Od kilku tygodni motocyklowy świat żyje informacjami o problemach finansowych marki KTM. Choć producent twierdzi, że nie zamierza odchodzić z MotoGP, to pojawiły się plotki, że niektórzy już chcą wykorzystać jego słabość. Jednym z takich producentów ma być Ducati.

Pod koniec listopada marka KTM ogłosiła niewypłacalność i uruchomienie procedury samoadministracji. W teorii ma to pomóc firmie odzyskać płynność finansową. Jednocześnie pojawiły się oczywiste wątpliwości co do dalszego udziału KTM w wyścigach serii MotoGP.

Producent zaprzecza, że miałby się wycofać z wyścigów, ponieważ bez sportów motorowych marka po prostu przestanie istnieć. Jednocześnie pod znakiem zapytania stoi rozwój maszyn pod kątem nowych przepisów, które mają wejść w życie w 2027 r.

Pomimo tego pojawiły się plotki, że konkurencja próbuje wykorzystać niedyspozycję Austriaków, żeby złowić ich zawodników. Jak informuje portal GPone, Ducati miało skontaktować się z managerem Pedro Acosty, Albertem Valerą. W swoim debiutanckim sezonie Acosta pokazał, że ma umiejętności i wolę walki.

Czy to oznacza, że Ducati zagra w stylu KTM i brutalnie pozbędzie się któregoś z zawodników? W sezonie 2025 w szeregi marki wstąpi Fermin Aldeguer, który był faworytem do tytułu w klasie Moto2, ale ostatecznie złapał zadyszkę. Ducati robiło już podchody do Acosty, ale ten był związany kontraktem z KTM. Pecco Bagnaia i Marc Marquez mają podpisane umowy do końca sezonu 2026, ale w pogotowiu zostaje ekipa VR46, która również robiła podchody do Acosty.

Na ten moment wiadomo, że KTM nigdzie się nie wybiera, ale jednocześnie zamroził rozwój swoich motocykli MotoGP. Żeby kontynuować jazdę od sezonu 2027, Austriacy musieliby mieć środki na zaprojektowanie i rozwój zupełnie nowych motocykli. Wiele zależy od tego, czy producentowi uda się wyjść obronną ręką z obecnej sytuacji. Jednym z problemów jest nadprodukcja motocykli. Ma go rozwiązać znaczące ograniczenie, a nawet wstrzymanie produkcji w Austrii. W opróżnieniu magazynów mają pomóc obniżki cen wynoszące nawet do 20 proc. W ten sposób KTM chce odzyskać płynność finansową. Pojawiają się też plotki o wsparciu ze strony Red Bulla, ale te są stale dementowane przez Stefana Pierera.