Ścigacz.pl

Pierwsze było hiszpańskie Bilbalo, a potem poszło już szybko. Strefy tempo 30 obejmują całe miasta, jak na przykład Brukselę, albo część - ale wraz z centralnymi ciągami komunikacyjnymi, jak to ma miejsce w stolicy Francji.

Teraz do grona "jeżdżę tylko 30 km/h i jest wspaniale" dołączył również Amsterdam. Aż 80 proc. miasta znajdzie się w granicach strefy tempo 30.

Akurat Amsterdam to bardzo specyficzne miasto, znane między innymi z imponującej liczby kanałów, których jest ponad 160. Długość tych ciągów komunikacyjnych - bo taką rolę spełniały w przeszłości - to ponad 75 kilometrów. Mówiąc inaczej, wąskie ulice poprzecinane licznymi kanałami wodnymi i tak nie umożliwiały zbyt szybkiej jazdy, a przecież mówimy o mieście, które jest dodatkowo stale oblegane przez turystów.

Mniej więcej w ten sposób tłumaczą zmianę przepisów władze stolicy Holandii. Kierowcy zmuszeni do wolniejszej jazdy zapewniają większe bezpieczeństwo sobie i pieszym uczestnikom ruchu. Do tego zmotoryzowani mają szersze pole widzenia i mogą szybciej oraz sprawniej zareagować w razie jakiegoś zagrożenia, a ulice będą nieco cichsze. Nowe przepisy zaczną obowiązywać niemal natychmiast, a konkretnie już od 8 grudnia br.

Aktualnie rozpoczęto instalacje znaków drogowych informujących o nowym ograniczeniu prędkości. Pracy jest sporo, bo władze chcą zainstalować aż 5 tys. znaków nakazujących jazdę z maksymalną prędkością 30 km/h.

Dyskusje o zmianie dopuszczalnej prędkości z 50 km/h do 30 km/h nasilają się również w naszym kraju. Zwolennicy wolniejszej jazdy mają w rękach bardzo mocne argumenty przemawiające za tym rozwiązaniem. Obniżenie prędkości z 50 km/h do 30 km/h rzeczywiście wpływa na poprawę bezpieczeństwa, głównie pieszych i rowerzystów. Potrącenie przy prędkości 30 km/h daje pieszemu 90% szans na przeżycie, w przypadku aktualnych limitów, ta szansa spada do 50%.