Diesel na dwóch ko³ach, czyli motocykl z dusz± ciê¿arówki
Motocykl napędzany ropą? Brzmi dziwnie? Pewnie. Ale właśnie z takim pomysłem wjeżdża na rynek nowa, amerykańska marka Axiom Diesel Cycles. A może to jest właśnie kierunek, którego nam brakuje? W przyszłość za pomocą starej, sprawdzonej technologii?
Axiom robi to z rozmachem, który może niektórych zaintrygować, a innych rozbawić. Jedno jest pewne. Obojętnie nie przejdzie nikt. Za całym przedsięwzięciem stoi Matthew Lach, który postanowił, że świat dwóch kółek potrzebuje diesla. Tak, dokładnie: ciężkiego, bulgoczącego diesla.
Knight i Paladin: Mad Max w wersji diesel
Firma Axiom zadebiutowała dwoma modelami, czyli Knight i Paladin. Oba przypominają stylowe cruisery, jakby żywcem wyciągnięte z filmów o końcu świata, ale pod ich zbiornikami paliwa czai się coś zupełnie innego niż w Harleyu czy Indianie.
Każdy z modeli napędzany jest trzycylindrowym, turbodoładowanym silnikiem diesla Doosan o pojemności 1.0 litra. Moc? Zaledwie 24 konie mechaniczne. Moment obrotowy? 61 Nm. I choć diesel słynie z siły i wytrzymałości, to te wartości bardziej przypominają dane techniczne skutera niż potężnego cruisera.
Nie prędkość, a osobowość
Ale Axiom nie celuje w tych, którzy szukają osiągów. To sprzęt dla tych, którzy chcą się wyróżniać, wywoływać zdziwienie i przecierać szlaki tam, gdzie nikt inny nie odważył się pojechać. Ich motocykle to ręcznie składane maszyny, osadzone na solidnych stalowych ramach, z komponentami najwyższej klasy, takimi jak hamulce Brembo i regulowane zawieszenie. Design? Postapokaliptyczny z nutką retro i nowoczesności. Coś jakby Mad Max wpadł na kawę z Daft Punk.
Ceny tych cudaków są równie odjechane jak ich pomysł. Knight kosztuje niebagatelne 49 500 dolarów, a Paladin jeszcze więcej, bo 54 500 zielonych papierków. Takie sumy normalnie wrzuca się na stół za rasowego Harleya albo luksusowego turystyka z elektroniką rodem z NASA, a nie za coś, co mocą przypomina traktor ogrodowy. Trzeba jednak przyznać jedno. Odwaga twórców imponuje. W świecie zdominowanym przez benzynowe jednostki, elektryczne rewolucje i szaleństwo na punkcie osiągów, Axiom stawia na coś zupełnie innego: charakter, niepowtarzalność i absolutne oderwanie od standardów. Nie jest to wybór logiczny. To wybór serca. Albo szaleństwa. Nie mogę się zdecydować na co postawić, i Wy pewnie też nie.
Diesel w moto - historia, której prawie nie było
Aby jakoś uspokoić skołatane nerwy, sięgnijmy po inne jednostki tego typu. Motocykle z silnikiem diesla to rzadkość na rynku, głównie ze względu na ich ograniczenia, ale to nie znaczy, że tych maszyn nie ma. Do wad jednośladów na ropę należy zaliczyć na przykład większą masę, niższe obroty i charakterystyczny hałas, dla wielu wręcz nieznośny. Jak to się wszystko zaczęło?
Otóż Rudolf Diesel opatentował swój silnik w 1892 roku, a pierwsze funkcjonujące egzemplarze pojawiły się w latach 1897-1898. Były one ogromne i ciężkie, przeznaczone do pracy stacjonarnej. Dopiero w 1936 roku Mercedes-Benz wprowadził pierwszy seryjny samochód osobowy z silnikiem wysokoprężnym, czyli model 260 D. Choć w motoryzacji diesel szybko zyskał uznanie za swoją wydajność i trwałość, na dwa koła zawitał zdecydowanie później.
Neander, Star Twin, Taurus
Jednym z najciekawszych przykładów był niemiecki Neander 1400, który jako jeden z nielicznych łączył diesla z osiągami godnymi rasowej maszyny. Wyposażony w rzędowy dwucylindrowy turbodiesel o mocy aż 112 KM, pozwalał osiągnąć setkę w 4,5 sekundy. Technologia ta oparta była na współpracy z Mercedesem i dawała nadzieję, że diesel może mieć drugą młodość na dwóch kołach.
Jeszcze mocniejszy był Star Twin Thunder Star 1200 TDI, holenderska konstrukcja, która wykorzystywała znany z Volkswagena Lupo silnik 1.2 TDI. Efekt? 180 koni mechanicznych i aż 339 Nm momentu, czyli więcej niż wiele samochodów kompaktowych. A to wszystko przy zużyciu paliwa wynoszącym zaledwie 2,5 litra na 100 kilometrów. Motocykl był jednak bardzo ciężki i kosztowny, więc nie trafił do masowej produkcji.
Co ciekawe mamy nawet przykład motocykla, który rzeczywiście działał na silniku diesla przez lata i całkiem dobrze się sprzedawał. To Indiach Royal Enfield stworzył tani, oszczędny jednośladu dla mas, czyli model Taurus Diesel. Napędzany silnikiem o mocy około 6,5 KM, produkowany był przez kilkanaście lat, aż do 2001 roku, kiedy to z powodu zaostrzających się norm emisji spalin został wycofany.
Na koniec jeszcze dodajmy przykład Hayes Diversified Technologies M1030M. Pod tą przydługą nazwą kryje się motocykl wojskowy, stworzony na bazie Kawasaki KLR650. Przystosowany do pracy na różnych paliwach, w tym lotniczym JP8, był przeznaczony dla amerykańskich sił zbrojnych. Dzięki oszczędności (około 2,5 l/100 km) i możliwości tankowania z jednego źródła dla całej jednostki (czołgi, śmigłowce, motocykle), M1030M1 miał strategiczne znaczenie.
Ekstrawagancja, czy nowa fala?
Diesel w motocyklu to pomysł, który balansuje między ekscentryzmem a praktycznością. Jest wolniejszy, cięższy i bardziej toporny, ale też wyjątkowy, trwały i... po prostu inny. Może właśnie dlatego Axiom Diesel Cycles postanowił zaryzykować i pokazać światu, że nawet coś, co brzmi jak żart, może stać się poważnym manifestem motocyklowej niezależności?
Czy jest to rozwiązanie dla każdego? Zdecydowanie nie. Ale dla tych, którzy chcą połączyć pasję z odrobiną szaleństwa, to może być nowa droga. Wolniejsza, głośniejsza, cięższa, ale za to chyba dość intrygująca.


Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze