Ścigacz.pl

W sobotnie popołudnie w okolicach Jarkowic, na terenach leśnych powiatu kamiennogórskiego, policjanci z Kamiennej Góry i Lubawki zatrzymali dwóch motocyklistów poruszających się crossami po lesie.

Mężczyźni w wieku 45 i 51 lat, pochodzący z województwa wielkopolskiego, otrzymali mandaty za złamanie zakazu wjazdu pojazdami mechanicznymi do lasu oraz za jego zanieczyszczanie. Być może taka interwencja może brzmieć jak drobna sprawa, jednak w rzeczywistości dotyczy problemu, który stale narasta w różnych częściach kraju.

Wjazd do lasu na motocyklu, quadzie czy samochodem to wykroczenie określone w art. 161 Kodeksu wykroczeń. Przepisy są jasne - pojazdy silnikowe mogą poruszać się jedynie po wyznaczonych drogach publicznych lub tych, które są specjalnie udostępnione przez zarządcę lasu. Nie chodzi tu jednak wyłącznie o literę prawa. W grę wchodzi także ochrona przyrody, czyli ciszy, zwierząt i naturalnych siedlisk, które łatwo można naruszyć.

Leśnicy zwracają uwagę, że przejazdy po ściółce leśnej i mokradłach niszczą delikatne struktury ekosystemu, a hałas potrafi skutecznie przepędzić zwierzynę z jej naturalnych ostoi. Z kolei mieszkańcy okolicznych wsi, spacerowicze i rowerzyści często zgłaszają skargi na dźwięk silników w miejscach, gdzie szukają spokoju. Z tego powodu policyjne patrole coraz częściej pojawiają się w terenach leśnych, reagując na sygnały o nielegalnych rajdach.

Jednocześnie nie można udawać, że problem dotyczy wyłącznie braku poszanowania przepisów. W Polsce wciąż jest bardzo niewiele legalnych miejsc, gdzie miłośnicy motocrossu i jazdy enduro mogliby bez przeszkód rozwijać swoje umiejętności. Tory są nieliczne, często zlokalizowane daleko od większych miejscowości, a wstęp na nie bywa płatny lub ograniczony. Wielu pasjonatów wybiera więc lasy, bo tam znajduje to, czego szuka. To wymagający teren, błoto, naturę i emocje, których nie daje asfalt.

To nie znaczy, że obie strony nie mogą się zrozumieć. Motocykliści i leśnicy mają różne cele, ale nie muszą być w konflikcie. Jedni chcą rozwijać swoje hobby, drudzy chronić przyrodę, a kompromis wydaje się możliwy, jeśli pojawi się więcej legalnych tras i miejsc do jazdy w terenie. W niektórych regionach Polski takie rozwiązania już funkcjonują - torowiska, strefy offroadowe czy odcinki udostępniane sezonowo. Niestety tych miejsc jest bardzo niewiele i nie widać, żeby w bliższym lub dalszym czasie miało się to zmienić.

Tymczasem za wjazd do lasu grozi mandat do 500 złotych, a jeśli przy tym dojdzie do zniszczenia roślinności lub zanieczyszczenia środowiska, kara może wynieść nawet 1000 złotych lub więcej, jeśli sprawa trafi do sądu. Jednak same kary nie rozwiążą problemu. Potrzebna jest świadomość - zarówno po stronie kierowców, jak i osób, które postrzegają motocyklistów wyłącznie jako intruzów.