Ograniczenia prędkości w miastach Hiszpanii. 20 km/h, 30 km/h i 50 km/h. Koszmar kierowców
Właśnie mija 6. miesięczny okres przejściowy, po którym wchodzą nowe, drakońskie ograniczenia prędkości w miastach Hiszpanii. Na niektórych jezdniach maksymalna dopuszczalna prędkość będzie wynosić 20 km/h.
Pod koniec roku 2020 władze Hiszpanii zatwierdziły nowe ograniczenia prędkości w miastach. Wprowadzenie nowych limitów zostało poprzedzone sześciomiesięcznym okresem przejściowym, który dobiega końca 11 maja. Co to oznacza dla kierowców, poruszających się po Hiszpanii? Otóż najniższym limitem prędkości w tym kraju będzie 20 km/h. Taka będzie maksymalna prędkość, z jaką będzie można jechać motocyklem lub samochodem po drodze jednojezdniowej z wyznaczoną platformą chodnikową. Takie drogi są najczęściej spotykane w centrach hiszpańskich miast i mają postać wąskiej ścieżki, bezpośrednio otoczonej chodnikami dla pieszych. W takich miejscach rzeczywiście nie ma potrzeby jechać szybciej, chociaż utrzymanie prędkości 20 km/h w motocyklach o dużej pojemności i mocy może być trudne nawet na minimalnych obotach silnika.
Kolejny limit jest już dużym problemem dla kierowców, którzy chcą podróżować po hiszpańskich miastach. Otóż na drogach, w których mamy do dyspozycji po jednym pasie ruchu w każdym kierunku, maksymalna dopuszczalna prędkość wynosi od 11 maja jedynie 30 km/h. Jest to prędkość, która jeszcze do niedawna była osiągalna dla hulajnóg elektrycznych dla dzieci. Zwykły rower bez trudu pozwala przekroczyć tę prędkość. Z kolei droga o jednym pasie ruchu w każdym kierunku to nic innego, jak zwykła droga w mieście. Limit 30 km/h na takich drogach oznacza w praktyce ograniczenie prędkości w miastach w Hiszpanii do zaledwie 30 km/h.
W miastach spotykamy czasem tak zwane "dwupasmówki". Kojarzą się one trochę z drogami szybkiego ruchu, a w polskich miastach prędkość jest na nich często podwyższana do 70 km/h lub 80 km/h. Nowe ograniczenia prędkości wprowadzają na takich trasach maksymalny limit 50 km/h. Mowa o drogach dwu i więcej pasmowych w każdym kierunku. Warto pamiętać o tym limicie, bo drogi takie wydają się nadawać do jazdy ze zdecydowanie większymi prędkościami.
Powodem wprowadzenia tak drakońskich ograniczeń jest chęć ochrony pieszych i rowerzystów, którzy najczęściej są poszkodowanymi w wypadkach na terenie hiszpańskich miast. Jednak zastosowana przez hiszpańskich urzędników recepta trochę przypomina "leczenie choroby przez uśmiercenie pacjenta". Prędkości 20 km/h i 30 km/h są już tak niskie, że osoby, poruszające się pojazdami, mogą mieć wrażenie stania w miejscu. W takich warunkach może dochodzić do wypadków, w których to pieszy porusza się szybciej niż pojazd. Wygląda to trochę tak, jakby urzędnicy wychodzili z założenia, że jeżeli pojazdy nie będą się przemieszczać, nie będą też powodować wypadków. Być może nieporuszanie się samochodami i motocyklami w miastach jest przyszłością, w jakim kierunku zmierza Europa. Jednak jest to z pewnością duży wstrząs dla osób, które przywiązały się do swobody sprawnego przemieszczania się po mieście nie z wykorzystaniem komunikacji miejskiej, ale środków transportu osobistego.
Komentarze 0
Pokaż wszystkie komentarze