Dominik od zawsze marzył o Harleyu, traktując go jak motocyklowy Olimp. W maju 2019 roku to marzenie w końcu stało się rzeczywistością - w garażu pojawił się czarny Harley-Davidson.

To czwarty motocykl  w jego historii - po Romecie R150, Yamasze Drag Star 650 należącej do ojca i Kawasaki VN900. Dominik nie znał wówczas nikogo, kto jeździłby Harleyem, nie miał pojęcia o typowych modyfikacjach, chciał po prostu mieć maszynę z legendą w nazwie.

Pierwsze spotkanie z "gangsterskim Harleyem"

Motocykl znalazł w ogłoszeniu, mieścił się w budżecie i miał spełniony konieczny warunek  - był czarny. Na wszelki wypadek  Dominik zabrał ze sobą mechanika, który, jak się okazało, znał sprzedającego. To był drobna niedogodność, ale stan motocykla okazał się bez zarzutu. Harley miał zamontowaną 14-calową kierownicę typu ape hanger. Dominik początkowo obawiał się, że będzie niewygodna i wróci do fabrycznej, ale jazda w tej konfiguracji szybko zweryfikowała te wątpliwości.

Niedługo później na profilu firmy sprzedającej pojazdy, w tym motocykl zakupiony przez Dominika, pojawiła się notka, że "gangsterski Harley" znalazł nowego właściciela. To określenie zaczęło chodzić za Dominikiem. Ktoś podrzucił mu pomysł obejrzenia serialu "Synowie Anarchii", a w nim bohaterowie z Mayans MC jeździli przecież na maszynach z podobnymi kierownicami i doczepionymi kocami. Spróbował więc i on - zamontował koc, co okazało się strzałem w dziesiątkę, bo nagle walka z pędem powietrza skończyła się, a motocykl prowadził się pewniej. W wyszukiwarkę Dominik coraz częściej wpisywał frazę "gangsterski Harley", a pojawiające się zdjęcia pokazywały chromowane, błyszczące maszyny na wielkich kołach z długimi wydechami. W końcu trafił na termin "chicano" i wiedział, że właśnie w tę stronę poprowadzi swoją maszynę.

Poszukiwania warsztatu i… modyfikacje

Nie było łatwo znaleźć warsztat, który chciałby serwisować Harleya. Dominik najczęściej słyszał wymówki, że nikt nie będzie kupował calowych kluczy na jeden egzemplarz. W końcu jednak trafił do ludzi, którzy doradzili znali się na temacie i potrafili rozsądnie doradzić. Pierwsze zakupy Dominik zrobił w USA - sprowadził chromowane dodatki od Kuryakyn, którymi obudował silnik i osprzęt.

Nowy właściciel motocykla dodał do tego zestaw obniżający tył. Po sezonie, kiedy więcej czasu poświęcał na internetowe poszukiwania, nawiązał kontakt z australijskim pasjonatem stylu chicano, twórcą profilu Aussie Viclas. To on podsunął kolejne inspiracje i zachęcił Dominika, by uruchomił na Instagramie własny profil Chicano_Pl.

Spektakularne zmiany

Pierwszą naprawdę spektakularną zmianą było wymienienie przedniego koła na 21-calowe, 48-szprychowe fat spoke marki Ultima. Żeby całość zachowała linię, obniżono też przód. Z tyłu standardowe amortyzatory poszły w odstawkę, zastąpiło je zawieszenie pneumatyczne Air Ride. Potem przyszła pora na przedłużane kufry w miejsce skórzanych sakw, a kanapa trafiła do renowacji - po powrocie ozdobiona była przeszyciami jasną nicią w karo. Na wiosnę dotarły 36-calowe wydechy fishtail, które dodały sylwetce klasycznego charakteru chicano. W sieci Dominik natrafił na zdjęcia maszyn z grawerowanymi detalami. Dziś wie, że to akant lub scroll. Znalazł brytyjskiego grawera, który ozdobił dla niego derby cover, czyli dekiel sprzęgła. To kolejny niuans, szczegół, ale to właśnie takie detale budują spójny wizerunek maszyny.

Candy chilli red i ukryte sekrety

Za każdym razem Dominik powtarzał, że to już ostatnia zmiana. Ale każdy motocyklista zna tę mantrę - i wie, jak się kończy. W święta 2023 zrobił sobie prezent i zamówił długie na 21 cali podesty kierowcy typu banana board waffle. Niedługo potem przyszedł czas na najodważniejszą decyzję - przemalowanie całej maszyny. Zanim jednoślad trafiła do lakierni, w Coroner Custom Cycles przerobiono błotniki, wydłużając je o 15 cm. Projekt lakierniczy trafił do Łukasza z MOON Custom Painting, który wcześniej zdobił kufry akantami.

Dominik wybrał odcień candy chilli red z dużą ilością brokatu. Na baku, błotnikach i kufrach pojawiły się paski ze srebrnych płatków, ozdobione przetarciami spinnerem. Bak otrzymał napis "El Patron" wykonany tą samą techniką. Całość to aż 11 warstw lakieru, grubość ok. 700 mikronów - podczas gdy w nowych samochodach to jedynie 80-160 mikronów. Pod lakierem ukryto datę ślubu, urodziny syna i hiszpański toast "La salud de mi familia". To drobne, osobiste "sekrety", które zna tylko właściciel. Do tego doszedł kask dopasowany kolorystycznie, dzięki czemu całość błyszczy w słońcu jeszcze mocniej.

Projekt, który żyje

To jednak nie koniec - ozdobne grawery pojawiły się także na klamrach kufrów, osłonie filtra powietrza i klaksonie. Harley Dominika stał się projektem, w który włożyło serce i pracę wiele osób, a mimo to wciąż pozostaje otwarty i gotowy na kolejne innowacje. Nie wpływają one na całą koncepcję, a jedynie dodają maszynie jeszcze więcej indywidualnego charakteru.

Styl chicano, w którym dziś błyszczy ten Harley, narodził się w społeczności latynoskiej w USA. To świat candy lakierów, brokatu, przerysowanych błotników, obniżonego zawieszenia, wieloszprychowych kół, wysokich kierownic i grawerowanych detali. Nie każdy go lubi, nie każdemu się podoba? Oczywiście. Taki również jest świat motocykli - po prostu różnorodny.

Ostatecznie liczy się to, że Dominik przebudował motocykl, który teraz nie tylko przyciąga spojrzenia, ale też opowiada pewną historię, nie uważacie? Historię marki, stylu chicano, i samego Dominika również. To się nazywa pasja.