Ścigacz.pl

Jak donosi TVN24, w Szczecinie nad ranem doszło do kuriozalnej sytuacji. Podczas policyjnej kontroli kierowca wsiadł do radiowozu policjantów i im uciekł. Złapanie uciekiniera utrudniał fakt, że poruszał się on pojazdem uprzywilejowanym.

Ostatnie dni są czarną serią Policji. Wciąż ogromne kontrowersje wzbudza wypadek, w którym pędzący z zawrotną prędkością kierowca BMW doprowadził do tragedii, w której zginęła 3-osobowa rodzina. Zdarzenie nagrali jadący tam w tym czasie kierowcy innych aut, jednak na początku ze strony służb mundurowych padały niejasne informacje, jakoby BMW nie uczestniczyło w tragicznym zdarzeniu. Chociaż to auto stało doszczętnie rozbite blisko miejsca zdarzenia, to z powodu dużej odległości, w jakiej zatrzymało się ono od spalonego pojazdu 3 ofiar wypadku, poddawano w wątpliwość jego związek z tragedią pod Łodzią. Dla wszystkich oczywiste było to, że duża odległość rozbitego BMW od miejsca wypadku jest w tym przypadku uzasadniona, bo na filmach z momentu zdarzenia widać było ogromną prędkość tego auta. Potem pojawiła się oficjalna informacja, że prędkość ta wynosiła ponad 250 km/h.

Dzisiaj TVN24 opisał kolejną sytuację, w której Policja nie wypadła tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Patrol policja nad ranem zatrzymał do kontroli kierowcę. W tym czasie ktoś wsiadł do ich radiowozu i zaczął nim uciekać. Policjanci postanowili ścigać swój radiowóz autem kierowcy, którego zatrzymali do kontroli. Jednak złodziej poruszał się radiowozem, więc z pozoru pojazdem uprzywilejowanym, natomiast policjanci gonili go zwykłym autem cywilnym. Skutecznie utrudniało to pościg.

Ostatecznie policjanci odnaleźli swój radiowóz, a potem, już koło południa, zatrzymali sprawcę "krótkotrwałego użycia radiowozu". Wobec 27-letniego sprawcy tego incydentu podjęto czynności procesowe, prowadzone pod nadzorem prokuratury. Komenda Miejska Policji w Szczecinie potwierdza ogólny przebieg zdarzenia, natomiast odmawia podania szczegółów w tej sprawie.