Trasa motocyklowa w Wielkopolsce. Śladami Popiela i Meteora, czyli między Licheniem, Kruszwicą, Inowrocławiem i Strzelnem (TPM #32)
Przebieg trasy: Kazimierz Biskupi-Gosławice-Licheń-Kruszwica-Łojewo-Dulsk-Inowrocław-Strzelno-Kleczew-Kazimierz Biskupi (łącznie około 170 km)
Wielkopolska, a właściwie jej pogranicze z Kujawami, które będziemy zwiedzać, mimo że nie charakteryzuje się zbyt urozmaiconymi, pod względem urzeźbienia terenu krajobrazami, ale za to obfituje w ogromną ilość zabytków architektonicznych. Zabytki te, to nierzadko obiekty z początku naszej państwowości, jak również i rozmaite dworki, kościoły, pałace, czy rozmaite młyny i gorzelnie z późniejszych wieków. Była to zawsze najlepiej gospodarczo rozwinięta część Polski. Najlepszym przykładem na to jest informacja, jakie biskupstwa przynosiły swoim duchownym książętom największe dochody w dawnej Rzeczypospolitej i dlaczego biskupstwo poznańskie było nieskończenie cenniejsze od takiego np. biskupstwa kijowskiego. A przecież ziemia na Kijowszczyźnie była (przeważnie) lepsza niż w Wielkopolsce.
A zatem zwiedzajmy zabytki Kujaw i Wielkopolski.
W Kazimierzu Biskupim, położonym nieopodal Konina na północnym skraju lesisto-bagnistego rezerwatu, będącego resztkami kiedyś bujnej Puszczy Bieniszewskiej, istnieje Kazimierskie Towarzystwo Motocyklowe "Quinque Fratrum, czyli Pięciu Braci". "Pięciu Braci" widnieje w herbie wsi Kazimierz Biskupi. Skąd się wzięli w tej miejscowości? To skomplikowana historycznie i pełna zagadek sprawa (sięgająca początków XI w.) więc i ja nie będę próbował tego tutaj wyjaśniać. W każdym bądź razie twórca i spiritus movens tego Towarzystwa, to mój przyjaciel Krzysztof "Sypa" Sypniewski, człowiek, od wielu lat ogromnie dla tamtego środowiska zasłużony na motocyklowym polu. Jadąc z nim i korzystając z jego ogromnej wiedzy na temat zabytków tamtego rejonu będziemy zwiedzać proponowaną trasę. Zaczynamy od niedawno zrodzonej i znakomicie wyposażonej, po wielu biurokratycznych mękach, Przystani Motocyklowej.
Głaz "Patkul" leży w centralnym miejscu Kazimierza Biskupiego
Dawniej Kazimierz słynął z fachowości swoich szewców, stąd też ten pomniczek
W tej "przystani" zdrożony turysta motocyklowy może znaleźć schronienie i nocleg
Nad Kazimierzem górują wieżę kościoła i zakonu oo. Misjonarzy
Pierwszym obiektem będą nieodległe Gosławice. Znad jeziora wyłania się ogromna bryła elektrociepłowni. Jezioro momentami, w zależności od zrzucanej przez elektrociepłownię wody, mieni się najrozmaitszymi barwami tęczy. W Gosławicach jest też zamek (a właściwie ruiny) z muzeum oraz w rynku stylowy kościół.
Jezioro Gosławickie a za nim potężna elektrociepłownia
W Gosławicach przy rynku i zamku wznosi się też stylowy kościół
Potem wijąc się po rozmaitych groblach i przepustach wodnych, wśród otaczających ten rejon rozmaitych stawów i cieków wodnych, docieramy do Lichenia Starego. W XIX w. objawił się tu powstańcowi styczniowemu cudowny obraz Matki Boskiej. Powstał pielgrzymkowy ośrodek, a finalnie skutkowało to największym w Polsce i jednym z największych na świecie kościołów. Pozłacana wieża dzwonnicy i kopuły kościoła są widoczne z wielokilometrowego dystansu równinnej tutaj okolicy. Również motocykliści są tutaj częstymi gośćmi.
