tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Używany Moto Guzzi V7 III Stone 2019. Test użytkownika
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG

Używany Moto Guzzi V7 III Stone 2019. Test użytkownika

Autor: Wojtek Grzesiak 2019.12.25, 15:29 4 Drukuj

Moto Guzzi V7 trzeciej generacji to jeden z tych motocykli, które doceni się dopiero przy bliższym poznaniu. Spędziliśmy razem już ponad pół roku, przejechaliśmy prawie 7 tysięcy kilometrów, zjedliśmy wspólnie sporo pizzy, więc teraz mogę wam opowiedzieć, jak wygląda życie z Gutkiem.

Trzecia generacja V7 pojawiła się na rynku 50 lat po debiucie tego modelu. Jakie zmiany zaszły w porównaniu do V7 II? Przede wszystkim nieznacznie wzrosła moc silnika - do 52 koni mechanicznych. Przeprojektowano przednią część ramy w celu uzyskania lepszych właściwości jezdnych w zakrętach. Siedzenie zostało obniżone, a podnóżki wysunięto nieco bardziej do przodu. Pojawiła się również kontrola trakcji z trzema ustawieniami (trzeci tryb to po prostu możliwość wyłączenia systemu). Czym charakteryzuje się wersja Stone? W skrócie rzecz ujmując - mamy pojedynczy, pozbawiony obrotomierza zegar, niemal całkowicie wyeliminowano chromowane elementy, a zbiornik paliwa i błotniki są pomalowane satynowym lakierem.

NAS Analytics TAG

Mój egzemplarz opuścił fabrykę w styczniu i niechcący jest prawdopodobnie jedynym w Polsce V7 III Stone w kolorze szarym. Dołożyłem mu uniwersalną owiewkę Puig oraz torbę SHAD, która (moim zdaniem) doskonale pasuje do stylu V7 i oprócz tego jest praktyczna oraz pozwala na łatwy i szybki demontaż. Jej wygląd sprawia również, że w razie czego mogę spróbować wcisnąć policjantom bajkę, że jestem lekarzem i spieszę się do pacjenta.

Moto Guzzi V7 III to bardzo przyjazny motocykl. Podczas pierwszych kilometrów miałem jedynie obawy co do sprzęgła, ponieważ w okresie dotarcia zdarza się, że pierwszy bieg po prostu się nie wbije, zwłaszcza tuż po odpaleniu silnika. Na szczęście im bliżej było pierwszego przeglądu, tym problem ten występował rzadziej, a później już w ogóle o nim zapomniałem. Rozmawiając z klientami potwierdziły się moje przypuszczenia, że ten typ tak ma. Sama skrzynia i sprzęgło pracują wyśmienicie. Klamkę wciska się gładko i bez walki, a skuteczność wbicia biegu neutralnego jest wyższa niż u włoskiej konkurencji.

Kolejna rzecz, która zaskakuje in plus to zegary. Pojedynczy zegar początkowo powoduje uśmiech politowania, ale dopiero w trakcie użytkowania pokazuje swoje możliwości. Na wyświetlaczu znajdziemy takie informacje jak chwilowe spalanie, średnie spalanie, wbity bieg, poziom kontroli trakcji, a także wyświetli się ostrzeżenie o konieczności zmiany biegu. Wartość obrotów, przy których uruchamia się shift light można oczywiście konfigurować. Do szczęścia brakuje tylko wskaźnika poziomu paliwa. Zegary pokazują jednak, ile kilometrów przejechało się od momentu zaświecenia się kontrolki rezerwy. Zbiornik paliwa ma pojemność aż 21 litrów, więc kontrolka rezerwy nie ma zbyt wiele pracy.

Zawieszenie V7 jest do bólu proste. Z przodu zastosowano amortyzator hydrauliczny bez opcji regulacji. Z tyłu mamy dwa amortyzatory z regulacją napięcia wstępnego sprężyny. Oczywiście w komplecie z motocyklem znajduje się klucz do regulacji, który z łatwością można schować pod siedzeniem. Prostota zawieszenia sprawia, że motocykl prowadzi się całkiem nieźle. Jedynie na bardziej dziurawych drogach powiatowych czy wojewódzkich twardość V7 staje się odczuwalna, a czasami nawet uciążliwa.

Jeżeli miałbym wskazać słaby punkt V7 to zdecydowanie są nim hamulce. Z przodu zastosowano jedną tarczę pływającą o średnicy 320 mm, a z tyłu - tarczę o średnicy 260 mm. Jedna tarcza z przodu sprawia, że jeżeli miałem sytuację podbramkową, to nawet nie starałem się polegać na hamulcach. Zamiast tego po prostu szukałem luki, którą mógłbym uciec i uniknąć zderzenia. Opony Pirelli Sport Demon nie są ani sport, ani demon, ale muszę przyznać, że bardzo pewnie zachowują się na mokrej nawierzchni. Po przejechaniu 7 tysięcy kilometrów bieżnik ma się całkiem nieźle i, cytując klasyka z ogłoszeń, spokojnie przejeżdżą jeszcze jeden sezon.

