Da się średnio, niestety jest za ciasno. Znając ułańską fantazję naszych mistrzów do trzeciego zakrętu dotarłaby połowa, a przecież nie o to chodzi. Obiekt w Lublinie, za użyczenie, którego do naszych eksperymentów bardzo chcielibyśmy podziękować Panu Waldemarowi Czerniakowi doskonale nadaje się do stawiania pierwszych, nieśmiałych kroków oraz do ćwiczenia elementów technicznych. Prawdziwy wyścig maszyną klasy Superbike byłoby jednak trudny. Na takich obiektach bardzo ciekawe byłyby wyścigi CBR125 Cup. Młodzież z pewnością wyciągnęłaby nowe nauki, a i przez dwa i pół miesiąca, gdy WMMP podróżuje po Czechach jeździliby zamiast siedzieć w domu. Trzeba jednak szukać torów inaczej. Rozwiązaniem byłby lotniska! Tam też się wybraliśmy. Najwspanialsza runda WMMP po odrodzeniu wyścigów w Polsce odbyła się właśnie na lotnisku w Modlinie. Deszcz padał cztery dni, osobiście używałem kaloszy z kolekcji Andrzeja Leppera, paddock był zamknięty dla postronnych (w tamtych czasach to było coś kosmicznego), wstęp był biletowany, a ludzi nawaliło tyle, że giełda AW to miękki pikuś. Tor miał szykanki, przyczepny asfalt, publika, atrakcje, telebim. Dało się? Dało! I można wrócić do tych pomysłów. Kilka lat temu kilku entuzjastów chciało to robić znów w Modlinie, rozbiło się o przysłowiowe siano i problem, który kuzyn kuzyna miał na tym dorobić. Ale można zrobić to uczciwie i nie tworzyć sztucznych kosztów. Można, a nawet trzeba doprowadzić do sytuacji, w której do powiedzenia więcej ma samo środowisko, a nie klub monopolista. Chodzi tu też o umieszczenie w Głównej Komisji Sportu Motocyklowego swoich przedstawicieli. Jak? Są dwie możliwości. Pierwsza jest idealistyczna, przy nastawieniu pewnych ludzi do innych, kontaktach klubowo-biznesowych itp. praktycznie niewykonalna. Ale przedstawiamy ją. Musi powstać klub-spółka, która zrzeszy wszystkich zawodników wyścigowych. Taki podmiot, który zorganizowałby chociaż jedną rundę WMMP miałby co najmniej dwanaście mandatów na naradzie środowiskowej. Tam przy kawie ustala się, kto, na kogo głosuje i z różnych dyscyplin wybieranych jest trzynastu wspaniałych. Z tego grona później Zarząd Główny, a dokładniej mówiąc Prezydium ZG wybiera ośmiu członków GKSM. Mając dwunastu delegatów na naradę środowiskową można utargować naprawdę sporo, a biorąc pod uwagę, że wszyscy zawodnicy zmieniliby barwy inne kluby straciłyby wiele głosów. Jest się realną siłą i można zadbać o swoje. Dziś, gdy zawodnicy są rozproszeni po różnych klubach, w dodatku zajmujących się różnymi dyscyplinami głos wyścigowców rozpływa się. Druga jest realistyczna, ale znów nie spodoba się kilku osobom. Po prostu PZM musi oddać organizację wyścigów prywatnej firmie, która zdejmie z federacji wszystkie obowiązki i odpowiedzialność. Najbardziej krzyczeć będzie AW, pies ogrodnika, który sam nie chce, a innemu nie da! Zablokował podobny projekt w tym roku jako monopolista, ale te czasy się skończyły! Pianę będą bić też ci, którzy chcieliby czerpać „niebotyczne" zyski z tego interesu. Bo przecież ten, kto to zrobi „nachłapie" się jak wściekły. Niemożliwe, żeby Polak zrobił to z pasji i za uczciwą pensję, ale to jedyne