Pamiętacie potrącenie motocyklisty przez Jerzego Stuhra? Aktor jednak stanie przed sądem
Informacja pochodzi z biura prasowego krakowskiego sądu, które poinformowało, że 1 marca odbędzie się pierwsza rozprawa. Chodzi o zdarzenie z 17 listopada 2022 roku, do którego doszło na ul. Mickiewicza w Krakowie.
Sprawa nabrała rozgłosu, bo polski aktor teatralny i filmowy, a także profesor sztuk teatralnych, miał 0,7 promila alkoholu we krwi - co wykazało późniejsze badanie przez policję, natomiast zachowanie sprawcy po kolizji z motocyklistą było co najmniej dziwne.
Praktycznie od razu pojawiły się informacje, jakoby kierowca auta marki Lexus próbował zbiec z miejsca wypadku, co uniemożliwił mu... poszkodowany. To właśnie Sławomir G. miał wezwać policję na miejsce zdarzenia. Aktor podobno nie próbował pomóc potrąconemu motocykliście.
Dwa dni po wypadku Jerzy Stuhr wydał oświadczenie, które opublikował jego syn — Maciej Stuhr, na swoim facebookowym profilu. W emocjonalnym wpisie Maciej Stuhr przyznał, że ostatnie wydarzenia były druzgocące dla niego i jego rodziny. Z kolei Jerzy Stuhr tłumaczył, że wcale "nie zbiegł z miejsca zdarzenia, lecz zatrzymał się na życzenie jego uczestnika". Jednocześnie przeprosił za swoje zachowanie.
Dodajmy jeszcze komentarz policji. Według krakowskich stróżów prawa incydent ograniczył się do "trącenia motocyklisty w rękę". Przynajmniej takie były ustalenia mundurowych na wstępnym etapie sprawy. Poszkodowany Sławomir G. kontrolnie udał się do szpitala.
Według wersji poszkodowanego motocyklisty kierowca samochodu nie zatrzymał się, dlatego pomimo bólu ręki Sławomir G. ruszył w pogoń. W końcu udało mu się wyprzedzić lexusa, a kiedy auto się zatrzymało, motocyklista krzyknął do sprawcy, że ma nagranie z przebiegu zdarzenia. I że pokaże film policji. Według Sławomira G. kierowca samochodu nie zareagował i ruszył dalej, więc poszkodowany musiał ponownie go ścigać.
"Kierowca próbował we mnie wjechać, zepchnąć mnie. Ja dodałem troszeczkę gazu i znów zahamowałem. On wtedy jechał buspasem. Zablokowałem mu możliwość dalszej jazdy" - zeznał policjantom Sławomir G.
Pojawiły się zatem dwie, mocno różniące wersje tego zdarzenia, ale wtedy do Internetu trafiło nagranie wykonane przez poszkodowanego. Z film wynika, że zeznanie Sławomira G. było zdecydowanie bliższe prawdy. Przypomnijmy ten film z wideorejestratora opublikowany przez "Fakt".
Pod koniec listopada Jerzy Stuhr usłyszał zarzut prowadzenia w stanie nietrzeźwości. Aktor został przesłuchany, złożył wyjaśniania, przyznał się do winy i chciał dobrowolnie poddać się karze, ale śledczy na to się nie zgodzili. Miesiąc później prokuratura skierowała akt oskarżenia przeciwko 75-latkowi do krakowskiego sądu. 1 marca 2023 roku odbędzie się rozprawa.
Za prowadzenie w stanie nietrzeźwości grozi grzywna, ograniczenie wolności lub kara więzienia, zakaz prowadzenia pojazdów od 1 roku do 15 lat, kara pieniężna od 5 tys. zł do 60 tys. zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej oraz 15 punktów karnych.
Co ciekawe, grzywna naliczana jest w zależności od sytuacji majątkowej sprawcy. Sąd wymierza ją w wysokości od 10 do 540 stawek dziennych, gdzie jedna stawka dzienna nie może być mniejsza niż 10 zł i nie większa niż 2 tys. zł.
Kara ograniczenia wolności polega na obowiązku wykonywania prac społecznych albo potrąceniu wynagrodzenia. Jej maksymalny wymiar to 2 lata. Okres, w którym kierowca skazany za jazdę po alkoholu ma zakaz poruszać się pojazdem, może zostać skrócony na wniosek osoby ukaranej.
Mówiąc prościej, konwekcje tej sprawy mogą być dla Jerzego Stuhra dość spore, nie mówiąc o stratach wizerunkowych.
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarzeCałość wygląda na grubą ustawkę. Skuterzysta najpierw jedzie za Stuhrem (pytanie od jakiego czasu, czy może już od restauracji?), następnie zajeżdża mu drogę, kiedy ten skręca i ma go w martwym ...
Odpowiedz