Ścigacz.pl

Gdy po Grand Prix Hiszpanii opadł już kurz, motocykliści MotoGP zostali w Jerez de la Frontera na jeszcze jeden, bardzo ważny dzień. Co dokładnie działo się podczas poniedziałkowych testów?

Testy są w MotoGP na wagę złota. Jeden dzień po Grand Prix Walencji, trzy dni w Malezji (przy zmiennej pogodzie), a później tylko dwa dni w Portimao przed pierwszą rundą. Nie jest to zbyt wiele czasu, aby przygotować się do walki o mistrzostwo.

Mocno ograniczone dla zawodników są także testy w trakcie sezonu, dlatego poniedziałkowy przystanek w Jerez zawsze jest na wagę złota. Tym bardziej że kolejne testy w tym roku odbędą się nie po Grand Prix Katalonii, a dopiero we wrześniu, po Grand Prix San Marino. To m.in. właśnie dlatego na tych dwóch torach; w Jerez i Misano, z dziką kartą startuje w tym roku Dani Pedrosa. Najpierw zbiera dane podczas weekendu Grand Prix. Później porównuje je z danymi z testów.

Krótkie jazdy w Jerez trzeba więc maksymalnie wykorzystać, ale nie wszyscy zarzucili swoich motocyklistów nowymi częściami.

Oczywiście zawodnicy prywatni nie mają co liczyć na sprawdzanie nowych rozwiązań i mogą skupić się na testowaniu ustawień swoich motocykli lub ewentualnie pojedynczych komponentów udostępnianych przez fabrykę. Tak też było w ich przypadku w Jerez.

Zaskoczeniem było natomiast to, że w Jerez żadnych nowinek nie pokazało Ducati. Pecco Bagnaia testował tylko ustawienia, a jedyną - przynajmniej widoczną gołym okiem - modyfikacją była dolna owiewka, którą sprawdzał Johann Zarco. Ma ona najprawdopodobniej za zadanie poprawić chłodzenie.  

Podobnie jak Ducati, na testach ustawień skupiła się także Aprilia, która po weekendzie w Jerez wyciągnęła sporo ciekawych wniosków. Obaj zawodnicy mieli problemy podczas startów, a Aleix Espargaro narzekał, że RS-GP prowadzi się dużo gorzej podczas jazdy za innym motocyklem. Nad tym właśnie skupiano się podczas testów.

Znacznie więcej do Jerez przywiozła Yamaha, której zawodnicy testowali nowy układ wydechowy, nową ramę, a także dużo większy pakiet aero. Fabio Quartararo podkreślał jednak po testach, że nowe części nie zrobiły większej różnicy, a duże aero i tak nie do końca się sprawdza z uwagi na silnik słabszy niż w przypadku konkurencji.

Quartararo podczas testu skupiał się na poprawie tempa M1-ki na miękkich oponach, przy niskim obciążeniu paliwem. Jeśli bowiem Yamaha nie poprawi kwalifikacji, Francuz nie ma w tym roku szans na walkę w czołówce. Jego wrażenia? Było trochę lepiej, ale bez szału.

Jak zwykle kilka ciekawych rozwiązań miał w garażu KTM, którego zawodnicy testowali pakiet aero, jakiego podczas Grand Prix używał Dani Pedrosa, a także jeszcze jedną wersję skrzydełek z dużym "sidepodem" biegnącym od góry do dołu z przodu bocznej owiewki. Nie bez powodu w garażu KTM-a podczas weekendu można było zobaczyć ludzi z ekipy Red Bulla z Formule 1.

Największą zmianę można było z kolei zobaczyć w garażu Hondy, gdzie wreszcie pojawiła się rama niemieckiego Kalexa. Testowali ją Stefan Bradl (on również startował w weekend z "dziką kartą" - teraz wiecie już dlaczego) oraz Joan Mir, podczas gdy Alex Rins z ekipy LCR Honda dostał do sprawdzenia nowe owiewki. Czy nowa rama rozwiąże problemy z RC213V? Póki co trudno o wnioski. Mir bowiem najpierw zatrzymał się z powodu awarii, a następnie zaliczył wywrotkę. Poczekajmy do Le Mans.

Podczas testów w Jerez zawodnicy dostali do sprawdzenia coś jeszcze; system audio, pozwalający Dyrekcji Wyścigu informować zawodników o niebezpieczeństwach na torze.

W przeszłości podejmowano już kilka prób testów systemów radiowych, ale zawodnicy zawsze jednogłośnie je odrzucali. Podobnie było tym razem. Wstępna wersja systemu - zdaniem tych, którzy go przetestowali - wymaga jeszcze dopracowania, ale nie jest wykluczone, że z czasem pojawi się w MotoGP na dobre.

Nie martwcie się jednak. Nie ma tutaj mowy o komunikacji w obie strony pomiędzy zawodnikiem a zespołem, a jedynie o przekazywaniu zawodnikom komunikatów głosowych o ewentualnym niebezpieczeństwie na torze przez Dyrekcję Wyścigu. Wszystko dlatego, że obecnie wielu zawodników w trakcie jazdy praktycznie w ogóle nie patrzy na wyświetlacze. Szczególnie na tak krętych torach, jak w Jerez.

Testy w Jerez z najlepszym czasem zakończył Marco Bezzecchi na Ducati ekipy Valentino Rossiego. Aż szesnastu zawodników zmieściło się w jeden sekundzie.

Należy jednak pamiętać, że tradycyjnie po Grand Prix tor jest wyjątkowo mocno nagumowany. Zdecydowanie bardziej niż podczas typowych treningów podczas rundy. Wnioski wyciągnięte w Jerez nie mogą więc iść zbyt daleko i za mocno dyktować kierunku rozwoju, bo nowe części mogą okazać się krokiem w złą stronę…

Ściśnięta stawka to jednak dobra zapowiedź środkowej części sezonu!