Ścigacz.pl

Naukowcy z Uniwersytetu Stanforda przeprowadzili badania dotyczące zwyczajów związanych z ładowaniem pojazdów elektrycznych. Okazuje się, że obecnie przyjęty model nie tylko zwiększa koszty, ale także znacznie obciąża sieci energetyczne. Badanie przeprowadzono zbierając dane z 11 stanów.

Chciałoby się powiedzieć, że na świecie są dwa typy ludzi - ci ładujący pojazdy elektryczne w nocy i ładujący elektryki w ciągu dnia, kiedy są np. w pracy. Okazuje się, że według naukowców z Uniwersytetu Stanforda rację mają ci drudzy. Problem polega jednak na tym, że sami dostawcy energii zachęcają do nocnego ładowania oferując tańsze taryfy nocne, co jest po drodze właścicielom domów z garażem. Oczywiście problemem nie są tylko ceny energii, ale również obecne technologie produkcji baterii, gdzie ładowanie zajmuje kilka godzin. Jeżeli nawyki użytkowników się nie zmienią, to w samych Stanach Zjednoczonych do 2035 r. szczytowe zapotrzebowanie na prąd wzrośnie o 25 proc.

Lekarstwem na problem z obciążeniem sieci elektrycznej, za czym oczywiście pójdzie zwiększenie zanieczyszczeń w przypadku dostaw prądu z elektrowni węglowych, ma być rozwój sieci ładowania, co zachęci użytkowników do korzystania z ładowarek w ciągu dnia. W przypadku odnawialnych źródeł energii przeniesienie szczytowego zapotrzebowania na prąd w godziny nocne również może doprowadzić do problemów, bo właśnie w ciągu dnia są one najbardziej wydajne. Oczywiście pozostają również do rozwiązania kwestie poszukiwań nowych konstrukcji baterii, które będzie można błyskawicznie naładować, a także nauczenie użytkowników, by nie zwlekali z ładowaniem pojazdu do momentu całkowitego wyczerpania akumulatora. Wyzerowanie baterii sprawia, że proces ładowania trwa dłużej i dodatkowo negatywnie wpływa na jej żywotność. W Stanach Zjednoczonych dodatkowym problemem jest polityka dostaw energii, ponieważ jak podaje Uniwersytet Stanforda, na przykład Kalifornia w pełni polega na imporcie energii elektrycznej z sąsiednich stanów.