John McGuinness został ukarany grzywną w wysokości 120 funtów za zabranie swojej córki Masie ze szkoły, aby mogła oglądać wyścigi TT. Rada szkoły podstawowej Great Wood w miejscowości Morecamble uzasadnia swoją decyzję tym, że Masie McGuinness już wykorzystała limit nieobecności na wyjazd do Australii, a do szkoły nie wpłynął żaden wniosek wystarczająco dobrze uzasadniający nieobecność dziewczyny na zajęciach.

McGuinness, który w tym roku ustanowił nowy, absolutny rekord średniej prędkości okrążenia toru (132.701 mph  - 213.515 km/h) zawsze zabiera ze sobą całą rodzinę na wyścigi, bo jak twierdzi, potrzebuje wsparcia bliskich.  

"TT to najważniejszy, ale także najbardziej niebezpieczny dla mnie wyścig i dlatego chcę mieć przy sobie rodzinę. Wykonuję bardzo ryzykowną pracę, na której nie mogę się skupić, jeśli nie mam przy sobie bliskich. Oni są moją opoką, potrzebuję ich w tego typu sytuacjach."

"Na TT jedzie mój ojciec i większość mojej rodziny, zatem nie mogę zostawić dzieci samych sobie. Gdy jesteśmy na wyspie żona zabiera je w różne miejsca, do muzeów, a zatem uczą się one także nie będąc w szkole. Jak długo będę się ścigał, tak długo będę zabierał dzieci ze sobą"

Brytyjska prasa twierdzi, że zawodnik wiedział że zabranie córki ze szkoły zakończy się sankcjami. Pomimo tego o najbardziej zirytowany jest faktem, że grzywna nie trafi do samej szkoły, a na konto lokalnych urzędników.

Tak czy inaczej cała sytuacja jest smutną ilustracją tego, że w biurokratyczno-socjalistycznej Europie dzieci przestają już należeć do rodziców, a stają się "państwowe". Najwyraźniej urzędnicy wiedzą lepiej co jest dobre dla dzieci, a co nie i rodzice przy ich wychowywaniu mają coraz mniej do gadania… Trochę to przerażające.