MV Agusta kontratakuje. Nowy silnik, nowa era
MV Agusta wraca do gry z przytupem i niezależnością, jakiej nie widzieliśmy od lat. Po rozstaniu z Pierer Mobility legendarna włoska marka nie tylko odzyskuje kontrolę nad swoim losem, ale też szykuje coś naprawdę dużego.
Na horyzoncie nowy model, zupełnie nowy silnik i mnóstwo emocji, które eksplodują już tej jesieni na targach EICMA. Wszystko wskazuje na to, że to dopiero początek nowego rozdziału, który może mocno namieszać na rynku motocykli premium.
Od kiedy kontrola nad MV Agustą wróciła w ręce rodziny Sardarov i firmy Art of Mobility S.A., dzieje się naprawdę sporo. Kluczowym krokiem było przeniesienie działu projektowego z powrotem do fabryki w Schiranna, gdzie bije serce tej włoskiej legendy. To miejsce pełne historii znowu stało się centrum kreatywności i innowacji. Sama fabryka również przeszła metamorfozę. Nowa organizacja produkcji pozwala na większą wydajność, krótszy czas montażu i redukcję kosztów. To krok w kierunku pełnej niezależności operacyjnej.
Jednak to dopiero wierzchołek góry lodowej. Firma nie zamierza poprzestać na odnowieniu swoich struktur. Trwa intensywna praca nad stworzeniem własnych biur regionalnych w Europie, Ameryce, Azji i Oceanii. Celem jest pełna kontrola nad każdym rynkiem i większa bezpośredniość w kontakcie z fanami marki na całym świecie.
Tymczasem MV Agusta nie zapomina o tych, którzy już zaufali jej maszynom. Właśnie ogłoszono przedłużenie gwarancji do pięciu lat dla wszystkich modeli z jubileuszowej serii Ottantesimo, sportowej F3 Competizione i przygodowych LXP oraz Enduro Veloce. To bardzo wyraźny gest w stronę klientów i konkretny sygnał, że marka bierze odpowiedzialność za swoje motocykle jak nigdy wcześniej.
Choć MV Agusta jeszcze korzysta z sieci logistycznej KTM, trwają już ostatnie negocjacje z nowym globalnym partnerem, który ma przejąć obsługę dostaw części zamiennych. Plan zakłada, że każda przesyłka dotrze do klienta w ciągu siedmiu dni roboczych od złożenia zamówienia. To brzmi jak logistyka na poziomie klasy światowej i może być game-changerem w obsłudze posprzedażowej.
Największe emocje budzi jednak zapowiedź premiery nowego modelu na EICMA. Nie znamy jeszcze szczegółów, ale wiadomo, że będzie to maszyna zbudowana praktycznie od zera. Tylko jeden procent części ma być wspólny z poprzednią generacją. To oznacza rewolucję, nie ewolucję. Jakby tego było mało, MV Agusta pokaże tam również prototyp zupełnie nowej generacji silnika, który ma wyznaczyć kierunek na kolejne lata.
Luca Martin, dyrektor wykonawczy MV Agusta, nie kryje dumy z tego, co udało się osiągnąć. Jego zdaniem tempo zmian i skala postępów pokazują nie tylko siłę zespołu, ale też determinację całej organizacji, by zbudować nową jakość. Z Schiranna do każdego zakątka świata płynie dziś jasny sygnał - MV Agusta wraca, silniejsza, bardziej niezależna i gotowa na nową erę. Oczywiście w obecnej chwili to wciąż tylko zapowiedzi, ale możemy chyba być dobrej myśli.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze