Rekordzista z Alei znów na stanowisku. Dwa ataki, zero sprawców
Na Alejach Jerozolimskich w Warszawie znów pojawił się słynny TraffiStar SR390, czyli fotoradar, który w krótkim czasie stał się prawdziwym postrachem kierowców i rekordzistą w ilości zarejestrowanych wykroczeń.
Od samego początku jego obecność wywołuje gorące dyskusje, a dla niektórych wręcz potężną frustrację. Powód jest prosty. Ta żółta puszka potrafi w ekspresowym tempie łapać kierowców na wykroczeniach drogowych, a liczby mówią same za siebie. Od listopada 2024 roku do lutego 2025 roku SR390 zdążył przyłapać aż 12 517 osób, co daje średnio 167 wykroczeń dziennie, a więc 7 na każdą godzinę pracy. Nic dziwnego, że w oczach wielu kierujących stał się symbolem bezlitosnego oka prawa.
Na dodatek ten konkretny fotoradar ma swoją burzliwą historię. Dwukrotnie został zniszczony, co za każdym razem wywoływało to medialną burzę. Pierwszy atak miał miejsce w lutym 2025 roku, drugi 18 kwietnia, zaledwie 48 godzin po ponownym uruchomieniu! W drugim przypadku wandal działał zamaskowany, ale nie przewidział, że w pobliżu będzie przypadkowy kierowca z włączoną kamerą. Nagranie momentu uszkodzenia w błyskawicznym tempie obiegło Internet i wydawało się, że sprawca długo wolnością się nie nacieszy.
Rzeczywistość okazała się jednak inna. Mimo nagrania policja nie zdołała ustalić, kto stoi za atakiem. Jak poinformowała asp. Małgorzata Gębczyńska z Komendy Rejonowej Policji Warszawa III, oba postępowania prowadzone w tej sprawie umorzono z powodu niewykrycia sprawcy. Innymi słowy, fotoradar został zniszczony, wszyscy widzieli nagranie, a winny ma nawet z tego wieczoru filmową pamiątkę. Kto stawiał na takie zakończenie sprawy, może sobie teraz pogratulować.
Oczywiście policja objęła rejon Alei Jerozolimskich szczególnym nadzorem, aby nie dopuścić do trzeciego ataku, a Główny Inspektorat Transportu Drogowego też nie zamierza ryzykować. Na razie urządzenie wróciło na swoje miejsce, ale pozostaje wyłączone. Cichutko czeka na swój dzień.
Kiedy ta chwila nadejdzie? Dopiero wówczas, gdy zakończona zostanie instalacja systemu kamer, mających za zadanie monitorować fotoradar, który monitoruje z kolei drogę i poruszające się po niej pojazdy. To przypomina trochę słynna matrioszkę. Dodałbym do tego systemu jakąś budkę strażniczą. Tak dla pewności.
Jedno jest pewne. Historia tego fotoradaru jeszcze się nie skończyła, a kolejny rozdział może być równie gorący jak poprzednie. Wręcz uderzająco ciekawy.


Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzeNie chcia³bym nic podpowiadaæ, ale przecie¿ kto¶ mo¿e go uszkodziæ z dystansu jakim¶ kulomiotem, a np. kosmici zapewne u¿yliby lasera, mo¿e nawet niebieskiego o mocy 6W, skierowanego prosto w ...
Odpowiedz