Harley-Davidson Low Rider ST w te¶cie. A my¶la³em, ¿e ju¿ nic mnie nie zaskoczy...
Harley-Davidson Low Rider w wersji ST może i nie różni się konstrukcyjnie od wersji S, ale za to ma dwa istotne dodatki, które czynią go wyborem dla osób poszukujących małego, ale nadal praktycznego Harleya. Po przetestowaniu kilku motocykli z silnikiem Milwaukee-Eight 117 bałem się, że choć uwielbiam go za wrażenia z jazdy, to jednak nie będzie w stanie niczym mnie zaskoczyć. Wtedy do mojego garażu wjechał Low Rider ST.
Choć Piotr z Harleya kusił mnie tym motocyklem już od dłuższego czasu, to zabrałem się za niego dopiero w połowie września i powiem wam, że to było świetne pożegnanie lata. Przy odbiorze Piotr zajawił, że ta maszyna to gangster bike. Jak przystało na wersję ST, jest on inspirowany klimatami zachodniego wybrzeża. Jeśli już na wstępie miałbym go scharakteryzować, to jest jak członek latynoskiego gangu - niski, wytatuowany, jeździ low riderem, a w schowku trzyma nabity i gotowy do akcji pistolet maszynowy MAC-10.
To samo serce, inny charakter
Silnik Milwaukee-Eight 117 poznałem już w kilku propozycjach podania, ale nigdy w tak małej gabarytowo, a przynajmniej małej jak na Harleya. Mamy tu dolot Heavy Breather i wydech typu shotgun sygnowany logo Screamin' Eagle. Cały zestaw generuje maksymalną moc 105 KM przy 5020 obr./min, a maksymalny moment obrotowy to 168 Nm.
Tym razem jednak było w jego zachowaniu coś innego, ponieważ nie dało się wyczuć tego charakterystycznego "wydechu", który jest jak siła pchająca motocykl do przodu po wkręceniu go na obroty. Być może było to spowodowane krótszym układem wydechowym niż w Street Glide ST i Road Glide ST.
Jest tu jednak inna atrakcja - niska masa połączona z nadal atomowym przyspieszeniem sprawiają, że trzeba mocno trzymać się kierownicy. Na pochwałę zasługuje gładka praca skrzyni biegów. Nie trzeba walczyć z wrzuceniem jedynki i neutral daje się łatwo odnaleźć. To było chyba największym zaskoczeniem w tym motocyklu zaraz obok tego, jak on się prowadzi.
Rozmiar ma znaczenie
Teoretycznie nie powinienem zbyt dużo poświęcać liczbom, bo w końcu w Harleyu chodzi o emocje, ale jednak tutaj liczby mają znaczenie. Low Rider ST ma długość 2365 mm, rozstaw osi to 1615 mm, wyprzedzenie wynosi 145 mm, a masa w stanie gotowym do eksploatacji to 327 kg przy zbiorniku paliwa o pojemności 18,9 l. Dla porównania - Street Glide ST ma długość 2400 mm, wyprzedzenie 170 mm i rozstaw osi 1625 mm. W przypadku Road Glide jest podobnie i jedynie różni się długością o 5 mm. Low Rider ST ma też większy prześwit i wynosi on tutaj aż 150 mm. Do tego wszystkiego Road Glide ST z płynami i paliwem waży 382 kg, a Street Glide - 369 kg.
Nie trzeba być doktorem nauk ścisłych, żeby zrozumieć, że po porównaniu tych wartości już w teorii Low Rider ST powinien być zwinniejszy i choć przy Harleyu mówienie o zwinności brzmi jak żart, to ten model potrafi zaskoczyć. W zakrętach trzyma się bardzo pewnie, ale jednocześnie lubi szybsze zmiany kierunku, czego nie można powiedzieć o jego większych braciach, którzy prowadzą się jak tankowce. Jeżeli nabierzecie wystarczającej wprawy, to dojdziecie do wniosku, że przydałyby się krótsze podnóżki...
To też idealny sprzęt na miasto, bo jego szerokość to zaledwie 870 mm. Dla porównania - Road Glide ST ma szerokość 955 mm. Można więc bez skrępowania wpadać nim pomiędzy samochody. Musicie tylko zignorować powodowane przez owiewkę wrażenie, że Low Rider ST jest szerokim motocyklem. W rzeczywistości jest zaledwie 2 mm szerszy od np. Ducati Monstera. Jeżeli więc przyzwyczaicie się do jego masy, to można się naprawdę doskonale bawić w drodze do pracy.
Szata zdobi Harleya
Dotychczas widywałem model Low Rider ST w czarnym kolorze i moim zdaniem jest on co najmniej niekorzystny i krzywdzący. Na szczęście do testów dostałem motocykl w malowaniu White Sand Pearl, które na dzień dobry sprawia, że wydaje się większy i bardziej luksusowy, a do tego owiewka może dokładnie pokazać swój kształt i przetłoczenia. Czerń natomiast sprawia, że to wszystko gdzieś ginie, a motocykl wydaje się mały i sprawia wrażenie kiepsko wykonanego. Oczywiście możecie się ze mną nie zgodzić, bo każdy się bawi, jak lubi.
Rysa na lakierze
Harley-Davidson Low Rider ST to jednomiejscowy motocykl, choć oczywiście z pomocą akcesoryjnych części można go dostosować do jazdy z plecakiem i ma też homologację na dwie osoby. Ogólna pozycja kierowcy jest tu dość ciekawa, a przynajmniej jest taka z mojej perspektywy. Z jednej strony mamy podnóżki ulokowane po środku, a z drugiej - ustawienie kierownicy i długość zbiornika paliwa wymuszają pochylenie do przodu. Na początku było to bardzo dziwne uczucie, ale w końcu się przyzwyczaiłem. Wspomnianą rysą na lakierze są oczywiście podnóżki, które przypomniały mi jazdę na Street Bobie, bo tam pozycja nóg również była niewygodna i powodowała ból w udach.
Owiewka nie jest zbyt duża, a do tego ma trzy wloty powietrza, które trochę przeszkadzają na trasie szybkiego ruchu, ale za to są zbawieniem w upalne, letnie dni. Po bokach czaszy umieszczono małe deflektory, które mają dodatkowo rozbijać powietrze. Kufry nie należą do największych, ale spokojnie można do nich zmieścić rzeczy potrzebne do pracy albo spakować się na kilkudniowy wyjazd. Otwiera się je tym samym kluczykiem, który służy do blokowania kierownicy. Jeżeli chcecie dodać motocyklowi lekkości, to można je zdemontować, ale wtedy z pewnością ujmiecie mu urody.
Choć może to zabrzmieć jak obelga, to Harley-Davidson Low Rider ST okazał się najbardziej uniwersalnym z Harleyów, na jakich dotąd jeździłem. Ma atomowe przyspieszenie, świetnie się prowadzi, doskonale radzi sobie w korkach, do tego jest praktyczny i przystępny cenowo. Street Glide ST kosztuje od 35 910 euro, a za Low Ridera ST trzeba zapłacić 24 540 euro i dodatkowo 540 euro za lakier White Sand Pearl, który bardzo przypadł mi do gustu.
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzeKierownica jest zbyt daleko odsuniêta i nie idzie jej uregulowaæ. Po kilkuset kilometrach zaczyna to uwieraæ.
Odpowiedz