Rajd Dakar 2010 - pierwsze sukcesy Polaków
Rafał Sonik ukończył OS na pierwszej pozycji, szczęśliwa siódemka Przygońskiego i Hołka
Rajd Dakar wystartował na dobre. Wczoraj, przed kierowcami quadów i motocykli, postawiono wyzwanie pokonania drogi z Colon do Cordoby, która wraz z ponad 200-kilometrowym odcinkiem specjalnym miała łącznie 652 km długości. Załogi samochodowe i ciężarowe rywalizowały na dystansie o 30 km dłuższym. Pierwszy etap rajdu dla większości polskich reprezentantów okazał się szczęśliwy.
Na szczególną pochwałę zasłużył nasz jedyny kierowca quada - Rafał Sonik. Krakowianin zdobył na wczorajszym odcinku specjalnym najlepszy czas w swojej kategorii. Drugi na mecie pojawił się reprezentant gospodarzy i zdobywca 2. miejsca w ubiegłorocznej edycji Rajdu Dakar - Marcos Patronelli. Josef Machacek, za sprawą problemów z pojazdem ukończył pierwszy dzień walki na 3. pozycji.
Rafał Sonik:
„ Trudno się nie cieszyć z takiego dnia i z takiego wyniku. Odcinek był zgodnie z opisem bardzo zróżnicowany. Od samego startu jechaliśmy bardzo szybko, z prędkością około 140 - 150 km/h. Machacek jest bardzo szybki. Jechałem za nim i nie mogłem go dogonić. Jednak prawdopodobnie zacięła mu się pompa paliwowa i gdy zatrzymał się, by to naprawić, wyprzedziłem go. Muszę przyznać, że gdyby nie ta awaria, to on byłby pierwszy na mecie. Dzisiejszy dzień nauczył mnie tego, że powinienem jechać wolniej, bo wydaję mi się, że jadę zbyt szybko."
Dziś jednak nie zobaczymy Rafała na pierwszym polu startowym. Polak otrzymał 8-minutową karę najprawdopodobniej za przekroczenie dozwolonej prędkości na dojazdówce. W wyniku tego quad z numerem 252 opuści pole startowe z ósmej pozycji.
Duży powód do radości ma najmłodszy członek Orlen Team. Jakub Przygoński, do pierwszego etapu swojego drugiego Rajdu Dakar, przystąpił z miejsca 11., startując za Portugalczykiem Paulo Goncalvesem, a przed Davidem Fretigne z Francji. Kuba utrzymał szybkie tempo konkurentów i ukończył wczorajszy OS na znakomitej 7. pozycji. W ubiegłym roku najlepszym wynikiem, jaki zdobył na odcinku specjalnym, było 9. miejsce. Pobicie własnego rekordu jest dla 24-letniego zawodnika z Warszawy dużym sukcesem.
Jakub Przygoński:
„Pierwszy odcinek został skrócony o 50 km z powodu deszczów, które przechodzą tutaj co jakiś czas, po czym pojawia się piękne słońce i błękitne niebo. Wyschnięta rzeka, którą dziś mieliśmy jechać została zalana wodą i jazda po niej była niemożliwa. Startowałem z 11. pozycji. Za mną Fretigne, przede mną Goncalves, czyli bardzo szybcy zawodnicy. Starałem się gonić jednego i nie dać się wyprzedzić drugiemu. Udało mi się utrzymać tempo i jestem z tego bardzo zadowolony. Całą trasę pokonałem praktycznie bez większych problemów. Drobne kłopoty miałem jedynie z goglami. Założyłem gogle na kurz, a było strasznie wilgotno, przez co często parowały. Ukończyłem dzień na 7. miejscu. Bardzo się z tego cieszę, gdyż rok temu najlepszą pozycją, jaką udało mi się wywalczyć na etapie była 9. lokata."
Pozostali zawodnicy Orlen Team także uważają pierwszy dzień rywalizacji za udany. Kapitan drużyny do Cordoby przyjechał z 23. czasem, natomiast Marek Dąbrowski wczorajszy etap ukończył na 30. pozycji. Nieco gorzej poszło Krzysztofowi Jarmużowi z zespołu Radio Zet Dakar Team. Krzysiek, jadący Hondą został sklasyfikowany na 48. miejscu. Zwycięzcą wczorajszego dnia w kategorii motocykli został David Casteu. Drugi był Despres, a trzeci Coma. Oto krótkie wypowiedzi Jacka Czachora i Marka Dąbrowskiego po zakończeniu pierwszego etapu.
Jacek Czachor:
„Jechało mi się nie najgorzej. Myślałem, że motocykl będzie trochę lepszy, ale czuć, że zwężka nas ogranicza. 23. miejsce to lepszy wynik niż się spodziewałem. Dalej muszę jechać jak teraz, to może będzie lepsze miejsce. Zwężka przeszkadza, ale trzeba już o tym zapomnieć i jechać tyle, na ile ten motocykl pozwala. Nie potrafię już tak zarzynać silnika jak Kuba, ale muszę się przestawić, bo może to wcale nie jest niebezpieczne dla motocykla."
Marek Dąbrowski:
„Bardzo ładny odcinek. Mam jeszcze trochę lęku, ale jedzie mi się bardzo dobrze. Trzeba pamiętać, że zawody potrwają jeszcze bardzo długo. Ja siedzę na motocyklu dopiero cztery miesiące po bardzo długiej przerwie spowodowanej operacją. Chciałbym spokojnie wrócić do formy."
Siódemka okazała się szczęśliwa również dla Krzysztofa Hołowczyca. Hołek i Jean-Marc Fortin, podobnie jak Kuba Przygoński wczorajszy OS ukończyli z 7. lokatą. Za swoimi plecami pozostawili kilka ekip zespołów fabrycznych, posiadających teoretycznie lepsze auta.
Krzysztof Hołowczyc:
„To był bardzo trudny, techniczny etap. W pewnym momencie poczułem, że zaczyna mi brakować siły, ale dostałem od Jean-Marca nasze specjalne jedzenie i siły wróciły. Nie zakładaliśmy ryzyka, jechaliśmy spokojnie, czysto i szybko. Cieszę się, że jesteśmy w czołowej grupie. Pokonanie dwóch Volkswagenów i paru BMW oraz Mitsubishi nie jest złe. Fajnie zaczął się rajd, cieszymy się, że nic nie dzieje się w samochodzie. Ostatnie 30 km auto trochę się ślizgało, ale sprawdzimy to i jutro będzie dobrze."
W klasyfikacji wczorajszego dnia pozostałe dwie polskie załogi samochodów terenowych zajmują miejsca 87. (Sachanbiński - Rabiega) oraz 96. (Szustkowski - Kazberuk). Grzegorz Baran, Rafał Marton i Paweł Zborowski, którzy jadą ciężarówką MAN TGA do mety dojechali na 27. pozycji.
Niestety pierwszy etap Rajdu Dakar 2010 przyniósł także pierwsze ofiary. Jadący samochodem z numerem 418 Niemiec Mirco Schultis na 75 km odcinka specjalnego wypadł z trasy i uderzył w tłum widzów, stojących poza strefą bezpieczeństwa. Śmierć poniosła jedna kobieta, a kilka osób zostało rannych.
Trasa dzisiejszego etapu prowadzi z Cordoby do miejscowości La Rioja. Na kierowców motocykli i quadów czeka do pokonania prawie 300-kilometrowy odcinek specjalny i blisko 400 km łącznej trasy dojazdowej.
|
|














Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarzeBrawo Kuba i Rafał. Fajnie, że Marek wraca do formy.
Odpowiedz