Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 49
Pokaż wszystkie komentarzeCześć, z tej strony autor tekstu. Miło, że większości się podoba :) Ten krótki art to luźny "wypływ z mózgu" z powodu zimowej nudy. Precyzując - R1 nie jest moim pierwszym motocyklem - jako dzieciak jeździłem simsonami, ogarami, potem crossy (dotarłem do 125ccm) - potem przerwa i dwa lata na 600-tce, dopiero potem R1. Więc nie jest to zupelna nowość dla mnie. Miała być to bardziej przestroga, że niestety nauka prawdziwej jazdy na litrowym ścigu jest po prostu trudniejsza bo motocykl jest duzo bardziej wymagający. Krótko mówiąc - zanim nauczysz sie jezdzic (ja ciagle się ucze) takim motocyklem szybko i pewnie, to sie po prostu upocisz i nameczysz i po prostu czasem nie warto. Jeśli ktoś myśli nad zakupem tego motocykla, to po prostu dobrze wziąć to pod uwagę, bo jak ktoś wyżej słusznie zauwazyl - w motocyklach chodzi o radość. I pozdrawiam tych, którzy wyprzedzą mnie na 600tce - nie mam z tego powodu bólu **** i nie będę na siłe udowadniał że jestem szybszy. Na to jeszcze przyjdzie czas ;)
OdpowiedzJestesmy na forum sigacza, ale porusze temat 4-kołek. Zgodnie z opinią niemal wszystkich recenzentów, Toyota zbudowala fascynujący samochód, który daję niesamowitą radość zjazdy. To jest GT86, który ma zaledwie 200KM z 2 litów bez turbiny. Frajdę sprawia oczywiście nie przyśpieszenie, które ejst raczej przeciętne, ale wyważenie auta i konstrukcja zawieszenia. Wracając do motocykla, dobrze skonstruowany sprzęt z mocą ok 100KM sprawi właścicielowi nie porównywalnie większą frajdę, niż litr. Zaletą jest również to, że na wyjściu z zakrętu można na takim 100 konnym bike'u odkręcić manetkę do końca, czego się nie da na litówce
Odpowiedzmasz trochę racji ale tam gdzie przy 100 koniach będzie już cały ciąg i będzie się moc oraz moment kończyć. Dopiero na litrze zacznie się "zabawa" Nie trzeba odwijać do końca można tylko trochę a efekt będzie taki sam. W sumie to iloczyn pojemności mózgu, silnika motocykla, momentu i mocy.
OdpowiedzMam wrażenie, że w środowisku jest jakieś dziwne "ciśnienie" na litra. Jak nie kupisz to coś tam... No to czas na litra.. itd. albo nadal jeździsz 600-tką WTF? Jeżdżę motocyklem pewnie dłużej niż niektórzy na tym forum żyją i jakoś nie widzę motywacji do zakupu. Nie mam problemu jeśli koleś na litrze wyprzedzi mnie na długiej prostej skoro przy zakrętach jestem tuż za nim. Poza tym gdzie wykorzystać pełne możliwości sportowego litra - tylko na torze a tych wiadomo jak na lekarstwo (POZNAŃ). Jeździłem jakiś czas Hondą CBR 1000RR fireblade r.2011 i na prawdę ten motocykl marnuje się w mieście albo wszędzie oprócz toru, chyba że bawi cię lans na bulwarach. Fakt hamulce, przyspieszenie ale na swojej 600 też krzywdy nie ma a te 260 też wyciągnie i do setki poniżej 4 s. a na co dzień przyjaźniej, taniej w eksploatacji. tak czy siak niech każdy jeździ tym czym chce byle z wyobraźnią :)
OdpowiedzFacet ma racje ja też przez cztery ostatnie sezony jeździłem 600ką i koledzy na litrach nie mogli mnie dogonić znałem go na wylot odkręcałem go na maxa , w końcu stwierdziłem że mi go szkoda bo go zajeżdżę na śmierć . No i przyszedł czas na coś większego czyli litr minimum a że lubię golasy i duży moment kupiłem sobie Speed Tripla 1050 . Po pierwszej jeździe o mało nie wyjechał mi spod tyłka , rwał się jak szalony aż się przestraszyłem . Nie jestem laikiem pierwszy moto miałem w wieku 10 lat ogar 205 potem bylo z 5 ws-ek , etz ,gpz 500 , bandit 600 , oczywiście miałem kilka wywrotek na wskach (jak sie nie przewrócisz to się nie nauczysz) odpukać od kilkunastu lat nawet w garażu moto mi się nie przewróciło oby tak dalej , mam żonę i syna mam dla kogo żyć .Dlatego ten sezon to ostrożność nauka nauka i jeszcze raz nauka . Taka moja przestroga dla tych wszystkich kozaków co piszą jacy to oni nie są za....ści chyba na ps3 z kontrolerem przed telewizorem bo na drodze pewnie nawet nie wiedza co to przeciwskręt POWODZENIA .
OdpowiedzU mnie historia była mniej racjonalna. Nie interesowały mnie motocykle - bardziej wolałem auta. Ale przyszedł ten dzień, że pomyślałem że może spróbować (miałem wtedy skończone 30 lat). Zapisałem się na kurs (niby do polecanej szkoły, ale nauczyła mnie jak zrobić kilka kółek na placu), kurs skończyłem - egzamin jakoś się udało. Przyszedł czas na zakupy wertowania ogłoszeń - zrozumiałem że nie znam się więc nie ma co kupować używanego. Więc salony - zacząłem wypożyczać wszystkie testówki jakie były dostępne - nie ważne była marka. Od sportowych po chromowane chopery. W końcu padło na właśnie Triumoh Speed 1050 - myślę sobie trochę duży. Ale jedyny który nie szarpał tylko liniowo oddawał mac. Oczywiście nie było łatwo - pierwsze jazdy wracałem spocony jak z sauny parowej - i objeżdżali mnie wszyscy, nawet większe skuterki (oczywiście mi to akurat zwisało). Krok po kroku jak tylko miałem chwilę na motocykl - w pierwszym roku 12 tys km się z tego zrobiło. Drugi rok już powoli próbowałem toru i tu mnie znowu wszyscy objeżdżali. Przez 3 lata udało się dojechać do sprzedaży bez najmniejszej ryski. Aby jeszcze było ciekawie na tym motocyklu uczyła się moja dziewczyna - drobna kobietka, co na światłach stawała na palcach jak baletnica - oczywiście jej nauka zajęła połowę tego co mi. Ja zmieniłem trochę mocniejszy motocykl i jak na razie udaje się jeździć bez żadnych szkód materialnych i cielesnych.
OdpowiedzU mnie historia była mniej racjonalna. Nie interesowały mnie motocykle - bardziej wolałem auta. Ale przyszedł ten dzień, że pomyślałem że może spróbować (miałem wtedy skończone 30 lat). Zapisałem się na kurs (niby do polecanej szkoły, ale nauczyła mnie jak zrobić kilka kółek na placu), kurs skończyłem - egzamin jakoś się udało. Przyszedł czas na zakupy wertowania ogłoszeń - zrozumiałem że nie znam się więc nie ma co kupować używanego. Więc salony - zacząłem wypożyczać wszystkie testówki jakie były dostępne - nie ważne była marka. Od sportowych po chromowane chopery. W końcu padło na właśnie Triumoh Speed 1050 - myślę sobie trochę duży. Ale jedyny który nie szarpał tylko liniowo oddawał mac. Oczywiście nie było łatwo - pierwsze jazdy wracałem spocony jak z sauny parowej - i objeżdżali mnie wszyscy, nawet większe skuterki (oczywiście mi to akurat zwisało). Krok po kroku jak tylko miałem chwilę na motocykl - w pierwszym roku 12 tys km się z tego zrobiło. Drugi rok już powoli próbowałem toru i tu mnie znowu wszyscy objeżdżali. Przez 3 lata udało się dojechać do sprzedaży bez najmniejszej ryski. Aby jeszcze było ciekawie na tym motocyklu uczyła się moja dziewczyna - drobna kobietka, co na światłach stawała na palcach jak baletnica - oczywiście jej nauka zajęła połowę tego co mi. Ja zmieniłem trochę mocniejszy motocykl i jak na razie udaje się jeździć bez żadnych szkód materialnych i cielesnych.
