Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 107
Pokaż wszystkie komentarzeZawsze się trochę odwija :-D Kwestia tylko tego czy wiesz kiedy można i a kiedy nie można. Ja np. dla własnego bezpieczeństwa (bo lubię zap***ć) na pierwsze (nie liczę 5 lat jawy 50 bo to nie te prędkości chociaż wiele mi dało odnośnie panowania nad sprzętem, jeżdżenie w zimie po śniegu i w sezonie po błocie) moto wybrałem dwugarowe 650 ok. 70KM. Tylko jak siadam na sprzęt to od razu wszystkich kierowców traktuję jak kompletnych idiotów bo i ile ja czuję się pewnie to zawsze ktoś może: wyjechać, zajechać, wymusić, zachamować, etc. Pozdrawiam trzeźwo myślących ;) PS: - Tak. Odwijam często :-D
OdpowiedzWitam, Jest mi ten temat bardzo dobrze znany. Zrobiłem prawko na A w wieku 18 lat, po tym przez jakiś czas zapomniałem o motocyklach, jeździłem dosłownie kilka razy w ciągu 5 lat (w ciągu tego okresu może 50-100km). Chciałem mieć moto jednak wiedziałem że wciąż jestem cwaniaczkiem z malinowym nosem i miodem w uszach. Aktualnie od czerwca (23 lata wieku obecnie), zacząłem się rozglądać za jakimś sprzętem. Długo się zastanawiałem co wybrać, fazer CB500, GSX-R... itd. Czytałem fora itd.. Jedni piszą kupuj litra, inni zacznij od 125. No tak. Ale jak ja będę wyglądać na 125, co najmniej śmiesznie, czyż nie? Czytałem i czytałem aż trafiłem na Hondę F4i, sportowy-turystyk 600, bingo. Silnik do 7-8 tys muł, powyżej coś się w nim budzi. Od lipca jestem posiadaczem takiego sprzętu. Służy mi głównie do poruszania się po mieście, ale i czasami na trasę max 250km. Można kupić litra, ale jeżeli łącznik między kierownicą a kanapą posiada wyobraźnię to i konkret maszynę pociągnie. Fakt faktem chyba nigdy nie odkręciłem na jedynce do końca, bo zwyczajnie jestem mało doświadczonym motocyklistą. Zaraz ktoś napisze to po co ci 600???!! Odpowiem, bo mi się tak podoba. Pozdro!
OdpowiedzZgadzam się w stu procentach. Z tej strony rasowy "internetowy motocyklista", czyli czytam od cholery ale w praktyce jechałem max na swojej Romet Pony z dzieciństwa (true...). Aż tu nagle spełnienie marzeń - kolega daje się przejechać GPZ500S'ką... Szczyt marzeń, noc, puste wiejskie uliczki, znam je na pamięć - pół życia tam mieszkam. No i pierwsze dwa zakręty na spokojnie... Dokładnie te same myśli - "O rety, ale się dziwnie tutaj skręca", "Kurcze, jak na 500 to ciągnie" aż do siódmego czy któregoś zakrętu, gdzie wszystkie obawy, szacunek, przeczytane tysiące postów na forach o jeździe na motocyklu - rozsądnie, przewidująco, z ograniczonym zaufaniem - znikają, bo po pierwszym odkręceniu wali adrenalina. "Znam te drogi na pamięć, mogę odwinąć, dohamuję przed zakrętem, lekko przechylę" I przyzwyczajony do drogi na rowerze, motorynce lub starą puszką z mikromotorem w gazie cisnę do "punktu dohamowania", który... Pojawia się O WIELE szybciej, niż pamiętałem - bo prędkość nie ta, bo doświadczenia zero. Sekunda paniki, ostro po hamulcach, z wyczuciem, bez poślizu, wszystko spoko... Tylko droga się kończy. Brak krawężnika (w sumie Bogu dzięki...), lekko zarzucony piasek, próba skrętu, i czuję jak ucieka w bok. Mi nic złego się nie stało, bo gleba przed samym dohamowaniem - więc max 10 km/h w sekundzie upadku miałem - ale połączenie motocykl i zaufanie kolegi zgrały się w złamaną owiewkę, szybę oraz lusterko. Od tego czasu wiem, że naprawdę chciałbym zacząć od 250'ki :-P Szerokości, autorowi gratuluje celnego postu!
OdpowiedzNigdy nie jezdzilem, kupilem k1200r i ucze sie sam a w dodatku jest zima, mam 31 lat i albo jestem glupi albo pewny siebie...czas pokaze
Odpowiedzalbo jestem glupi albo pewny siebie...czas pokaze ....syn takie coś miał i ...ogień , wymienił na hayke ,ale jak będziesz miał olej w głowie to wszystko będzie ok i będziesz zadowolony panuj nad prawa ręka , ostrożnie z fantazja .Trzymam kciuki Pozdrawiam z 1 Stolicy.
OdpowiedzMam litra i jest to pierwszy powazniejszy motor, zrobilem nim sezon i zyje, mialem slizg przy 50 km/h ale to samo staloby sie na skuterze, taki zakret i maly bląd. Do autora: Jesli masz mozg, powtarzam mozg! to te 150 km nie zabije cie, prawda jest jedna kupilem motor w wieku 25 lat, daje sobie reke uciac ze skonczyloby to sie zle jakbym mial 18 czy 20 ale podkreslam jesli nie chcesz sie zabic i uzywasz przy tym mozgu to bedziesz jezdzil i opanujesz motor. teraz odpowiedz dlaczego litr? poprostu mi sie spodobal, wygladal na masywny potezny i oferta kupna byla korzystna. po drugie z moim podejsciem i uzywaniem rozumu nie musze zmieniac 600tki na litr i ta moc dlugo mi sie nie znudzi:) pozdro!!
OdpowiedzJeździłem 5 lat na 125 moge już sobie kupić litra?
OdpowiedzWedług mnie powinieneś jeszcze zaliczyć 600 ccm. Myślę, że pomimo Twojego już niemałego doświadczenia to będzie zbyt duży przeskok. Naprawdę nie ma się co spieszyć do dużych pojemności. Na wszystko przyjdzie czas.
OdpowiedzProstą receptą na takie "zabawy" jest wizyta na torze. Dziwnym trafem jakoś wszystkim, którzy choć raz mieli okazję pośmigać po takim obiekcie totalnie odechciewa się szarżowania po ulicach. Nagle już nie muszą nikomu nic udowadniać (bo właśnie na torze udowodnili sobie, że nie potrafią szybko jeździć - laptimer jest bezlitosny). Nagle zaczynają się zastanawiać, jak to możliwe, że "200-konną R1 nie jestem w stanie zejść w Poznaniu poniżej 1:45, a taki Kosiniak czy Zieliński na R6 robi 1:35 z palcem w d**ie"... Tylko że w Polsce nie zachęca się ludzi do doskonalenia techniki, nie buduje się obiektów sportowych. Jedna minuta jazdy po jedynym w Polsce torze kosztuje około 7-10 zł, jeżeli wliczymy wpisowe, koszt dojazdu, koszt paliwa i koszt opon.
Odpowiedz"Jeśli wejdziesz między wrony, kracz jak i one" jeśli kumple jeżdżą litrami to Ty tez na pewno nie kupisz 600 tylko 1000 pomimo braku doświadczenia... Smutne ale prawdziwe.
OdpowiedzŻaden tam rozsądek, każdy z was o nim mówi, a co drugi potrafi szczerze przyznaje(a reszta nie chce przyznać mimo, że wie jaka jest prawda), że mając świadomość mocy jaką ma się pod prawą dłonią, rozsadek przegrywa z chęcią odkręcenia manetki, za mocnymi motocyklami powinno stać doświadczenie, bo w przypadku gdy jedziecie swoim litrem( nad którym swoja droga nie panujecie bo doświadczenia nie nabyliście) to zdrowy rozsadek nic wam nie pomoże a własnie doświadczenie...takie jest moje zdanie
OdpowiedzZgadzam sie w 100% z powyższym komentarzem. Bez doświadczenia daleko sie nie zajedzie ale z własnego doświadczenia zauważyłem tez ze wiek odgrywa dużą rolę w decyzjach i myśleniu motocyklisty.
OdpowiedzWiek odgrywa dużą rolę, bo z wiekiem zdobywa się potrzebne doświadczenie.
OdpowiedzZ wiekiem również zmienia się sposób myślenia, dochodzą czynniki takie jak rodzina( sam czasem wyobrazam sobie co by się stało z moimi rodzicami gdybym zginął) itd. :) Sam mam 16lat i jak na razie mam tzr'ke 50cc, na nic więcej obecnie nie mam zamiaru sobie pozwalać bo wiem, że jedynym ograniczeniem jest moc silnika. Można próbować nie odkręcać, ale to do czasu, zawsze widząc długą prostą najdzie ochota zobaczyć ponad 200km/h na budziku tylko że ta prosta może okazać sie wtedy ostatnią w życiu.
Odpowiedz50 ? Masz 16 lat już nie przesadzaj na dwój wiek to aprilia rs/ gs lepiej się wczujesz jeżdżąc większym motocyklem . "Jeżeli Umrę To W Przekonaniu Że Robiłem To Co kochałem" wiesz o co mi chodzi ??
Odpowiedzwstyd sie przyznać ale miałem tip top tą samą sytuacje. Posiadam yamahe XJ600 lecz brat szfagra kupił zx6r z 2008 roku prawie 130km to dał mi sie przejechać i miałem te same odczucia... 257 na drodze miedzy polami przy zajebistym wietrze kawa tak zrywna...szybka...i piekna byłem głupi... w sumie nadal jestem bo mam 20 lat a kusi mnie litr:/
OdpowiedzTO W KOŃCU KAWA CZY R6 ?
Odpowiedzprzecież pisze, że kawa zx6r ;)
OdpowiedzKawy są beznadziejnie awaryjne, R6 z moich odczuć szybko się znudzi lepiej sięgnij po GSX-R 600 - Moim zdaniem najlepszy wybór. Dodam, że przerabiałem jeszcze CBR-kę i do Suzuki to istny wóz drabiniasty, R1 ma kopa ale nie ma elastyki jak GSX-R 1000 a ZZ10R równie awaryjny, jak kosiarka nie wyciągana przez zimę, biegi uciekły kilka razy (naprawa kilka klocków).
Odpowiedzhihi,Pan poczuł zdrowy respekt,mądry,ale i tak kiedyś kupi litra,przejdzie gradację.To płynie w Twoich żyłach,jak mówią.Ja jednak mam swoją teorię,że nie tylko moc,ale również wiek kierowcy ma ogromny wpływ.Moc jest czynnikiem zwiększjącym ryzyko,a raczej jej nieświadomośc.W tym roku wyjątkowo dużo zrobiłem różnymi litrami,no dla mnie mają jedną naczelną zaletę,którą kocham-elastycznośc.Czy v2,czy 4in line, w mieście super.Nie mieszasz tyle prawą,zawsze idziesz.Ale każdy ma swoje priorytety,każdy wybiera co chce.Jak ktoś jest rozsądny,proszę się nie zniechęcac złowieszczą opinia litrów,naprawdę,spokojnie i do przodu.Pozdro!!!!!!
OdpowiedzMyślę, że niektórzy ludzie nabywają rozsądku dopiero po pierwszej kraksie, ja tak miałem, jako szczeniak z MZ150 po sporej przerwie przesiadłem się na XJ600S, nowa z salonu, dzięki pomocy Rodziców (na studiach nie było mnie stać). Po 3 miesiącach wracałem z pubu po północy w centrum Warszawy, wjechał we mnie jakiś starszy pierdziel z drogi podporządkowanej, bo podobno nie zauważył. Tere fere, ale co tam. Jemu nic, ja do szpitala, zerwane oba więzadła w prawym kolanie brzmiało jak wyrok. Przeszedłem, jak inni, swoją gehennę, 3 operacje, najpierw państwowe placówki, potem, po pseudo operacjach różnych znachorów z "renomowanego szpitala", moi kochani załamani Rodzice wysupłali co mieli i trafiłem do prywatnej kliniki - Carolina Medical Centre, dr. Robert Śmigielski (polecam szczerze, jak odłożyłeś co nieco i nie chcesz by kroili Cię budżetowi), poskładali mnie i dalej na wieloletnią rehabilitację, ponowna nauka chodzenia, odbudowa mięśni, itd. To było w 1998, dziś Rok Pański 2012, minęło 14 lat, rehabilituję się już w domu, ale nadal i tak do końca życia. Z jednym więzadłem da się normalnie żyć, pracować, jeździć i mieć dzieci, może już nigdy nie pobiegnę w sztafecie, ale to pryszcz. Wiem, inni maja dużo gorzej. W 1999, jeszcze w trakcie rehabilitacji, ponownie wsiadłem na moto, tym razem spokojniejsze, DragStar 650, przejechałem ponad 55 tys. km w prawie 10 lat, bardzo przeciętnie 60-80 km/h; obawiając się każdego zakrętu, każdej krzyżówki, każdego auta, deszczowej pogody i mnóstwa innych rzeczy. Klakson stał się moim najlepszym przyjacielem, a przyjemność, taka ludzka frajda, z jazdy spadła o ok. 80%. Po 10 latach przesiadłem się, na TDM900, nie dlatego, żebym chciał mieć litra (prawie litra tutaj), ale żeby było wygodnie. Tylko tyle, żeby noga wygodnie leżała na podnóżku. Tak po prawdzie to super wygodny sprzęt, ale za szybki, za mocny, za zrywny. Czuję moc w silniku, przyspieszenie i się obawiam. Ten respekt przed maszyną, jej dużą masą, środkiem ciężkości, gabarytami jak zapakuję kufry. W wyobraźni widzę siebie w rozmaitych "ciekawych" sytuacjach po odkręceniu manetki. Nie odkręcam więc, odpuszczam. I nadal jeżdżę 60-80, pomimo że tak, wiem, moto pojedzie ponad 200. Czasem czuję jakbym jechał 50-tką. Raz odkręciłem do 150/h, ale już od setki zaświeciła się lampka. Nie warto, dla tej jednej chwili, pozbywać się przyjemności nawijania, wolno tez jest przyjemnie i chyba choć trochę bezpieczniej. Sorry, że nieskładnie może, ale.. też kupiłem litra (prawie) i nie odwijam i wiem że nie będę. Nie tylko to nie kręci, ale po prostu ręka sama nie chce. Potrzebowałem poważnej kraksy, z wizją wózka (inwalidzkiego), śmierci na drodze, załamanych Rodziców, współczujących Przyjaciół, żeby zrozumieć, przejrzeć na oczy, wyobrazić sobie... Pozdrawiam wszystkich, szczególnie tych co przez brawurę stracili kogoś, ale i którzy jak ja dostali drugie życie, drugą szansę. Obyśmy jej nie zmarnowali, przyjaciele :).
OdpowiedzTo powinien przeczytać KAŻDY.
OdpowiedzMuszę przyznać, ze jest sporo prawdy w powyższym tekście, jednak sporo zależy też od charakteru i rozsądku motocyklisty. Ja prawdziwą przygodę z motocyklami rozpocząłem na Hondzie CB 250 w wieku około 18 lat (dwa wypadki, jeden dość groźny ale obyło się bez złamań itp.). Po około 10 latach przerwy od motocykli nabyłem również Hondę CB ale 1300 :-). Początkowo bałem się motocykla i nie odwijałem za mocno ale po oswojeniu się zacząłem go kręcić coraz mocniej a następnie zacząłem podnosić przednie koło. Latam już 3 sezon na największej cebuli i muszę przyznać, że nie był to odpowiedni motocykl na moje umiejętności ale jakoś go okiełznałem i teraz daje mi wiele radości z jazdy. Odkręcam i to konkretnie ale tylko wtedy jak warunki na drodze mi na to pozwalają. Staram się minimalizować ryzyko gleby lub kolizji do minimum. Pozdro dla wszystkich bikerów i lewa w górę.
OdpowiedzNo i w końcu ktoś mnie przekonał aby nie kupować litra po 20 prawie latach niejeżdżenia motorem. Faktem jest, ze jestem ogarnięty z szybko ostrą jazdą autem i to nie jest jakaś zdechła honda civic ale motor to jednak co innego i chyba bym się na tym litrze zabił znając moje zamiłowanie do szybkiej jazdy. Tak samo jak autor tego artykułu mam zawsze pewien dualizm - zdrowy rozsądek a jednocześnie nieodparta chęć dociśnięcia:) Tylko co ja teraz mam kupić?:)
Odpowiedzkiedyś usłyszałem takie określenie - "złe nawyki dobrych kierowców". również się w nim odnajduję. nie mniej jednak na pierwsze moto zakupiłem 600. kumpel dał mi się przejechać swoją i mi się spodobała. jeśli nie odkręca się jej powyżej 7tys., obrotów to jeździ prawie jak samochód. z czasem jednak zacząłem nabierać odwagi i powiem że mi to wystarczy w zupełności. kupię litra jak będę jeździł z sakwami/kuframi wypakowanymi po brzegi w długie trasy - tak żeby jeździł jak 600 bez kufrów ;)
OdpowiedzMysle ze na pierwszy motocykl powinno sie kupic cos malego napewno osobiscie zaczolem od skuterka chinskiego pozniej malo 45 przez 1tys. km wsadzilem silnik od japonca juz bylo 80 malo wiec zaczolem tuning osiagnolem 90 przy fajnym przyspieszeniu po 8 tys. km pobawilem sie jeszcze juz wyszlo 120 wiecej sie balem na 12 calowych koleczkach malo nie malo spalanie juz draznilo bo 10l/100 km male 70cc a w miedzy czasie polatalem quadem yamahy 3 lata sprzedalem pojechalismy z kumplem po kawe z750s boska :D pierwszego dnia postawilem ja deba przy wyprzedzaniu jakis kozaczkow w cabrio moge powiedziec ze zdrowy rozsadek i troche tysiecy przejechane na czyms niewielkim z biegami i mozna wsiadac na cos spokojnego oddajacego moc rownomiernie a przedewszystkim ZDROWY ROZSADEK. Pozdrawiam lewa w gore ;)
OdpowiedzNie che innego silnika jak v2. Chcę kupić litra. Jeśli mnie poniesie to moze sv650 od biedy. I mam takie gadanie gdzieś. Mam a aucie 200km i nie gdzieje przez wiochy po 120km/h ani nie wchodze w zakrety jak w wrc bo poprostu mam wyobraźnię i się boję tak robić. To jakim hu*em mam się odrazu rozbić na motocyklu 600/1000? Z rs125 na nija 600 wsiadłem z pełnym respektem bałem się nawet ruszyć i wogole nie odkręcałem na jedynce taki byłem zesrany. 10 minut wystarczyło i czułem się jakbym jeździł nim od lat. Jak się chce zapier*alać to brak umiejętności i stażu wyjdzie, a jak jeździć normalnie to nie widzę problemu. Droga to nie tor a spod świateł do 120 w mieście się nie rozpędzamy. Opisujesz tutaj raczej problem "dawców" czyli ludzi psujących wizerunek motocyklisty!
OdpowiedzRozumiem, że ten liter jest Ci potrzebny do jeżdżenia w mieście 50 czy tam 70, a w trasie również zgodnie z przepisowymi prędkościami?
Odpowiedzchyba komarem jeździłeś a nie ninją...
OdpowiedzDobre dobry artykul , usiadlem na motor po 20 latach przerwy (GSR 600) i jestem w siodmym niebie ,bestia budzi sie przy 7 tysiacach obrotow ....co moze litrowa maszyna ? apeluje do mlodych bikerow o rozsodek mam syna w waszym wieku .Pozdrawiam i byle do wiosny !!!!!!
OdpowiedzArtykuł bardzo dobrze oddaje rzeczywistość, tylko, ze takie odczucia towarzyszom nam nawet jak się przesiadamy z poczciwego gs'a na sportową 600, w zasadzie umiemy jeździć ale uczymy się wszystkiego na nowo, po za tym człowiek człowiekowi nie równy... jednemu pewny rzeczy przychodzą szybciej i łatwiej, drugiemu niestety nie bardzo. Przy wyborze pierwszego motocykla powinniśmy usiąść, przymierzyć się, odpalić, przejechać, a potem przemyśleć całą tą akcje i zadać sobie pytanie "czy dam sobie rade z tym motocyklem", żeby nie było czegoś takiego jak tutaj autor napisał, że motocykl będzie w większości sam się prowadził, bo w razie czego nie będziemy w stanie nic zrobić, tylko nagły paraliż, gleba i jeżeli się uda to powoli się zbieramy i "jak to kur.. się stało? Pozdrawiam
OdpowiedzArtykuł godny patologii która nie ma pojęcia o motocyklach z silnikiem 1000cm3 pojemności.Ha,ha.
OdpowiedzGość ma rację. Ja kupiłem na pierwszy motocykl (czyli 27.04.2011) stare suzuki gsx-r 750 olejak z 1987 roku, niby stare, aczkolwiek potrafi zabić. Ważę 80kg i mam 189cm wzrostu a mimo to podczas gdy stałem na czerwonym chciałem zobaczyć czy działa światło stopu, oglądnąłem się szeroko za siebie i runąłem na ziemie mimo iż próbowałem przytrzymać tego 200 kilogramowego drania! :D Oczywiście szaleć można i to nawet na takim moto jak mój ale trzeba wiedzieć kiedy można a kiedy nie. Ja osobiście kategorycznie wystrzegam się robienia slalomów między autami z dużą prędkością. A jazda po "polskich faudach na jezdni" tylko przy prędkości około 70km/h nie więcej bo wtedy to już wpadasz jak sanki z bobslejów i czekasz na dziurę w tym swoim wydrążonym torze. Prędkości maksymalne osiągam tylko między 0:00 a 3:00 w nocy, wtedy można grzać v-maxy i się tego nie boję. Oprócz tego zamontowałem ksenon po to żeby mnie reszta debili w puszkach na drodze widziała! (wali mnie to jak mi mrugają żebym wyłączył). To tyle, mówił - świeży kierowca!
Odpowiedzco do debili w puszkach. sam jeżdżę na moto i nie raz przesiadam się zaraz potem na samochód. Twój ksenon którego nie wyłączasz tylko oślepia kierowców. wcale nie widzą Cię lepiej, widzą tylko że coś jedzie, a czy to jest motocykl czy samochód z ubitą lampą dowiadują się dopiero przed maską, przynajmniej tak jest w moim przypadku, gdyż przednia szyba w mojej puszce lata świetności ma już za sobą i światło ksenonów rozprasza się tylko w mikro rysach na jej powierzchni co mnie oślepia. nie mam nic przeciwko v-max o 3.00 w nocy, byleby nikogo nie budzić i nie zabić. ale nie lubię dupków (tych co mają w d***)
Odpowiedzmam pytanie, czy jak przesiadasz się z moto na samochód to automatycznie zostajesz "debilem w puszce" czy to tylko innych dotyczy?
OdpowiedzNastepny palant.wez sobie jeszcze czarna szybke załóż i szybciej skończysz mistrzu jednej prostej bez umiejetności i wyobrazni.A szaleć to można na takim moto jak Twój ale Ty nawet nie wiesz co ten wiekowy sprzęt potrafi i moze lepiej zebyś się nie dowiedział dla bezpieczeństwa niczemu niewinnych ludzi.jDo zobaczenia w nieibie
OdpowiedzPrzeczytałem to, i nie wiem do czego zmierzasz? PS: Mam czarną szybkę i *** z tym?
OdpowiedzMoje pierwsze poważne moto to Yamaha r6 z 2000r latałem nią rok i żyje, tylko trzeba miec w głowie poukładane. pozdrawiam
OdpowiedzMajac 8 lat dostalem motorynke,hahaha.Potem nic w lutym tego roku zrobilem prawko na motor w wieku 36 lat i moim pierwszym moto zostalo nowe bmw k 1300 r,173 kucykow i tez zyje bo z glowa u mnie wszystko ok.Pozdrawiam
OdpowiedzPanowie (i Panie) co tu gadać, nie ma kozaka żeby się temu oparł, każdego fantazja poniesie coby tam sobie wcześniej nie wmawiał. Jedyna recepta to "zdrowa" gleba :) taka co to tylko się pościeramy, moto za drogo nie będzie złożyć itp, ale to uczucie jak już wiesz że za 5 (4,3,2..) /o kuchnia ja tu piszę a pod oknem tną po Górczewskiej :))/sek. leżysz i żadna siła na ziemi nad tym nie zapanuje też jest niepowtarzalne, brrrr, czasem jak za szybko się zakręt zbierze i na styku jest i to się czuje to ożeszkur... jak senny koszmar ze żłobka, który do dziś się pamięta. To jedyne co się przebije do zakutego w kask łba przy odkręcaniu manetki. Przynajmniej przy CB500 działało, za niedługo przetestuje na 600 z pazurem :D
Odpowiedzsam się mierze na motor. i marzy mi się CBR600. ba. może i mam 19lat. ale na motocyklach śmigam 10 lat. jak tylko zdołałem ziemi sięgnąć z motocykla dziadek mnie nauczył. najpierw zwykły romecik, potem skuter i mega tuning. od 14 roku ogarniam na gumie. potem 50konna 125(znowu tuning się kłania). i co? 100konna 6-seta to za dużo zaraz po zdaniu prawka? ludzie. jak ktoś ma rozum to ze wszystkim sobie da radę. no chyba że ktoś totalny świerzak co motoru nie miał między nogami i go przerażenie wzięło że gazu dodać nie potrafi chce kozaczyć przed kumplami. mnie jakoś jazda mocną 600seta nie przeraziła. a jak będę chciał się zabić to sobie kupię żyletkę o żyły sobie podetnę. a jak ktoś nie miał moto między nogami to się nie wypowiadać tylko iść ćwiczyć na rowerze. a na nim też można się zabić. z odrobiną oleju da się wszystko ogarnąć. wystarczy jeździć wolniej, szlifować umiejetności i cieszyć się przyjemnością jazdy. żal ;/
Odpowiedzweź *** idź z tym komentarzem bo "żal" to mi Ciebie
OdpowiedzDobry artykuł. Zwłaszcza dla kogoś, kto na pierwsze moto kupił sobie dłubniętego fz6-n i miał takie same rozterki. Jednak ja uważam, że to był dobry wybór. Przy czym, nie żałuję, że zdecydowałem się na moto dopiero jak miałem 26 lat bo gdybym go kupił parę lat wcześniej pewnie bym teraz wyąchał kwiatki od dołu. Nawiasem mówiąc szukam szkoły, która mnie douczy jazdy jak należy (okolice wawy). Po 3 sezonach przyda się kilka profesjonalnych rad, bo czytanie niektórych kretynów na forach może doprowadzić do tragedii. Ktoś coś poleci?
Odpowiedzwww.pro-motor.pl najlepsza szkola w warszawie
OdpowiedzCzyli jak kupie sobie coś z 500-tek ( bo do czegoś takiego się przymierzam) to będzie okey? Mam tu na myśli Suzuki GS500, Kawasaki ER5 może er6, albo hondę Cb500 lub CBF 500.
OdpowiedzMotocykl pokroju GS 500 to dobry wybór na początek. Choć niemal pewne jest, że po 1 sezonie będzie subiektywnie "za słaby". Mam 30 lat. Od 15 lat jeżdżę. Przerabiałem w międzyczasie (nie liczę motocykli poniżej 400cm3) CB 500, CBR 600 od F2 po 600RR, Bandita 1250, Kawę ZX-9R oraz wiele innych motocykli pożyczonych od znajomych - również osławionych litrów. Przejechałem w sumie około 80 000 km na jednośladzie - bez żadnej kolizji z innym pojazdem (lekkie gleby owszem bywały - ryzyko wliczone w tą zabawę). Z swego doświadczenia na pierwszy motocykl polecam Suzuki GSX 600F. Powody: 1. tani w zakupie - dość łatwo o w miarę zadbany egzemplarz, 2. prosty silnik - olejak, przy którym średnio rozgarnięty facet z kompletem dobrych kluczy i czteropakiem w łapie ogranie całą mechanikę, 3. moc, która pozwoli "łyknąć" TIR-a na trasie bez zadyszki (GS500 i tym podobne są często za słabe -powodując nerwowość i rozluźnienie tam gdzie kończą się plecy ), 4. moc, która nie katapultuje jak R1, dając większą tolerancję na popełnione błędy I na koniec dodam, że mając rodzinę i dzieci kiedy wsiadam na litra to poprostu odwijam z pełną świadomością ryzyka - taka widać jest natura ludzka, dlatego w pełni zgadzam się z autorem listu. Lepiej nie stwarzać okoliczności do za******nia przy braku doświadczenia....
Odpowiedztiaa, gs500 to nie demon prędkości, na początek w sam raz.
Odpowiedzczesc...jesli poszukujesz motocyklo o poj. 500 cm3 to skontaktuj sie ze mna przez facebooka - Seba Porąbka. Moja była sprzedaje swoja, stan bardzo dobry, wymienilem jej naped w tamtym sezonie, lozysko w glowce ramy, klocki hamulcowe i plyn, oczywiscie olej i filtry zmienialem jej zawsze na wiosne...jesli ci pasuje napisz. moto od kobiety i naprawde godne polecenia kolor czarny.
OdpowiedzLudzie, ten koles wie o czym mowi a z artykulu bije doswiadczenie, to sie czuje czytajac, nawet jezyk ktorego uzywa i nie chodzi tu o lacinskie metafory...Ten artykul to prowokacja, kij w mrowisko, po to by wywolac ogolna dyskusje i debate i zeby pacany sie wypowiadaly co kto kiedymoze i ktory jest najmadrzejszy i co dla kogo jest najlepsze. Ja zycze wszystkim jak najlepszych litrowek, wscieklych szescsetek, ogromnych turystykow, szalonej jazdy z bananem w kasku, dalekich wypraw...ale jezdzijcie z glowa na karku...bo tak latwo ja stracic. Najwazniejsze to sie nie zapomniec. pozdrawiam wszystkich
OdpowiedzDobry art. Człowiek to takie stworzenie które tylko poczuje, że maneta się nie skończyła to daje dalej w długą. Nie ma sie co oszukiwać.
OdpowiedzWszystkim mądralom zaczynającym od 100 konnych 600-tek polecam ten filmik na którym mistrz prostej daje popis swoich umiejętności w jeździe po łuku...link: http://www.youtube.com/watch?v=cmHK0XFCPVI&feature=feedrec_grec_index kolega tez nie lepszy bo po takich próbach ruszenia powinien mu zabrać sprzęta. Więcej pokory Panowie i Panie i szacunku dla mniejszych pojemności :) Pozdro dla Wszystkich. Życzę tyle powrotów co wyjazdów na Waszych sprzętach.
OdpowiedzPrzepraszam ale ten pan nie jest motocyklistą więc nie mamy o czym rozmawiać. Facet nie uwmie siedzieć na motocyklu, ruszyć, skręcić więc jak Twój poziom jest podobny to proponuje poczytać forum origami. Myślałem że rozmawiamy o ambitnych młodych ludziach .......
OdpowiedzTak dla ścisłosci jaka to "nerwową" 600 jezdziłeś ze krecila sie do 10000obr./min ,musiał byc to chyba wiekowy sprzet z lat 70tych.Tekst jest dla mnie tak sztuczny jak gosc który to pisał.Jeżdżę 30 lat i na pewno nie wolno i bezpiecznie w mniemaniu niektórych .Jak ktos ma nasrane pod czaszką to załosne ale wyeliminuje go predzej czy pózniej sam sprzęt.A 600 to proponuje kręcic pod 15000 .Nie pozdrawiam bo czuję z daleka pajaca opowiadacza
Odpowiedzten filmik mnie zabił :) http://www.youtube.com/watch?v=cmHK0XFCPVI&feature=feedrec_grec_index
Odpowiedz