tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Komentarze do: Kupno motocykla w salonie, czyli droga...
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
Komentarze 54
Pokaż wszystkie komentarze
Autor: beebas 30.06.2009 16:26

Hmm... się tak zastanawiam czy to we wszystkich salonach tak jest czy tylko w Warszawskich? A co z zagranicznymi salonami (w UE jesteśmy więc możemy kupować gdziekolwiek chcemy) - tam też tak samo traktują klienta? Cała historia przypomina mi nieco czasy jak kupowałem mój pierwszy nowy samochód z salonu (nie wogóle pierwszy tylko pierwszy nowy z salonu) - albo bierzesz pan co jest "na magazynie" albo jak masz pan zachcianki to se czekaj kilka miesięcy na "specjalną" wersję :-) No to czekałem :-) Potem się nagle zrobił wielki popyt na samochody wszelkiej maści i nagle salony zrobiły się strasznie grzeczne i nadskakujące klientowi - no i samych salonów różnych marek się nagle porobiło, że na każdym rogu ktoś tam sprzedawał samochody :-) Konkurencja silna była więc się wszyscy starali - może tutaj jest trochę problem - nowe motocykle raczej drogie są (relatywnie) i raczej częściej służą do przyjemności niż realnej potrzeby więc... aktualnie popyt na nie niewielki to i salonów malutko a co za tym idzie konkurencja słaba. Może jakaś w miarę solidna sieć (2-3 salony) sprowadzająca używane motocykle, mająca własny serwis i dająca gwarancję na sprzedawane pojazdy namieszła by na rynku i zmusiła oficjalnych dystrybutorów do nieco bardziej wytężonej pracy. Samo organizowanie co jakiś czas "dni otwartych" i innych okazji do realnego pomacania sprzęta oraz super ofert na coś czego nie da się potem kupić to chyba jednak za mało żeby zwiększyć nieco zainteresowanie tematem i sprzedaż maszyn.

Odpowiedz
Autor: DL650_Slask 30.06.2009 15:21

Tak wygląda to w każdym salonie. Chciałem jakiś czas temu (2006) kupić dwa moto. DL650 czarnego i DRZ400SM żółtego (wychodził z produkcji i był w atrakcyjnej cenie). Po napisaniu do wszystkich salonów w kraju i probie dzwonienia (to nie jest takie proste - trzeba mieć cały dzień na takie wątpliwe zabawy) dostałem dwie odpowiedzi. Napisałem ponownie. Dostałem jeszcze jedną. Wszystkie mniej lub bardziej nie na temat. Że motorów już nie ma, że motorów jeszcze nie ma, że są ale w Niemczech (centrala Suzi na Europe) i nie wiadomo kiedy będą, że nie ma ich w Niemczech bo jeszcze nie dopłynęły z Japonii, że są do odbioru, ale w każdym innym kolorze. W końcu DLa kupiłem, z DRZ zrezygnowałem (mimo wielkiej "ściemy" nikt nie był w stanie go ściągnąć, nikt z kim udało mi się skontaktować). DL też był kupiony "z przygodami". Wpłaciłem zaliczkę (połowę) na podstawie pro-formy. Resztę miałem dopłacić przy odbiorze. Czekałem po wpłaceniu połowy prawie trzy tygodnie (*** TRZY TYGODNIE ***) na kartę pojazdu i fakturę. W międzyczasie tysiąc telefonów do salonu WTF z kartą pojazdu. A oni cały czas że wysłali, że poczta, że pewnie jeszcze idzie, itd... Taki mnie wkurw dopadł że zgroza. Kartę pojazdu pocztą! Dobrze że nie gołębiem pocztowym! Doszła w końcu. Oczywiście nie była wysłana wcześniej, szła dwa dni tylko... Tak samo akcesoria, które kosztują majątek a sprzedawcy jakby łaskę robią że nam coś sprzedają...

Odpowiedz
Autor: beebas 30/06/2009 18:38

Tak, to jest jedną z wad sprzedawców - chcieliby żeby każdy kto wchodzi do sklepu zawsze przychodził z kasą i zawsze coś kupował :-) Ja polecam im żeby się w callcenter zatrudnili na trochę - wtedy przekonają się ilu klientów będą musieli "przerobić" zanim znajdą chętnego na kupno :-) A tak wogóle to mam propozycję dla dealerów - niech skasują wogóle salony - niech trzymają w garażu po 1 szt. z każdego modelu i umawiają się z klientami telefonicznie lub emailowo na mieście (może być w bliskiej okolicy garażu). Jak ktoś będzie zainteresowany zapoznaniem się z konkretnym modelem niech się zaangażuje i umówi z handlowcem na takie "macanie" maszyny. Ktoś, kto naprawdę jest zainteresowany sprzętem to wykona tę odrobinę wysiłku żeby się umówić i poczekać na termin spotkania - takim miśkom co to se chcą tylko popatrzeć, pomacać i fotkę pstryknąć to w większości się nie będzie chciało - na zlotach albo na parkingach niech se macają i pstrykają a nie u oficjalnego dealera ;-) Oczywiście do tego niech zostanie strona WWW na której będzie można sobie wszystko obejrzeć i poczytać - na macanie to już trzeba się specjalnie umówić :-) Czynszu za wypasione salon nie trzeba płacić, stałej pensji "handlowcom" (mogą dostawać stawkę za spotkanie z klientem i prowizję za sprzedanego sprzęta), kierowników salonów nie trzeba zatrudniać wogóle koszty stałe mocno ograniczone (aktualnie w kryzysie taka reducja kosztów jak znalazł) - zostawić sobie tylko garaż (bo gdzieś sprzęty trzeba trzymać) i 1-2 handlowców którzy będą się umawiać z klientami - proste? Pewnie, że tak :-) Do tego pozbywamy się "upierdliwego" klienta no i siedzieć 8h dziennie na tyłku w salonie nie trzeba :-) Można se w wolnych chwilach pomiędzy spotkaniami z klientami samemu pośmigać albo do sklepu wyskoczyć bo na piwo z kumplami to dopiero po pracy ;-)

Odpowiedz
Autor: BIGAluś 30.06.2009 13:20

Przerąbane, powiem wam!

Odpowiedz
Autor: Misio 30/06/2009 12:57

bielizna, chłopie, bielizna

Odpowiedz
1 2
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Ścigacz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usunięty. Uwagi przesyłane przez ten formularz są moderowane. Komentarze po dodaniu są widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadającym tematowi komentowanego artykułu. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu Ścigacz.pl lub Regulaminu Forum Ścigacz.pl komentarz zostanie usunięty.

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    na górę