OdpowiedzJa jestem duzych gabarytów i też kupiłem sobie litra, ale hondę cb 1000. No i faktycznie potężny motocykl, jak da się gazu do oporu, to jest wesoło. Ale ja jednak w miarę bezpiecznie i przepisowo jeżdżę. Wydaje mi się, że to zależy co i jak Ci się podoba, nie żałuję mojego wyboru, moto zostje ze mną do przeróbek, ale na pewno następny będzie lekko mniejszy coś w okolicy 70-80 KM do 230 kg wagi motocykla.
Odpowiedzna szczęście motocykli jest olbrzymi wybór i każdy może wybrać coś dla siebie. Przemyślany wybór to moim zdaniem podstawa późniejszej radości lub kłopotów. Wg mnie motocykl powinien pasować do właściciela, czyli: stanu portfela, umiejętności, temperamentu, warunków i stylu życia. Po pierwsze, to musi być sprzęt, którym będzie się jeździć codziennie. Dlaczego? Ano dlatego, że jeśli jeździ się tylko w łikendy i to najlepiej tylko gdy jest ładna pogoda, na motocyklu wymagającym, to jest się kierowcą niedzielnym... kiepskim i niebezpiecznym. Tak się dzieje, jak posiadamy sprzęt nieodpowiedni, tzn. nieprzydatny na co dzień: za duży, za drogi (schowany na odległym parkingu strzeżonym lub wynajętym garażu), wymagający ubrania się w coś, w czym nie da się chodzić po dojechaniu na miejsce, dodatkowo, jeśli jeździmy raz na 2-3 tygodnie trochę czasu musi zająć usunięcie kurzu (właściciele chromów ilość czasu x3), sprawdzenie ciśnienia w oponach, samo odpalenie, a po skończonej jeździe umycie robali. Po czym ile sobie pojeździmy? 3 do 6 godzin maksymalnie (z przerwami na posiłek i tankowanie). Czyli 27 do 54 godzin rocznie. Wcale się nie dziwię, że w takich warunkach nauczenie się motocykla zajmuje niektórym dwa-trzy sezony. Dla porównania, kurs prawa jazdy to najczęściej 20 godzin, ile się w tym czasie można nauczyć nie będę pisał. Ja akurat mieszkam koło przedszkola, na którego terenie taką małą komórkę wynajmuje trzech "motocyklistów", gdy w lecie wychodzę zapalić na balkon, widzę jak to wygląda. Pojawiają się w niedzielę, wyciągają sprzęty, jazda na... szmacie i odpalanie co najmniej półtorej godziny. W jednym z nich (R1 rocznik mniej więcej 2000) po odpaleniu najprawdopodobniej jeden gar nie pali (silnik tłucze i jest biały dym) przez minimum godzinę chłopaki debatują nad powstałym problemem - w niedziele serwisy i sklepy motocyklowe są oczywiście zamknięte, jeśli się uda potem jeszcze około pół godziny ubierania się, zamknięcia "garażu" i jazda... około godziny (bardzo często ten od R1 nigdzie nie jedzie), przyjeżdżają, rozbierają się, znowu szmata i do domu. Ja bym tak nie mógł. Skąd wiem ile to wszystko trwa? Bo wypalam 5 papierosów: 1 na godzinę.
OdpowiedzNa pierwszy motocykl lepiej jakieś mniejsze pojemności. Proponuję Honda CR 500 Kawasaki KX 500 KTM EXC 530 po co od razu litra
Odpowiedzstek bzdur gimbusa. kupujcie litry 100% moto na miasto i pod gimnazjum
OdpowiedzTaaaa, pewnie zupełnie taki sam jak opowieść na 100% nie gimbusa - bo takich do kokpitu jeta nie wpuszczają - jak sobie zrobił kuku na "cargo". Jeśli refleksja o cewniku, wyciągu przez parę tygodni, kilkumiesięcznej rehablitacji w czasie której na motocykl można sobie popatrzeć nie zredukuje ruchu prawego nadgarstka to ... każdy dopisze sobie swój ciąg dalszy.
OdpowiedzA ja mam litra varadero i mi sie nie chce poginać bo suma sumarum wam sie wacha skonczy a ja dalej wesoło przed siebie pyrkam :P :D
OdpowiedzWitam , mam 990 od KTMa śmigam nim od roku i..........dalej się boję tego wariata . Nie wiem ......litr od Japońca na 100 % masakra ale ... powyżej pewnym obrotów u mnie łeb urywa z samego dołu i kolo się blokuje jak na za wysokim biegu wejdę w zakręt ( przerabiałem :) - konkluzja : Nie rozumiem nagonki na "LITRY" i całej otoczki - nie ma STOP f-cji nie kupuj masz kupuj i się ucz :) Fightłapa
OdpowiedzPozwolę się wypowiedzieć: to prawda co napisał autor listu: to od 'nas' zależy co zrobimy ze sprzętem. Ja kilka lat temu jeszcze jako dzieciak przesiadłem się z chińskiego skutera (50km/h i nic więcej) na Kymco S9. Fajnie wyglądał, ale uwierzcie- 'pierdzik' ma moc. Dodatkowo znajomy w serwisie założył sportowe rolki itp. także 100km/h wyciągało. Jako, że nie byłem wielkim fanem motoryzacji a skuter służył mi do podjechania czasem do szkoły, sklepu nie jeździłem szybko. Ale pewnego dnia coś mi odbiło. Postanowiłem nauczyć się kłaść na zakrętach. Ja, 165cm, 45kg będę kładł przy 60-70km/h 110kg maszynę. O dziwo pierwsze próby się udały. Może nie wyglądało to efektywnie ( nie szlifowałem kolanem po asfalcie) ale udawało się uzyskać spory przechył ( wkradał się też przeciwskręt). Jeździłem tak sobie aż postanowiłem odkryć pełną moc mojej maszyny. Nie przemyślałem, że jadąc wąską uliczką mogę spotkać psa. Skubaniec wbiegł mi przed koła a ja wcisnąłem maksymalnie przedni hamulec. Wywróciłem się. Dobrze, że miałem kurtkę i dobry kask, bez czego rodzice mnie nie wypuszczali-tata motocyklista. Mocno się potukłem, kymco straciło kawałek lampy i 1mm warstwy na bokach ( o dziwo nic nie pękło więc wystarczyła nowa naklejka :D ). Ja zyskałem też respekt do każdej maszyny i wtedy stwierdziłem, że nie kupię nic dopóty dopóki nie skończę studiów. Mam nadzieję, że nic mi nie odbije. Także szanujmy każdą moc. LWG
OdpowiedzZabić się da na wszystkim i wszędzie nawet kosząc trawnik na działce. Trzeba po prostu wiedzieć gdzie można a gdzie nie wolno odkręcać! Sam kupiłem na pierwszy prywatny motocykl Yamahe Fazer 1000 zrobiłem nią w sezonie ponad 5000 km i miałem szlifa - uślizg przedniego koła na piachu przy minimalnej prędkości, ale nie zraziłem się jeżdżę dalej i jest to ta sama a nawet większa przyjemność. Co prawda wcześniej jeździłem na motocyklach znajomych: Bandit 600, R6, FZ8 i Bandit 1250 dlatego też połasiłem się na lytra bo ogarniałem jak to się mówi. Prawda jest jednak taka że dopiero po tej nie groźnej wywrotce nabrałem szacunku do maszyny i trochę mi to ostudziło głowę, choć na kole latam, na autostradzie 250 km/h nie raz, ale w mieście uważajcie! Można się przejechać...
OdpowiedzMimo 40kkm nakręconych na takich motocyklach jak ZX-6R, R-6, GSX750F, RF900 i FZR1000 i zjeżdzeniu sporej częsci świata w/w motocyklami to po przesiadce na Hayabusę za kolorowo nie było... Przez pierwszy rok chcialem ten motocykl sprzedać bo męczyły mnie te chore paramtery silnika. Cały czas musiałem panować nad tą mocą by nie zrywało mi przyczepnosci tylnego koła. Trzeba było uważać na każde przekecenie manetki, bo albo zaraz 200Km/h albo uślizg. A jak spadł deszcz to już całkiem dobiła mnie jazda tym motocyklem po mokrej nawierzchni... W drugim sezonie na Hayce też się wahałem nad sprzedażą, bo nadal nie czułem się pewnie na tym motocyklu... Dopiero w 3 sezonie ją wyczułem i mogłem robić z nią co chcę... I tak już 6 sezon minął i innego motocykla nie chce, lecz dalej mnie zaskakuje parametrami jakie sobą prezentuje. Ale jak widać, mi przesiadka na Hayabuse mimo nie malego doświadczenia na dużych motocyklach zajeła pełne dwa sezony... A jedyne co mnie czasami wkurza, to to, że jak ma się zły dzien to nie jest to najlepszy motocykl na wyżycie się wokól komina... bo każde odkręcenie manetki to chwila i 250km/h wskakuje na budzik czyli robi się trochę niebezpiecznie na wąskich dróżkach. A 600stką to kurcze można było kręcić pod czerwone pole i tak drastycznie ta prędkość nie rosła :)
Odpowiedz40 kkm przez lata - szacun, jak ty tego dokonałeś ;-) Ja w tamtym roku zrobiłem praktycznie przy kominie i w okolicy około 18 kkm i nie zjeździłem sporej części świata - bo nie było czasu na dłuższe podróże.
