tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Komentarze do: Kupiłem litra - zderzenie z rzeczywistością
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
Komentarze 49
Pokaż wszystkie komentarze
Autor: mot 13/02/2014 11:03

U mnie historia była mniej racjonalna. Nie interesowały mnie motocykle - bardziej wolałem auta. Ale przyszedł ten dzień, że pomyślałem że może spróbować (miałem wtedy skończone 30 lat). Zapisałem się na kurs (niby do polecanej szkoły, ale nauczyła mnie jak zrobić kilka kółek na placu), kurs skończyłem - egzamin jakoś się udało. Przyszedł czas na zakupy wertowania ogłoszeń - zrozumiałem że nie znam się więc nie ma co kupować używanego. Więc salony - zacząłem wypożyczać wszystkie testówki jakie były dostępne - nie ważne była marka. Od sportowych po chromowane chopery. W końcu padło na właśnie Triumoh Speed 1050 - myślę sobie trochę duży. Ale jedyny który nie szarpał tylko liniowo oddawał mac. Oczywiście nie było łatwo - pierwsze jazdy wracałem spocony jak z sauny parowej - i objeżdżali mnie wszyscy, nawet większe skuterki (oczywiście mi to akurat zwisało). Krok po kroku jak tylko miałem chwilę na motocykl - w pierwszym roku 12 tys km się z tego zrobiło. Drugi rok już powoli próbowałem toru i tu mnie znowu wszyscy objeżdżali. Przez 3 lata udało się dojechać do sprzedaży bez najmniejszej ryski. Aby jeszcze było ciekawie na tym motocyklu uczyła się moja dziewczyna - drobna kobietka, co na światłach stawała na palcach jak baletnica - oczywiście jej nauka zajęła połowę tego co mi. Ja zmieniłem trochę mocniejszy motocykl i jak na razie udaje się jeździć bez żadnych szkód materialnych i cielesnych.

Odpowiedz
Autor: mow 13/02/2014 11:02

U mnie historia była mniej racjonalna. Nie interesowały mnie motocykle - bardziej wolałem auta. Ale przyszedł ten dzień, że pomyślałem że może spróbować (miałem wtedy skończone 30 lat). Zapisałem się na kurs (niby do polecanej szkoły, ale nauczyła mnie jak zrobić kilka kółek na placu), kurs skończyłem - egzamin jakoś się udało. Przyszedł czas na zakupy wertowania ogłoszeń - zrozumiałem że nie znam się więc nie ma co kupować używanego. Więc salony - zacząłem wypożyczać wszystkie testówki jakie były dostępne - nie ważne była marka. Od sportowych po chromowane chopery. W końcu padło na właśnie Triumoh Speed 1050 - myślę sobie trochę duży. Ale jedyny który nie szarpał tylko liniowo oddawał mac. Oczywiście nie było łatwo - pierwsze jazdy wracałem spocony jak z sauny parowej - i objeżdżali mnie wszyscy, nawet większe skuterki (oczywiście mi to akurat zwisało). Krok po kroku jak tylko miałem chwilę na motocykl - w pierwszym roku 12 tys km się z tego zrobiło. Drugi rok już powoli próbowałem toru i tu mnie znowu wszyscy objeżdżali. Przez 3 lata udało się dojechać do sprzedaży bez najmniejszej ryski. Aby jeszcze było ciekawie na tym motocyklu uczyła się moja dziewczyna - drobna kobietka, co na światłach stawała na palcach jak baletnica - oczywiście jej nauka zajęła połowę tego co mi. Ja zmieniłem trochę mocniejszy motocykl i jak na razie udaje się jeździć bez żadnych szkód materialnych i cielesnych.

Odpowiedz
Autor: buu 13.02.2014 07:56

na szczęście motocykli jest olbrzymi wybór i każdy może wybrać coś dla siebie. Przemyślany wybór to moim zdaniem podstawa późniejszej radości lub kłopotów. Wg mnie motocykl powinien pasować do właściciela, czyli: stanu portfela, umiejętności, temperamentu, warunków i stylu życia. Po pierwsze, to musi być sprzęt, którym będzie się jeździć codziennie. Dlaczego? Ano dlatego, że jeśli jeździ się tylko w łikendy i to najlepiej tylko gdy jest ładna pogoda, na motocyklu wymagającym, to jest się kierowcą niedzielnym... kiepskim i niebezpiecznym. Tak się dzieje, jak posiadamy sprzęt nieodpowiedni, tzn. nieprzydatny na co dzień: za duży, za drogi (schowany na odległym parkingu strzeżonym lub wynajętym garażu), wymagający ubrania się w coś, w czym nie da się chodzić po dojechaniu na miejsce, dodatkowo, jeśli jeździmy raz na 2-3 tygodnie trochę czasu musi zająć usunięcie kurzu (właściciele chromów ilość czasu x3), sprawdzenie ciśnienia w oponach, samo odpalenie, a po skończonej jeździe umycie robali. Po czym ile sobie pojeździmy? 3 do 6 godzin maksymalnie (z przerwami na posiłek i tankowanie). Czyli 27 do 54 godzin rocznie. Wcale się nie dziwię, że w takich warunkach nauczenie się motocykla zajmuje niektórym dwa-trzy sezony. Dla porównania, kurs prawa jazdy to najczęściej 20 godzin, ile się w tym czasie można nauczyć nie będę pisał. Ja akurat mieszkam koło przedszkola, na którego terenie taką małą komórkę wynajmuje trzech "motocyklistów", gdy w lecie wychodzę zapalić na balkon, widzę jak to wygląda. Pojawiają się w niedzielę, wyciągają sprzęty, jazda na... szmacie i odpalanie co najmniej półtorej godziny. W jednym z nich (R1 rocznik mniej więcej 2000) po odpaleniu najprawdopodobniej jeden gar nie pali (silnik tłucze i jest biały dym) przez minimum godzinę chłopaki debatują nad powstałym problemem - w niedziele serwisy i sklepy motocyklowe są oczywiście zamknięte, jeśli się uda potem jeszcze około pół godziny ubierania się, zamknięcia "garażu" i jazda... około godziny (bardzo często ten od R1 nigdzie nie jedzie), przyjeżdżają, rozbierają się, znowu szmata i do domu. Ja bym tak nie mógł. Skąd wiem ile to wszystko trwa? Bo wypalam 5 papierosów: 1 na godzinę.

Odpowiedz
Autor: mcm 12.02.2014 21:43

Pozwolę się wypowiedzieć: to prawda co napisał autor listu: to od 'nas' zależy co zrobimy ze sprzętem. Ja kilka lat temu jeszcze jako dzieciak przesiadłem się z chińskiego skutera (50km/h i nic więcej) na Kymco S9. Fajnie wyglądał, ale uwierzcie- 'pierdzik' ma moc. Dodatkowo znajomy w serwisie założył sportowe rolki itp. także 100km/h wyciągało. Jako, że nie byłem wielkim fanem motoryzacji a skuter służył mi do podjechania czasem do szkoły, sklepu nie jeździłem szybko. Ale pewnego dnia coś mi odbiło. Postanowiłem nauczyć się kłaść na zakrętach. Ja, 165cm, 45kg będę kładł przy 60-70km/h 110kg maszynę. O dziwo pierwsze próby się udały. Może nie wyglądało to efektywnie ( nie szlifowałem kolanem po asfalcie) ale udawało się uzyskać spory przechył ( wkradał się też przeciwskręt). Jeździłem tak sobie aż postanowiłem odkryć pełną moc mojej maszyny. Nie przemyślałem, że jadąc wąską uliczką mogę spotkać psa. Skubaniec wbiegł mi przed koła a ja wcisnąłem maksymalnie przedni hamulec. Wywróciłem się. Dobrze, że miałem kurtkę i dobry kask, bez czego rodzice mnie nie wypuszczali-tata motocyklista. Mocno się potukłem, kymco straciło kawałek lampy i 1mm warstwy na bokach ( o dziwo nic nie pękło więc wystarczyła nowa naklejka :D ). Ja zyskałem też respekt do każdej maszyny i wtedy stwierdziłem, że nie kupię nic dopóty dopóki nie skończę studiów. Mam nadzieję, że nic mi nie odbije. Także szanujmy każdą moc. LWG

Odpowiedz
Autor: cb 500 12.02.2014 19:08

R1 niejedzie .

Odpowiedz
1 2
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Ścigacz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usunięty. Uwagi przesyłane przez ten formularz są moderowane. Komentarze po dodaniu są widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadającym tematowi komentowanego artykułu. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu Ścigacz.pl lub Regulaminu Forum Ścigacz.pl komentarz zostanie usunięty.

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    na górę