Przed katedrą w Str. Licheniu czasmi odbywają się też potężne zjazdy motocyklistów
Kierujemy się teraz na Kruszwicę. Można tam dojechać na kilka sposobów. W Kruszwicy nad rynnowym jeziorem Gopło sterczy wyniosła ceglana wieża. To pozostałości po zamku ufundowanym w czasach Kazimierza Wielkiego. Z tym miejscem wiąże się wiele podań i legend: o niedobrym księciu Popielu, szlachetnym oraczu-kołodzieju Piaście (protoplaście dynastii panującej w Polsce prawie do końca XIV w.) i o księżniczce Goplanie. Czyli "opowieści, dziwnej treści". Warto jest jeszcze obejrzeć zdecydowanie starszy zabytek, jakim jest kamienny kościół św. Piotra i Pawła. Ten rejon Polski słynie z uprawy rzepaku i buraka cukrowego. Tak więc w Kruszwicy są i takie i takie zakłady, w których ("z pierwszego tłoczenia") te spożywcze produkty są uzyskiwane.
"Mysia Wieża" w Kruszwicy nad Gopłem wcale nie sięga swymi dziejami rodu Popielów. Jest to warownia z czasów Kazimierza Wielkiego (XIV w)
Natomiast kolegiata w Kruszwicy jest zdecydowanie starsza od nadgoplańskiej wieży
"PanMarek" - Pasjonat opery, gór i motocykli + dobra czysta wódeczka (na zgłuszenie). |
My teraz kierujemy się w stronę Inowrocławia. Trzymamy się prawej strony Noteci, która ma tutaj ujęcie w kanale Noteckim.
W Łojewie, położonym nad jeziorem Szarlej, urodził się ten, którego tropem wyruszyliśmy dzisiaj. Stanisław Przybyszewski "Meteor Młodej Polski", to była niezwykle fascynująca jego współczesnych, a zwłaszcza kobiety, postać. Przystojniak to on specjalnie nie był, ale fascynująco umiał rozmawiać i przestawiać swoje, często niezwykle oryginalne, przemyślenia. No, cóż "kot łowny, chłop mowny". Oprócz tego że "lubiał wypić" to i do dam miał też talent. W młodości przebywając więcej w Niemczech (głównie Berlin, ośrodek tamtejszej "cyganerii"), niż wśród Polaków, stał się wyrocznią dla swoich niemieckich i skandynawskich kolegów (Szwedów, Norwegów, Duńczyków a nawet Finów) w rozmaitych filozoficzno-socjologicznych spostrzeżeniach i zachowaniach. Ba, ożenił się z Norweżką, Dagny Juel, osobą jak i on mającą talenty pisarskie, a na dodatek niezwykle atrakcyjną kobietą. Zresztą był to umysł niezwykle oryginalny i pełen niebywałych umiejętności tłumaczenia prostych rzeczy w sposób niezwykle zawikłany i tajemny, ale za to tworzący jemu tylko zrozumiały system symboli i pojęć. Słuchającym go zaś ta aura niezwykle imponowała. No, nie wszystkim, bo taki np. Sienkiewicz "po prostacku", niektóre utwory Meteora, był łaskaw określić jako "ruję i poróbstwo". Chociaż w swoim czasie solidnie finansowo wspomógł go jako "gołodupca", ale dobrze zapowiadającego się twórcę. Znakomitym przykładem jego wizjonerskiej pokrętności był opis diabelskiego fallusa (niestety tutaj nie mogę go przytoczyć). Na przełomie wieków XIX i XX mieszkając w Krakowie był duszą i symbolem "Młodej Polski", cokolwiek byśmy nie rozumieli pod tym terminem. Przez większą część życia klepał biedę i ledwie wiązał koniec z końcem. Potem jednak ustatkował się (to znaczy ustatkowała go druga (po Dagne) jego oficjalna żona, będąca eksmałżonką serdecznego przyjaciela tzn. Jana Kasprowicza, będąca już matką dwojga Janowych dzieci) i wrócił na łono katolickiego kościoła, "Matki Naszej". Urodził się na Kujawach i tutaj też zrządzeniem losu zmarł w nieodległych od Łojewa Jarontach. Spoczywa na pobliskim, uroczym cmentarzyku w Dulsku. Można by jeszcze długo o tym skomplikowanym człowieku pisać, ale my tutaj jeździmy, a nie tylko wydziwiamy i smęcimy się.
W Łojewie na Kujawach, niedaleko Inowrocławia, urodził się Stanisław Przybyszewski...