Odpowiedzco ty w ogóle piszesz chyba w życiu nie siedziałeś na motorze. hayabusa jest tylko najszybsza a w cale nie najbardziej zrywna itp. dość ciężko na niej zerwać przyczepność ten motor to taki bardziej czołg wielkie toporne i nadające się tylko do jazdy po prostej. kazdy sportowy 1000 jest bardziej zrywny od hayabusy ona pokazuje tylko swoje możliwości przy prędkościach 250km/h + w tedy sie super na niej jedzie nie zwiewa cie na boki dobrze trzyma się drogi itp. ale przy mniejszych predkosciach trzeba szczelic ze sprzęgła żeby zerwać na niej przyczepność ( oczywiście jak masz dobre opony i normalny suchy asfalt) do wszystkich bajkopisarzy to ze motor jest najszybszy na świecie albo ma nie wiadomo ile koni nie znaczy ze jak się odkręci manetkę na maksa przy niedużych prędkościach to motor wystrzeli do góry z 20 saltami. do autora poza tym 40 tys ?? to niby dużo i tym zjeździć pol świata ?? sorry ale jak bylem młodszy i moja przygoda z motocyklami się zaczynała to w ciągu jednego sezonu robiłem z 20-30 tys km. teraz już dużo mniej bo już nie ta zajawka co na początku ze nie ważne czy deszcz czy zimno czy ciepło to i tak wszędzie motorem póki lodu na drogach nie było
OdpowiedzCo to była za Hayabusa, bo ja znam taką z perfekcyjnym wtryskiem, trakcją i 3 mapami silnika np. do jazdy w deszczu.
OdpowiedzNaucz sie rowerem jezdzic najlepiej. Ja gsxr 1000 w miesiac wyczulem, a dodam ze jezdze nim na kółku wyczynowo
OdpowiedzBo jestes lysy i smigasz w dresie :)
Odpowiedzcały bład tego tematu i tym podobnym polega na złym postrzeganiu problemu , nie w pojemnosci jest problem tylko w kierowcy , wiec nie trzeba dzielic motocykle na pojemnosci tylko kierowców na pojemnosci ich ze tak powiem zasobów w głowie , wiec romek ma 50 , adam 125 a kristofer 1000 , poza tym motocykle - nie doznałem wiekszej frajdy w życiu niż jazda na motocyklu , nie zdradze ile mój sprzęt ma bo nie o to chodzi
OdpowiedzR1 niejedzie .
OdpowiedzJa również nie kupię litra- wolę wino.
OdpowiedzKażdy, kto potrafi poruszać się motocyklem, wie, że nie ma nic piękniejszego niż jazda po zakrętach. A litrowe sporty nadają się na zakręty tak jak sandały na zimę. Tyle że skąd oni mogą to wiedzieć, skoro znakomita większość litrówek nigdy nie była w Alpach i sprawdzają swoje umiejętności w jeździe na wprost spod świateł, w czym są niewątpliwie b. dobrzy. Przepraszam wszystkich, których niepotrzebnie uraziłem.
OdpowiedzBuahahaha to pojechałeś. Motocykle sportowe są stworzone do zakrętów. Zapraszam na krętą drogę a najlepiej na tor to zobaczysz jak sporty nie nadają się na zakręty.
Odpowiedzja po 4 latach (za chwilę będzie w sumie 5 lat) jazdy, po rozpoczęciu od 46 konnej 500tki, przesiadce na 71KM 650tkę w Vce, przejściu na sportową 600tkę na gaźniku z końcówki lat 90tych wciąż twierdzę, że NIE KUPIĘ SPORTOWEGO LITRA prawdopodobnie nigdy. Obecną 600tkę lubię przepałować srogo i wciąż mnie zaskakuje mocą, wciąż się jej uczę i szkolę swoje umiejętności. Nie ma opcji bym dosiadł sporta w litrze! Uważam to za głupotę, jeśli nie ma się umiejętności profesjonalnego zawodnika, ścigającego się po torze. Taką litrówkę jak SV jeszcze moooooooooooże bym przyjął, ale na pewno nie sportowego litra. Mam taki respekt do tych sprzętów, że omijam je wielkim łukiem. 600 daje mi tyle frajdy i tyle emocji, że po zejściu ze sprzęta przez 2 kolejne dni usmiech mi z twarzy nie złazi. Wolę by tak pozostało... :P
OdpowiedzJa dodam od siebie, że za 2 do 3 miesięcy przesiadam się z 600 na "prawie litra". 954 dokładnie. Podobnie jak autor tekstu, kupuję od kumpla, pewna historia itd. Już miałem okazję się przejechać i nie miałem tylu problemów co autor, między innymi dlatego że 954 jest dużo lżejsza od mojej FZR600 (ze 30kg), tylko ten ciąg z każdych obrotów na każdym biegu. Coś pięknego. Jeszcze tydzień po przejażdżce mimowolnie pojawiał się banan na gębie. Jak się zabiję to dam znać.
OdpowiedzNo i leci mi drugi sezon na 954. Jeszcze żyję, a nawet chyba w miarę ogarniam. Mam kupla, właściciela serwisu motocyklowego, który siedzi w temacie sportów od 20 lat i powiedział że musi mnie w tym roku wyciągnąć na Brno, albo Slovakiaring, bo mam potencjał, tylko potrzebuję nauczyciela. :D
OdpowiedzOj brak Ci pokory kolego.. obyś nie doszedł do tego sam w zbyt drastycznych okolicznościach.
OdpowiedzAha i jeszcze słowo wyjaśnienia dlaczego akurat tak mocny sprzęt. Już od gimnazjum marzyłem o 954, a teraz natrafia się taka okazja. Motocykl marzeń, z pewnych rąk, za rozsądne pieniądze. Nie skorzystał byś?
OdpowiedzNie rozumiem. Chodziło mi o to, że raczej nie zrobię krzywdy sobie, czy innym na tym sprzęcie, a nie że ogarniam to moto jak Rossi. Swoją lekcję pokory już odebrałem, a blizny mi o niej przypominają.
OdpowiedzNowości nie zostały odkryte ale plus dla autora, że napisał prawdę bez kompleksów. To samo dotyczy crossów, z tym że zamiast litra jest 5xx
OdpowiedzNo chyba raczej nie kolego ;) 5xx to bardziej hard eduraki pokroju ktm ;) Jeśli chodzi o typowego fulla torowego to 250 w dwusuwie potrafi tak pozamiatać że głowa mała ;) a i tak większość je kupuje bo lans xD a potem jeżdżą jak na skuterze bo boją się odkręcić. Jeśli chodzi o 4t to 450 jest pojemnością klasy "królewskiej".
Odpowiedzpowstała kiedyś taka honda cr 500, boją się jej nawet zawodnicy najwyższych klas. To jest motocyk który na 1/4 na kostce robi poniżej 10s więc jest to śmierć dla normalnego zjadacza chleba.
OdpowiedzTaaa, Kolejny bezpodstawny przesąd ;) 500 wcale nie jest dużo mocniejsze od 250, Historia naleciała, rzekłbym nawet mityczną legendą osób próbujących jeździć na ćwiartce i usłyszawszy że jest jeszcze pojemność wyższa zrobili wielkie oczy, rzuciwszy hasło "SZATAN" w szybkim tempie oddalali się w kierunku bliżej nieznanym :D połówka miała robić haos jak ćwiara z tym że od samego dołu i to jest największy strach ;]
OdpowiedzTaaa, Kolejny bezpodstawny przesąd ;) 500 wcale nie jest dużo mocniejsze od 250, Historia naleciała, rzekłbym nawet mityczną legendą osób próbujących jeździć na ćwiartce i usłyszawszy że jest jeszcze pojemność wyższa zrobili wielkie oczy, rzuciwszy hasło "SZATAN" w szybkim tempie oddalali się w kierunku bliżej nieznanym :D połówka miała robić haos jak ćwiara z tym że od samego dołu i to jest największy strach ;]
Odpowiedz