik. Jedynego wśród polskich zawodników kierowcę quada, startującego w tegorocznych południowoamerykańskich zawodach powitali kibice, przyjaciele, członkowie zarządu i forum ATV Polska, przedstawiciele Polskiego Związku Motorowego oraz media. Po udzieleniu obszernych wywiadów Rafał rozdał kilkadziesiąt swoich zdjęć z autografami. Oto, jak polski reprezentant podsumował swój drugi Rajd Dakar, w którym ostatecznie wywalczył 5. miejsce.
„Znakomicie, że jesteśmy coraz lepsi i prawie w komplecie na mecie Dakaru. Denerwowało natomiast to, że nie wszyscy mieliśmy podobne lub równe szanse. Od samego początku rajdu działy się rzeczy trudne do wytłumaczenia, które potem tworzyły pewną, logiczną całość i to było niestety smutne. Szczególnie klasa motocykli i quadów była tym dotknięta. Okazało się drugiego dnia, że wzdłuż trasy rajdu jadą nielegalne samochody serwisowe z kołami, częściami i mechanikami, którzy są niezarejestrowani, co łamało fundamentalne reguły Dakaru. Najpierw byliśmy zdziwieni, a później przekonani, że to dziwne zjawisko zostanie natychmiast wyeliminowane. Niestety tak się nie stało do końca rajdu.
Ostatnich kilka dni, to były etapy, w których Gonzalez, Declerck i ja walczyliśmy o trzecie, czwarte i piąte miejsce. Była to fantastyczna walka. Każdego dnia przyjeżdżaliśmy na metę z różnymi stratami, w różnej kolejności, ale każdy z nas wiedział, że walczymy ze sobą absolutnie fair. To spowodowało, że rajd ten w drugiej części nabrał dla mnie dużo większej wartości, niż w pierwszym tygodniu. Wiadomo, nie walczyliśmy już wtedy o zwycięstwo, bo tylko przypadek mógłby sprawić, że jakoś zmieniłyby się losy tego rajdu, ale walczyliśmy między sobą i to było fantastyczne. Ciesze się, że dostarczyłem emocji. Te dwa wygrane odcinki specjalne - pierwszy i ostatni - świadczą o tym, że umiemy jeździć quadem. Pierwszy odcinek specjalny wszyscy starali się pojechać jak najszybciej. Każdy jechał na maksimum swoich możliwości, ponieważ wszyscy wiedzieli, że pierwszy OS będzie determinował kolejność startu następnego dnia. W sytuacji, kiedy 25 zawodników jedzie na maksa cały dzień i drugi dostaje 1 min. 55 sek., to znaczy, że było bardzo dobrze, z kolei ostatni świadczy o tym, że do końca - quad i ja - wytrzymaliśmy wysiłki tego rajdu, a były bardzo duże. To daje wielką satysfakcję i motywację, aby zacząć się przygotowywać do następnego rajdu od zaraz. Dziękuję kibicom, dziękuję przyjaciołom i dziękuję rodzinie, bo gdyby nie wy to chyba po trzecim dniu powiedziałbym „basta".
|
|














Komentarze 3
Pokaż wszystkie komentarzeladnie sonik ladnie
OdpowiedzBrawo Rafał. I oby kolejna edycja rajdu wróciła tam gdzie jej korzenie - Afryka. Pozdrawiam.
OdpowiedzNo to niezłe jazdy z tymi argentyńcami mieli. Mam nadzieję, ze już za rok wszytko wróci do Afryki
Odpowiedz