Drogówka w ofensywie. Mandaty jak z karabinu
Już od poniedziałku 4 sierpnia na drogach całej Europy zrobi się naprawdę gorąco, i to nie tylko z powodu upałów. Do gry wchodzi Roadpol, czyli policyjna organizacja działająca ponad granicami, która rozpoczyna wielką akcję pod nazwą "Operation Speed".
To nie jest kolejna rutynowa kontrola ani zwykłe machanie lizakiem - szykujcie się na zmasowane działania drogówki, wymierzone w tych, którzy nie potrafią odpuścić gazu.
Roadpol powstał w 2019 roku w niemieckim Münster, a dziś zrzesza funkcjonariuszy z aż 31 państw, w tym także z Polski. Wspólny cel? Ograniczenie liczby wypadków, które każdego roku zabierają setki istnień na europejskich drogach. Tym razem na celowniku znalazła się główna przyczyna tragedii - prędkość. Zbyt wysoka, zbyt często ignorowana, zbyt zabójcza. Dlatego przez cały tydzień - aż do niedzieli 10 sierpnia - służby drogowe będą prowadzić intensywne kontrole i bezlitośnie karać tych, którzy przekroczą granicę zdrowego rozsądku i obowiązujących limitów.
A granice, jak wiadomo, są różne. Ale przekroczenie ich może mocno uderzyć po kieszeni - nawet do 5000 zł mandatu w przypadku recydywy. Jeśli ktoś w ciągu dwóch lat od poprzedniego wykroczenia znów przesadzi z prędkością, wjeżdża w strefę podwójnych kar. Do tego dochodzą punkty karne, których liczba rośnie szybciej niż wskazówka na liczniku sportowego motocykla. Już przy przekroczeniu prędkości o 21-25 km/h grozi 300 zł i 5 punktów, a za szarżę ponad 70 km/h powyżej limitu - maksymalna stawka, czyli 5000 zł i 15 punktów. Brzmi groźnie? I tak ma być.
Bo właśnie na taką skuteczność liczą organizatorzy akcji. Zero pobłażania, zero ostrzeżeń. Tylko liczby, paragrafy i odpowiedzialność. Ale to jeszcze nie koniec. Jesienią Roadpol planuje kolejne ofensywy: w październiku wezmą się za kierowców z telefonami w rękach, a w grudniu za tych, którzy za kierownicę siadają po alkoholu lub narkotykach. Rok 2026? Też ma być ostry.
Dla motocyklistów to podwójnie ważne. Bo choć jednoślady szybciej przyspieszają, łatwiej wyprzedzają i skuteczniej przeciskają się między samochodami, to też łatwiej wpakować się w kłopoty. Wystarczy jeden nieprzemyślany ruch nadgarstkiem i… 11 punktów za 45 km/h nad limit. A wystarczy jeszcze jeden taki numer w ciągu dwóch lat, żeby nie tylko zapłacić więcej, ale też szybko pożegnać się z uprawnieniami.
Przygoda i adrenalina to sól motocyklowego życia, ale uważajcie w kolejnych dniach. Warto bardziej niż zwykle trzymać się zasad, patrol może czaić się tuż za zakrętem, a radar nie zna litości.


Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze