MV Agusta rozstaje się z KTM. Włoski producent nie mieści się w ramach długoterminowej strategii
MV Agusta została mimowolną ofiarą problemów finansowych imperium Stefana Pierera. W środę gruchnęła informacja, że Austriacy postanowili porzucić włoską markę. Tym samym Pierer zrezygnował ze swoich marzeń na rzecz ratowania KTM. Co będzie dalej?
W listopadzie 2022 r. KTM AG przejął 25 proc. udziałów w marce MV Agusta. W październiku ubiegłego roku Austriacy dokupili jeszcze jeden pakiet akcji i stali się większościowym udziałowcem marki. Przejęcie miało być sfinalizowane w 2026 r. Teraz wiadomo, że do niego nie dojdzie.
Jak informuje serwis Paddock GP, rozstanie zostało ogłoszone 9 grudnia, kiedy to przedstawiciele KTM i MV Agusty spotkali się z wysłannikami związku zawodowego pracowników fabryki w Varese. Wysłannicy KTM oświadczyli, że MV Agusta nie będzie już postrzegana jako strategiczny zasób.
Co to oznacza dla MV Agusty? Będzie to powrót do tego, co było dotychczas. Według planów, do 25 marca produkcja ma w pełni wrócić do Włoch. Początek roku ma upłynąć pod znakiem sprzedaży 2 tys. motocykli, które są na stocku w Austrii, a od marca ruszy produkcja nowych motocykli we Włoszech. MV Agusta planuje wyprodukowanie 3 tys. sztuk, żeby zapobiec zapchaniu magaznów.
Według opublikowanych informacji nie obejdzie się bez strat w ludziach. MV Agusta ma zaproponować program dobrowolnych odejść, choć nie przewiduje żadnych bonusów, bo nie pozwalają na to finanse. Producent ma też pracować nad tym, by być niezależnym finansowo od innych.
Czy MV Agusta faktycznie pozostanie niezależna? Zanim przyszedł KTM, włoski producent romansował z chińskim koncernem QJ Motor. Nie wiadomo, czy Chińczycy nadal będą zainteresowani współpracą i przede wszystkim, czy MV Agusta będzie chciała wiązać się z nowym partnerem. Timur Sardarov może być jednak skuszony tym, że QJ Motor ma na tyle stabilną sytuację, że może zapewnić stały rozwój.
Trzeba jednak pamiętać, że rosyjski biznesmen nie ma ambicji, by MV Agusta polegała na wolumenie sprzedaży. Motocykle z Varese mają być ekskluzywnymi dziełami sztuki. Podobną strategię stosowali wcześniejsi właściciele marki, ale jeszcze nikomu nie wyszła ona na dobre.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze