RedLight rozszerza działanie. Miliony na bezpieczeństwo na drogach
Na polskich drogach szykuje się kolejna zmiana w kwestii bezpieczeństwa. Jeszcze w tym roku rozpocznie się montaż nowych kamer RedLight, które mają wychwytywać kierowców wjeżdżających na skrzyżowania i przejazdy kolejowe na czerwonym świetle.
Dziesięć kolejnych skrzyżowań i pięć przejazdów kolejowo-drogowych trafi pod elektroniczny nadzór, a docelowo system obejmie 60 skrzyżowań i 10 przejazdów. Montaż i dostawę urządzeń przeprowadzi firma VITRONIC EASTERN Europe, która już rozpoczęła analizę technicznych możliwości instalacji. Pierwsze kamery mają być gotowe najpóźniej do końca lutego 2026 roku, a wszystkie nowe urządzenia zostaną uruchomione do połowy przyszłego roku.
Inwestycja kosztować będzie niemało, bo pięć systemów na przejazdach kolejowych to wydatek blisko 2 milionów złotych, a dziesięć zestawów na skrzyżowaniach to ponad 10,8 miliona. Informacje o uruchomieniu poszczególnych punktów kontroli będą publikowane na Facebooku. Zasada działania systemu jest prosta - kamery śledzą tor jazdy pojazdu i gdy kierowca złamie zakaz wjazdu za czerwone światło, wykroczenie zostaje automatycznie zarejestrowane i przesłane do Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym. Tam nagranie trafia do analizy, a następnie właściciel pojazdu otrzymuje pełny pakiet dokumentów: zdjęcia, dane o czasie i miejscu wykroczenia, długości trwania czerwonego sygnału i formularz oświadczenia do wypełnienia.
RedLight nie działa w próżni - już w 2024 roku 47 aktywnych systemów zamontowanych na skrzyżowaniach zarejestrowało 60,5 tysiąca przejazdów na czerwonym. Najwięcej wykroczeń odnotowały kamery w Łodzi przy al. Puszkina i ul. Rokicińskiej - aż 6,8 tysiąca. W Krakowie na skrzyżowaniu Tischnera i Brożka było ich 3,6 tysiąca, a w stolicy Małopolski przy al. Pokoju i Nowohuckiej - 5 tysięcy. Również przejazdy kolejowe okazały się miejscem szczególnie problematycznym. Cztery systemy działające w 2024 roku wyłapały 12,3 tysiąca wykroczeń. W Warszawie na ul. Cyrulików było to aż 5 tysięcy, na ul. Średzkiej 4,5 tysiąca, we Wrocławiu na ul. Szczecińskiej 2,2 tysiąca, a w Radomsku, gdzie system ruszył w lipcu, 600 przypadków. Skala naruszeń zależy przede wszystkim od natężenia ruchu, ale liczby i tak robią ogromne wrażenie.
Mandaty za wjazd na czerwonym świetle nie należą do niskich. Na skrzyżowaniu zapłacimy 500 zł, a na przejeździe kolejowym już 2 tysiące. Jeśli kierowca wpadnie ponownie w ciągu dwóch lat, kwota rośnie dwukrotnie, do 4 tysięcy złotych. Do tego dochodzi 15 punktów karnych, które mogą skutecznie przybliżyć do utraty prawa jazdy.
Cała akcja to element większego programu "Rozwój operacyjności Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym w zarządzaniu bezpieczeństwem ruchu drogowego na polskich drogach", finansowanego z Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększania Odporności. W sumie projekt zakłada zakup i instalację aż 128 urządzeń rejestrujących. Na listę trafiły 43 zestawy do odcinkowego pomiaru prędkości, 70 do pomiaru punktowego, 10 do kontroli przejazdu na czerwonym świetle na skrzyżowaniach i 5 na przejazdach kolejowych. Wszystko to znajdzie się na drogach krajowych.
Budżet przedsięwzięcia robi wrażenie. Całkowita wartość to ponad 160 milionów złotych, z czego 130 milionów to środki kwalifikowane. Realizacja całego projektu ma zakończyć się do 31 sierpnia 2026 roku. Celem jest ograniczenie liczby wypadków i wyeliminowanie najbardziej niebezpiecznych zachowań kierowców.


Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze