tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Dźwięk motocykla - istotny czy nie? Wydechy motocyklowe - jaka czeka je przyszłość
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
Advertisement
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG

Dźwięk motocykla - istotny czy nie? Wydechy motocyklowe - jaka czeka je przyszłość

Autor: Łukasz "Boczo" Tomanek 2021.07.11, 18:43 5 Drukuj

Wiedziesz spokojne życie nie sprawiając problemów sobie ani innym, jesteś uprzejmy i prawdopodobnie masz interesującą osobowość, co sprawia, że znajomi chętnie mianują cię kompanem wszelkich aktywności międzyludzkich, np. spożywania cieczy albo bursztynowej albo przeźroczystej. Robisz szalone rzeczy, ale nie robisz głupich. Żyjesz tak sobie, świadom, że wszystko jest w porządku, że dobrze wywiązujesz się z daru powierzonego ci przez matkę. A gdzieś tam istnieje motocyklista, który kupił sobie sportową sześćsetkę kręcącą się do 17000 obr./min i jeździ w stoperach do uszu. Czesław Niemen miał rację, kiedy pisał "Dziwny jest ten świat". Ale że aż tak?

Kiedy wymyślano pierwszy motocykl, a było to pod koniec dziewiętnastego wieku, odpowiedzialny  za niego Gottlieb Daimler miał w nosie, że to, co stworzył - a stworzył drewniany rower z silnikiem o mocy pół konia mechanicznego - będzie wydawało jakiś dźwięk. To znaczy, podejrzewał, że będzie, ale zależało wyłącznie na tym, żeby pojazd poruszał się inaczej niż za pomocą nóg. Silnik mógł równie dobrze wydawać z siebie dźwięk cepa młócącego zboże i nie miałoby to żadnego znaczenia. Od tamtej pory motocykle zaczęły gadać i wraz z rozwojem techniki i wymyślaniem kolejnych konfiguracji silnikowych kolekcja motocyklowych "Greatest Hits" się powiększała. Gdyby tak faktycznie się zastanowić i wypisać wszystkie najlepiej brzmiące motocykle, powstałaby przesycona metaforami powieść o objętości większej niż kompletna kolekcja dzieł zebranych Jane Austin z tą różnicą, że tutaj coś by się działo. Tu nie chodzi tylko i wyłącznie o dźwięk, o produkcję decybeli. Tej akurat większość ludzi nie lubi, a najbardziej porządkowi na torach i ludzie, którzy w ich sąsiedztwie kupili działki w atrakcyjnej cenie. Chodzi o to, że różny rodzaj dźwięku (czyt. rodzaj silnika) wnika w twoje nerwy i duszę powodując różne reakcje.

Advertisement
NAS Analytics TAG

Koncerny motoryzacyjne robią wszystko, co w ich mocy (czyt. w mocy dotacji, które dostały z rządu), żeby zelektryfikować całą swoją ofertę. Jest to zrozumiałe w przypadku samochodów, bo wśród ich kierowców jest być może 5% tych, którzy naprawdę kochają jeździć i 1% tych, których jara to jak coś działa i dlaczego działa. Cała reszta jest całkowicie niezainteresowana tym, w jaki sposób to, w czym siedzą, się porusza i czy wydaje jakiś dźwięk. To, czym są zainteresowani to klimatyzacja latem, ogrzewanie zimą i dach kiedy pada. Właśnie dla nich skierowana jest elektryczna (lub jak określą to marketingowcy - elektryzująca) oferta. Gdzieś po drodze do zabawy przyłączy się nowy kredyt lub umowa leasingowa i jesteśmy w domu. Również na kredyt. Ale motocykliści? My nie jesteśmy tak prości w obsłudze, ponieważ dla nas nie liczą się tylko i wyłącznie zasady dynamiki, przyspieszanie i opuszczanie miejsca A oraz przybywanie do miejsca B. Po drodze jest jeszcze właśnie tej słodki hałas, który potrafi zająć każdą cząstkę twojego ciała i wypełnić ją spalinową muzyką.

Pamiętam swoją pierwszą jazdę sześciocylindrowym BMW K1600GT pierwszej generacji. Kto jak kto, ale BMW potrafi grać w sześć garnków. Przy Centrum Handlowym Janki jest kawałek prostej drogi, który uwielbiałem, bo jadąc tam, upewniałem się, że faktycznie opuszczam Warszawę, a po drugie było to pierwsze miejsce po wyjeździe ze Stolicy, kiedy sprzęt można było trochę otworzyć, żeby sprawdzić, z czym się ma do czynienia. I kiedy przepustnica dostała komendę z batuty prawej dłoni zaszokowało mnie, że ten turystyczny lotniskowiec może się tak sprężyście napędzać, ale jeszcze bardziej zaszokowało mnie, że przy każdym dodaniu gazu miałeś wrażenie, że za twoimi plecami siedział Pavarotti. To było w 2011 roku, tymczasem teraz we flagowych wymiataczach tej samej marki montowane są głośniki wzmacniające dźwięk silnika w kabinie i tak się zastanawiam, czy to jest rozwiązanie, które prędzej czy później firmy będą starały się zaadaptować do motocykli?

Na pewno ktoś o tym już myślał, albo właśnie myśli, żeby sprzedawać motocykl w zestawie z kaskiem, który będzie miał głośniki w środku i będzie sparowany z silnikiem elektrycznym motocykla. Oczywiście, że elektrycznym, bo mimo wszystko nie sądzę, że na tej planecie jest ktoś szalony na tyle, żeby klientowi sprzedać Harleya, który w jego kasku będzie brzmiał jak Yamaha R6. Jest jeszcze jedno rozwiązanie. Można w motocyklu elektrycznym zamontować głośnik w miejscu, gdzie normalnie byłby układ wydechowy, a w dobie łączności Bluetooth i wyświetlaczy TFT kierowca będzie sobie mógł w czasie jazdy zmieniać dźwięk na dowolny. Ja bym zmienił na motyw muzyczny z furgonetek Family Frost.

Motocykl to nie jest tylko narzędzie do atomowego przyspieszania. W dużej mierze do tego, ale to nie jest przecież jego jedyna funkcja. Jeśli my - motocykliści chcielibyśmy, żeby całą istotą naszego życia było jedynie brutalne nabieranie prędkości, to zbudowalibyśmy sobie katapultę i przybywali do pracy przez okno. Tego właśnie koncerny motoryzacyjne zdają się nie rozumieć. Pozwolę sobie to wyklarować: tu-nie-chodzi-tylko-o-jazdę. Różnorodność dźwięków, które generują motocykle, jest jak muzyka, a my lubimy słuchać wszystkiego od death metalu (V2 na popychaczach), przez japońskie techno (wysokoobrotowe R4) po operę (Kawasaki Z1300. Zróbcie sobie przysługę i wpiszcie w Youtube "Kawasaki Z1300 Imola"). Tymczasem ludzie w garniturach i z dyndającymi na nadgarstkach zegarkami o wartości nowego SUV-a z salonu mówiący o ekologii i ekonomii chcą, żeby motocykliści też w najbliższym czasie słuchali pola statycznego na pustej częstotliwości radiowej. 

W 2004 roku w kin wszedł film "Ja, Robot" z Willem Smithem grającym detektywa Dela Spoonera. Jest tam taka scena, kiedy detektyw musi się szybko gdzieś dostać z behawiorystką od robotów, Susan Calvin. Wszystko oczywiście jest elektryczne oraz w pełni autonomiczne. Will idzie do garażu i wyciąga z niego MV Agustę F4. Robocia behawiorystka protestuje, że na nią nie wsiądzie, bo to jeżdżąca, zasilana benzyną bomba na kołach. W filmie mamy rok 2035. Czyli za 14 lat. Czy tak to będzie wyglądać? Bo to, że reżyserowie i scenarzyści potrafią przewidywać przyszłość, już wiemy. W 1993 roku do kin wszedł film "Człowiek Demolka" z Sylvestrem Stallone, Sandrą Bullock i Wesley Snipes’em. Była tam scena jak Stallone, Sandra oraz jej partner jadą elektrycznym radiowozem i słuchają radia, w którym lecą wyłącznie reklamy i jingle. Partner Sandry Bullock tłumaczy, że tak teraz wygląda ramówka radia i że stacja puszcza wyłącznie reklamy. Mamy 2021 i jak sobota to, tylko do Lidla, do Lidla…

Advertisement
NAS Analytics TAG

NAS Analytics TAG
Zdjęcia
Advertisement
NAS Analytics TAG
Komentarze 2
Pokaż wszystkie komentarze
Autor: Dziadek 12/07/2021 23:18

Do szkoły, gówniarzu!

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Ścigacz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usunięty. Uwagi przesyłane przez ten formularz są moderowane. Komentarze po dodaniu są widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadającym tematowi komentowanego artykułu. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu Ścigacz.pl lub Regulaminu Forum Ścigacz.pl komentarz zostanie usunięty.

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    NAS Analytics TAG
    na górę