tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Komentarze do: Dieselgate czy tak naprawdę EUgate?
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
Komentarze 17
Pokaż wszystkie komentarze
Autor: karol 06.10.2015 19:42

Pamiętam czasy, kiedy nie było norm Euro i katalizatorów. Był smród, dym, przy drogach nie dało się ani mieszkać, ani chodzić. Po wprowadzeniu wtrysków i katalizatorów jest czysto, można w mieście chodzić chodnikiem bez zagrożenia zdrowia. Zobacz, wyjdź na ulicę - setki samochodów a smrodu nie ma. To argument organoleptyczny, prawdziwym powodem wprowadzenia katalizatorów było dopalanie tlenku węgla. To gaz bezwonny, bezbarwny, nieco lżejszy od powietrza i niezwykle trujący (kłania się szkolna chemia). Silniki gaźnikowe produkują kilka procent CO w spalinach, zasilane wtryskiem 0,1 - 0,2%. Gdyby nie te wyklinane przez Ciebie katalizatory, podusilibyśmy się spalinami milionów samochodów. Czytałem Motocykl w czasie wprowadzania Euro 3. Motocykle przestawiane na wtrysk zazwyczaj paliły mniej. Były wyjątki, ale regułą było zmniejszenie spalania, to nieprawda, że układy wtryskowe zwiększają spalanie. Nieco malała moc, silnik reagował twardziej, ale palił mniej. Były wyjątki, np. Bandit brał o 0,5 l/100 więcej, ale miał całkowicie nowy silnik. Problem VW wynika jednak z innego powodu. Silniki wysokoprężne są doskonałe do napędzania lokomotyw, statków, TIRów, czy kombajnów zbożowych, ale nie samochodów osobowych. Mają mały zakres prędkości obrotowej, małą elastyczność, duże masy wirujące, wymagają stałej temperatury pracy, zimne dymią, a przy przyspieszaniu kopcą. Wytwarzają mikrocząsteczki sadzy niszczące płuca, powodujące POChP, astmę i raka. Filtry cząstek stałych je wyłapują, ale w mieście się zatykają. Samochodami z silnikami diesla praktycznie nie można jeździć po mieście. Zapytaj się znajomych, którzy mają takie silniki, czy już zdemontowali te filtry, czy dopiero zamierzają je zdemontować. Moi już je usunęli, jeżeli nie od razu, to postawieni przed koniecznością wymiany za 5k pln. Efekty widać na ulicach. Piękne Audi kopcą przy przyspieszaniu jak traktory. Głównym problemem są jednak tlenki azotu. Gazy trujące jak samo jak CO, ale dla odmiany żółtawe i śmierdzące. Każdy silnik spalinowy je wytwarza, jednak w silniku z zapłonem iskrowym mogą być zredukowane wzbogaceniem mieszanki, powoduje to wytarzanie CO, który jest dopalany w katalizatorze i jest OK. W silniku diesla nie da ich się wyeliminować, ponieważ w cylindrach jest większa temperatura, a wzbogacanie wtrysku daje kłęby dymu. Nie ma skutecznych i tanich dopalaczy NOx, W ciężarówkach stosują wynalazki jak proces SCR z zastosowaniem mocznika jako reduktora, skuteczny, ale skomplikowany i drogi. Aby silnik wysokoprężny mógł być zastosowany w samochodzie osobowym musi mieć: turbosprężarkę, skomplikowany układ wytryskowy, rozbudowaną kompensację drgań (koło dwumasowe), filtr cząstek stałych, filtr SCR. Będzie wtedy działał, ale będzie ciężki, drogi i mułowaty. VW wiedział o tym wszystkim i cynicznie zapewniał, że trudności techniczne, realnie nie do pokonania są nieistotne i udało im się wyprodukować nietrującego, zrywnego diesla. Nakręcili marketing, Das Auto, bluemotion, wiesz, co masz, z pełną świadomością, że to kupę warte. Ale kasa szła. Diesle były 2-3k euro droższe od benzynowych. Inne firmy były ostrożne, zobacz oferty Toyoty, czy Mazdy. Tylko Europa poszła w ślad za VW, zwłaszcza Ford i Francuzi, ale nie tak po chamsku. Cyniczne było także (tu się z Tobą zgadzam) argumentowanie, że wyprodukowanie skomplikowanego samochodu, który się po 10 latach rozleci jest ekologiczne. VW w pełni sobie zasłużył na aferę i nie ekolodzy, ani unijni urzędnicy są temu winni. Swoją drogą jednak, kilka motocykli gaźnikowych środowiska nie zniszczy, Bandit olejak, jest dużo bardziej ekologiczny niż Das Auto z turbosprężarkami, filtrami i wtryskiem common rail.

Odpowiedz
Autor: ArekC 09/10/2015 14:24

Kolego. Nie dopatrzyłem się w artykule tego, że ludzkość nie wpływana na zmiany środowiskowe. Co więcej, Lovtza jasno pokazuje zalety wprowadzenia norm ograniczających emisję spalin. Jedyne, do czego się doczepia, to śrubowanie tych norm w nieskończoność, a to już niekoniecznie musi być ekologiczne. Bo nadchodzi kiedyś moment, że dalsze ograniczanie powoduje niespółmierne podniesienie kosztów i zużycia innych zasobów. A to już ekologiczne nie jest. Rzeczywiście nie wiemy, jak wpływa te 3,3% emitowane przez ludzkość (z tego nikły ułamek przez motoryzację). Chociaż akurat ja zaryzykowałbym stwierdzenie, że ten wpływ jest jakieś 12 razy mniejszy niż oceanów, czy innych wulkanów. O ile można przyjąć z grubsza, że oceany emitują co rok podobna ilość CO2, to sorry, ale wulkany już nie bardzo starają się wypełnić "roczne cele". Raz emitują mniej, a drugi raz znaaacznie więcej, niż wyliczona średnia. To taki przykład na stwierdzenie, że ludzkość to 3,3% "na górkę". Oczywiście, że mamy wpływ, ale, jak napisałeś, może go niepotrzebnie demonizujemy. I uwierz mi, zmiana samochodu, motocykla, pralki. lodówki, komputera co 3 lata, na 5% oszczędniejsze/mniej emitujące nie ma nic wspólnego z ekologią :-) To jest tylko potrzebne korporacjom, żeby sprzedawać towary. W ten sposób marnowane są zasoby naszej planety i tworzone miliardy ton śmieci. Ale pieniądz się kręci :-) W tym świetle słowo ekoterrorysta nie jest wcale takie dziwne, bo dla mnie to jest taka osoba, która ograniczając jeden czynnik, przyczynia się do znaczącego powiększenia innych. Pozdrawiam

Odpowiedz
Autor: fd 30/09/2015 15:51

po W124

Odpowiedz
Autor: Lovtza 29/09/2015 16:12

Też prawda!

Odpowiedz
Autor: Jarucyn 29/09/2015 17:36

Pomimo iż sam mam wykształcenie pod kierunkiem ochrony środowiska, podpisuje się pod powyższym obiema rękami. To co obecnie się wyprawia to jest "pseudo ekologia". Prawo powinno uwzględniać coś takiego jak bilans zanieczyszczeń wyemitowanych podczas produkcji danego samochodu czy też motocykla, oraz ile faktycznie dany sprzęt emituje owych zanieczyszczeń w okresie eksploatacji, wliczając w to części zamienne oraz ich produkcję i utylizację. System obecnie funkcjonujący to swoiste perpetum mobile, kupujesz drogi skomplikowany samochód, który się nieustannie psuje, kupujesz części które ktoś musi wyprodukować, ktoś musi wymienić, a ty wydajesz na to pieniądze. Dajesz prace ludziom w fabrykach, Zenkow z warsztatu, sprzedawcy w Polmozbycie, itp itd. Koniunktura się nakręca, pieniążki płyną szerokim strumieniem, wszyscy mają pracę, są szczęśliwi...tylko nie środowisko oraz ty, właściciel bubla w którym co 100tyś musisz wymieniać DPF który to kosztuje kilka tysięcy, EGR który zasyfia kolektor dolotowy, niszczy klapy wirowe a w efekcie nawet i cały silnik. A ty musisz kupić drugi, dać prace mechanikowi, fabryce, ktoś musi stary zutylizować..czyli znowu ta sama historia. Ekologia to maksymalne wykorzystanie tego co się raz wyprodukowało, wiekowość oraz niezawodność sprzętu, jakby to wszystko zebrać do kupy i policzyć, na pewno wynik nie będzie taki "zielony". Kasta rządząca ma klapki na oczach, widzą tylko ile dany diesel kopci kiedy koło nich przejeżdża, natomiast dymiących kominów fabryk produkujących/utylizujących części zamienne-nie.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Ścigacz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usunięty. Uwagi przesyłane przez ten formularz są moderowane. Komentarze po dodaniu są widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadającym tematowi komentowanego artykułu. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu Ścigacz.pl lub Regulaminu Forum Ścigacz.pl komentarz zostanie usunięty.

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    na górę