tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Muzeum Kargula i Pawlaka. Co warto zobaczyć w Karkonoszach? Jelenia Góra, Karpacz, Szklarska Poręba (TPM #28)
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
motul belka podroze 950
NAS Analytics TAG
motul belka podroze 420
NAS Analytics TAG

Muzeum Kargula i Pawlaka. Co warto zobaczyć w Karkonoszach? Jelenia Góra, Karpacz, Szklarska Poręba (TPM #28)

Autor: Marek Harasimiuk 2022.03.10, 13:39 Drukuj

Przebieg trasy: Świeradów Zdrój (Kamień)-Mirsk-Leśna (Czocha)-Lwówek Śląski-Lubomierz-Pilchowice-Siedlęcin-Perła Zachodu-Łomnica-Wojanów-Kowary-Karpacz-Jagniątków-Szklarska Poręba-Świeradów Zdrój (Kamień) (łącznie około 180 km)

Zaiste dziwne kryteria powodują ludźmi przy nazywaniu rozmaitych rzeczy i obiektów. Znakomitym przykładem są góry, które będziemy podziwiać z siodełka motocyklowego w tej propozycji wycieczki.

NAS Analytics TAG
PanMarek

"PanMarek" - Pasjonat opery, gór i motocykli + dobra czysta wódeczka (na zgłuszenie).

Przez większość naszej drogi na bliższym czy dalszym horyzoncie będziemy mieli Sudety, a przede wszystkim ich najwyższą część, czyli Karkonosze. Te góry, przez ogromną część ostatniego tysiąclecia, nosiły nazwę Gór Olbrzymich, czyli z niemiecka Riesengebirge. Najwyższa góra Karkonoszy to Śnieżka, która uwypukla się na 1602 m npm. Może dla "dumnych synów Albionu", czyli Angoli mających Ben Nevisa z 1350 m npm (albo dla Łemków z ich Lackową) to te Karkonosze to są faktycznie Góry Olbrzymie, ale przecież Niemcy z Bawarii, a zwłaszcza Niemcy austriaccy, to mają na swoich obszarach Alpy, które sięgają prawie 4000 m npm. A może to dlatego taka nazwa, gdyż w średniowieczu, kiedy rozpoczęto ich penetrację w poszukiwaniu rozmaitych cennych minerałów, to głównymi fachowcami od tych poszukiwań byli Walonowie. A skąd się wzięli ci Walonowie? Otóż byli to zromanizowani (francuskojęzyczni) potomkowie Gallów, mieszkający na terenie południowej, pagórkowatej (Ardeny osiągają niecałe 700 m npm) Belgii. Gallów-Belgów podbił po zaciętych walkach (Mój Boże jak to wszystko się dziwnie dzieje, ale wówczas Belgowie uważani byli wtedy za najdzielniejsze plemiona galijskie) w połowie pierwszego wieku przed naszą erą wódz rzymski Juliusz Cezar, od którego nazwiska potem wzięła się nazwa panujących w Imperium Rzymskim monarchów-cezarów. Otóż w średniowiecznej Europie Walonowie byli znani ze swojej smykałki do znajdowania rozmaitych cennych minerałów w takich właśnie starych, niezbyt wystromionych i niezbyt wysokich górach, a rozmaitym książętom śląskim, którzy ich najmowali, a których wtedy się narobiło bez liku, bardzo srebro i złoto było przydatne, aby robić to, co ich najbardziej rajcowało, czyli wzajemne "zadymy". Jakie były tych książąt motywacje mniej nas to obchodzi, bo my siadamy na motocykle i zwiedzamy ten niezwykle urozmaicony krajobrazowo i obfitujący w nieprzebrane bogactwo obiektów architektury, zarówno cywilnej jak i sakralnej, ale również i technicznej. No i naturalnie fortyfikacyjnej.

Proponuję wystartować z schroniska "Osada Izerska" w Kamieniu, leżącym nieopodal Świeradowa nad maleńką jeszcze Kwisą, biegnącą kamiennym korytkiem. Kiedy zapadnie piękny wieczór, a gwiazdy nad Górami Izerskimi przeplatać się będą z iskrami wzlatującymi nad palącym się ogniskiem zrozumiemy lepiej, dlaczego warto było tutaj się pojawić.

Schronisko Osada Izerska w Kamieniu k swieradowa

Schronisko "Osada Izerska" w Kamieniu k/Świeradowa

Z Kamienia do Mirska to przysłowiowy "rzut beretem". W Mirsku warto wdrapać się na wieżę  ciśnień aktualnie przysposobioną jako wieża widokowa. Stąd roztoczy się niezwykle panoramiczny widok na Izery i okolicę.

Widok z wiezy na Mirsk i okolice

Widok z wieży na Mirsk i okolicę

Teraz mamy kolejny niedługi odcinek, czyli parkujemy przed zamkiem Czocha, leżącym nad jeziorem Leśniańskim. To niezwykle malowniczo położony zamek ze sterczącą wysoko nad nim wieżą. Jeśli mamy czas, to koniecznie trzeba zobaczyć jego wnętrza. Zamek ma bowiem niezwykle urozmaiconą historię i niezwykle urozmaicone wnętrza, a widok z wieży to kolejny "cud-miód".

Zamek Czocha

Zamek Czocha

Zamek Czocha w parku miniatur w Kowarach

Zamek Czocha w parku miniatur w Kowarach...

Teraz przez Gryfów (niestety jak większość śląskich miasteczek potwornie zniszczony w czasie ofensywy Armii Czerwonej na początku 1945 r.) docieramy do Lwówka Śląskiego. Co tutaj warto zobaczyć? Mury miejskie, kościół średniowieczny, który ma dwie różne wieże, bo się jedna kiedyś w czasie ruchów górotwórczych zawaliła, ciekawy ratusz i Browar Lwówecki. Browar ma dość długą i ciekawą, niestety nie zawsze chwalebną, historię. Miałem okazję go zwiedzać i potwierdzam, że jego wyroby są bardzo szlachetnej jakości. Ciekawostką jest też "denkmal", czyli zachowany pomnik postawiony dla niemieckich żołnierzy poległych w I wojnie światowej.

sredniowieczny kosciol w Lwowku ma dwie rozne wieze

Średniowieczny kościół w Lwówku ma dwie różne wieże

Wnetrze browaru w Lwowku

Wnętrze browaru w Lwówku

Pomnik poleglych zolnierzy niemieckich w I wojnie swiatowej w Lwowku slaskim

Pomnik poległych żołnierzy niemieckich w I wojnie światowej w Lwówku Śląskim

Kierujemy się teraz na południe w stronę Lubomierza. Jest tu ładny ryneczek, wspaniały kościół o barokowym wystroju, ale oczywiście najsławniejsze to muzeum "Pawlaka i Kargula", czyli nieśmiertelnych "Samych Swoich".

Rynek w Lubomierzu

Rynek w Lubomierzu

Przed muzeum Pawlaka i Kargula w Lubomierzu

Przed muzeum Pawlaka i Kargula w Lubomierzu

Teraz kierujemy się pomału na Jelenią Górę. Dlaczego pomału? Ponieważ po drodze będą jeszcze trzy ciekawe obiekty.

 Pierwszy to potężna tama na Bobrze w Pilchowicach. Tama która "temperowała" niespokojny Bóbr mający ogromne predyspozycje do gwałtownych wylewów i powodzi, a po drugie dzięki umieszczonej poniżej tamy elektrowni wodnej zapewniała okolicy prąd elektryczny. Naprawdę warto pospacerować po tej tamie.

Tama na Bobrze w Pilchowicach

Tama na Bobrze w Pilchowicach

Kolejny obiekt jest mniej gigantycznych rozmiarów. Jest to Wieża Rycerska w Siedlęcinie. Widocznie właściciela nie stać już było na dobudowanie do niej murów zamkowych. A w ogóle to w tym rejonie na przełomie XV i XVI wieku rozplenili się tzw. Raubritterzy, czyli rycerze rabusie. Ci pochodzący ze szlacheckich rodów zbóje napadali i rabowali, często mordując, rozmaitych kupców i podróżnych. Rozmaici władcy starali się jakoś wyplenić ten proceder, ale często było to bardzo utrudnione, gdyż ci rozbójnicy, oprócz swoich stałych siedzib, chowali się po rozmaitych "komyszach". Często władcom w tępieniu tej zarazy pomagali uzbrojeni mieszczanie.

Wieza obronna w Siedlecinie

Wieża obronna w Siedlęcinie

Następny ciekawy punkt do zwiedzenia to Perła Zachodu, czyli stylizowany na średniowiecze budynek stojący nad leżącym w dole zalewem utworzonym przez zaporę, z kolejną elektrownią, na Bobrze.

Zameczek w Perle Zachodu

"Zameczek" w Perle Zachodu

Perla Zachodu widok na zalew na Bobrze

Perła Zachodu widok na zalew na Bobrze

Oczywiście trasa naszej wycieczki wiodąc do Wojanowa, leżącego u podnóża Gór Sokolich, ale też nad Bobrem, wiedzie obrzeżami Jeleniej Góry. Naturalnie że warto jest zwiedzić to mające ciekawą starówkę miasto, ale tym razem tego nie zrobimy. Zachwyceni niezwykle kształtnym pałacem i otaczającym go ogrodem w Wojanowie ruszamy dalej do nieodległej Łomnicy. Jest tutaj też pałacyk, ale nie aż tak okazały. Potem, jadąc wzdłuż rzeczki Łomnicy, docieramy do budynku z wysoką wieżą w Mysłakowicach. Ten rejon, który należał do Królestwa Prus od połowy XVIII w., a był wynikiem zwycięskich wojen z monarchią austriacką, bardzo sobie upodobali władcy z dynastii władającej Prusami, czyli Hohenzollernowie. W Mysłakowicach powstał więc pałac królewski i obok niego kościół ewangelicki (dynastia była bowiem wyznania protestanckiego od momentu powstania Prus Książęcych w 1525 r czyli od słynnego Hołdu Pruskiego). Jako ciekawostka niech będzie fakt, że w tym kościele są starożytne (dwie) kolumny, sprowadzone aż z Pompei (dar króla Neapolu) z odkopanych po wulkanicznym zasypaniu (79 r n.e.) mieście.

Palac w Wojanowie

Pałac w Wojanowie

a to miniaturka palacu w Wojanowie tez w Kowarach

...a to miniaturka pałacu w Wojanowie (też w Kowarach)

Przed palacem w lomnicy

Przed pałacem w Łomnicy

Palac w Myslakowicach

Pałac w Mysłakowicach

Z Mysłakowic do Kowar jest bliziutko i po chwili zaczynamy porównywać zabytki, które przed chwilą zwiedzaliśmy z ich miniaturami umieszczonymi w Parku Miniatur. Nie jestem znawcą, ale wydaje mi się, że te kowarskie miniatury są wspaniałej jakości, a na dodatek są bardzo ciekawie omawiane przez niezwykle urocze przewodniczki. Oczywiście tych miniatur jest dużo więcej niż tych obiektów przez nas zwiedzanych. Już nie pamiętam na pewno, ale dodatkowego smaczku dodaje fakt, że w dalekim tle widać prawdziwą Śnieżkę, a przed nami w parku widzimy jej maleńki kształt z obiektami na jej szczycie.

Park miniatur Kowary Miniatura palacu w Myslakowicach

Park miniatur Kowary. Miniatura pałacu w Mysłakowicach

Z Kowar jedziemy do Karpacza, położonego pod najwyższą górą Karkonoszy. To stąd wyruszają na tę "bałuchę" tysiące dreptaczy. Uczciwie się przyznaję, że nigdy nie byłem na jej szczycie i jakoś tego nie żałuję. A przecież w niejednych górach wdrapywałem się na rozmaite szczyty. No cóż, zawsze miałem takie góry jak Sudety, czy Bieszczady za zbyt mało urwiste, aby na nie chcieć się "wbiełgać". Co nie znaczy, że nie tworzą one, wraz z otoczeniem, przepięknych sytuacji widokowych dla motocyklowych wycieczek. W Karpaczu, bardzo krętymi uliczkami, docieramy do niezwykle ciekawego drewnianego kościółka z XII w, przywiezionego tu aż z Norwegii w połowie XIX w. Kościółek jest bardziej w formie niż treści oryginalny, gdyż ogromna większość sprowadzonych elementów była już nadmiernie zużyta i trzeba było je według wzoru dorabiać. Ale i tak "czapki z głów" dla romantycznego działania ówczesnych ludzi. Naprawdę trudy transportu i jego koszty wielokrotnie przewyższyły koszt nabycia tej drewnianej świątynki. Na dodatek aby surowe wiatry od Śnieżki nie zrobiły krzywdy drewnianemu kościółkowi, dobudowano jako osłonę murowaną dzwonnicę, górującą nad kościółkiem. Komu by teraz chciało się tak postąpić? 

swiatynia Wang w Karpaczu

Świątynia Wang w Karpaczu

Wiosenne Karkonosze

Wiosenne Karkonosze

Na karkonoskich serpentynach

Na karkonoskich serpentynach

Z Karpacza do Szklarskiej Poręby będziemy jechali cały czas mając po lewicy masyw Gór Olbrzymich (Karkonoszy). W Miłkowie miniemy kolejny pałacyk. Potem od północy objedziemy, wysoko obwałowany, Zbiornik Sosnówka. Przed Sobieszowem, po lewej stronie, wznosi się na górze zamek (a właściwie ruiny) Chojnik. Kiedyś, prawie 60 lat temu, gdy byłem w Sobieszowie z jedną panienką, to wdrapaliśmy się do tego zamku. Co to młody samczyk nie zrobi, aby się puszyć nastroszonymi piórkami?!  Po dojechaniu do Sobieszowa (tutaj jest kolejny pałac, tym razem niezwykle znanego na Dolnym Śląsku rodu Schaffgotschów) warto odbić z głównej drogi na południe i dojechać do Jagniątkowa. Dlaczego warto nadłożyć drogi? W Jagniątkowie jest dom Gerharta Hauptmanna, niemieckiego pisarza, który w 1912 r otrzymał literacką nagrodę Nobla. Wtedy jeszcze te literackie nagrody otrzymywali faktycznie ludzie pióra (m.in. Sienkiewicz, Reymont)! Ponieważ pisarz był "wrażliwy społecznie", więc (podobno) w jego dramacie "Tkacze" gustował jeden z największych złoczyńców w dziejach ludzkości, czyli Włodzimierz Iljicz Uljanow, ksywa "Lienin". Ciekawe czy tę ksywę nadała mu żoneczka, czyli Nadzieja Konstantinowna Krupska? Oprócz tego, że stoi tam kształtny dom pisarza, to spod niego jest przepiękny widok na "Riesengebirge". Faktycznie wzrok tam szybuje i szybuje!

Oddychamy karkonoskim powietrzem

Oddychamy karkonoskim powietrzem

Po dostaniu się do Szklarskiej Poręby nie będę zachęcał do obejrzenia wszystkich związanych z nią zabytków, bo jest ich zbyt wiele, tylko zaproszę do podjechania do kolejnego domu Gerharta Hauptmanna, który dzielił ze swoim, starszym bratem Karolem (też pisarzem). W domu, aktualnie mieści się, bogato wyposażone, Muzeum Karkonoskie.

Szklarska Poreba Dom muzeum Carla i Gerharta Hauptmannow

Szklarska Poręba. Dom-muzeum Carla i Gerharta Hauptmannów

Pozostaje nam już tylko powrót do "miejsca postoju" w Kamieniu. "Drogą Sudecką", zawinąwszy się wokół słynnego "Zakrętu Śmierci" (mieliśmy ich dzisiaj po drodze całe multum) docieramy do przełęczy, za którą z małego strumyczka rozwinie się Kwisa. Dalej pomykamy przez mało urozmaicone lasy świerkowe (to osobny temat dlaczego tutaj jest taka monokultura leśna), za którymi schowane są stoki Gór Izerskich, ocieramy się najpierw o Świeradów, a po chwili parkujemy w Kamieniu przed "Osadą Izerską". Jeszcze tylko zakupy w supersamie przed Mirskiem i...

...wieczór przy ognisku (kiełbaska i coś w szkle). No i gawęda o tych cudach które przeżyliśmy w czasie tego wspaniałego dnia.

NAS Analytics TAG

Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Ścigacz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usunięty. Uwagi przesyłane przez ten formularz są moderowane. Komentarze po dodaniu są widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadającym tematowi komentowanego artykułu. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu Ścigacz.pl lub Regulaminu Forum Ścigacz.pl komentarz zostanie usunięty.

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    na górę