Ścigacz.pl

Strasznie duże liczby w tym nowym taryfikatorze mandatów. W starych, dobrych czasach rozbójnickie rozrywki na mieście mogły się skończyć pięcioma stówami i dziesięcioma punktami i to był ogólnie zaakceptowany standard. Teraz jest trochę inaczej i w niektórych przypadkach do tych pięciu stów należy dodać jedno zero. Wjechałeś na przejazd kolejowy kiedy zapory się jeszcze podnosiły? 2000. Niefortunnie uderzyłeś w jadący przed tobą samochód, który nagle zahamował? 1500. Punkty? Tutaj bardziej przypomina to losowanie Lotto, bo liczby są zwariowane. Krótko mówiąc, jeśli jadąc motocyklem zrobisz coś chociaż trochę złego, możesz rozglądać się za rowerem. I powinieneś.

Rowery elektryczne w ciągu ostatnich pięciu lat przeżywają renesans i to nie tylko dlatego, że firmy je produkujące doskonale wiedzą, że to żyła złota. E-bike’i mają po prostu więcej zalet niż wad i genialnie się nimi jeździ. Po pierwsze, kiedy tylko przekręcisz korbę i poczujesz, jak jakaś siła pomaga ci jechać szybciej i sprawniej, jesteś momentalnie uzależniony. Po drugie, E-bike’i mobilizują osoby, które może nie posiadają stuprocentowej sprawności, a niekoniecznie chcą jesień i zimę swojego życia spędzać w kapciach, oglądając "Trudne Sprawy" i wiadomości. Po trzecie, e-bike’m możesz wjechać i zaparkować wszędzie. Jest to prawda również w przypadku skuterów, ale spróbuj skuterem przejechać przez sam środek rynku, starówki albo ścieżki i daj mi znać jak ci poszło.

Oczywiście w Europie nic nie może sobie hulać w duchu wolności więc i ta nisza osobistej mobilności jest objęta srogą legislacją, co w tym przypadku oznacza, że elektryczne wspomaganie może działać tylko do 25 km/h. Potem możesz siłą mięśni rozpędzić się do dowolnej prędkości, ale z prądem tylko do dwudziestu pięciu. Nie, ja również tego nie rozumiem. Aha, moc silnika elektrycznego nie może przekraczać 250W, czyli w przeliczeniu na "nasze" 1/3 konia mechanicznego. Wszystkie z powyższych dotyczą dróg publicznych. Ale oczywiście kupić można rowery elektryczne o mocy znacznie wyższej (co jest złe…) i takie, które posiadają manetkę (co jest również złe…). Manetka w rowerze elektrycznym jest w Polsce zakazana, a dokładniej silnik elektryczny nie może służyć do samodzielnego napędzania. Co jest bardzo złe. Jeśli manetka w ów rowerze się znajduje, to należy napisać do producenta, że jest bardzo niedobry to raz, a dwa, ta manetka będzie zablokowana. I na YouTube nie ma ani jednego materiału na temat tego jak ją odblokować. Podobnie jak prędkość maksymalną, więc nawet tam nie zaglądajcie. Ja zajrzałem i sprawdziłem, że nie ma tam też nic o odblokowaniu skutera, żeby leciał więcej jak 45 km/h i takie pojazdy po Polsce się nie poruszają. Całe szczęście…

Jeśli już jednak jakimś cudem ta manetka w E-bike’u będzie działać to szybko okaże się, że coś, co zostało zaprojektowane z myślą o seniorach i ludziach, którzy nie lubią się pocić może usatysfakcjonować wytrawnego motocyklistę. Dlaczego? Dlatego, że kręcisz coś po prawej stronie kierownicy, a to pod twoim tyłkiem się porusza. Dorzuć sobie lusterka, solidne hydrauliczne heble, zadbaj o to, żeby prawa klamka uruchamiała przedni zacisk i jeździj w kasku, a granica między rowerem, a motocyklem zacznie się zacierać. A potem wjedź do lasu albo na pole i poczujesz jak poziom szczęścia rośnie ci w sposób zarezerwowany dla enduro. Możesz po wszystkim dla zmyłki podjechać na stację benzynową na hotdoga, żeby mieć niemal pełny obraz motocyklowej nirwany.

Absolutnie nie powinieneś używać manetki ani kupować e-bike’ów, które ją posiadają, (bo to złe) i odblokowywać prędkości maksymalnej (jeszcze gorsze). Organu prawa nie boli to, że będziesz sobie kręcił przy kierownicy, żeby się poruszać i że będziesz sobie jechał rowerem 50 km/h bez użycia nóg (co jest możliwe i czego robić nie można, bo jest to niewłaściwe, złe i niegodne nieskazitelnej postawy obywatelskiej). Organu prawa boli to, że wtedy twój rower staje się praktycznie motorowerem, a ty nie zapłaciłeś za rejestrację, przegląd i ubezpieczenie. Krótko mówiąc, latasz sobie z długiem w Wydziale Komunikacji, stacji kontroli i towarzystwie ubezpieczeniowym. Jeśli jednak jesteś czarnym charakterem spod ciemnej gwiazdy, buntownikiem z wyboru i masz w sobie na tyle zła, żeby wyłamać się z systemu i znaleźć jakieś inne rozwiązanie dla motocyklowej pasji, bez obawy, że może grozić ci astronomiczny mandat za przekroczenie prędkości o 70 km/h w wysokości do 5000 zł, rozważ zakup e-bike’a. Byle bez manetki…