rozwiązanie i wzajemne podejrzenia trzeba odłożyć na półkę. Dla samego PZM to też wygodne. Od pewnego czasu wszystko idzie powoli w kierunku zaprzestania dofinansowania przez centralę zawodów. Przy oddaniu WMMP w prywatne ręce od razu mogłoby to nastąpić. Firma przejmująca prawa do organizacji wyścigów bierze też na siebie takie koszta jak promocja, zagwarantowanie telewizji, mediów ogólnopolskich, plakatów i innych akcji zachęcających do odwiedzania wyścigów. Kilka lat temu we Francji tamtejsze wyścigi były na poważnym zakręcie, kibiców było tak mało, że wielu łapało się za głowę. Wtedy na torze w Albi pozwolono pewnemu pasjonatowi zorganizować jedną z rund i sprawdzić jego pomysły. Do dziś każda runda odbywa się w tej formule, na trybunach jest po kilka tysięcy ludzi, a wstęp jest biletowany. Do całych rodzin dotarto przez dzieci! W piątki na wolnych treningach organizowane były wycieczki dla dzieci z miejscowych szkół. Plakaty, autografy, zdjęcia z zawodnikami. Efekt przerósł najśmielsze oczekiwania, bo większość z tych młodych kibiców w niedzielę namówiło swoich rodziców na spędzenie dnia na trybunach! Oczywiście rodzice już za swój bilet muszą zapłacić. Prywatna firma, wzorem Dorny w MotoGP będzie decydowała gdzie odbędą się poszczególne rundy. Jeśli Poznań dalej będzie istniał i chciałby żeby tam też się to odbywało, a budowa w Pionkach wreszcie pokona wszystkie przeciwności losu dwa obiekty nie będą problemem. Czeskie wyjazdy do Brna i Mostu też muszą pozostać w kalendarzu, ponieważ zapewniają nam stały kontakt z zagranicznymi zawodnikami. Jednak WMMP to Mistrzostwa Polski i powinny odbywać się w różnych zakątkach naszego kraju. I do tego potrzebne są nam lotniska. Taki okazjonalny tor można zbudować w każdym miejscu w kraju, gdzie istnieje lotnisko, zwykle po sojuszniczej armii Związku Radzieckiego. Asfalt w dobrym stanie, porównywalny z tym na profesjonalnym torze. Może nie idealne miejsce, ale gdy się nie ma co się lubi, lubi się to co się ma. Dodatkowo można tam układać dowolne tory, nawet bardzo techniczne lub bardzo szybkie, a to pomoże w rozwoju umiejętności naszych zawodników. Konfiguracja zakrętów, ich rodzaj i sekwencje praktycznie nie mają ograniczeń. Dysponujemy już możliwościami budowy toru w dwa dni wszędzie. I to nie na wariata! Po kilku telefonach i mailach mamy dostęp do infrastruktury homologowanej przez FIM. To ważne, żeby uzyskać homologację takiego obiektu. Pierwszy na liście jest obiekt w Rykach, który dla was testowaliśmy. Właściciel Moto Parku, któremu też chcielibyśmy podziękować za możliwość realizacji materiału optymistycznie nastawiony jest do wszelkiej inicjatywy. Koszta budowy takiego obiektu są niemałe, ale to już problem firmy biorącej na swoje barki to wyzwanie. Organizator ma przecież realne możliwości zdobycia funduszy. Wpisowe jednej rundy WMMP i Pucharów Markowych to około osiemdziesięciu tysięcy złotych. To może być za mało, ale mając prawa do WMMP można spokojnie wzorem USA, Hiszpanii czy Anglii sprzedać nazwy klas sponsorom. Transakcja wiązana, ponieważ promotor wyścigów ma nowe środki na budowę obiektu, a firma inwestująca w klasę sama z pewnością też zadba o nagłośnienie swojej inwestycji. Dodatkowo, żeby obniżyć koszta i nie rozbierać instalacji przed oficjalną rundą można organizować treningi, a tydzień po motocyklach w tym samym miejscu wyścigi samochodowe. Koszta dzielą się między organizatorów obu serii. Oczywiście promotor WMMP musi podnieść nagrody finansowe, żeby zachęcić większą liczbę zawodników do startu w klasach mistrzowskich, myślę też tu o przybyszach zza granicy. W ten sposób możemy mieć już kilka torów w kraju, na których nawet amatorzy ścigania uczestnicząc w treningach poczują się jak na prawdziwych zawodach. Będą mogli porównać swoje czasy z czołówką WMMP, nauczyć się innych zakrętów, niż te w Poznaniu. Nasi zawodnicy też jeżdżąc na kilku torach w kraju jadąc w Świat nie będą już mieli takich problemów z przystosowaniem się do nowych warunków. Prywatna firma, która będzie musiała się wcześniej zobowiązać do nagłaśniania i promocji wyścigów wielkich kokosów nie zarobi, większość przychodów pochłoną koszta (telewizja, prasa, plakaty, przygotowanie toru, paddocku, nagrody), ale ułatwi to zawodnikom poszukiwania sponsorów, a w dalszej perspektywie i większe wpływy samej firmy. Po roku, czy dwóch gminy posiadające nieużywane lotniska, z którymi nie bardzo wiedzą, co zrobić i wysokie bezrobocie same zaproszą taką imprezę do siebie. Przygotowując ten materiał kontaktowaliśmy się z kilkoma. Jedni myślą o wsparciu zawodników mieszkających u nich w zamian za reklamę miasta. Inne, posiadające lotniska chcą użyczyć obiekt, do kiedy go nie sprzedadzą, a inna, wielokrotnie mamiona wcześniej „kosmicznymi" inwestycjami teraz realnie stąpając po ziemi jest otwarta na rozmowy o spółce i profesjonalnym przebudowaniu lotniska na tor. Jednak położenie nowej nitki asfaltu na pasie startowym i wysypanie żwirowych poboczy, by wyrównać różnicę poziomów to koszt miliona złotych. Taką inwestycję też można podjąć odważnie tylko wtedy, gdy będzie pewne, że monopol Poznania się skończył. Na naszej drodze spotkaliśmy też władze regionalne, które same myślą o budowie prawdziwego toru, ale to pieśń przyszłości i sporo pracy. Dla tych, którzy użyczą swoich lotnisk kilka razy w roku gwarantowałoby to przypływ gotówki i zatrudnienie dla mieszkańców, o promocji gminy nie wspominając. Żadną tajemnicą jest, że większość ma środki na promocję regionu i brak pomysłu gdzie tą kasę wydać. Dopóki nie powstaną prawdziwe tory, lotniska sprawdziłyby się idealnie. | |
Komentarze 16
Pokaż wszystkie komentarzeczy kraju ktory ma prawie 40 mln ludnosci nie stac na tor wyscigowy z prawdziwego zdarzenia?? Dlaczego jedyny nasz tor w Poznaniu jest ciagle atakowany przez grupe emerytow ktorym wszystko ...
Odpowiedzale z kaplicą na padocku?
OdpowiedzKocham motory, diamenty też kocham ale motory dostarczają więcej wrażeń
Odpowiedz... niepokój ? Rozumiem zaniepokojenie Autora artykułów "WMMP - diament do oszlifowania", "Po czeskich rundach mamy półmetek sezonu wyścigowego w Polsce" - o przyszłość toru w ...
Odpowiedzten komentarz brzmi jakby był pisany przez działacza AW, klubu nie stać na oficjalny komentarz tylko się bawi w podjazdy w komentarzach na forum? trochę klasy panowie…..
OdpowiedzDrogi czytelniku. Bardzo mnie cieszy, że z takim zapałem skomentowałeś naszą publikację i cieszę się, że akurat przy tym tekście pojawiają się głównie merytoryczne wypowiedzi. Jednak interpretacja w twoim wykonaniu jest albo specjalnie przekręcona lub wynika z niezrozumienia tekstu. Nasza redakcja zadała sobie trud sprawdzenia możliwości ścigania się na innych torach niż Poznań kierowana głównie obawą o przyszłość tego obiektu. Wszyscy wiemy, jaka jest jego sytuacja (gruntowa, mieszkańcy). Najbardziej rozwijający się sport motocyklowy w tym kraju nie może pozwolić sobie na obudzenie się z ręką w nocniku, gdy ktoś nagle zamknie nam obiekt w Przeźmierowie. Ściganie się tylko na jednym torze jest też nierozwojowe sportowo i z tym zgodzi się nawet pięcioletnie dziecko. Sprawdziliśmy, że tor kartingowy jest za mały dla dużych motocykli. Powtarzam! Sprawdziliśmy, a nie powiedzieliśmy nie, bo nie! Co do lotnisk w swoim wywodzie przekręcasz fakty drogi czytelniku. Cytat o położeniu nitki asfaltu dotyczy przerobienia niszczącego się lotniska na profesjonalny tor wyścigowy i nie ma w artykule słowa o tym, że ma za to płacić gmina. To jest propozycja na współpracę gminy z prywatnym inwestorem. Takie działania powoli mają już miejsce, więc nie straszmy mieszkańców gmin, że to za ich podatki ktoś urządzi sobie imprezę. Wręcz przeciwnie, taki projekt da pracę okolicznym mieszkańcom. Budowa na lotniskach torów okazjonalnych to zupełnie inny temat i po każdym weekendzie tor znikałby z pasa startowego. Jak napisałem istnieją homologowane przez FIM krawężniki, za pomocom których można budować tory okazjonalne. Co do oddania wyścigów prywatnej firmie to drogi czytelniku jest to jedyne rozsądne rozwiązanie na wypromowanie tych zawodów. Widać, że krótko interesujesz się historią polskiego ścigania, więc przypomnę, że pod koniec lat dziewięćdziesiątych wyścigi stanęły z kolan (na które rzuciły je pomysły i działania działaczy) za sprawą PRYWATNEJ firmy Polonia Cup. To ona zajmowała się promocją, organizacją sponsorów. Wtedy relacja z wyścigów leciała w TVP2 w niedzielne popołudnie prawie na żywo! Pamiętasz? Prywatne firmy organizują MotoGP, Mistrzostwa Świata Superbike, AMA Superbike i wiele innych. Widziałeś jak wyglądają te zawody, jaką mają oprawę, sponsorów, publiczność itp? Nikt też nie mówił o likwidacji wpisowego, to jakaś bzdura, którą nie mogę pojąć jak wymyśliłeś. Widocznie przez nie uwagę, lub celowo pominąłeś punkt o „sprzedaniu” nazw klas sponsorom. To z tych pieniędzy utrzymywałby się wyścigi i wypłacane wyższe nagrody! Zdanie, że importerzy mają utrudnienia z powodu „Dnia Motocyklisty” też jest nieuczciwym przekręceniem z twojej strony. W artykule jest wyraźnie napisane, że motocykliści mają ograniczony dostęp do toru, a wspomniane dni są bardzo potrzebne i ważne! Temat wynajęcia toru dla importerów to inna sprawa, nie wiem czy widziałeś korespondencję między zainteresowanymi stronami. Raczej nie, bo wtedy miałbyś inny pogląd na ten temat i pieniądze są tam rzeczą trzecio rzędną. Zgadzam się, tor w Poznaniu jest AW i może sobie tam klub nawet buraki posadzić, jeśli ma ochotę, ale nam chodzi dobro sportu i tak będziemy formułować nasze oczekiwania. Co do mieszkańców, to każdy rozsądny wie, że nie protestują tysiące tylko kilku niezadowolonych (interesownych?) ludzi. Dlatego na ten temat szkoda się rozpływać. Co do sprzeciwowi AW do przekazania organizacji/promocji WMMP prywatnej firmie to wyszło to na jaw publicznie na spotkaniu z zawodnikami na pierwszej rundzie, taka firma się zgłosiła w zimie do PZM, więc komentarz zbędny. Co do zasobów kadrowych, to tak samo jak wspomniani już promotorzy MotoGP i WSBK są właścicielami praw do tych zawodów i organizują to we współpracy z torami/klubami/federacjami. Nikt nie mówi, że trzeba zabrać tor z rąk AW. Przy organizacji zawodów w Modlinie klubem gospodarzem był AMK Rzemieślnik. W takiej współpracy strona sportowo-sędziowska leży po stronie jednostki statutowej. Jeśli ktoś zorganizuje tor, który będzie homologowany będzie musiał oczywiście pokryć koszta szkolenia swoich ludzi. Niestety u nas jest jeden tor i nie ma takiej tradycji sędziowania, jak np. we Francji, gdzie tor jako taki nie ma pełnej obsady na „własność”, a sędziowie pasjonaci jeżdżą za Mistrzostwami Francji po różnych torach i co tydzień są gdzie indziej. Co do głów w AW i do sugerowanej mojej rzekomej awersji do Jacka Molika. Tu akurat sytuacja jest prosta. Pan Szymon Kałuża ma uprawnienia UEM do prowadzenia zawodów międzynarodowych, a Jacek nie. Koniec kropka, z faktami się nie dyskutuje! Więc jeśli ktoś z uprawnieniami wypisuje mandaty za maty środowiskowe, a nie chociażby pomaga w prowadzeniu zawodów to chyba każdy by się zdziwił. Na koniec chciałbym powiedzieć, że dziennikarze są od pokazywania i wskazywania możliwości. Jeśli ktoś podjął się już pracy organizacyjnej to nie ma prawa na każdą krytykę odpowiadać agresją i zbywającym stwierdzeniem „to se zrób”. Nie chodzi o moją auto promocję, bo wiele pomysłów, czy spostrzeżeń z obserwacji wyścigów na świecie przekazywałem i przekazuję bezpośrednio zainteresowanym. Wszystko, co robiłem i robię jest z myślą o dodrze mojego ukochanego sportu. Ktoś na jednym z forów internetowych spytał o moje przesłanki i mój interes. Więc odpowiadam. Moim interesem jest to, żeby WMMP rozwijało się jak najlepiej, żeby była to impreza dobrze zorganizowana i wypromowana. Dlaczego? Bo jestem jednym z niewielu ludzi w tym kraju, którzy żyją tylko i wyłącznie z wyścigów. Dla mnie to nie dodatkowa nitka dochodu, to nie weekendowe hobby. Wyścigi to całe moje życie i dlatego zawsze będę o nie walczył. Jeśli wyścigi padną nie będę miał o czym pisać, czego fotografować, za co nakarmić dzieci. Mam szczęście, że łączę pasję z pracą.
OdpowiedzP.S. sędziowie nie sa własnością klubów! Mają licencje PZM i mogą sedziować wszelkie zawody pod egidą tej instytucji.
Odpowiedzweż pod uwagę że sędziowie z licencją "O" - okręgową mogą sędziować tylko i wyłącznie w okręgu. Sędziowie z licencja "P" - państwową mogą obstawiać cała reszte zawodów i są strasznie niechętnie przyznawane bo po co przecież to potrzebne żeby być dyrektorem. Resztę sobie dopowiedzcie.
Odpowiedzciesze sie ze sa ludzie widzacy mozliwosci, dodatkowo mający świadomość czekającego ich trudu i użerania się z "działaczami" związków, życzę wam jak najlepiej. da się!! pokażcie to pozdrawiam ...
OdpowiedzJeżeli ktos by chciał obejzec zdiecia z IV rundy i nie tylko zapraszam na www.olasobotka.com
OdpowiedzDokładnie tak!Tępić to skorumpowane bydło komunistycznej epoki o nazwie PZM!!!Gorzelniane mordy knurów,przeżarte słoniną i tłustymi golonkami!Ot tyle co sobą reprezentują!
Odpowiedz