Młody motocyklista postanowił urządzić pokaz w samym centrum Wrocławia i niestety szybko przekonał się, że popisy mają wysoką cenę.

Motocykl wylądował na policyjnym parkingu, a kierowca otrzymał mandaty opiewające na 4700 zł i aż 18 punktów karnych. Nie chodziło jednak wyłącznie o ewolucje, które 20-latek wykonywał na ulicy, chociaż jazda na jednym kole tuż przy przejściu dla pieszych i sygnalizacji świetlnej, to jednak ryzykowne zagranie.

Przede wszystkim okazało się, że 20-latek nie miał prawa jazdy kategorii A, jego jednoślad był niesprawny technicznie, nie posiadał obowiązkowego ubezpieczenia i nie został dopuszczony do ruchu. Do tego zamiast normalnych tablic rejestracyjnych właściciel pojazdu miał tzw. kolekcjonerskie blachy. Nic dziwnego, że funkcjonariusze z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu zakończyli jego przejażdżkę i odstawili maszynę na policyjny parking.

A co z wheelie albo stoppie? Czy te sztuczki są nielegalne? Warto wiedzieć, że polskie prawo do tej pory nie odnosi się do tego typu jazdy wprost, nie istnieją żadne zapisy regulujące legalność lub nielegalność jazdy na jednym kole. W praktyce policjanci z drogówki tępią takie zachowania, podpierając się interpretacją innych zapisów prawa o ruchu drogowym.

Jeśli motocyklista dobrze opanował jazdę na tylnym kole lub zatrzymania na przednim, manewr generalnie jest bezpieczny, ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że wykonując go na drodze publicznej, narażamy postronne osoby na nieprzewidziany efekt naszego błędu. I bez wątpienia ryzyko wywrotki jadącego na jednym kole motocyklisty jest wyższe, niż gdy przemieszcza się zgodnie z przepisami i sposobem przewidzianym do jazdy motocyklem.

Jeździć, czy nie jeździć na jednym kole? Oczywiście, że jeździć! Ale nie pomiędzy samochodami, na publicznej drodze, lecz na torze lub w miejscu, gdzie nie ma ruchu drogowo-pieszego.