...a w nieodległym Dulsku na tym malowniczym cmentarzyku został pochowany
Oto grób "Meteora" z obeliskiem a obok siedzi wielki znawca tych ziem i mój, po nich przewodnik, czyli Krzysztof "Sypa" Sypniewski
Po wizycie u Meteora jedziemy do Inowrocławia. Podobno tak się to miasto zowie, gdyż jakiś "Ino miał się tu wrócić". Zmęczeni drogą i wrażeniami podjeżdżamy do tutejszych tężni, aby nawdychać się ożywczej solanki. Zresztą Kujawy są słynne swoimi tężniami, a te w Ciechocinku są nawet zdecydowanie starsze, niż te w Inowrocławiu. Połaziwszy wśród pokrytych tarniną majestatycznych ścian, po których cieknie płynna solanka, oraz posiliwszy się w pobliskiej restauracji, ruszamy w powrotną drogę do Kazimierza.
W Inowrocławiu są wspaniałe tężnie solankowe oblegane przez kuracjuszy
Jedziemy do Strzelna. Zaraz jednak za Inowrocławiem mijamy miejscowość Mątwy. To tutaj w czasie "rokoszu Lubomirskiego" w 1666 r armia wierna królowi została rozbita przez buntowników Lubomirskiego. Nastąpiła potem niespotykana, bratobójcza rzeź pokonanych.
Po dotarciu do Strzelna zatrzymujemy się na placu przed dwoma najwyższej klasy zabytkami. Jeden z nich to kościół pod wezwaniem Świętej Trójcy, w którym oprócz rozmaitych arcydzieł rzeźbiarsko-snycerskich są słynne cztery kolumny z piaskowca, podtrzymujące sklepienie kościoła. Każda z tych kolumn to jest zupełnie inna rzeźba. Obok kościoła, ze śnieżnobiałą fasadą, stoi niewielka kamienna rotunda z wysoką wieżą. To wczesnośredniowieczny kościół obronny, czyli Rotunda św. Prokopa.
Ten kościół w Strzelnie zawiera w swoim wnętrzu opisywane we wszystkich przewodnikach rzeźbione kolumny z piaskowca
A obok stoi rotunda, która w swoich czasach, pełniła funkcje zarówno kościelne jak i obronne
Ze Strzelna do Kazimierza można jechać oczywiście drogą nr 25 przez Ślesin, w którym jest kilka ciekawych rzeczy do obejrzenia. My jednak pojedziemy na Wilczogórę, Kleczew. Droga jest niewątpliwie w gorszym stanie technicznym, ale za to pełna rozmaitych wiraży i pięknych, prawie beskidzkich, widoków. Prowadzi bowiem wśród lasów, jeziorek, pagórków i łąk. W rejonie Kleczewa natkniemy się na sztuczne jeziora (często bardzo głębokie), powstałe w wyniku zalania wyrobisk węgla brunatnego, który tu zalegał w wielkich ilościach, będąc opałem dla elektrowni "Konin" w Gosławicach.
Po przybyciu do Kazimierza warto pospacerować po tej wsi (mieszkańcy nie chcieli być "miastowymi"). Jest tu przepiękny kościół i klasztor oo. Misjonarzy św. Rodziny (dawny klasztor Bernardynów). Jest też stareńki, sięgający (fragmentami) XII w. kościół św. Marcina. Jest studnia-źródełko, będące miejscem wydobywania ryb (podobno łososia) dla średniowiecznych zakonników. W rynku, obok pomnika ku chwale żołnierzy polskich, leży kamień poświęcony straconemu tu w 1707 r. gen. Johannowi von Patkulowi, szlachcicowi inflanckiemu. Nad wioską (mającą wygląd zadbanego, wcale nie małego miasteczka) góruje lotnisko sportowe. Urządzane są tutaj rozmaite pikniki. W czasie takich pikników rozmaici "dryfciarze", czy też mistrzowie jazdy akrobatycznej na motocyklach, dokazują rzeczy skądinąd niemożebnych z punktu widzenia optyki i fizyki. Bywał tutaj niejednokrotnie np. Rafał Pasierbek, czyli Stunter 13.
W rezerwacie Puszczy Bieniszewskiej warto zobaczyć kościół i klasztor Kamedułów. Jeden z dwóch czynnych w Polsce. Zabudowania klasztorne są posadowione w sercu tego rezerwatu i sam już dojazd do nich, wśród powalonych i próchniejących drzew, na bagnistym podłożu, dostarcza ogromnych wrażeń. A potem przygarnięci przez Przystań Quinque Fratrum mamy czas, przy piwku czy naleweczce, którą chlubi się "Sypa" delektować się wspomnieniami ze szlaku Popiela i Meteora.
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarzeWitam. Mała popraweczka: Mątwy za Inowrocławiem to nie miejscowość... To cały czas Inowrocław. Mątwy są dzielnicą Inowrocławia. Pozdrowionka
Odpowiedz