Extrememoto - nasza relacja - strona 2
| Dzień pierwszy – sobota Program na sobotę przedstawiał się imponująco. Ciasno upchane pozycje w grafiku obejmowały wszystko, począwszy od pokazów mody motocyklowej, poprzez konkurencje dla widzów, a skończywszy na konkursie karaoke. Rodzynkiem w tym cieście, tudzież gwoździem programu miał być konkurs freestylu z udziałem czołówki polskich ekstremalnych motocyklistów oraz gości zza granicy. Ekipa Ścigacz.pl to ludzie pełni wiary i urodzeni optymiści, ale nawet nam wszystko to wydało się zbyt piękne aby mogło być prawdziwe. Jak się szybko miało okazać nasz sceptycyzm był w pełni uzasadniony, ale skupmy na faktach. Już od samego rana na przygotowanym torze widzowie obejrzeć mogli trening, jaki przewidziano przed konkursem indywidualnym. Trening jednak wbrew zapowiedziom przeciągnął się do samego konkursu z przyczyn technicznych. Okazało się mianowicie, że nagłośnienie jest zbyt słabe, spikera przeraził ryk silników, zapowiadane atrakcje nie zostały przygotowane na czas, a na domiar złego pogoda zaczęła grozić deszczem. „Mówiłem że tak będzie” wymamrotał pod nosem nasz etatowy maruda w osobie Coyota, ale machina została puszczona w ruch i już nie było odwrotu! Wszystko co piękne wyłoniło się z chaosu i nie inaczej było na Extrememoto. Po godzinie 13.00 trening został przerwany i ruszył konkurs indywidualny. Na hipodromie zaprezentowało swoje umiejętności dziewiętnastu zawodników stanowiących czołówkę polskiego freestylu.
Na słowa uznania za zaprezentowanie swoich umiejętności zasługują wszyscy startujący, ale ja pozwolę sobie zwrócić uwagę na kilka postaci. Dla mnie osobiście niesamowitym zjawiskiem jest Stunter13 z ekipy Resurrection Riders, który ze swoim malutkim Suzuki potrafi zrobić na prawdę niestworzone rzeczy! Świetna forma ekipy Ostra Jazda Kraków oraz chłopaków z Trójmiasta nie była dużym zaskoczeniem, bo goście przyzwyczaili już nas, że nie schodzą poniżej określonego, wysokiego poziomu. Jak zwykle z bardzo dobrej strony pokazał się AC Śledź prezentujący swe techniczne triki. Nie inaczej było z Raptownym, który staje się powoli ikoną freestylu w Polsce. Ten facet potrafi zrobić show nawet, jeśli dostałby do jazdy jedynie motorynkę. Bohaterem konkursu okazał się jednak mało wcześniej znany w Polsce litewski stunter Virginijus Zukauskas. Ten przesympatyczny facet, który zjawił się na Bemowie na zaproszenie redakcji Ścigacz.pl, powalił wszystkich na kolana mistrzowskim opanowaniem swojej Kawasaki, powolnymi (a właściwie pełzającymi) gumami i perfekcyjnie opanowanymi kółkami. Jeśli dodamy do tego efektowne triki w postaci jazdy tyłem siedząc na przednim błotniku, czy też widowiskowego zakończenia pokazu, to jasne się staje, czemu Virgis zajął pierwsze miejsce i zebrał najgorętsze brawa od publiczności. Punktację i klasyfikację zawodników znajdziecie tutaj: Jednym z wielu niewypałów tej imprezy okazała się techniczna impotencja naszego redakcyjnego kolegi - Pazura. Pazurowy ZX636 nie zdążył dotrzeć na czas zza wielkiej wody, przez co biedak kręcił się z zagubionym wyrazem twarzy po terenie całej imprezy. Szybko ujawniły się jednak inne talenty Przema. Razem z Cyganem zabrali się oni bowiem za relacjonowanie konkursu i to ze świetnym skutkiem. Było nie tylko konkretnie i merytorycznie, ale też przezabawnie. Po zakończonym konkursie przyszedł czas na ogłoszenie zwycięzców oraz rozdanie nagród. Deszcz, który od rana co jakiś czas dawał dyskretnie o sobie znać, w tej właśnie chwili postanowił zaprezentować w pełni swoje możliwości. W ciągu kilku minut cały teren imprezy został totalnie zmyty, a wręczenie pucharów oraz rozdanie nagród odbyło się niestety bez udziału publiczności. „Nie tak to miało być” zdawał się mówić wyraz twarzy zmokniętego jak kura Alonzo, ale poskramianie matki natury jest jeszcze poza naszym zasięgiem. Z uwagi na silny wiatr, swoich umiejętności nie mógł pokazać Bartek Ogłaza. Już od piątku specjalnie dla niego organizatorzy przygotowali rampę do freestyle motocrossu, ale ta jak się okazało miała czekać na swój czas do następnego dnia. Brak atrakcji i paskudna pogoda, to kombinacja, która jest w stanie rozłożyć na łopatki każdą imprezę na wolnym powietrzu. Motoextreme nie było tutaj wyjątkiem i choć organizatorzy planowali oficjalnie zakończyć pierwszy dzień dopiero o godzinie 22.00, to już o 18.00 na płycie lotniska pozostali jedynie ochroniarze. Dzień pierwszy dobiegł końca, przyczółek został zdobyty, ale jego utrzymanie następnego dnia nie zapowiadało się łatwo. |
|
|










































Komentarze 4
Poka¿ wszystkie komentarzewww.urwisss.za.pl/moto zapraszam:)
OdpowiedzI tak $tunter13 najlepszy !!!!
OdpowiedzDobre zdjêcia....!
Odpowiedzczemu nie ma zadnego zdjecia AC.Sledzia przeciez to jeden z najlepszych kozaków w polsce.I jeszcze jedno czy to prawda ze juz tydzien wczesnie by³o wiadomo kto wygra na tej typowo Warszawskiej ...
OdpowiedzJak to nie ma....¶lepy ty czy jaki....?
OdpowiedzSiema, Tydzieñ wcze¶niej nie by³o wiadomo czy przyjedzie Litwin Virgninius. Na dwa dni przed imprez± okaza³o siê, ze przyjedzie i ¿e wygra³. Teraz sam sobie odpowiedz na pytanie czy bylo wiadomo tydzien wcze¶niej kto wygra...
Odpowiedz