Ostatnim elementem gutkowej układanki jest wał napędowy. Dzięki niemu V7 jest niemal bezobsługowy - po jeździe w deszczu wystarczy po prostu podjechać na myjnię, opłukać motocykl i można ruszać dalej. Miałem okazję jeździć również modelami V9, V85 TT i California. Muszę przyznać, że we wszystkich motocyklach Moto Guzzi wał pracuje bardzo aksamitnie. Na mokrej nawierzchni zdarzy się, że tył próbuje uciec, ale wystarczy lekko dodać gazu, żeby motocykl wrócił na obrany tor jazdy. Kontrola trakcji również pracuje bardzo dobrze i reaguje dokładnie wtedy, gdy jest to potrzebne.

Zanim napiszę o swoich wrażeniach z jazdy, to muszę oczywiście poruszyć temat awaryjności. Włoskie motocykle nie uchodzą w tej kwestii za wzór. Niejednokrotnie słyszy się, że to piękne maszyny, ale "panie, szkoda, że to się tak psuje". Co w takim razie uległo awarii w moim V7 w okresie od 1 maja do końca listopada? Otóż… nic. V7 dzielnie woził mój tyłek do pracy, zaliczyliśmy sporo wieczornych objazdów miasta i podmiejskich tras kontrolnych, spędziliśmy weekend w górach i Gutek nie wykazywał nawet najdrobniejszych oznak tego, że coś może się wydarzyć. Oczywiście nie oznacza to, że nie ma wkurzających drobiazgów - zardzewiały cztery śrubki od wydechu oraz obudowy sond lambda. Oprócz tego, z prawego kolektora wydechowego zaczęła schodzić farba, ale sprawa została załatwiona w ramach gwarancji.

Moto Guzzi V7 III to bardzo uniwersalny motocykl. Doskonale sprawdzi się w mieście, ponieważ jest żwawy i zwinny. Oczywiście 52 konie mechaniczne nie zapewniają atomowego przyspieszenia, ale sprint od zera do setki odbywa się w przyzwoitym czasie. Podczas przeciskania w korku daje o sobie znać fakt, że V7 jest motocyklem wąskim, krótkim i nisko zawieszonym. To sprawa, że momentami czuje się jakbym dosiadał Vespy. Jazda V7 w szczycie komunikacyjnym to naprawdę niezła zabawa. Z kolei kiedy nadchodził wieczór i odstawiałem zapełnioną zakupami torbę do domu, wtedy przechodziliśmy z V7 w tryb relaksu. Tutaj Moto Guzzi też nie ma nic przeciwko. Powolny objazd miejskich sypialni, wizyta w ulubionej knajpie - to klimaty, które V7 wręcz uwielbia. Krótszy lub dłuższy wypad za miasto? Nie ma problemu - pod warunkiem, że będziecie unikać autostrady. Oczywiście Moto Guzzi może rozpędzić się do prędkości powyżej tej autostradowej, ale już przy 130 km/h jazda na tym motocyklu zamienia się z przyjemności w walkę. Jeżeli jednak dobijecie do przedziału 100 - 120 km/h i zapniecie szósty bieg, to V7 odwdzięczy się aksamitnym działaniem i spalaniem na poziomie maksi skutera.

Czy polecam Moto Guzzi V7? Zdecydowanie tak! To motocykl, który zadowoli zarówno początkujących jak i zaawansowanych motocyklistów. V7 to maszyna niedroga w zakupie oraz eksploatacji, bardzo uniwersalna, ekonomiczna i trwała. Jedynie z upływem czasu może zacząć przeszkadzać mała moc silnika, ale Moto Guzzi zdecydowanie nie są motocyklami dla szałaputów, którzy wszędzie się spieszą. To sprzęt służący do delektowania się drogą i krajobrazem.

NAS Analytics TAG

NAS Analytics TAG
Zdjęcia
NAS Analytics TAG
Komentarze 2
Pokaż wszystkie komentarze
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Ścigacz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usunięty. Uwagi przesyłane przez ten formularz są moderowane. Komentarze po dodaniu są widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadającym tematowi komentowanego artykułu. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu Ścigacz.pl lub Regulaminu Forum Ścigacz.pl komentarz zostanie usunięty.

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    NAS Analytics TAG
    na górę