Kaskaderski wieczór w £odzi. Show na skrzy¿owaniu
W Łodzi zrobiło się naprawdę gorąco, chociaż nie za sprawą pogody. Grupa motocyklistów wjechała do miasta i postanowiła zostawić po sobie mocny ślad. Dosłownie i w przenośni. Co o tym myślicie?
Na jednym z głównych skrzyżowań pojawiła się kawalkada jednośladów, które skutecznie zablokowały ruch, zamieniając ulice w widowiskową arenę. Dwa motocykle kręciły wheelie, kolejny z uczestników stanął na głowie w siodle swojego moto. Nie zabrakło kręcenia gazem i robienia hałasu. Wszystko rejestrowane przez smartfony, jakby to był plan teledysku, a nie centrum dużego miasta.
Okazało się, że goście przyjechali z Limanowej, a ich występ miał miejsce w centrum Łodzi, na przecięciu ulic Limanowskiego i Włókniarzy. Choć film został wrzucony na facebookowy profil Moto Limanowa, nie pozostawił wątpliwości, że ekipa przybyła w "gościnę" do stolicy województwa łódzkiego. Nagranie natychmiast przyciągnęło uwagę internautów, a pod postem wybuchła gorąca dyskusja. Jedni zachwyceni, chwalili akrobatyczne umiejętności riderów. Inni, nieco mniej entuzjastyczni, przypominali, że takie akcje nie powinny mieć miejsca w ruchu ulicznym, zwłaszcza na skrzyżowaniu z sygnalizacją świetlną, przejściem dla pieszych i tramwajami - akurat obok jeden przejeżdżał.
Kto ma rację w tej burzy? Rzeczywiście popisy wyglądały dobrze i trudno odmówić im adrenaliny i widowiskowości, ale jednak miejsce na ich wykonanie było kompletnie nietrafione. To nadal normalna ulica, po której poruszają się inni uczestnicy ruchu. A to oznacza konkretne przepisy, których złamanie niesie poważne konsekwencje. Gdyby na miejscu pojawiła się policja, nie byłoby śmiechu. Za stworzenie zagrożenia na drodze motocykliści mogli stracić prawo jazdy na podstawie art. 86 Kodeksu wykroczeń. Ci, którzy nie brali udziału w samej akcji, ale blokowali skrzyżowanie, mogliby wrócić do domu lżejsi o 500 zł i bogatsi o 8 punktów karnych.
Jasne, że serce fana motocykli podskakuje z radości, gdy widzi kontrolowany wheelie czy palenie gumy w chmurze dymu, ale głowa podpowiada, że takie manewry najlepiej zostawić na zamknięte place albo specjalnie przygotowane strefy poza ruchem ulicznym. Tam można zaszaleć, nie ryzykując mandatu ani cudzego zdrowia.
I żeby było jasne, można i trzeba robić swoje. Oddawać się pasji, zgłębiać tajniki motocyklowych akrobacji. To naprawdę fajny kierunek, natomiast nie należy robić tego kosztem innych - ich spokoju, bezpieczeństwa, zdrowia i życia. To akurat powinno być oczywiste.
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarze....¦cigacz, ale¶ Ty¶ siê zmieni³ na przestrzeni lat... u³adzi³, wygrzecznia³.... zrobi³ siê nudny....? Pamiêtam te Wasze stare art. sprzed lat, pe³ne luzu, troszkê, taki niepoprawny; teraz nawet ...
Odpowiedz