Lit drożeje. Czy to znaczy, że motocykle też?
Rynek elektromobilności właśnie dostał mocnego kopniaka z Dalekiego Wschodu, a motocykliści korzystający z napędu elektrycznego powinni uważnie śledzić sytuację.
Jeden z gigantów branży akumulatorów, czyli chińska firma Contemporary Amperex Technology, nagle wstrzymał wydobycie litu w potężnej kopalni Jianxiawo. To miejsce, które rocznie mogło dostarczać ponad 46 tysięcy ton ekwiwalentu węglanu litu, czyli około trzech procent całej światowej produkcji. Powodem jest wygaśnięcie licencji na eksploatację, a CATL czeka teraz na zielone światło od rządu, co może potrwać nawet kilka miesięcy.
W branży pojawiły się również plotki, że to nie tylko kwestia formalności i dokumentów. Od dawna mówiło się o nadprodukcji litu i rekordowo niskich cenach, co nie jest na rękę chińskim władzom ani spółkom wydobywczym. Część ekspertów porównuje to wręcz do strategii stosowanych przez kraje zrzeszone w OPEC, które przykręcają kurek z ropą, żeby ustabilizować lub podbić ceny. A fakty są takie, że od rekordów z 2022 roku lit potaniał o prawie 90 procent, głównie przez wolniejszy niż zakładano wzrost popytu na elektryczne pojazdy, a zatem i zasilane prądem motocykle.
Wieść o zatrzymaniu wydobycia od razu odbiła się na giełdach. Notowania chińskich producentów litu poszły w górę jak po zastrzyku adrenaliny. Ganfeng Lithium zyskał ponad cztery procent, Tianqi Lithium jedenaście, a australijskie Liontown Resources wystrzeliło aż o blisko dwadzieścia pięć procent. Pilbara Minerals, IGO, Core Lithium i Mineral Resources także zanotowały solidne wzrosty od ponad dziesięciu do prawie siedemnastu procent.
Inwestorzy odetchnęli z ulgą, bo ograniczenie wydobycia może wreszcie zmniejszyć nadpodaż i ustabilizować bazowe ceny. Jednak dla użytkowników elektryków wcale nie oznacza to dobrych wiadomości. Niższe ceny litu nigdy nie przełożyły się bezpośrednio na tańsze pojazdy. Jak tłumaczą analitycy, na finalny koszt wpływają przede wszystkim ceny półprzewodników oraz marże producentów i dystrybutorów. Warto jeszcze przypomnieć, że ostatni raz ceny litu wzrosły we wrześniu zeszłego roku, kiedy CATL ograniczył produkcję w Yichun. Potem, gdy w lutym ogłoszono powrót do pełnej działalności, stawki znowu spadły. Teraz jednak możliwe, że historia się powtórzy, a tym razem efekt odczują w portfelach także ci, którzy planujący przesiadkę na prąd.
Producenci mogą wykorzystać rosnące kursy i ceny surowca jako pretekst do podniesienia cen elektrycznych pojazdów. Taniej raczej nie będzie, a kto zwlekał z zakupem swojego wymarzonego e-motocykla, może wkrótce żałować.


Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze